recenzje / ESEJE

sto jedenaście wierszy o własnym pomyśle na pustkę

Piotr Śliwiński

Recenzja Piotra Śliwińskiego z książki Oddam wiersze w dobre ręce (1988-2010) Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego, która ukazała się 5 stycznia 2010 roku na łamach „Gazety Wyborczej”.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Dzię­ki spo­isto­ści sza­leń­stwa i rozu­mu, a tak­że wyjąt­ko­wo­ści języ­ka, jakim mówi Tka­czy­szyn-Dyc­ki, to jemu przy­padł w udzia­le cha­ry­zmat poezji pol­skiej. Zara­zem lau­re­at naj­waż­niej­szych ubie­gło­rocz­nych nagród (Nike oraz Gdy­ni), poka­zu­je, że wiel­kość nie tyl­ko mani­fe­stu­je się i prze­ma­wia, lecz rów­nie czę­sto gada, glę­dzi, kpi, pisze mały­mi lite­ra­mi, sza­sta iro­nią i w ogó­le robi wie­le, by sobie zaprze­czyć.

W nowym wybo­rze ta para­dok­sal­ność uwi­docz­nia się na mul­tum spo­so­bów. Wpraw­dzie Jacek Guto­row, redak­tor tomu, sta­rał się nadać mu porzą­dek tema­tycz­ny, two­rząc cykle i wią­żąc je z bio­gra­fią auto­ra, to prze­cież nie pró­bo­wał zro­bić tego for­sow­nie. Inte­li­gent­nie poka­zał, że w wier­szach Dyc­kie­go mie­ści się świat, a jed­no­cze­śnie, że wier­sze te do świa­ta nie nale­żą. Wiersz – jak świat – jest na wskroś ambi­wa­lent­ny. Jest mówie­niem o czymś i mówie­niem przez coś, wyra­zem życia i zna­kiem śmier­ci, któ­ra miesz­ka w każ­dym z nas.

Korze­nie rosną­ce w powie­trzu

Pierw­szym tema­tem poety jest dzie­ciń­stwo, któ­re upły­nę­ło w tajem­ni­czej kra­inie, na pogra­ni­czu ukra­iń­sko-pol­skim, w oto­cze­niu tajem­ni­czych powi­no­wa­tych i tajem­ni­cze­go języ­ka, któ­ry nie był pol­sz­czy­zną, jaką wszy­scy zna­my. Dyc­ki z pie­ty­zmem przy­wo­łu­je nazwy, nazwi­ska i szcze­gó­ły topo­gra­ficz­ne. Otwie­ra przed nami prze­strzeń swo­ich pierw­szych doświad­czeń. Szko­puł w tym, że wypeł­nia ją głów­nie fan­ta­sma­go­rycz­na nie­obec­ność. Dzie­ciń­stwo sta­je się nie tyle sen­ty­men­tal­nym repor­ta­żem, co ale­go­rią pust­ki. Egzo­ty­ka, a nie swoj­skość, chłód, żad­nej przy­tul­no­ści. Jak­by poeta, nie­mal natręt­nie wra­ca­jąc do korze­ni, poka­zy­wał, że rosną w powie­trzu: „jak­że two­im miesz­ka­niem może być cie­pło lub zim­no / sko­ro two­im domem jest zmar­ły i jego strasz­ny dwór / i jego zaiste strasz­ny dwór w któ­rym gnieź­dzi się / ktoś inny (ale kto?) odkąd wypro­wa­dzi­łeś się w sen / dla zna­le­zie­nia paru archa­izmów” („Stan­cja na Lubo­mel­skiej”).

Guto­row tak zesta­wia wier­sze, by poka­zać, że wypra­wy do owe­go tajem­ni­cze­go począt­ku nie słu­żą auto­ro­wi do sca­le­nia egzy­sten­cji, lecz na odwrót – do zro­zu­mie­nia, że jego jedy­ną real­ną ojczy­zną może być poezja, a jedy­ną szan­są na wyda­wa­nie się same­mu sobie raczej kimś, niż nikim – bycie poetą.

Ale to ozna­cza rodzaj utra­ty same­go sie­bie: „ja” w wier­szu to zom­bi, poru­szo­ne sło­wem, ale i ska­za­ne na powtór­ne obumar­cie. Ma to dwo­ja­kie skut­ki. Jed­nym jest cią­głe upew­nia­nie się we wła­snym ist­nie­niu, dru­gim – cią­głe wymy­ka­nie się jasnym okre­śle­niom. Wiersz – naj­sil­niej­szy dowód na ist­nie­nie twór­cy – pozo­sta­je jego jedy­nym, ulot­nym, niwe­czą­cym się domem. Chcieć zamiesz­kać w wier­szu to zgo­dzić się na bez­dom­ność.

