recenzje / ESEJE

Blood Sugar Rym Magik

Paweł Tański

Recenzja Pawła Tańskiego, towarzysząca premierze książki Excalibur Piotra MAGIKA Łuszcza, wydanej w Biurze Literackim 12 grudnia 2022 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

1.

To było tak: sier­pień 1995 roku spę­dzi­łem we Fran­cji. Naj­pierw tro­chę w Pary­żu, a potem u cio­ci na wsi. Sio­stra mojej bab­ci Hele­ny, Kazi­mie­ra, miesz­ka­ła wów­czas ponad pół wie­ku na emi­gra­cji. Jeź­dzi­łem rowe­rem po fran­cu­skiej wsi, piłem wino, jadłem sery i byłem szczę­śli­wy. Mia­łem ze sobą Kosmos Gom­bro­wi­cza, ale nie mogłem czy­tać tej ponu­rej powie­ści, bo mnie przy­gnę­bia­ła. Zanu­rza­łem się więc w język fran­cu­ski i w tę nie­sa­mo­wi­tą, pięk­ną kul­tu­rę. Po powro­cie do Pol­ski posta­no­wi­łem jesz­cze bar­dziej zagłę­bić się w naukę fran­cu­skie­go. A tym­cza­sem – usły­sza­łem Liroya. To było nie­zwy­kłe doświad­cze­nie. Do tej pory jakoś omi­ja­łem rap, hip-hop, słu­cha­łem muzy­ki kla­sycz­nej, jaz­zu, roc­ka, pun­ka, heavy meta­lu, tak zwa­nej poezji śpie­wa­nej i oczy­wi­ście blu­esa, szcze­gól­nie lubi­łem ciem­no­skó­rych wyko­naw­ców. Prze­cież to od czar­no­skó­rych przy­szedł rap. Rzecz jasna, sły­sza­łem gdzieś hip-hop, skądś do mnie dobie­gał, docie­rał, ale nie przy­szło mi na myśl, by bar­dziej się nim zain­te­re­so­wać. Dla­te­go omi­nę­ła mnie popu­lar­ność Kali­bra 44 i Pak­to­fo­ni­ki. O nich i o Pio­trze Łusz­czu dowie­dzia­łem się dopie­ro po wie­lu latach, od Mar­ci­na Jurzy­sty, któ­ry mi opo­wia­dał, jak w cza­sach lice­al­nych cho­dził po Elblą­gu i słu­chał Magi­ka. Kie­dy zatem toruń­ski poeta powie­dział mi, że przy­go­to­wu­je książ­kę z tek­sta­mi kato­wic­kie­go rape­ra, byłem nie­zmier­nie cie­kaw, co z tego wyj­dzie.

2.

