recenzje / IMPRESJE

Bezpańskie kundle, czyli o Mariusza Grzebalskiego Negatywie

Maciej Topolski

Recenzja Macieja Topolskiego z książki Negatyw Mariusza Grzebalskiego.

Biuro Literackie

1.

Jest pół­noc, prze­cie­ram oczy, odczy­tu­ję z nota­tek: „Nie ist­nie­ją prze­bie­gi bez zakłó­ceń – w poezji nie­moż­li­we jest prze­pro­wa­dze­nie linii z punk­tu A do punk­tu B – na prze­strze­ni szes­na­stu lat – na pod­sta­wie dwu­stu dzie­się­ciu tek­stów (tyle poja­wia się w Kro­ni­ce zakłó­ceń) – bez drże­nia ręki.”

2.

W debiu­tanc­kim Nega­ty­wie Grze­bal­skie­go trwa stan pośred­ni, impas, zawie­sze­nie: „Sta­re ode­szło i nie nad­cho­dzi nowe”. To, co istot­ne omi­ja mia­sto, omi­ja okno i ten dom. Morze – jak gdy­by na prze­kór, na złość – dzień za dniem wyrzu­ca na brzeg rze­czy o sma­ku kre­dy, roz­pa­da­ją­ce się w rękach po pierw­szym dotknię­ciu. Same tyl­ko szcze­gó­ły i mgnie­nia, nie­ja­sne i nie­bez­piecz­ne zna­ki nawie­dza­ją­ce sny, cza­sem nie­ja­sne i chwi­lo­we olśnie­nia „w auto­bu­sie prze­pły­wa­ją­cym leni­wie / przez samo cen­trum mia­sta”. Zna­ki pocho­dzą­ce nie-stąd, dobie­ga­ją­ce z dru­giej stro­ny „nie­skoń­czo­ne­go rubi­ko­nu szcze­gó­łu”.

To umie­jęt­ność dostrze­ga­nia szcze­gó­łów, licze­nia „do nie­skoń­czo­no­ści”, a tak­że napię­cie i wyostrze­nie zmy­słów, wpro­wa­dza­ją w stan ocze­ki­wa­nia – ocze­ki­wa­nia na naj­waż­niej­sze, na nie­bu­dzą­ce wąt­pli­wo­ści, na zwy­czaj­ne i pro­ste. Ta chwi­la prze­dłu­ża się jed­nak i łatwo popeł­nić błąd. Dla­te­go też – mimo wszyst­ko – war­to spraw­dzić dokład­nie, czy auto­bus nie wie­zie cię przy­pad­kiem „na dno prze­pa­ści”. Dla­te­go też, żeby tego unik­nąć, pod­miot wier­szy Grze­bal­skie­go odda­la się: od ludzi i od miejsc. Prze­sta­je mil­czeć i prze­sta­je się bać:

Może kie­dyś były mi bli­skie wszyst­kie
te miej­sca:
wiel­ko­miej­skie pla­ce, sta­re kamie­ni­ce,
mil­cze­nie i strach, star­cy
pyta­ją­cy o dzień
i deszcz, któ­ry pada tu
czę­sto.

Ale to wra­ca, dosię­ga go. Na twarz wcho­dzi zdzi­wie­nie, na usta cisną się sło­wa: „Był już taki moment”. I dopie­ro wte­dy, gdy już się nie mil­czy, kie­dy powra­ca strach i to, „na co nie mamy / wpły­wu” – może powstać poezja. Z wąt­pli­wo­ści, z zakłó­ceń, z obra­zów, któ­re powra­ca­ją, nie dając o sobie zapo­mnieć.

3.

W Nega­ty­wie „rubi­kon szcze­gó­łu” nie zosta­je prze­kro­czo­ny, a jego fale przy­no­szą smak pomi­do­rów, mię­si­stych, w sma­ku przy­po­mi­na­ją­cych mąkę. Przy­wo­łu­ją mło­dą cygań­ską dziew­czy­nę, „kamień, kwiat, wagon grzę­zną­cy w tra­wie”. Przy­wo­łu­ją dzie­ciń­stwo, pro­ste, nie­wy­ma­ga­ją­ce tłu­ma­czeń. Przy­wo­łu­ją wresz­cie zachwyt, „nos przy­war­ty do szy­by”. I zaraz po tej arche­olo­gii, pró­bę rela­cji – poja­wia się plan opo­wie­dze­nia w spo­sób moż­li­wie suchy, wyzu­ty z uczuć suitę butel­ki „sto­ją­cej na sto­le w towa­rzy­stwie / fili­żan­ki do kawy i pudeł­ka zapa­łek”. Ale i przez te dro­bia­zgi, przez ości po zje­dzo­nej rybie, przez dwa­dzie­ścia dwa zga­szo­ne papie­ro­sy, prze­ni­ka­ją uczu­cia, wra­ca moja-teraz-sytu­acja, któ­ra nie­ustan­nie doma­ga się nazy­wa­nia i okre­śla­nia. Spraw­dze­nia, czy przy­pad­kiem pod­sta­wy się nie skru­szy­ły, czy będzie war­to, czy to fak­tycz­nie ja i czy to fak­tycz­nie ty – oddy­chasz – na łóż­ku – pode mną.