Roz­kosz języ­ka i roz­pacz pust­ki

Jak wia­do­mo, na pust­kę poeci mają róż­ne spo­so­by, naj­czę­ściej powta­rza­ją „sta­re zaklę­cia ludz­ko­ści”, jak Her­bert, a może i Miłosz. Inni, na przy­kład Róże­wicz, ale tak­że Rym­kie­wicz, roz­dra­pu­ją bło­ny, któ­ry­mi – hań­biąc praw­dę i nara­ża­jąc ludz­kość na powtór­kę naj­gor­szych zda­rzeń – zara­sta.

Dyc­ki ina­czej. Wzno­si rusz­to­wa­nie z języ­ka, po któ­rym – cze­pia­jąc się kur­czo­wo – będzie to wdra­py­wał się w górę, to zno­wu – pusz­cza­jąc ryzy­kow­nie – opa­dał.

Prze­ciw nico­ści poeta ukła­da już nie tyl­ko wiersz, ale cały labi­rynt przejść i kła­dek, po któ­rym moż­na wędro­wać wła­ści­wie bez koń­ca, co rusz tra­fia­jąc w niby te same miej­sca. Powta­rza­ją­ce się sło­wa (wiatr, deszcz, brud, cho­ro­ba, kości) i fra­zy („Jesień już Panie”, „w lubel­skich domach publicz­nych moich przy­ja­ciół”) nie są klu­cza­mi do fur­tek pro­wa­dzą­cych ani w głąb, któ­rej nie ma, bo jest jedy­nie pust­ka, ani gdzieś dalej, bo dalej jest tak samo, lecz punk­ta­mi zbie­ga­nia się róż­nych ście­żek tej prze­dziw­nej budow­li. Wyobra­żam ją sobie jako rusz­to­wa­nie, ponie­waż ruchy w obrę­bie sty­lu Dyc­kie­go mają cha­rak­ter wer­ty­kal­ny: góra – dół. Poza tym rusz­to­wa­nie nie zasła­nia wido­ku, w każ­dym razie nie zasła­nia szczel­nie, nie jest ścia­ną języ­ka, lecz ażu­ro­wą, deli­kat­ną prze­sło­ną. Nie daje trwa­łe­go opar­cia, lecz mimo to stwa­rza szan­sę roz­po­zna­nia poten­cja­łów nadziei i roz­pa­czy, sen­su i wyja­ło­wie­nia. Dla nico­ści jest rodza­jem sła­bej i kru­chej alter­na­ty­wy, nie będąc przy tym uto­pią. Zary­sem świa­do­mo­ści, że pozo­stał język, mówie­nie, gada­nie, ale i pamię­cią doświad­cze­nia – głów­nie umie­ra­nia mat­ki i koń­ca miło­ści – któ­re ten język moty­wu­je do wysił­ku. W „Ars poeti­ca”, jed­nym z kil­ku nowych utwo­rów dołą­czo­nych do książ­ki, czy­ta­my: „Chcia­łem pisać wier­sze o konio­kra­dach / i lacho­cią­gach ( ) ale przy­szła / nie­moż­ność nie­płod­ność i skoń­czy­łem na Lesz­ku”. Co to zna­czy? Czy nie to, że poeta, któ­ry czę­sto obwiesz­cza przy­na­leż­ność do jar­marcz­nych wier­szo­kle­tów, dzia­dow­skich lir­ni­ków, cią­gną­cy korzy­ści z czy­ta­nia róż­nych pisa­rzy zapo­mnia­nych, czu­je się ska­za­ny na wła­sne upo­śle­dze­nia, choć wolał­by czuć się gło­sem całe­go upo­śle­dzo­ne­go świa­ta?

W tym tkwi jego wyjąt­ko­wa siła, że mówiąc „mówię”, zara­zem odsy­ła poza sło­wa, na zewnątrz, i prze­ka­zu­je coś, co odno­si się do naj­bo­le­śniej­szych zda­rzeń lub choć­by prze­czuć czy­tel­ni­ka. Wymyśl­ność poezji Dyc­kie­go jest wła­ści­wie nie­skoń­czo­na, lecz jej trau­ma­tycz­ność – rów­nież. Język osten­ta­cyj­nie sztucz­ny wyra­ża auten­tycz­ne cier­pie­nie. Język radu­ją­cy się sobą – bo jed­nak znaj­dzie­my tu spo­ro humo­ru, prze­ko­ry, a do tego jakiś sty­li­stycz­ny auto­ero­tyzm – się­ga kre­sów roz­pa­czy.

