recenzje / NOTKI I OPINIE

Bachanalia w przedsionku wiersza

Agnieszka Wolny-Hamkało

Nota Agnieszki Wolny-Hamkało o książce Lekkie czasy ciężkich chorób Przemysława Witkowskiego.

Biuro Literackie

Każ­dy z tych wier­szy jest wiel­ko­for­ma­to­wym zdję­ciem z wie­lo­ma pla­na­mi. Moż­na je zako­pać pod Pała­cem Kul­tu­ry dla potom­nych albo przy­by­szów z obcych cywi­li­za­cji: tak wyglą­da życie wyab­stra­ho­wa­ne, stop­klat­ka z czy­je­goś wszech­cza­su. Jak ina­czej sprze­dać strach i pięk­no w jed­nym jaj­ku-nie­spo­dzian­ce? Dra­mat i śmiech, któ­ry depre­cjo­nu­je tam­to, nagle obra­ca to w żart?

Prze­my­sław Wit­kow­ski budu­je Domek-życie i nie jest to domek z kart. W sie­ni (wier­sza) usta­wia rtęć, igły, czar­ne szla­ki, smar. W poko­ju (wier­sza) olśnie­nia na ludz­ką mia­rę: wło­sy dziew­czyn, pep­si, macie­rzan­kę. W kory­ta­rzu (wier­sza) pro­wa­dzi histo­rię, bo każ­dy z wier­szy jest cięż­ki od tre­ści. W przed­sion­ku (wier­sza) kotłu­je się język, trwa­ją bacha­na­lia.

Bo każ­de sło­wo chce poka­zać się od innej stro­ny. Jakaś peł­nia się speł­nia w takim dziw­nym Domu. Przej­mu­ją mnie spra­wy miesz­kań­ców. Umiem w nich uwie­rzyć. Jak i w Pana Domu – obsy­cha­ją­ce­go męż­czy­znę, w pół dro­gi do nowe­go sie­bie. Jesz­cze ze świa­ta sta­rych zdjęć, jesz­cze kształt obry­so­wa­ny ręką bab­ci, dziad­ka, mat­ki, a już zupeł­nie inny: wie o śmier­ci. Zna gry życia. Przy­mie­rza twarz do złych i dobrych boha­te­rów. Cho­dzi, szu­ka. Czu­je dym i wie, że ogień jest gdzieś bli­sko. Na przy­kład w tych wier­szach. Na przy­kład tu.

O autorze

Agnieszka Wolny-Hamkało

Urodzona 24 lutego 1979 roku we Wrocławiu. Poetka, publicystka. Współpracuje m.in. z „Gazetą Wyborczą”, „Polityką” i „Lampą”. Mieszka we Wrocławiu.

Powiązania