I oto – plan się ziścił. Mamy trzy­dzie­ści trzy utwo­ry na papie­rze mło­do zmar­łe­go auto­ra i wyko­naw­cy. To wybór świet­nie zro­bio­ny, uda­ło się Mar­ci­no­wi Jurzy­ście skom­po­no­wać tom kohe­rent­ny, repre­zen­ta­tyw­ny dla Łusz­cza, nie­by­wa­le inte­re­su­ją­cy. Książ­ka jest tak skon­stru­owa­na, że da się czy­tać te tek­sty jak jed­ną opo­wieść: wcią­ga­ją­cą i zachę­ca­ją­cą do tego, by się­gnąć po pły­ty ślą­skich rape­rów oraz zanu­rzyć się na dłu­gi czas w hip-hopie, nie tyl­ko pol­skim. Przy tym wybór ten to waż­ne świa­dec­two roz­wo­ju tego nur­tu słow­no-muzycz­ne­go w kra­ju nad Wisłą. Poka­zu­je, jak rodził się nasz rodzi­my rap, z cze­go był ule­pio­ny, w jakich oko­licz­no­ściach – egzy­sten­cjal­nych, spo­łecz­no-poli­tycz­nych, kul­tu­ro­wych – powsta­wał, z czym się mie­rzył, prze­ciw­ko komu wystę­po­wał, jaki bunt, gniew, jaka rebe­lia i złość go napę­dza­ły i co dawał swo­im słu­cha­czom. A przede wszyst­kim – jakie oso­bo­wo­ści go two­rzy­ły, jacy ludzie nim żyli, co chcie­li opo­wie­dzieć. Nie byłem świad­kiem tej histo­rii, nie śle­dzi­łem począt­ków hip-hopu w Ame­ry­ce, na świe­cie i w Pol­sce, mogę jedy­nie – dzię­ki książ­ce przy­go­to­wa­nej przez Mar­ci­na Jurzy­stę – pró­bo­wać wyobra­zić sobie, jak to było. A prze­cież Łuszcz to moje poko­le­nie, był tyl­ko nie­co młod­szy ode mnie, bo uro­dził się w roku 1978; pamię­ta­li­śmy więc ten sam okres w histo­rii nasze­go kra­ju i świa­ta. Nasze dzie­ciń­stwo przy­pa­dło na ponu­re lata 80. minio­ne­go wie­ku, a mło­dość – na okres po trans­for­ma­cji ustro­jo­wej 1989 roku. Kie­dy Magik miał 16 lat i już rapo­wał, ja mia­łem lat 20 – i gra­łem w zespo­le heavy­me­ta­lo­wym na gita­rze. Dru­ga poło­wa lat 90. XX wie­ku to był dla nas moment szcze­gól­ny – czas cią­głych poszu­ki­wań, nie­zgo­dy na ota­cza­ją­cą nas rze­czy­wi­stość, twór­czych dzia­łań, pasji i obse­sji na punk­cie muzy­ki. To wszyst­ko widać w tek­stach zgru­po­wa­nych w książ­ce Exca­li­bur.

Mię­dzy inny­mi dzię­ki zgro­ma­dzo­nym w tomie foto­gra­fiom oraz odbit­kom ręko­pi­sów Magi­ka książ­ka jest edy­tor­skim rary­ta­sem: pięk­nie zapro­jek­to­wa­na, sta­ran­nie wyda­na, dopra­co­wa­na w każ­dym szcze­gó­le. Zdję­cia kore­spon­du­ją z tek­sta­mi i ich odręcz­ny­mi ory­gi­na­ła­mi, poszcze­gól­ne ele­men­ty dia­lo­gu­ją ze sobą, two­rząc wręcz obra­zo­we ese­je, będą­ce komen­ta­rza­mi do życia i twór­czo­ści boha­te­ra tej publi­ka­cji. Pej­zaż wie­żow­ców ślą­skiej aglo­me­ra­cji koń­ca sta­re­go tysiąc­le­cia i nad­cho­dzą­ce­go nowe­go pul­su­je w twór­czo­ści Magi­ka, któ­re­go nie ma z nami od dwu­dzie­stu dwóch już lat… Ten szcze­gól­ny moment przej­ścia widać w tych utwo­rach oraz na foto­gra­fiach, któ­re suge­styw­nie odda­ją atmos­fe­rę tam­tych lat: kli­mat pozba­wio­nych nadziei blo­ko­wisk, któ­ry dusił mło­dych ludzi takich jak Magik, pod­łość i małość czło­wie­ka żyją­ce­go w tym kra­jo­bra­zie zara­zem apo­ka­lip­tycz­nym oraz melan­cho­lij­nym, budzą­cym jed­no­cze­śnie trwo­gę i gniew cho­dzą­cych po jało­wej zie­mi synów Kaina.

3.

Magik wal­czył sło­wem z głu­po­tą czło­wie­ka oraz jego ciem­ną natu­rą, chciał otwie­rać uszy, oczy, myśli, języ­ki i umy­sły słu­cha­czom. Zwra­cał uwa­gę na pły­ną­cą zewsząd nie­na­wiść, kłam­stwo, obłu­dę, hipo­kry­zję i kult pie­nią­dza.

