recenzje / KOMENTARZE

Brugata

Dawid Mateusz

Komentarz Dawida Mateusza w ramach cyklu „Historia jednego wiersza”, towarzyszący premierze książki Stacja wieży ciśnień, wydanej w Biurze Literackim 26 lipca 2016 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

BRUGATA

Two­je pusz­ki faso­li peł­ne, rekla­mów­ka puszek i spra­ny kan­gu­rek,
Oslo czar­nych kurew.

Two­je odci­ski na pię­tach, woda ze wszyst­kich kra­nów sto­li­cy, Anders Bre­ivik za murem,
Oslo czar­nych kurew.

Two­je 300 koron za garaż, samo­cho­dy tego Nor­ka, jego sypial­nia i gów­nia­ny aba­żu­rek,
Oslo czar­nych kurew.

Two­ja ściół­ka z liści papro­ci, bo wywo­żą­cy Cię na wypiz­dów Arab albo Turek,
Oslo czar­nych kurew.

Two­je „I’m from Czech Repu­blic”, bo ten palant z Pol­ski, krad­ną­cy kurt­ki z Zary na Major­stu­en,
Oslo czar­nych kurew.

Twój naród za sto dwa­dzie­ścia koron, jego duma, jego pokracz­ny język, jego cały wi-ze-ru-nek,
Oslo czar­nych kurew.

Two­je szlu­gi od prze­my­ta, cały ten Grøn­land sze­lesz­czą­cy jak sta­do wie­wió­rek
Oslo czar­nych kurew.

Two­je tele­fo­ny do Pol­ski i Two­je ocze­ki­wa­nie na rachu­nek:

Oslo czar­nych kurew,
Oslo czar­nych kurew,
Oslo czar­nych kurew.


Mamy rok 2013 i namiot w lesie na wzgó­rzu Eke­berg – to na skra­ju Oslo, przy samym Oslo­fjor­den. Za 7 koron możesz w Rimi, Kiwi i Rema1000 kupić pusz­kę faso­li w sosie pomi­do­ro­wym. Z chle­bem da się zjeść, ba, da się to jeść codzien­nie przez trzy mie­sią­ce, jeże­li nie ma inne­go wyj­ścia. Ale trze­ba codzien­nie dymać do tych skle­pów: po faso­lę, po chleb i po wodę do jakie­go­kol­wiek kra­nu sto­li­cy. Wycho­dzi się w ten spo­sób 30–40 km każ­de­go dnia, stąd odci­ski na pię­tach nie mogą dzi­wić. W nocy, dla (nazwij­my to) wygo­dy, robi się ściół­kę z liści papro­ci, bo pod­ło­że w namio­cie na ska­li­stym wzgó­rzu nie jest nazbyt przy­jem­ne. Potem się wsta­je i jedzie się malo­wać ten pie­przo­ny garaż za 300 koron, któ­re są jak splu­nię­cie dla tam­te­go Nor­ka, a nam ratu­ją życie. Po dro­dze moż­na spo­tkać tego palan­ta z Pol­ski, mówi że nie­dłu­go wrze­sień i będzie zim­no i że on chęt­nie za 50 koron ukrad­nie dla cie­bie, bied­ny Pola­ku, kurt­kę. Uczyn­ny. I szlag cię, gastar­baj­te­rze, może naj­wy­żej tra­fić, kie­dy obser­wu­jesz, co ludzie z two­je­go kra­ju są w sta­nie zro­bić za te 120 koron. Co zro­bić i ilu sprze­dać. I co? Nic z tym nie zro­bisz, możesz co naj­wy­żej pod­sko­czyć na Bru­ga­tę na Grøn­lan­dzie – naj­bar­dziej mul­ti­kul­tu­ro­wej dziel­ni­cy Oslo. Tam kupisz wszyst­ko dużo taniej i zupeł­nie nie­le­gal­nie. Rów­nież szlu­gi za 50 koron. A jak już kupisz, to możesz sobie co naj­wy­żej zapa­lić i wra­cać do namio­tu. W namio­cie naj­praw­do­po­dob­niej sie­dzi Darek, bo ja już stam­tąd ucie­kłem, mnie już tam nie ma, a on tam wró­cił. I z tego miej­sca go pozdra­wiam.

O autorze

Dawid Mateusz

Urodzony w 1986 roku. Publikował w licznych pismach zwartych i ulotnych. Podejmował wiele, mniej lub bardziej udanych inicjatyw kulturalnych. Jest autorem debiutanckiej Stacji wieży ciśnień (2016), która ukazała się nakładem Biura Literackiego. Mieszka w Krakowie.

Powiązania