książki / POEZJA POLSKA OD NOWA

Złotniejący świat

Maria Konopnicka

Fragmenty e-booka Złotniejący świat Marii Konopnickiej, wydanego w Biurze Literackim 1 listopada 2016 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Przygrywka

Wko­ło mnie oto­czy­ły moje rów­nie sen­ne,

Pasmem jed­na­kiem…

Ale ja sobie lecę w kra­iny odmien­ne –

Umiem być pta­kiem!

Błę­kit­na prze­strzeń mru­ga, zapra­sza do sie­bie,

Skrzy­deł nie nuży…

Pędzim sobie we trój­kę: ja, obłok na nie­bie,

I listek róży.

Listek naj­pierw­szy upadł na wio­sko­wym kop­cu

Cudzej gra­ni­cy,

Jak rzu­co­ne słó­wecz­ko dro­gie­mu mi chłop­cu

Mdłej obiet­ni­cy…

A obłok powiał dalej… Pod słon­ko się stroi

W biel i we zło­to,

Aż u cha­ty ostat­niej, co w kra­ju mym stoi,

Zadrżał tęsk­no­tą…

Wiatr szarp­nął go za sza­tę, roz­rzu­cił mu wło­sy;

Toż łza­mi leci

Na łącz­kę, gdzie pod gru­szą sie­dzi dzia­dziuś bosy

I kup­ka dzie­ci…

Nie chce odle­cieć dalej! Z tej mgły uro­dzo­ny,

Z opa­rów rze­ki:

Gdzież mu zwie­dzać świat obcy, inne jakieś stro­ny

I kraj dale­ki?

Więc sama lecę… sama, choć ser­ce mnie boli

I smut­no wró­ży…

Cze­muż nie chciał obło­czek podzie­lić mej doli,

Ni listek róży?

Z obłocz­ka ja bym sobie wie­czo­rem pod gło­wę

Zwi­ła posła­nie;

A z list­ka zasię róży – toć cza­ry goto­we

Na zako­cha­nie.

Lecz sina dal pocią­ga i wabi i nęci,

Jak cud nie­zna­ny…

Ej! ujrzę raz na oczy insze sia­no­żę­ci,

Insze kur­ha­ny!

Ej! posły­szę ja prze­cież, jak to ludzie gwa­rzą

Obcym mi gwa­rem…

I wypa­trzę mie­sią­czek, z jaką wsta­je twa­rzą

Nad cudzym jarem…

I dowiem się raz wresz­cie, gdzie tęcza podzie­wa

Wstą­żek swych koń­ce

I jakie tam pio­sen­ki o zmro­ku roz­brzmie­wa

Echo mdle­ją­ce.

U nas w wio­sce znam wszyst­ko… wszyst­kie­gom już syta,

Aż do znu­dze­nia…

Co dzień zza tego wzgó­rza słoń­ce ran­kiem świ­ta,

Nic się nie zmie­nia.

Wiem, gdzie rosną dzie­wan­ny, a gdzie nie­za­bud­ki

W przy­droż­nym rowie;

Wiem, gdzie sza­ry sło­wi­czek zwił domek malut­ki

W naszej dąbro­wie;

Wiem, gdzie ojciec łan orze, gdzie mat­ka wybie­la

Cie­niut­kie płót­na;

Wiem, jak w świę­to wie­czo­rem grzmi wiej­ska kape­la,

Jak flet­nia smut­na…

Lasek, cmen­tarz, kośció­łek, sta­re­go ple­ba­na,

Znam już z pamię­ci…

Tęsk­no mi! – Hej, pocią­ga dal sina, nie­zna­na,

Wabi i nęci!


Oj, uśnij…

Oj, uśnij, złot­ko moje,
Oj, łza­mi cię napo­ję,
Oj, łza­mi cię obmy­ję,
Bo ty niczy­je!

Nie będę lnu sie­wa­ła,
Nie będę go i rwa­ła;
W szma­tecz­ki cię powi­ję,
Bo ty niczy­je!

Oj, cho­dzi wiatr po polu,
Oj, nasiał tam kąko­lu;
Oj, kąkol rosę pije,
A ty niczy­je!

Oj, cho­dzi wiatr po nie­bie,
Oj, chmur­ki tam kole­bie;
Jaskół­ka gniazd­ko wije,
A ty niczy­je!

