recenzje / ESEJE

Bunt się nie starzeje

Maciej Robert

Recenzja Macieja Roberta z książki Być może należało mówić (1984-2012) Jacka Podsiadły.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Jacek Pod­sia­dło skoń­czy w tym roku 50 lat. Brzmi jak zda­nie w rodza­ju: „Woj­tek Sma­rzow­ski ekra­ni­zu­je powieść Kali­ciń­skiej”. Prak­tycz­nie nie­moż­li­we. Przyj­mu­je­my ze zro­zu­mie­niem, że Świe­tlic­ki „utył, spuchł i posi­wiał”, niczym stwo­rzo­ny przez nie­go Mistrz. Że inni poeci, jak przy­sta­ło na poważ­nych panów w sile wie­ku, zaję­li się karie­rą medial­ną, poli­tycz­ną lub… kościel­ną. Ale nie Pod­sia­dło. To prze­cież „dziw­ne dziec­ko” z tytu­łu jego książ­ki o Pip­pi, to wiecz­ny chło­piec, out­si­der i bun­tow­nik, któ­ry bez prze­rwy powta­rzał swo­je desin­te­res­se­ment wobec usank­cjo­no­wa­nych form ist­nie­nia w spo­łe­czeń­stwie i kul­tu­rze. A tacy nigdy nie dora­sta­ją. A jed­nak to praw­da – potwier­dza ją choć­by przy­go­to­wa­ny na tę rocz­ni­cę prze­kro­jo­wy wybór wier­szy Być może nale­ża­ło mówić. Jego lek­tu­ra poka­zu­je, kim był i kim jest Jacek Pod­sia­dło. W wier­szach i poza nimi.

Kul­to­wy i wyau­to­wa­ny

W Par­na­sie Bis. Słow­ni­ku lite­ra­tu­ry pol­skiej uro­dzo­nej po 1960 roku Paw­ła Dunin-Wąso­wi­cza i Krzysz­to­fa Var­gi, książ­ce opu­bli­ko­wa­nej w 1995 roku (a więc na żywo rela­cjo­nu­ją­cej epo­kę „Bru­lio­nu”), obszer­ne hasło Jacek Pod­sia­dło roz­po­czy­na się zło­żo­nym z dwóch słów rów­no­waż­ni­kiem zda­nia: „Poeta kul­to­wy”. W tam­tych cza­sach – a był to, zna­czo­ny świet­ny­mi toma­mi Aryt­mia i Języ­ki ognia, naj­lep­szy chy­ba dla Pod­sia­dły moment – tego sfor­mu­ło­wa­nia wła­ści­wie nie trze­ba było tłu­ma­czyć. Jacek Pod­sia­dło był dla czy­tel­ni­ków poezji posta­cią rze­czy­wi­ście kul­to­wą. Moż­na nawet zary­zy­ko­wać stwier­dze­nie, że razem z Mar­ci­nem Świe­tlic­kim byli wte­dy „dwa na słoń­cach prze­ciw­nych – Bogi”. I choć począ­tek lat dzie­więć­dzie­sią­tych ubie­głe­go wie­ku obfi­to­wał w poetów ory­gi­nal­nych i wyzna­cza­ją­cych tren­dy lite­rac­kie, na szczy­cie było ich dwóch.

O Świe­tlic­kim znów jest gło­śno – po wyda­nych na pięć­dzie­się­cio­le­cie wier­szach zebra­nych, po nowej, wresz­cie dorów­nu­ją­cej wcze­snym tomom książ­ce poetyc­kiej Jeden, po serii dobrze przy­ję­tych kry­mi­na­łów i po świet­nej pły­cie Świe­tli­ków Sro­mo­ta, autor Zim­nych kra­jów ponow­nie jest na topie. A Pod­sia­dło? Wła­ści­wie jest tam, gdzie zawsze – na ubo­czu. Bo poeta ten, nawet jeśli był w cen­trum zain­te­re­so­wa­nia, zawsze upar­cie pozo­sta­wał na mar­gi­ne­sie. A od momen­tu (rok 1999), gdy tom Wychwyt Gra­ha­ma zakoń­czył czas jego poetyc­kiej płod­no­ści – wcze­śniej wyda­wał śred­nio jed­ną książ­kę na rok – ten mar­gi­nes sta­wał się coraz bar­dziej mar­gi­nal­ny.

