recenzje / ESEJE

Osiemdziesiąt pięć prawd o Rafale Wojaczku

Krzysztof Siwczyk

Recenzja Krzysztofa Siwczyka z książki Wojaczek wielokrotny. Wspomnienia, relacje, świadectwa Stanisława Beresia i Katarzyny Batorowicz-Wołowiec.

Biuro Literackie

To publi­ka­cja dla miło­śni­ków „życia i twór­czo­ści” Rafa­ła Wojacz­ka. 85 osób, któ­re zetknę­ły się z zmar­łym w 1971 r. poetą, prze­py­ta­nych na oko­licz­ność wła­śnie jego „życia”, nie „twór­czo­ści”. Nie­zwy­kła, wcią­ga­ją­ca i odpy­cha­ją­ca jed­no­cze­śnie księ­ga zwie­rzeń, w któ­rej „twór­czość” jest na dru­gim pla­nie. Pierw­sze skrzyp­ce gra w niej „życie”.

Publi­ka­cję uzu­peł­nia sta­ran­nie przy­go­to­wa­na pły­ta DVD będą­ca żywym świa­dec­twem tych rela­cji, a tak­że mnó­stwo nie­zna­nych wcze­śniej zdjęć. 11 godzin fil­mo­we­go zapi­su moż­na oglą­dać na skró­ty, poprzez hasła klu­cze: „alko­hol”, „auto­agre­sja”, „kobie­ty” „cho­ro­ba”, „incy­dent”, „wię­zie­nie”, „samo­bój­stwo”. Ogrom pra­cy budzi respekt i sza­cu­nek. Enig­ma­tycz­ne za to są moty­wa­cje, któ­re przy­świe­ca­ły auto­rom.

W prze­ni­kli­wym wstę­pie Sta­ni­sław Bereś pisze: Współ­cze­sna lite­ra­tu­ra pol­ska nie posia­da dru­giej tak wyra­zi­stej, dra­ma­tycz­nej i intry­gu­ją­cej indy­wi­du­al­no­ści lite­rac­kiej. Dla­te­go waż­ne jest, aby zgro­ma­dzić jak naj­więk­szą wie­dzę o tym pisa­rzu i jego sza­mo­ta­niu się na zie­mi. Nie wszyst­ko prze­cież zosta­ło powie­dzia­ne i wyzna­ne. O ile pierw­sza część tego cyta­tu nie budzi kon­tro­wer­sji, o tyle zda­nie ostat­nie jest ryzy­kow­ne. Czy da się powie­dzieć wszyst­ko?

Woja­czek wie­lo­krot­ny został podzie­lo­ny na czte­ry czę­ści: Miko­łów, Kędzie­rzyn-Koź­le, Kra­ków, Wro­cław. Miej­sce uro­dze­nia, miej­sce ukoń­cze­nia liceum, miej­sce roz­po­czę­cia szyb­ko prze­rwa­nych stu­diów i miej­sce śmier­ci – to wła­śnie tam Bereś i Bato­ro­wicz-Woło­wiec poszu­ka­li świad­ków wyda­rzeń i zna­leź­li.

Sen­ty­men­tal­ne wspo­mnie­nia z małe­go mia­stecz­ka czę­sto zaska­ku­ją­ce trzeź­wo­ścią sądu i spe­cy­ficz­ną „ludo­wą mądro­ścią”, każą widzieć Wojacz­ka jako jed­ne­go z wie­lu ano­ni­mo­wych rówie­śni­ków Pol­ski Ludo­wej. Może jedy­nie nie­co wyra­sta­ją­ce­go ponad prze­cięt­ną. To wyła­nia­nie się z egzy­sten­cjal­nej „prze­cięt­no­ści” dobrze wychwy­ty­wa­li jego szkol­ni kole­dzy i kole­żan­ki. Dla wie­lu z nich Woja­czek pozo­sta­je wid­mem ich wła­snej mło­do­ści.

Okres kędzie­rzyń­ski z kolei przy­no­si oso­bli­we por­tre­ty Edwar­da Wojacz­ka, ojca poety, peda­go­ga w tam­tej­szym liceum, któ­ry po sepa­ra­cji z żoną w Miko­ło­wie był jedy­nie week­en­do­wym gościem. Spro­wa­dził syna do sie­bie, aby mógł zdać matu­rę eks­ter­ni­stycz­nie. Filo­log kla­sycz­ny, wzór dow­ci­pu i dobrych manier, a przy tym nie­skłon­ny do otwar­to­ści czło­wiek sta­rej daty – oto obraz, któ­ry zapa­mię­ta­li jego daw­ni ucznio­wie, ale to rów­nież waż­ne para­me­try okre­śla­ją­ce sto­sun­ki ojciec – syn. Woja­czek prze­cież dzie­dzi­czył po nim nie tyl­ko umi­ło­wa­nie kla­sycz­nej for­my wier­sza.

Kra­ków i nie­uda­ne stu­dia na UJ to okres naj­bar­dziej zagad­ko­wy. Nie­licz­ne wspo­mnie­nia przy­no­szą prze­wrot­ną wie­dzę – Woja­czek był raczej stu­den­tem nie­pi­ją­cym, czy­ta­ją­cym na potę­gę lek­tu­ry spo­za listy pro­gra­mu i dużo pisał. Pra­co­wał nad nigdy nie­ukoń­czo­ną i zagu­bio­ną powie­ścią Pią­ta pora roku. Jeden z jego kole­gów wspo­mi­na rów­nież o poema­cie „Staw­ro­gin”. Język kra­kow­skich roz­mów­ców – to obec­nie czę­sto pro­fe­so­ro­wie i zna­ni poeci – pró­bu­je uchwy­cić Wojacz­ka na gorą­cym uczyn­ku sta­wa­nia się i bycia poetą. Te roz­mo­wy przy­no­szą spo­ro inte­lek­tu­al­nej fraj­dy, a obraz „bun­tow­ni­ka” jest ambi­wa­lent­ny i nie­ostry.