Nie moż­na powie­dzieć: kto mie­czem woju­je, od mie­cza ginie, tak nie było. Kto woju­je języ­kiem, ten jest zba­wio­ny. Kto gotu­je się na woj­nę z pod­ły­mi ludź­mi, ten cier­pi i tra­pią go lęki. Kto wyru­sza z otwar­tą przy­łbi­cą prze­ciw­ko bez­li­to­snym wro­gom, ten ska­za­ny jest na wiecz­ną tułacz­kę po mrocz­nych trak­tach. Kto wal­czy z okrop­nym świa­tem, tego boli całe cia­ło. Kto szu­ka słów, by wyra­zić swój gniew na nie­spra­wie­dli­wość czło­wie­ka, ten cały­mi noca­mi i dnia­mi ma skó­rę wysta­wio­ną na cio­sy. Kto mie­czem woju­je, zosta­je po nim Exca­li­bur. Wydo­by­te szcząt­ki tej bro­ni zosta­ją odre­stau­ro­wa­ne i oca­lo­ne. Od mie­cza nie ginie, nie umie­ra jego język. Zosta­je na kase­tach, pły­tach i na papie­rze, w książ­ce wyda­nej przez Biu­ro Lite­rac­kie.

4.

W zbio­rze na pierw­szy plan wysu­wa się fascy­na­cja Magi­ka hip-hopem. Łuszcz mówi o sobie jako o mistrzu cere­mo­nii, czło­wie­ku mają­cym obse­sję ukła­da­nia tek­stów, fraz, zaba­wy języ­kiem i – oczy­wi­ście – rymo­wa­nia. Opo­wie­ści rapo­we ślą­skie­go per­for­me­ra bazu­ją na tym, co moż­na by nazwać „samo­na­pę­dza­ją­cym się języ­kiem”. To czy­sta radość, by nie powie­dzieć – eufo­ria i eks­ta­za ukła­da­nia zdań, wer­sów, tek­stów. Zaba­wa sło­wem, gry słów, „wyra­zy, któ­re się sobie dzi­wią”, iro­nia – nie­raz gorz­ka, szy­der­stwo, humor, kpi­na – oto cechy cha­rak­te­ry­stycz­ne tej twór­czo­ści. Jak­że mogło to nie być sple­cio­ne z reflek­sją auto­te­ma­tycz­ną? Rapo­wa­nie o rapo­wa­niu, hipho­po­wa­nie o hipho­po­wa­niu, mówie­nie, melo­re­cy­ta­cja o mówie­niu i melo­re­cy­ta­cji, gada­nie o gada­niu, opo­wia­da­nie o opo­wia­da­niu, tek­sto­wa­nie o tek­sto­wa­niu, oral­no­wa­nie o oral­no­wa­niu, ust­nie­nie o ust­nie­niu, języ­ko­wa­nie o języ­ko­wa­niu – tak bym to okre­ślił, nie bacząc na neo­lo­gi­zo­wa­nie o neo­lo­gi­zo­wa­niu…