Pod­sia­dło publi­ko­wał już tyl­ko tomy wier­szy wybra­nych, felie­to­ny, książ­ki dla dzie­ci i tom pro­zy, któ­ry udo­wod­nił, że lepiej reali­zu­je się jed­nak w mowie wią­za­nej. A i z tą było kru­cho – Kra nie wzbu­dzi­ła już takich emo­cji jak wcze­śniej­sze o deka­dę zbio­ry (dodaj­my – cał­kiem nie­słusz­nie), zaś tom Pod świa­tło, opu­bli­ko­wa­ny naj­pierw jako e‑book, a póź­niej wyda­ny w for­mie książ­ko­wej wła­snym sump­tem, tra­fił jedy­nie do naj­bar­dziej zago­rza­łych czy­tel­ni­ków, któ­rzy wciąż wie­rzą w kul­to­wość Pod­sia­dły. Czy tako­wa jed­nak jesz­cze ist­nie­je? Jubi­le­uszo­we wyda­nie wier­szy wybra­nych (już czwar­te – ale jest prze­cież z cze­go wybie­rać!) udo­wad­nia, że o Pod­sia­dle nie nale­ży zapo­mi­nać. Wię­cej – że to wła­śnie Pod­sia­dło, jako jeden z nie­wie­lu twór­ców iden­ty­fi­ko­wa­nych nie­gdyś z „Bru­lio­nem”, pozo­stał wier­ny swo­im arty­stycz­nym ide­ałom. Czy dla­te­go – w cza­sach, gdy od arty­stów doma­ga się cią­głej obec­no­ści, naj­le­piej popie­ra­nej nie­ocze­ki­wa­ny­mi zmia­na­mi sty­li­sty­ki – Pod­sia­dło został zepchnię­ty (zepchnął się sam?) na bocz­ny tor?

Jot Pe widzia­ny pod świa­tło wier­szy

Czy­ta­jąc Być może nale­ża­ło mówić, widać wyraź­nie, jak ewo­lu­owa­ła poety­ka Pod­sia­dły. Od juwe­ni­liów, któ­re sam autor nazy­wa „dorod­ny­mi oka­za­mi gra­fo­ma­nii”, od mło­dzień­czych pro­test son­gów i zachłan­nych spo­wie­dzi afir­ma­tyw­ne­go natursz­czy­ka do kunsz­tow­nych lite­rac­kich form, boga­tych zna­cze­nio­wo i jako­ścio­wo, do kul­tu­ro­wych dia­lo­gów o sze­ro­kich hory­zon­tach filo­zo­ficz­no-lite­rac­kich, do meta­fi­zycz­nych peror. Widać też, jakie moty­wy naj­wy­raź­niej się w tej twór­czo­ści odzna­cza­ły. Spró­buj­my je wytro­pić.

PRAWDA

Pod­sia­dło kon­se­kwent­nie sto­su­je pisow­nię sło­wa Praw­da z wiel­kiej lite­ry (wer­sa­li­ka­mi pisze też inne sło­wa – Przy­jaźń, Dro­ga, Ojciec, Mat­ka, Chleb). Nie bez przy­czy­ny w intry­gu­ją­cym poema­cie „Jadąc do Cie­bie” kil­ku­krot­nie powta­rza poetyc­kie zaklę­cie: „Nie mogę okła­mać Cię w wier­szu”. Pod­sia­dło reali­zu­je bowiem stra­te­gię „życio­pi­sa­nia”. Jego wier­sze są wła­ści­wie frag­men­ta­mi lirycz­ne­go dzien­ni­ka, obo­wiąz­ko­wo dato­wa­ne­go (w ostat­nich tomach Pod­sia­dło zarzu­cił tę prak­ty­kę), roz­pi­sa­ne­go nie­kie­dy wręcz co do minu­ty. Ta potrze­ba zda­nia rela­cji z życia kon­sty­tu­uje twór­czość Pod­sia­dły. Żyć rów­na się tutaj pisać („Dałem rękom zaję­cie, czy­li wiersz(…). Naj­więk­szy wróg maszy­ny do pisa­nia, kurz, osia­da na czcion­kach. To wszyst­ko napeł­nia mnie takim prze­ra­że­niem!”). Pisać o wszyst­kim. Jak w wier­szu „Pest­ka, pust­ka”:

Rano czy­ta­łem tre­ny Kocha­now­skie­go. Do połu­dnia uczy­łem się pły­wać, pra­co­wi­cie zagar­nia­łem ręka­mi
wodę, nicość. Odpy­cha­łem się noga­mi od cze­goś, co nie dawa­ło opar­cia.
Odpro­wa­dzi­łem Lid­kę, zano­to­wa­łem w pamię­ci nume­ry „oka­zji”, któ­rą się zabra­ła
(oka­zja czy­ni zło­dzie­ja). Wró­ciw­szy do domu włą­czy­łem tele­wi­zor,
nic nie zna­la­złem. Prze­czy­ta­łem cha­rak­te­ry­sty­kę nowe­go lekar­stwa na katar. Roz­łu­pa­łem śliw­kę, zna­la­złem roba­ka.