Aż strach powie­dzieć – wia­ra

Po dzie­ciń­stwie, któ­re­go śla­dy wio­dą do wier­sza, by spro­wo­ko­wać go do namy­słu nad sobą, przy­cho­dzi miłość i śmierć. Za obo­ma stoi mat­ka. Obu towa­rzy­szy poczu­cie uwię­zie­nia.

Rusz­to­wa­nie, na któ­rym czło­wiek znaj­du­je chwi­lo­wy odpo­czy­nek, zysku­jąc przy tym złu­dze­nie posia­da­nia wie­lu moż­li­wo­ści, powsta­je z powtó­rzeń, refre­nów, wewnętrz­nych nawią­zań, prze­my­śla­nych ope­ra­cji wsz­cze­pia­nia jed­nych wier­szy, a nawet całych tomów w następ­ne, a tak­że roz­plą­ty­wa­nia cia­snych węzłów w luź­niej­sze sekwen­cje zna­czeń. To reali­za­cja pla­nu, któ­re­go pre­cy­zję porów­nać moż­na jedy­nie z przed­się­wzię­cia­mi naj­bar­dziej total­ny­mi, powiedz­my Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza czy Tade­usza Róże­wi­cza. Z dru­giej stro­ny widać, że arty­stycz­ne wyra­cho­wa­nie pod­szy­te jest psy­cho­ma­chią, że w kuli­sach poety­ki roz­gry­wa się dra­mat rozum­no­ści nico­wa­nej przez roz­pacz, że tuż za eks­ta­zą pano­wa­nia nad skom­pli­ko­wa­nym pro­jek­tem poezji i egzy­sten­cji idzie lęk. Mówiąc pro­ściej – budo­wa­nie wier­sza jest w tym wypad­ku czymś bli­sko spo­krew­nio­nym z sza­leń­stwem: im bar­dziej wyda­je się racjo­nal­ne, tym bar­dziej jest w isto­cie obse­syj­ne, im wię­cej w nim wie­dzy o sztu­ce, tym sztu­ka sta­je się bar­dziej mistycz­na, im pięk­niej­sze prze­no­śnie, tym ciem­niej. Rytm i obse­sja toczą wal­kę o duszę poety.

Jed­na­ją się w rzad­kich chwi­lach weny, albo kie­dy mowa zako­rze­nia się w Księ­dze. Nie­przy­pad­ko­wo Dyc­ki tyle razy wspo­mi­na o natchnie­niu, zapew­ne prze­czu­wa­jąc, że tyl­ko w jego wnę­trzu uśmie­rzo­ny zosta­je ból, jaki powo­du­je roz­dar­cie pomię­dzy sło­wem a rze­czy­wi­sto­ścią. Biblia w wyda­niu Jaku­ba Wuj­ka pod­su­wa mu nie­raz fra­zę pro­roc­ką, któ­ra zazwy­czaj wyda­je się deko­ra­cją, iro­nicz­ną pozą, ale któ­ra przy oka­zji zdra­dza poważ­ną intu­icję. Cze­góż ona doty­czy? Aż strach powie­dzieć – wia­ry. Gdy­by moż­na było uwie­rzyć w Boga, to poeta bywał­by pro­ro­kiem, a sło­wo jego mia­ło­by cię­żar. Dyc­ki cza­sem ryzy­ku­je i w prze­bra­niu iro­ni­sty, w stro­ju nawet po tro­sze bła­zeń­skim, wypra­wia się na nie­moż­li­we tery­to­ria, gdzie – na pró­bę – mówi tak, jak­by Bóg ist­niał.