A zatem – auto­te­ma­tyzm i dow­cip języ­ko­wy. Jed­nak pisa­nie Magi­ka to coś wię­cej niż tyl­ko zaba­wa. Staw­ka była więk­sza niż szy­cie (rymów), staw­ka była więk­sza niż życie. Staw­ką była sztu­ka. A ona mia­ła wyra­żać samo sed­no egzy­sten­cji, samo jądro ist­nie­nia, sens bycia, war­tość trans­gre­sji – prze­cho­dze­nia z mono­ton­nej czę­sto codzien­no­ści w rejo­ny nie­na­zwa­ne, bły­ski tego, że się jest jed­no­cze­śnie w kil­ku wymia­rach. Opo­wie­dzieć swo­je losy, doświad­cze­nia i momen­ty tra­wio­ne na poszu­ki­wa­niu stra­co­ne­go cza­su, uchwy­cić prze­mi­ja­nie, zapi­sać kru­che noce i dni – taki był cel Magi­ka. Rola rymu/rymów była w tym pro­ce­sie nie­odzow­na. Podo­bień­stwa zakoń­czeń wyra­zów mia­ły nie tyl­ko moc zako­twi­cze­nia w gatun­ku, w poety­ce nur­tu oral­nych nar­ra­cji, ich funk­cja jest znacz­nie poważ­niej­sza i bar­dziej donio­sła. Napi­sa­no o tym zresz­tą już całą górę uczo­nych i mniej uczo­nych roz­praw. Słyn­ne bitwy na rymy, toczo­ne mię­dzy rape­ra­mi, impro­wi­za­cje, mają­ce uka­zać mistrzo­stwo pano­wa­nia nad mate­rią języ­ka, rymo­wa­nie jako dowód na pomy­sło­wość, odkryw­czość, ory­gi­nal­ność, warsz­ta­to­wą spraw­ność, maestrię arty­stycz­ną – to zna­ne spra­wy. U Maga to wszyst­ko znaj­dzie­my. To – i jesz­cze wię­cej. Rym był sed­nem jego życio­pi­sa­nia, tak, nie boję się użyć tego sfor­mu­ło­wa­nia, dosko­na­le zna­ne­go ze związ­ków z legen­dar­nym Ste­dem. To było zatem życio­ra­po­wa­nie. Oral­ność, soma­tycz­ność, krew, cukier, głos, rytm pul­su­ją­cej krwi, cukier wypo­wia­da­ne­go sło­wa, smak mówio­ne­go lek­se­mu.

Spo­ro w tych tek­stach prze­kleństw, wul­ga­ry­zmów, słow­nic­twa potocz­ne­go i kolo­kwial­ne­go. Ale jak­że by mogło być ina­czej? Posłu­chaj­my zresz­tą grup pun­ko­wych, a prze­ko­na­my się, że Magik był w tej kwe­stii nie­mal powścią­gli­wy. Sztur­mo­wał gru­bym wyra­zem tyl­ko wów­czas, kie­dy musiał. Rewo­lu­cjo­ni­ści nie prze­bie­ra­ją w sło­wach, rebe­lian­ci nie są uprzej­mi. Piotr Łuszcz w ner­wach tu i ówdzie zaklął, ale cały czas było to deco­rum. Pew­nie by mnie zbesz­tał za to świę­te sło­wo, nabz­dy­czo­ne jak żona moje­go stry­ja, kobie­ta o zacię­tych, wąskich war­gach, ale co mi tam. To okre­śle­nie pasu­je mi tu jak ulał, Bra­cie Magik.

5.

Jest w tych tek­stach miłość i przy­jaźń. Oczy­wi­ście – miłość do hip-hopu, ale i do syna, do żony, rodzi­ny, bli­skich ludzi, kole­gów i przy­ja­ciół. Cza­sem poja­wia się miłość do świa­ta, ale chy­ba raczej rzad­ko, w chwi­lach eks­ta­zy i poczu­cia jed­no­ści z kosmo­sem. Miłość do języ­ka pol­skie­go, do twór­czo­ści, moż­li­wo­ści mówie­nia o swo­ich uczu­ciach i myślach. Tom zaczy­na się gniew­nie, ale koń­czy – mimo począt­ko­we­go, ostre­go w swo­jej zapal­czy­wo­ści wer­su – wiel­ką pochwa­łą twór­czo­ści. Jasne, taka kom­po­zy­cja tomu wyszła spod ręki Mar­ci­na Jurzy­sty, ale trze­ba przy­znać, że traf­nie. Intu­icja fana i bada­cza muzy­ki popu­lar­nej zagra­ła tu bar­dzo dobrze.