I choć pod sobą tysiąc miast,
Pół mórz ma i pół zie­mi,
Tyl­ko nad rze­ką świe­ci tą
I nad pola­mi temi.


Świat zawojował…

Świat zawo­jo­wał wiel­ki król
I pchnął go sto­pą w pysze,
A imię jego sła­wy dłoń
Na czo­le gwiaz­dy pisze.

I świe­ci gwiaz­da wiek i dwa,
Zie­mia się w dzi­wie korzy,
A imię kró­la rzu­ca blask
Od zorzy aż do zorzy.

I świe­ci gwiaz­da w każ­dą noc
Nad ujarz­mio­nym świa­tem,
A imię kró­la z bożych niw
Sre­brzy­stym wscho­dzi kwia­tem.

Lecz przy­szedł Łazarz; ten miał kość,
Wydar­tą psu do jadła,
I pal­cem wska­zał imię to:
I gwiaz­da z nie­ba spa­dła.


Miłość jest klęską świata…

.….….….…
Miłość jest klę­ską świa­ta…
Jej wonie i jej bla­ski
Słu­żą, jak nie­gdyś maski
Słu­ży­ły – licom kata.


Fiumicino

Słoń­ce pie­cze. Z błot rzym­skich zie­je mgli­sta para.
Świat zapa­dły, bru­nat­ną zaro­śnię­ty trzci­ną.
Żół­te­go Tybru wody ocię­ża­le pły­ną,
Na pra­wo – Fiu­mi­ci­no, na lewo – Fiu­ma­ra.

W pośrod­ku „Świę­ta Wyspa” boskie­go ceza­ra,
Na niej pastuch trzód kozich oble­pio­ny gli­ną.
Port Tra­ja­na zapa­da nik­czem­ną ruiną,
W odda­li maja­cze­je we mgłach Ostia sta­ra.

Nagle mgły ucie­ka­ją, zwi­ja­ją się, giną…
Ogrom­na toń wybły­ska zło­ci­sto i sino…
To morze! Z szu­mem odpływ, jak ptak w skrzy­dła bije…

Roma! Two­jej zgni­li­zny, zebra­nej przez wie­ki,
Dotąd spła­wić nie może nurt stru­ty twej rze­ki;
Morze z wstrę­tem się cofa, gdy puchar jej pije.


I groby umrzeć mogą…

I gro­by umrzeć mogą. I śmierć sama
Śmier­cią zabi­ta być może…
Oto kamien­ne łoże,
Sar­ko­fag pusty, roz­chy­lo­na bra­ma,
Przez któ­rą wiew ten, co leci od wie­ka
Tchnie­niem ciszy, hukiem gro­mu,
Wywiał pro­chy czło­wie­ka
Z tego, gdzie wiecz­nym pro­chem leżeć mnie­mał – domu.

I gro­by ożyć mogą. I śmierć sama
Zmar­twych­pow­sta­ła być może…
Oto kwie­ci­ste łoże,
Sar­ko­fag pusty, roz­chy­lo­na bra­ma,
Przez któ­rą wiew ten, co leci od wie­ka
Tchnie­niem ciszy, hukiem gro­mu,
Siew życia przy­wiał z dale­ka,
Do tego, co miał śmier­ci pie­częć nosić – domu.


Tu się droga załamała…

Tu się dro­ga zała­ma­ła,
Tu się dro­ga zawró­ci­ła,
Gdzie ta brzo­za stoi bia­ła
I gdzie stoi ta mogi­ła…
Gdzie ta pro­chu garst­ka mała,
Co biją­cym ser­cem była…
Tu się dro­ga zała­ma­ła,
Tu się dro­ga zawró­ci­ła.

Jesz­cze szep­tał liść zie­lo­ny,
Nagle – strzą­sła go wichu­ra…
Jesz­cze śpie­wał ptak i nagle
Zamilkł, mar­twe jeżąc pió­ra…
Jesz­cze wid­ne było słoń­ce,
Nagle – w noc się skry­ło ciem­ną…
Jesz­cze cichość była polna,
Nagle – świat się wstrząsł pode mną.

Żaden głos nie prze­mknął głu­szą,
Żaden cień nie prze­mknął dro­gą,
A wie­dzia­łam – posły idą,
A wie­dzia­łam już – od kogo…
Żaden dreszcz nie zmarsz­czył toni,
Żaden krzyk nie prze­bił nie­ba,
A wie­dzia­łam, że się sta­nie,
A wie­dzia­łam już, że trze­ba.