Stwier­dze­nie powyż­sze to – ktoś powie – pięk­no­du­cho­stwo, lite­ra­tu­ra, a nie kry­ty­ka. Tak, przy­zna­ję, lecz Dyc­kie­go trud­no opo­wie­dzieć bez zasto­so­wa­nia meta­fo­ry. Dzie­je się tak nie z winy pojęć, któ­ry­mi moż­na by nazwać jego poezję, gdyż w lite­ra­tu­ro­znaw­czym słow­ni­ku nie bra­ku­je poręcz­nych ter­mi­nów (nowo­cze­sność, nihi­lizm, nie­roz­strzy­gal­ność), lecz dla­te­go, że – jak w przy­pad­ku każ­dej nie­zwy­kło­ści – poję­cia te odbie­ra­ją tym wier­szom wyjąt­ko­wość. A one – bez prze­rwy takie same – są abso­lut­nie wyjąt­ko­we. Mimo że następ­ne tomy Tka­czy­szy­na-Dyc­kie­go będą podob­ne do poprzed­nich, to jego wier­sze będą zno­wu cał­ko­wi­cie nie­po­dob­ne do nicze­go.


Tekst opu­bli­ko­wa­ny na łamach „Gaze­ty Wybor­czej” (5 stycz­nia 2010 roku). Dzię­ku­je­my za udo­stęp­nie­nie tek­stu.

O autorze

Piotr Śliwiński

profesor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Kierownik Zakładu Poetyki i Krytyki Literackiej UAM. Krytyk literacki, redaktor, badacz polskiej poezji współczesnej. Autor i współautor książek, m.in. Awangarda przedwojenna, Kraków 2004; Po całości. Szkice, punkty, Poznań 2016 ‒ razem z K. Hoffmannem i M. Jaworskim, a także redaktor blisko dwudziestu książek na temat poezji współczesnej (ostatnio Jakieś rozwiązania. Szkice o poezji (nie tylko) najnowszej, Poznań 2016).

Powiązania

Doświadczanie romantyczności

recenzje / KOMENTARZE Piotr Śliwiński

Autor­ski komen­tarz Pio­tra Śli­wiń­skie­go, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Roman­tycz­ność. Współ­cze­sne bal­la­dy i roman­se inspi­ro­wa­ne twór­czo­ścią Ada­ma Mic­kie­wi­cza, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 5 wrze­śnia 2022 roku.

Więcej

Wyczerpanie, niewyczerpane. Parę zdań o wyborze wierszy Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego

recenzje / ESEJE Piotr Śliwiński

Recen­zja Pio­tra Śli­wiń­skie­go, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Euge­niu­sza Tka­czy­szy­na-Dyc­kie­go Gdy­by ktoś o mnie pytał, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 11 mar­ca 2020 roku.

Więcej

Pozytywki i marienbadki

nagrania / między wierszami Różni autorzy

O twór­czo­ści Andrze­ja Sosnow­skie­go wypo­wia­da­ją się Woj­ciech Bono­wicz, Jacek Guto­row, Anna Kału­ża, Joan­na Orska, Piotr Śli­wiń­ski, Kamil Zając.

Więcej

Dyskusja „Barbarzyńcy czy nie. Dwadzieścia lat po przełomie”

nagrania / między wierszami Różni autorzy

Port Wro­cław 2009: wypo­wie­dzi Dariu­sza Nowac­kie­go, Pio­tra Śli­wiń­skie­go, Justy­ny Sobo­lew­skiej, Pio­tra Czer­niaw­skie­go, Dar­ka Fok­sa, Krzysz­to­fa Jawor­skie­go, Boh­da­na Zadu­ry, Roma­na Hone­ta.

Więcej

Literatura polska ostatniego dwudziestolecia

nagrania / między wierszami Piotr Śliwiński

Wykład Pio­tra Śli­wiń­skie­go o naj­waż­niej­szych publi­ka­cjach lite­rac­kich ostat­nich dwu­dzie­stu lat.

Więcej

Na co dzień raczej nie rozpaczam

wywiady / o pisaniu Jacek Podsiadło Piotr Śliwiński

Roz­mo­wa Pio­tra Śli­wiń­skie­go z Jac­kiem Pod­sia­dłą prze­pro­wa­dzo­na na spo­tka­niu autor­skim w Biu­rze Lite­rac­kim 30 stycz­nia 2014 i opu­bli­ko­wa­na na stro­nie dwutygodnika.com.

Więcej

Przedszkolny sen Marianki

recenzje / ESEJE Piotr Śliwiński

Szkic Pio­tra Śli­wiń­skie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Przed­szkol­ny sen Marian­ki Jac­ka Pod­sia­dły, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 20 kwiet­nia 2015 roku.

Więcej

Strojka

recenzje / KOMENTARZE Piotr Śliwiński

Autor­ski komen­tarz Pio­tra Śli­wiń­skie­go do książ­ki Hor­ror Poeti­cus.

