recenzje / KOMENTARZE

Benzyna w powietrzu

Julia Mika

Autorski komentarz Julii Miki w ramach cyklu „Historia jednego wiersza”. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Siedzącej naprzeciwko
w poczekalni

Prze­sta­łaś zaży­wać związ­ki
lek­ko­straw­ną czcion­ką
roz­dwa­jasz koń­ców­ki zdań.
Masz ognia
ben­zy­nę w wydy­cha­nym

powie­trzu. Na zardze­wia­łym para­pe­cie
ośrod­ka daję cza­so­wi czas.
W ciszy bru­dom w pęp­kach.
Za mało godzin

w wiecz­no­ści. To z nami coś
nie tak. Uli­ca­mi Szew­skiej Pasji
w bosych

sto­pach. Na płyt­kich wodach
bli­żej do dna.

Cof­niesz
za ostat­nie­go wstać
moż­na ina­czej.


To jest tak – sie­dzi­my sobie kolan­ko w kolan­ko, adi­da­sek w obca­sek i wsza we wszę. Każ­dy niby roz­luź­nio­ny, kul­tu­ral­nie i wymow­nie z zadar­ty­mi kąci­ka­mi do góry, ale w odde­chach czuć, że bia­łe ścia­ny nie są w este­ty­kę. Ja na przy­kład mam wra­że­nie, że ktoś pod­bie­ra krze­sła i eli­mi­nu­je tych z mniej zwin­nym tył­kiem. Kie­dyś wycho­dzi­ło to mniej chwiej­nie, bo dzi­siaj tro­chę jak­bym sie­dzia­ła na ostat­nim krze­seł­ku, a tro­chę jak­bym sta­ła nie widząc miej­sca.
Do gabi­ne­tu wcho­dzi się – pierw­szy raz na kola­na, dru­gi za rękę, trze­ci z cie­płem obok, przy czwar­tym zno­wu sia­da się na kola­nach, bo ta pew­ność mię­dzy wizy­ta­mi gdzieś nie prze­szła pró­by. W tym wypad­ku jest ina­czej. Zacią­gną cię, posa­dzą i jesz­cze każą gadać, a naj­le­piej poka­zać zęby. Spo­dzie­wasz się pytań – jak czę­sto myję jamę ust­ną, czy moczę się w nocy, od jak daw­na obgry­zam paznok­cie, kie­dy zaczę­łam wyma­wiać lite­rę R, czy wyda­je mi się, że jestem poli­pem, czy boję się bis­fe­no­lu A w para­go­nach i co myślę o euta­na­zji. Tak napraw­dę zestaw pytań jest bar­dziej prze­wi­dy­wal­ny, nawet bez ściąg pole­je się woda.

No nie da się ukryć, że nie prze­kro­czy­łam śmier­tel­nej daw­ki endor­fi­ny. I tak, mam pro­blem z prze­ły­ka­niem piguł. Mój orga­nizm nie tra­wi związ­ków fra­ze­olo­gicz­nych, liter i tym podob­nych, no i mle­ka.

Wła­ści­wie nie mój.

Naj­zu­peł­niej już poważ­nie, tekst miał być sub­sty­tu­tem koca gaśni­cze­go dla bli­skiej mi oso­by, któ­ra każ­de­go dnia cofa się za ostat­nie­go w towa­rzy­stwie afek­tyw­no dwu­bie­gu­no­wym. I wsta­je.

O autorze

Julia Mika

Ur. 1991. Pochodzi z Bytomia. Swoje teksty publikowała w „Ricie Baum”, „BregArcie” i „Ósmym arkuszu Odry”. Jest laureatką kilkunastu ogólnopolskich konkursów poetyckich, otrzymała również literacką nagrodę prezydenta Bytomia – „Wena 2015”. Oprócz poezji hobbystycznie zajmuje się teatrem, kinematografią oraz muzyką.

Powiązania