Bana­lizm w czy­stej posta­ci? O’haryzm? Postu­lo­wa­ne przez resz­tę bru­lio­now­ców odej­ście od poezji mówią­cej wyłącz­nie o waż­nych spra­wach? Niby tak – Świe­tlic­ki pisał „Ząb mnie boli”, Pod­sia­dło pisze „Roz­łu­pa­łem śliw­kę” – ale na szczę­ście dal­szy ciąg wier­sza nie­ocze­ki­wa­nie prze­no­si czy­tel­ni­ka dzię­ki spryt­nie uży­tym meta­fo­rom w rejo­ny dale­kie od pro­ste­go kata­lo­go­wa­nia opi­sów. Eks­hi­bi­cjo­nizm słu­ży reflek­sji.

„TAK”

Słu­ży też afir­ma­cji życia. Przy­mus opo­wie­dze­nia o świe­cie, zachły­śnię­cie się nim, bycie wobec nie­go na tak („Tak” to tytuł jed­ne­go z arku­szy Pod­sia­dły) świad­czy o afir­ma­tyw­nej funk­cji tej poezji. Obec­ne w wie­lu wier­szach Pod­sia­dły zespo­le­nie z natu­rą, a przede wszyst­kim miło­sne unie­sie­nia, opi­sy­wa­ne pro­sto­li­nij­nie, a jed­no­cze­śnie nie­zwy­kle emo­cjo­nu­ją­co, są wyra­zem poetyc­kiej zgo­dy na świat. Jest coś uro­czo naiw­ne­go w tym, że zwłasz­cza we wcze­snych wier­szach Pod­sia­dły tak czę­sto poja­wia się przy­słó­wek „cudow­nie”. Że lita­nij­ny wiersz „Chciał­bym dać Ci to” koń­czy dwu­wers:

Czy­stą wodę, zie­lo­ną tra­wę i błę­kit­ne nie­bo.
Wol­ność, pokój, Miłość i radość.

„ODMOWA WSPÓŁUDZIAŁU”

Rewers tego mło­dzień­cze­go zachwy­tu nad świa­tem sta­no­wi rów­nie mło­dzień­czy dystans wobec wszel­kich form zin­sty­tu­cjo­na­li­zo­wa­nej opre­sji – poli­tycz­nej, spo­łecz­nej, kościel­nej. Trud­no mówić tutaj o bun­cie (choć Pod­sia­dło jest nader czę­sto okre­śla­ny mia­nem bun­tow­ni­ka). To raczej „upo­rczy­wa kon­te­sta­cja”, czy (znów tytuł arku­sza) „odmo­wa współ­udzia­łu”. I raczej wyco­fa­nie niż wal­ka. Stąd też więk­szość wcze­snych wier­szy Pod­sia­dły dzie­je się w Dro­dze – ten „post hip­pie” powta­rzał gest ame­ry­kań­skich bit­ni­ków i Sta­chu­ry (od któ­re­go jed­nak się poetyc­ko odci­nał). Bycie w dro­dze było dla nie­go rów­no­znacz­ne z zerwa­niem z obo­wią­zu­ją­cym mode­lem spo­łecz­nej sta­bi­li­za­cji. Uciecz­ka jest tu rozu­mia­na jako bunt:

pozba­wio­ny wszyst­kie­go
co widzę po tam­tej stro­nie
szkla­nej ścia­ny:
week­en­du i małe­go fia­ta
jezio­ra i lasu
wind­sur­fin­gu i spa­ce­ru wzdłuż kłam­stwa
wystę­pu­ją­ce­go z brze­gów
kolo­ro­we­go tele­wi­zo­ra

LISTY

Z cza­sem jed­nak owo nie­za­do­wo­le­nie ukon­kret­ni­ło się w wier­szach o znacz­nie pogłę­bio­nej świa­do­mo­ści este­tycz­nej, ale też histo­rio­zo­ficz­nej. Cykl „Wier­szy prze­ciw­ko pań­stwu”, poetyc­kie listy do Cze­sła­wa Miło­sza czy Jana Paw­ła II świad­czą o pró­bie prze­kro­cze­nia oso­bi­stej per­spek­ty­wy i zaję­cia sta­no­wi­ska w spra­wach naj­waż­niej­szych. Coraz czę­ściej odzy­wa się w wier­szach Pod­sia­dły potrze­ba ducho­wo­ści, reali­zu­ją­ca się w zagar­nia­niu róż­nych porząd­ków wia­ry, a jed­no­cze­śnie opie­ra­ją­ca się for­mom insty­tu­cjo­nal­nym:

Czę­ścio­we odku­pie­nie, ulga. Poza tym,
prze­cież wie­rzę. Wie­rzę w Mudrę Mądro­ści, wyciąg z gru­czo­łu bobra
i korzeń arcy­dzię­gla, wie­rzę w świę­te refre­ny
bhak­tów i sta­ro­wie­rów; dopó­ki nie widzę, wie­rzę.