Anioł, co przede mną sta­nął
W głu­chej ciszy, co aż dzwo­ni,
Ten miał wiel­kie, czar­ne skrzy­dła
I sze­ro­ki miecz miał w dło­ni.
Ani proś­by, ani groź­by
Usta jego nie wyrze­kły,
Tyl­ko dłu­go patrzył na mnie,
Tyl­ko z oczu łzy mu cie­kły.

A wtem – zie­mia się otwar­ła
U nóg moich w czar­ną jamę…
Oczy moje w ogniach bie­gły,
Na dno jamy bie­gły same…
Na dnie jamy – mar­twa gło­wa,
Naj­droż­sza mi gło­wa była…
.….….….…..
Tu się dro­ga zała­ma­ła,
Tu się dro­ga zawró­ci­ła.


Żyj – nie w chwili…

…Żyj – nie w chwi­li, co ula­ta,
Ani w minio­nej godzi­nie,
Ani w tej, któ­ra przyj­dzie i zno­wu prze­mi­nie,
Lecz w nie­skoń­czo­nym dziś świa­ta.

O autorze

Maria Konopnicka

Polska poetka i nowelistka okresu realizmu, krytyk literacki, publicystka i tłumaczka. Cykl lirycznych wierszy W górach zamieścił rok później „Tygodnik Ilustrowany”. Bardzo szybko jej twórczość poetycka przepełniona patriotyzmem i szczerym liryzmem, stylizowana „na swojską nutę” zdobyła powszechne uznanie. Pierwszy tomik Poezji wydała w 1881, następne ukazały się w latach 1883, 1887, 1896. Nowele pisała od początku lat osiemdziesiątych XIX wieku aż do śmierci. Dym opublikowany został w roku 1893. Zmarła w 1910 roku.

Powiązania

Gdy „na wzruszenia jest wymiar ogólny i ścisły”

wywiady / o książce Jakub Skurtys Piotr Matywiecki

Roz­mo­wa Jaku­ba Skur­ty­sa z Pio­trem Maty­wiec­kim.

Więcej

Konopnicka po szkole

recenzje / ESEJE Olga Szmidt

Recen­zja Olgi Szmidt z wybo­ru wier­szy Złot­nie­ją­cy świat Marii Konop­nic­kiej.

Więcej

Posłowie (fragment)

recenzje / KOMENTARZE Piotr Matywiecki

Autor­ski komen­tarz Pio­tra Maty­wiec­kie­go do książ­ki Złot­nie­ją­cy świat Marii Konop­nic­kiej.

Więcej

Gdy „na wzruszenia jest wymiar ogólny i ścisły”

wywiady / o książce Jakub Skurtys Piotr Matywiecki

Z Pio­trem Maty­wiec­kim o książ­ce Złot­nie­ją­cy świat Marii Konop­nic­kiej roz­ma­wia Jakub Skur­tys.

Więcej

Posłowie (fragment)

recenzje / KOMENTARZE Piotr Matywiecki

Frag­ment posło­wia Pio­tra Maty­wiec­kie­go do książ­ki Złot­nie­ją­cy świat Marii Konop­nic­kiej.

Więcej

Gdy „na wzruszenia jest wymiar ogólny i ścisły”

wywiady / o książce Jakub Skurtys Piotr Matywiecki

Roz­mo­wa Jaku­ba Skur­ty­sa z Pio­trem Maty­wiec­kim.

Więcej

Konopnicka po szkole

recenzje / ESEJE Olga Szmidt

Recen­zja Olgi Szmidt z wybo­ru wier­szy Złot­nie­ją­cy świat Marii Konop­nic­kiej.

Więcej

Gdy „na wzruszenia jest wymiar ogólny i ścisły”

wywiady / o książce Jakub Skurtys Piotr Matywiecki

Z Pio­trem Maty­wiec­kim o książ­ce Złot­nie­ją­cy świat Marii Konop­nic­kiej roz­ma­wia Jakub Skur­tys.

Więcej

Posłowie (fragment)

recenzje / KOMENTARZE Piotr Matywiecki

Frag­ment posło­wia Pio­tra Maty­wiec­kie­go do książ­ki Złot­nie­ją­cy świat Marii Konop­nic­kiej.

Więcej