recenzje / ESEJE

Ból nie jest eksperymentem, czyli awangardowa gra w przypadkowe skojarzenia.

Przemysław Koniuszy

Recenzja Przemysława Koniuszego z książki Kolaże Herty Müller, która ukazała się 12 czerwca 2013 roku na stronie Biblioteka Młodego Człowieka.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Wyda­ne nie­daw­no Kola­że Her­ty Mül­ler są pew­ne­go rodza­ju kon­ty­nu­acją wier­szy ze zbio­ru Straż­nik bie­rze swój grze­bień, któ­ry został opu­bli­ko­wa­ny pra­wie trzy lata temu za spra­wą pro­mu­ją­cych ideę libe­ra­tu­ry Kata­rzy­ny Bazar­nik i Zeno­na Faj­fe­ra. Tym razem pol­ski czy­tel­nik sty­ka się z utwo­ra­mi z dwóch uzu­peł­nia­ją­cych się nawza­jem tomów: Ci bla­dzi męż­czyź­ni z fili­żan­ka­mi kawy (2005) oraz Ojciec roz­ma­wia tele­fo­nicz­nie z mucha­mi (2012). I w tym przy­pad­ku są to kom­po­zy­cje-ukła­dan­ki zło­żo­ne z powy­ci­na­nych z gazet słów skon­fron­to­wa­nych ze sfe­rą wizu­al­ną, któ­rą sta­no­wią sym­bo­licz­ne foto­gra­fie-minia­tu­ry będą­ce oso­bli­wym dopeł­nie­niem tek­stu.

W czym tkwi siła tego typu lite­ra­tu­ry? Na pew­no dużą rolę odgry­wa pozor­na przy­pad­ko­wość w łącze­niu słów i wyni­ka­ją­ce z tego złud­ne prze­czu­cie obco­wa­nia z „bez­sen­sem”, absur­dem dopro­wa­dzo­nym do samych gra­nic. Wszyst­ko to, co przed­sta­wio­ne zosta­ło jako żywe, w tym zbio­rze ma duali­stycz­ną natu­rę, dzię­ki cze­mu może reago­wać na coraz to nowe wcie­le­nia sur­re­ali­zmu. Każ­dy z kola­ży jest samo­dziel­ną, auto­no­micz­ną cało­ścią. Teo­re­tycz­nie poszcze­gól­ne kom­po­zy­cje pomię­dzy sobą nie reagu­ją, lecz trze­ba przy­znać, że razem two­rzą spój­ny obraz. To poezja peł­na zabu­rzeń. Autor­ka nie waha się trans­for­mo­wać rze­czy­wi­sto­ści we wszel­kich dostęp­nych lite­ra­tu­rze wymia­rach. Tym samym pod­czas arty­stycz­nej obser­wa­cji wszyst­ko tra­ci swe wła­ści­wo­ści i poczu­cie „bycia”. Wykre­owa­nie zja­wi­ska wie­lo­znacz­no­ści (mię­dzy inny­mi z powo­du bra­ku sto­so­wa­nia zna­ków inter­punk­cyj­nych) otwie­ra nie­skoń­czo­ną licz­bę inter­pre­ta­cji, któ­ra rów­no­cze­śnie pocią­ga i odrzu­ca. Jako że sło­wa wcze­śniej wyko­rzy­sta­ne przez dzien­ni­ka­rzy sta­ły się za spra­wą Mül­ler przed­mio­tem poetyc­kiej reflek­sji, znów poja­wia się wra­że­nie nie­ustan­ne­go zako­twi­cze­nia tego pisar­stwa w pew­nym krę­gu tema­tycz­nym. Tak samo jak w swych powie­ściach pisar­ka ta wciąż sku­pia się nad kon­dy­cją jed­nost­ki, pro­ble­mem wyklu­cze­nia, tak zwa­ną samot­no­ścią w tłu­mie oraz wpły­wem prze­szłych już tota­li­ta­ry­zmów na psy­chi­kę czło­wie­ka. Wszech­obec­ny jest tutaj kosz­mar prze­słu­chań, wra­że­nie bycia wciąż obser­wo­wa­nym, meta­fo­rycz­nych inte­rak­cji z wła­dzą i lam­pą, któ­rej ostre świa­tło bez żad­nych skru­pu­łów kie­ro­wa­ne jest w stro­nę wraż­li­wych oczu. Jest to jed­nak odczy­ta­nie z per­spek­ty­wy bio­gra­fii noblist­ki. Autor­ka sta­ra się tak­że zuni­wer­sa­li­zo­wać swe lite­rac­kie „minia­tu­ry”. Już na pierw­szy rzut oka widać, że są to dzie­ła oso­by nie­wy­obra­żal­nie skrzyw­dzo­nej. To lite­ra­tu­ra reagu­ją­ca z wra­że­nia­mi wizu­al­ny­mi, trój­wy­mia­ro­wy krzyk roz­pa­czy i pró­ba osią­gnię­cia wewnętrz­ne­go uko­je­nia.


Tekst uka­zał się na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka. Dzię­ku­je­my auto­ro­wi za wyra­że­nie zgo­dy na prze­druk.

O autorze

Przemysław Koniuszy

Krytyk literacki. Publikuje w czasopismach i na stronie szelestkartek.pl.

Powiązania