Mnó­stwo w tych utwo­rach bólu, smut­ku, lęków, gło­du dobrych sygna­łów, pły­ną­cych ze świa­ta, samot­no­ści, pra­gnie­nia dobra. Marzeń o lep­szym życiu, o wol­no­ści i nie­za­leż­no­ści. Namiast­kę tych pra­gnień dawa­ło rapo­wa­nie. Piotr Łuszcz opo­wia­da nam o bie­dzie, sza­rzyź­nie życia w blo­ko­wi­skach, osa­cze­niu pra­wi­dła­mi źle skon­stru­owa­ne­go świa­ta, spar­ta­czo­nej real­no­ści. To głu­pia, by nie rzec – debil­na, rze­czy­wi­stość, w któ­rą rzu­co­no czło­wie­ka. I pół bie­dy, jeśli ten jakoś daje sobie radę, przy­sto­so­wu­je się, funk­cjo­nu­je zgod­nie z wytycz­ny­mi, gorzej, gdy tra­fi się na wraż­liw­ca, jed­nost­kę myślą­cą i czu­ją­cą, że coś jest nie halo, że coś jest nie tak – nie­go­dzą­cą się na zasta­ny rze­czy stan, zbun­to­wa­ną oraz nie­za­leż­ną. Krzy­czą­cą gło­śno, że to nie tak, że żyje­my w matrik­sie, w jaski­ni, spę­ta­ni nie­wol­ni­cy, drę­cze­ni i poni­ża­ni.

Hip-hop Magi­ka to głos oso­by spo­nie­wie­ra­nej, ska­za­nej na nie­koń­czą­ce się poczu­cie gory­czy, mają­cej nie­go­ją­ce się nigdy rany, któ­rej jedy­nym ratun­kiem, pró­bą oca­le­nia, lekiem było życio­ra­po­wa­nie, snu­cie opo­wie­ści, w któ­rych kró­lo­wał rym, kom­po­no­wa­nie tek­stów, będą­cych spo­so­bem na prze­trwa­nie w tym ciem­nym świe­cie.

6.

Na koniec – reflek­sja nad tym, czy tek­sty Pio­tra Łusz­cza to poezja, czy bro­nią się w dru­ku, czy mają lite­rac­kie obli­cze. Już od daw­na gło­szę pogląd, że tek­stów pio­se­nek, son­gów, prze­ka­zów słow­no-muzycz­nych nie nale­ży trak­to­wać jak wier­szy, liry­ki, poezji. Są zupeł­nie innym, odręb­nym bytem, mają inne zasto­so­wa­nie, uży­cie, są po pro­stu innym gatun­kiem arty­stycz­nym. To geno­lo­gicz­ne przy­po­rząd­ko­wa­nie spra­wia, że musi­my nie­ja­ko wziąć w nawias ich ist­nie­nie w dru­ku, nawet jeśli są to tek­sty w ksią­żecz­kach dołą­cza­nych do kaset, płyt ana­lo­go­wych (tak zwa­nych winy­lo­wych) czy nośni­ków CD. W spo­sób natu­ral­ny reali­zo­wa­ne są w śpie­wie, a ich odbiór odby­wa się dzię­ki zmy­sło­wi słu­chu. Ist­nie­ją w peł­ni jedy­nie z towa­rzy­sze­niem muzy­ki, melo­dii, ryt­mu, brzmie­nia instru­men­tów. Moż­na je nazwać „poezją mówio­ną cywi­li­za­cji prze­my­sło­wej” i trak­to­wać jako wtór­ną oral­ność epo­ki piśmien­nej lub ślad ery post­pi­śmien­nej. Takie ini­cja­ty­wy, jak seria „33 pio­sen­ki na papie­rze”, są bar­dzo cen­ne, bo może­my oca­lić te ulot­ne skąd­inąd utwo­ry słow­no-muzycz­ne, ale też może­my po pro­stu ich słu­chać, jed­no­cze­śnie śle­dząc tek­sty w książ­ce – tak jak cza­sem nie odry­wa­my wzro­ku od struk­tur son­gów w ksią­żecz­kach dołą­cza­nych do kaset i krąż­ków z nagra­nia­mi pio­se­nek. Ale jest też inna waż­na kwe­stia – czę­sto zwy­czaj­nie nie jeste­śmy w sta­nie usły­szeć, co arty­sta rapu­je czy śpie­wa w utwo­rze, wów­czas druk nam bar­dzo poma­ga. Docho­dzi tu aż do takich sytu­acji, gdy prze­cież w trash/black meta­lu czy death meta­lu, gdy woka­li­sta grow­lu­je – nie ma szans na usły­sze­nie słów, nie­odzow­nym sta­je się wów­czas się­gnię­cie po dru­ko­wa­ne wer­sje tych prze­ka­zów.