Więcej

Krystyna Miłobędzka od początku

recenzje / ESEJE Piotr Śliwiński

Recen­zja Pio­tra Śli­wiń­skie­go z książ­ki dwa­na­ście wier­szy w kolo­rze Kry­sty­ny Miło­będz­kiej.

Więcej

Świat podminowany

recenzje / ESEJE Piotr Śliwiński

Recen­zja Pio­tra Śli­wiń­skie­go z książ­ki Imię i zna­mię Euge­niu­sza Tka­czy­szy­na-Dyc­kie­go.

Więcej

piąte królestwo – pięć uwag

recenzje / NOTKI I OPINIE Piotr Śliwiński

Autor­ski komen­tarz Pio­tra Śli­wiń­skie­go do książ­ki pią­te kró­le­stwo Roma­na Hone­ta, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 20 stycz­nia 2011 roku.

Więcej

Sześć głosów o wierszach Jacka Gutorowa

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Zdzi­sła­wa Jasku­ły, Andrze­ja Nowa­ka, Mie­czy­sła­wa Orskie­go, Pio­tra Śli­wiń­skie­go, Ada­ma Wie­de­man­na oraz Kon­ra­da Woj­ty­ły.

Więcej

Wierszem na odlew

recenzje / ESEJE Piotr Śliwiński

Recen­zja Pio­tra Śli­wiń­skie­go z książ­ki Kup kota w wor­ku Tade­usza Róże­wi­cza.

Więcej

O Bez stempla

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Anny Kału­ży, Jac­ka Guto­ro­wa, Ada­ma Wie­de­man­na, Pio­tra Śli­wiń­skie­go, Pio­tra Boga­lec­kie­go.

Więcej

Piotr Kępiński – krytyk z charakterem

recenzje / ESEJE Piotr Śliwiński

Recen­zja Pio­tra Śli­wiń­skie­go z książ­ki Bez stem­pla Pio­tra Kępiń­skie­go.

Więcej

Dlaczego nie mamy dość Różewicza

recenzje / ESEJE Piotr Śliwiński

Recen­zja Pio­tra Śli­wiń­skie­go z książ­ki nauka cho­dze­nia Tade­usz Róże­wi­cza.

Więcej

O Rozbiórce

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Anny Kału­ży, Justy­ny Sobo­lew­skiej, Pio­tra Śli­wiń­skie­go i Karo­la Mali­szew­skie­go.

Więcej

Ponowoczesny Arcypoeta

recenzje / ESEJE Piotr Śliwiński

Recen­zja Pio­tra Śli­wiń­skie­go z książ­ki Wier­sze wypra­ne Mar­ci­na Świe­tlic­kie­go.

Więcej

On młody i genialny był…

recenzje / ESEJE Piotr Śliwiński

Recen­zja Pio­tra Śli­wiń­skie­go z książ­ki List otwar­ty Krzysz­to­fa Siw­czy­ka.

Więcej

Dialogi z wierszem (w tle)

recenzje / ESEJE Piotr Śliwiński

Recen­zja Pio­tra Śli­wiń­skie­go towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Mię­dzy wier­sza­mi Boh­da­na Zadu­ry, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 20 wrze­śnia 2002 roku.

Więcej

A jednak poeci… O jednym wierszu Dyckiego

recenzje / KOMENTARZE Krzysztof Hoffmann

Komen­tarz Krzysz­to­fa Hof­f­man­na do wier­sza „Pio­sen­ka o zie­lu” Euge­niu­sza Tka­czy­szy­na-Dyc­kie­go z książ­ki Oddam wier­sze w dobre ręce (1988–2010).

Więcej

Piosenka o zależnościach i uzależnieniach

wywiady / o pisaniu Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki

Zapis roz­mo­wy z Euge­niu­szem Tka­czy­szy­nem-Dyc­kim przed Galą Lite­rac­kiej Nagro­dy Nike 2009, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Oddam wier­sze w dobre ręce (1988–2010).

Więcej

Czytać głębiej

recenzje / ESEJE Tomasz Fijałkowski

Recen­zja Toma­sza Fijał­kow­skie­go z książ­ki Hor­ror poeti­cus Pio­tra Śli­wiń­skie­go.

Więcej

Ćwiczenia z bezstronności

recenzje / ESEJE Maciej Boenisch

Recen­zja Macie­ja Boeni­scha z książ­ki Hor­ror Poeti­cus Pio­tra Śli­wiń­skie­go.

Więcej