4.

„(jestem, jesteś; nie-/cią­gła)” – jest to led­wie notat­ka obok wier­sza, dopi­sek na mar­gi­ne­sie, mimo to odda­je cały sto­su­nek do kobiet i związ­ków z nimi zamknię­ty w Nega­ty­wie. A więc: jed­no­cze­sną pochwa­łę cia­ła kobie­ce­go i radość z bli­skiej obec­no­ści. Ale tak­że strach przed tym, że zaraz wszyst­ko to znik­nie, gdy wypo­wie się sło­wa: „śmierć miesz­ka w jej pier­siach”. Gdyż poezja Grze­bal­skie­go to tak­że umie­jęt­ność sma­ko­wa­nia ulot­ne­go pięk­na, zaklę­te­go w cie­le i powra­ca­ją­ce­go w ryt­mie blu­esa zasły­sza­ne­go „dwa tysią­ce kilo­me­trów od domu”. Pięk­na, któ­re pozwa­la nie pamię­tać, że kie­dy­kol­wiek prze­ga­nia­li jak bez­pań­skie kun­dle.

5.

Mariusz Grze­bal­ski two­rząc poezję obec­no­ści, zaplą­ta­ną w pra­wa i wspo­mnie­nia, peł­ną roz­cią­gnię­tych nad stro­fa­mi cie­ni, spra­wia, że już teraz ta linia – popro­wa­dzo­na od punk­tu A – uwal­nia­jąc się spod pano­wa­nia smut­ku i samot­no­ści, pró­bu­je dać wyraz zwąt­pie­niu w moż­li­wość zna­le­zie­nia sta­łe­go miej­sca w nie­bez­piecz­nym i poplą­ta­nym świe­cie.

O autorze

Maciej Topolski

Urodzony w 1989 roku, eseista, tłumacz, redaktor. Mieszka w Krakowie.

Powiązania

W otwartych drzwiach. Bez końca, bez tytułu

recenzje / IMPRESJE Maciej Topolski

Esej Macie­ja Topol­skie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze alma­na­chu Połów. Poetyc­kie debiu­ty 2011.

Więcej

Kameleon & wstążka. Rzecz o poezji Justyny Bargielskiej

recenzje / IMPRESJE Maciej Topolski

Recen­zja Macie­ja Topol­skie­go towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze dru­gie­go wyda­nia książ­ki Justy­ny Bar­giel­skiej Bach for my baby.

Więcej

Bowiem brzeg nadal rozbrzmiewa moim odważnym przedsięwzięciem

recenzje / IMPRESJE Maciej Topolski

Recen­zja Macie­ja Topol­skie­go z książ­ki Kro­ni­ka zakłó­ceń Mariu­sza Grze­bal­skie­go.

Więcej

Wstępne oczywistości, czyli o oczekiwaniach wobec rozmowy o literaturze

debaty / ankiety i podsumowania Maciej Topolski

Głos Macie­ja Topol­skie­go w deba­cie „Jak roz­ma­wiać o poezji”.

Więcej

Wystarcza, bo musi, czyli o Mariusza Grzebalskiego Ulicy gnostyckiej

recenzje / IMPRESJE Maciej Topolski

Recen­zja Macie­ja Topol­skie­go z książ­ki Uli­ca Gno­styc­ka Mariu­sza Grze­bal­skie­go.

Więcej

Kilroy is here, czyli o życiorysach i kadencji w Mimikrze Łukasza Jarosza

recenzje / ESEJE Maciej Topolski

Recen­zja Macie­ja Topol­skie­go z książ­ki Mimi­kra Łuka­sza Jaro­sza.

Więcej