Pio­tra Łusz­cza „ust­na liry­ka ery indu­strial­nej” nie­wąt­pli­wie jest inte­re­su­ją­ca jako swe­go rodza­ju histo­rycz­ne źró­dło wie­dzy o men­tal­no­ści mło­dzie­ży w latach po trans­for­ma­cji ustro­jo­wej w Pol­sce. Nade wszyst­ko jed­nak sta­no­wi wyraz nie­po­wta­rzal­nej oso­bo­wo­ści, for­mę wypo­wie­dzi indy­wi­du­al­nej i jed­nost­ko­wej, arty­stycz­ną pró­bę zna­le­zie­nia wła­sne­go sty­lu przez Magi­ka – sty­lu zdol­ne­go oddać meta­fo­rycz­ny zapis spo­tę­go­wa­nej świa­do­mo­ści. Wresz­cie – twór­czość Łusz­cza jest wzor­co­wym przy­kła­dem poety­ki tek­stu rapo­we­go, utwo­ru hip-hopo­we­go, gatun­ku, któ­ry dziś rzą­dzi usza­mi słu­cha­czy na całym, rymo­wym, świe­cie.

O autorze

Paweł Tański

Urodzony w 1974 roku w Toruniu. Historyk literatury i krytyk literacki. Autor książek o literaturze, współredaktor prac zbiorowych. Mieszka w Toruniu.

Powiązania

Rewolucje słów

recenzje / ESEJE Paweł Tański

Recen­zja Paw­ła Tań­skie­go, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Rewol­ta w nie­bie Nic­ka Cave’a w tłu­ma­cze­niu Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 29 sierp­nia 2022 roku.

Więcej

25, a nawet 33 pytania do Filipa Łobodzińskiego

wywiady / o książce Filip Łobodziński Paweł Tański

Roz­mo­wa Paw­ła Tań­skie­go z Fili­pem Łobo­dziń­skim, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Rewol­ta w nie­bie Nic­ka Cave’a w tłu­ma­cze­niu Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 29 sierp­nia 2022 roku.

Więcej

Przykładam do ucha torbę na pawia

recenzje / ESEJE Paweł Tański

Recen­zja Paw­ła Tań­skie­go towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Pieśń tor­by na pawia Nic­ka Cave’a, w prze­kła­dzie Tade­usza Sław­ka, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 9 kwiet­nia 2018 roku.

Więcej

Szczęście to słowo co spadło z księżyca

recenzje / IMPRESJE Paweł Tański

Szkic Paw­ła Tań­skie­go towa­rzy­szą­cy nowe­mu, popra­wio­ne­mu i roz­sze­rzo­ne­mu wyda­niu książ­ki Kory Sto­ję, czu­ję się świet­nie, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 24 lip­ca 2017 roku.

Więcej

Wola dnia. Uwagi o poezji Władysława Sebyły

recenzje / ESEJE Paweł Tański

Recen­zja Paw­ła Tań­skie­go z książ­ki Dia­log w ciem­no­ści Wła­dy­sła­wa Seby­ły w wybo­rze Woj­cie­cha Bono­wi­cza.

