książki / POEZJE

Zmyślony człowiek

Tymoteusz Karpowicz

Fragment książki Tymoteusza Karpowicza Zmyślony człowiek, w opracowaniu Joanny Roszak, która ukazała się w Biurze Literackim 24 czerwca 2020 roku, a w wersji elektronicznej 5 lipca 2021 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Biały niedźwiedź

Gdy dźwięk spo­ty­ka się z dźwię­kiem blask z cie­niem mate­ria z mate­rią
wszę­dzie tro­pi­my zawzię­cie dwie bia­łe gwiaz­dy jej nóg
Kim jest ta isto­ta że cią­gle zdy­sza­ni zmie­nia­my spo­co­ne tęczów­ki
by ujrzeć ją jesz­cze jaśniej­szą i trwal­szą?
Dla kogo nie­sie swą skór­kę deli­kat­niej­szą od wło­sków na uchu mysz­ki
wsłu­cha­nej w pio­sen­kę trzmie­la?
Kim jest ta dziew­czy­na pyta­my przy­sło­nię­ci świa­tłem
jej cia­ła niby pach­ną­cym obło­kiem
Kim jest kim będzie — szep­cze­my woła­my śni­my
pochy­le­ni nad śnież­ną prze­pa­ścią obcej uro­dy
goto­wi rzu­cić się na dół w śmier­tel­ne koło zachwy­tu
za samo pra­wo pyta­nia i obłęd męskie­go pra­gnie­nia
A kie­dy jej blask już zło­wi­my i prze­ła­mie­my go na pół —
dwie gwiaz­dy z niej uczy­ni­my dwie chmu­ry dwa bia­łe źró­dła smut­ne
A kie­dy już nie ma tajem­nic obja­wia się w zwy­kłym szla­fro­ku
popra­wia nam sny pod gło­wą zamy­ka książ­ki otwar­te —
patrzy­my na nią jak na bia­łe­go niedź­wie­dzia co chce spać w
naszych źre­ni­cach
jak w brył­kach lodów polar­nych któ­re pocię­te mie­cza­mi
zórz magne­tycz­nych spły­wa­ją wzdłuż naszych pla­nów uciecz­ki
— patrzy­my na nią patrzy­my i wście­kli za jej potę­gę
cofa­my cofa­my źre­ni­ce aby nie mia­ła gdzie miesz­kać


pytania w obrazkach

nagle samo patrze­nie
ścia­ny patrzą
sufit patrzy
pod­ło­ga patrzy
książ­ki są całe w spoj­rze­niach
ołów­ka nie moż­na wziąć
do ręki tyl­ko do powie­ki
cały jest wzro­kiem

wte­dy zamy­kam oczy
jak biskup Ber­ke­ley
widzą­cy spię­trza­ją­cą się nad nim
czwór­kę koni
może uda mi się
w ciem­no­ści
leciut­ko wycią­gnąć
moje oczy
z oczu naprze­ciw­ko
nie uszka­dza­jąc
ner­wu tych pytań
w obraz­kach


kot

nie mogę źle cię widzę to wszyst­ko nie­praw­da
wszyst­ko jest prost­sze smak wody cień krze­sła
scho­dy i życie i śmierć

przy­bliż mi się sło­wo do rze­czy jak usta do ust
ten kot zawęź­lił się w kona­rach drze­wa
by pta­ka zła­pać a nie meta­fo­rę


na lęk osiny

uspo­kój się
kie­dyś będziesz
dymem
któ­ry cię zrów­na
z dęba­mi
po zie­mi
tyl­ko śpij
nie do pozna­nia
dla sie­bie samej
i nie obra­żaj się
na obcy liść dokle­jo­ny
do twe­go szep­tu
jeśli na moment
nazwą cię tar­ni­ną
choć­byś nigdy w sobie
nie mia­ła kol­ca
powiedz że cię przej­rza­no
przez całą zie­leń świa­ta
bo zanim wszyst­ko
nazwie się jak trze­ba
z róży wia­trów do środ­ka
żad­nych imion nie będzie


do drzewa

wij spo­koj­nie gałę­zie na gniaz­da
aż dosta­niesz pta­ki z cier­pli­wo­ści
cią­gnij z soków korę na uszy
aż popę­ka w dzio­bach na śpie­wy
całe w sękach zaci­skaj skrzy­dła
aż ule­cisz pro­sto z piór do pnia


trudny las

co wyko­pię jego zie­leń z bru­nat­ne­go dołu
obsu­wa się po moją bia­łość

co pod­nio­sę go z kolan na gałę­zie
opa­da z moich nóg

led­wo dam mu sło­wo mię­dzy drze­wa­mi
już je upusz­cza na mój głos

zanim poka­żę mu weso­łe wie­wiór­ki
zdą­ży ośle­pić się na mój widok

cóż to za trud­ny las uni­ce­stwiam
pra­gnie­niem jego szu­mu

O autorze

Tymoteusz Karpowicz

Urodzony 15 grudnia 1921 w Zielonej koło Wilna. Poeta, prozaik, dramaturg, tłumacz. Pracował jako asystent na Uniwersytecie Wrocławskim, a także redaktor w pismach: "Nowe Sygnały", "Odra", "Poezja". W 1973 roku wyjechał do USA, potem do RFN i Berlina Zachodniego, w 1978 roku osiadł w Chicago, obejmując katedrę literatury polskiej na uniwersytecie stanu Illinois. Za ostatni tom, Słoje zadrzewne (1999), otrzymał Nagrodę "Odry" oraz nominację do Nagrody Literackiej Nike. Zmarł w Oak Park 29 czerwca 2005.

Powiązania