Wro­cław nato­miast to feeria świa­dectw, opo­wie­ści bul­wer­su­ją­cych, wza­jem­nie się wyklu­cza­ją­cych. Cie­ka­we są świa­dec­twa osób zwią­za­nych z „Teatrem Labo­ra­to­rium” Gro­tow­skie­go i rekon­struk­cje związ­ków Wojacz­ka z ludź­mi sku­pio­ny­mi nie­gdyś wokół tej sce­ny. Z kolei w chó­rze kum­pli od jabo­la i nie­do­ce­nio­nych pisa­rzy z rzad­ka odzy­wa­ją się gło­sy wstrze­mięź­li­we i egze­ge­tycz­ne. Obie­go­wa for­mu­ła od daw­na ujmu­je poetę w kar­by oby­cza­jo­wej pro­wo­ka­cji, chu­li­gań­stwa i, naj­oględ­niej mówiąc, oby­wa­tel­skie­go nie­po­słu­szeń­stwa. Dra­mat „Woja­czek” był gra­ny przy peł­nej publicz­no­ści, na wro­cław­skim ryn­ku, na słyn­nym mur­ku za „Pała­cy­kiem” czy w Klu­bie Związ­ków Twór­czych.

Pił ze wszyst­ki­mi, cho­ciaż nie­któ­rzy nigdy nie widzie­li go pija­ne­go, umie­rał w świe­tle reflek­to­rów, cho­ciaż nikt nie potra­fił mu pomóc. Być może dla wie­lu ludzi jest wyrzu­tem sumie­nia. Być może Wojacz­ka moż­na było rato­wać. Być może jego samo­bój­cza śmierć nie była gestem nie­pod­le­głej jed­nost­ki, któ­ra plu­je Bogu w twarz, nie godząc się na meta­fi­zycz­ną nędzę wła­sne­go byto­wa­nia. Dla tych wszyst­kich „być może” Bereś i Bato­ro­wicz-Woło­wiec pró­bo­wa­li zna­leźć roz­strzy­gnię­cia. Meto­da „do upa­dłe­go” pole­ga­ją­ca na zada­wa­niu demon­tu­ją­cych roz­mów­cę pytań o naj­bar­dziej intym­ne kwe­stie może budzić sprze­ciw, bo cza­sem lepiej coś prze­mil­czeć, żeby tego nie zba­na­li­zo­wać. Takim przy­ka­za­niem kie­ro­wał się Lech Majew­ski, reży­se­ru­jąc film „Woja­czek”. Pamię­tam, bo w nim zagra­łem. Obraz ten został nie­mi­ło­sier­nie skry­ty­ko­wa­ny przez więk­szość osób w tej książ­ce. Nie chcą oni dys­ku­to­wać z „fil­mo­wą praw­dą Majew­skie­go”, przed­kła­da­jąc nad nią auten­tycz­ność swo­je­go doświad­cze­nia. A prze­cież sami rów­nież padli ofia­rą pew­nej, tym razem „lek­sy­kal­nej reży­se­rii”, któ­rą popi­sa­li się Bereś i Bato­ro­wicz-Woło­wiec, tak, a nie ina­czej pro­wa­dząc ich po linii swo­ich pytań.

Woja­czek wie­lo­krot­ny jest książ­ką, z któ­rą się nie dys­ku­tu­je. To zapis „85 prawd”, któ­re prze­cho­wa­li dla sie­bie świad­ko­wie. Byli skłon­ni podzie­lić się nimi. Feno­men Wojacz­ka nie stał się przez to ani odro­bi­nę bar­dziej „ludz­ki”.


Tekst opu­bli­ko­wa­ny na łamach „Gaze­ty Wybor­czej”. Dzię­ku­je­my za udo­stęp­nie­nie mate­ria­łu.

O autorze

Krzysztof Siwczyk

Ur. 1977. Polski poeta, eseista i krytyk literacki, autor osiemnastu tomów poetyckich oraz licznych książek krytyczno-literackich. Debiutował w 1995 roku zbiorem wierszy Dzikie dzieci. W kolejnych latach wydał m.in. Wiersze dla palących(2001), Centrum likwidacji szkód (2008), Gody (2012) oraz trylogię Krematoria (2021-2022). Jego twórczość była tłumaczona na wiele języków, w tym niemiecki, francuski i włoski. Jest również autorem kilku książek eseistycznych –Ulotne obiekty ataku (2010) i Bezduch (2018). Laureat Nagrody Fundacji Kościelskich, Nagrody Literacka Gdynia i Nagrody Silesius. Był także finalistą francuskiej nagrody Prix de la revue NUNC oraz laureatem międzynarodowej Nagrody Václava Buriana. Ostatnio jego wiersze wybrane A Calligraphy of Days zostały wydane przez Seagull Books (Londyn). Regularnie pisuje felietony do tygodnika „Polityka” i zasiada w jury Nagrody Nike. Mieszka w Gliwicach.

Powiązania