Więcej

Nie uleciało

recenzje / ESEJE Paweł Tański

Recen­zja Paw­ła Tań­skie­go z książ­ki Manat­ki Bogu­sła­wa Kier­ca.

Więcej

Witalizm to duch rocka

recenzje / ESEJE Paweł Tański

Szkic Paw­ła Tań­skie­go o pły­cie Bar­to­sza (Fisza) Waglew­skie­go i zespo­łu Kim Nowak.

Więcej

Opowieści pieśniarza

recenzje / IMPRESJE Paweł Tański

Recen­zja Paw­ła Tań­skie­go z książ­ki Na skrzy­żo­wa­niu słówKrzysz­to­fa (Gra­ba­ża) Gra­bow­skie­go.

Więcej

Siedzi, a chciałby postać. O tekstach śpiewanych przez Lecha Janerkę na płycie Klaus Mitffoch

recenzje / IMPRESJE Paweł Tański

Esej Paw­ła Tań­skie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Śpij Anie­le mój / Bez kola­cji Lecha Janer­ki.

Więcej

Excalibur

nagrania / transPort Literacki Różni autorzy

Spo­tka­nie z udzia­łem Fili­pa Fej­zje­st­ma Łusz­cza, Mar­ci­na Jurzy­sty, Arka­diu­sza Wil­ma­na, Hir­ka Wro­ny, Fili­pa Łobo­dziń­skie­go w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 28. Muzy­ka Resi­na.

Więcej

Brzmienie oraz autentyczność…

wywiady / o książce Filip FEJZJESTM Łuszcz Marcin Jurzysta

Roz­mo­wa Mar­ci­na Jurzy­sty z Fili­pem FEJZJESTM Łusz­czem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Exca­li­bur Pio­tra MAGIKA Łusz­cza, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 12 grud­nia 2022 roku.

Więcej

Teraz go zarymuję…

recenzje / ESEJE Marcin Jurzysta

Frag­men­ty posło­wia Mar­ci­na Jurzy­sty do książ­ki Exca­li­bur Pio­tra MAGIKA Łusz­cza, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 12 grud­nia 2022 roku.

Więcej

Historia jednego wiersza: Nie ma mnie dla nikogo

recenzje / KOMENTARZE Marcin Jurzysta Piotr (Magik) Łuszcz

Autor­ski komen­tarz Mar­ci­na Jurzy­sty towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Exca­li­bur Pio­tra MAGIKA Łusz­cza, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 12 grud­nia 2022 roku.

Więcej

Excalibur (6)

utwory / zapowiedzi książek Piotr (Magik) Łuszcz

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę Exca­li­bur Pio­tra MAGIKA Łusz­cza, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 12 grud­nia 2022 roku.

Więcej

Excalibur (5)

utwory / zapowiedzi książek Piotr (Magik) Łuszcz

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę Exca­li­bur Pio­tra MAGIKA Łusz­cza, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 12 grud­nia 2022 roku.

Więcej

Excalibur (4)

utwory / zapowiedzi książek Piotr (Magik) Łuszcz

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę Exca­li­bur Pio­tra MAGIKA Łusz­cza, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 12 grud­nia 2022 roku.

Więcej

Excalibur (3)

utwory / zapowiedzi książek Piotr (Magik) Łuszcz

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę Exca­li­bur Pio­tra MAGIKA Łusz­cza, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 12 grud­nia 2022 roku.

Więcej

Excalibur (2)

utwory / zapowiedzi książek Piotr (Magik) Łuszcz

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę Exca­li­bur Pio­tra „Magi­ka” Łusz­cza, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim w 2022 roku.

Więcej

Excalibur

utwory / zapowiedzi książek Piotr (Magik) Łuszcz

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę Exca­li­bur Pio­tra „Magi­ka” Łusz­cza, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim w 2022 roku.

Więcej