Wzbo­ga­ce­nie reje­strów doty­czy tak­że kon­struk­cji języ­ko­wej. Pod­sia­dło, od zawsze zdra­dza­ją­cy pre­dy­lek­cję do języ­ko­wych zabaw, z upodo­ba­niem sto­su­ją­cy homo­ni­my, ana­gra­my czy akro­sty­chy, zaczął zwra­cać się ku coraz bar­dziej kunsz­tow­nym for­mom, przy­po­mi­na­ją­cym pod wzglę­dem wer­sy­fi­ka­cyj­nym utwo­ry Barań­cza­ka (kla­row­nym przy­kła­dem jest zaopa­trzo­na w mot­to z „Wido­ków­ki z tego świa­ta”).

LIRYKA ROLI

Histo­rycz­no­li­te­rac­ka świa­do­mość Pod­sia­dły daje o sobie znać tak­że w tek­stach, w któ­rych porzu­ca on moment auto­bio­gra­ficz­ny i pró­bu­je wtło­czyć oso­bi­stą per­spek­ty­wę w wyima­gi­no­wa­ne listy swo­ich lite­rac­kich mistrzów (Höl­der­lin, Apol­li­na­ire, Tho­re­au, von Kle­ist). Dia­log z prze­szło­ścią idzie ręka w rękę z dia­lo­giem z teraź­niej­szo­ścią. W „Wier­szu dla Andrze­ja Sosnow­skie­go” Pod­sia­dło zapo­wia­dał swo­ją pole­mi­kę z twór­ca­mi poezji her­me­tycz­nej, w któ­rej sta­wiał się w roli obroń­cy poezji sen­su. W tym momen­cie, wystę­pu­jąc samot­nie prze­ciw Sosnow­skie­mu, Sen­dec­kie­mu, Bie­drzyc­kie­mu, Wie­de­man­no­wi, Pió­rze czy Guto­ro­wo­wi, odciął się zupeł­nie od tzw. śro­do­wi­ska.

KRA. I DALEJ

Jeśli punk­tem wyj­ścia całej twór­czo­ści Pod­sia­dły było afir­ma­tyw­ne poezjo­wa­nie, to Kra jest jej punk­tem doj­ścia. Tym cien­kim tonem rzą­dzi pesy­mizm, poczu­cie śmier­tel­ne­go wyob­co­wa­nia. Jak­by nie czy­tać tytu­łu – czy jako skra­wek lodu, czy jako zło­wro­gie kra­ka­nie – nad cało­ścią uno­si się koń­co­wy wers jed­ne­go z wier­szy: „Masz jesz­cze jakąś roz­pacz do opo­wie­dze­nia?”. To wła­śnie w Krze znaj­du­je się naj­bar­dziej przej­mu­ją­cy wiersz Pod­sia­dły – „Bro­ther Death Blu­es”. „Wszyst­ko się zmie­ni­ło” – mówi poeta w ostat­nim wier­szu z tego tomu. Ale już w tomie „Pod świa­tło” – któ­ry paro­ni­micz­nym tytu­łem zapo­wia­da powrót do wła­sne­go, dobrze roz­po­zna­wal­ne­go sty­lu – Pod­sia­dło pisze jak daw­niej:

Jest zatem nie­bo nad nami, pięk­ne i puste, tro­chę
roz­be­be­szo­ne, jak po przej­ściu zwy­cięz­ców.
Znów je na pół sekun­dy prze­ci­na pio­no­wa szra­ma.
I sta­ry, zepsu­ty, liczo­ny mię­dzy tych, co zdra­dzi­li gwiaz­dy,
jak gdy­bym zno­wu odna­lazł w sobie daw­ną muzy­kę,
gdy cór­ka gry­zi­piór­ka wypo­wie­dzia­ła to zda­nie,
to nie­moż­li­we żąda­nie; i zgo­dzi­łem się na nie.

Frag­ment ten mógł­by rów­nie dobrze pocho­dzić z wcze­śniej­szej o 20 lat Aryt­mii. A zatem powrót sta­re­go, dobre­go Pod­sia­dły? Ale dla­cze­go niby miał­by wra­cać? Prze­cież tak napraw­dę nigdzie nie odcho­dził. Po pro­stu my patrzy­li­śmy gdzie indziej.

GNIAZDO

Jest w tomie Pod świa­tło świet­ny, kró­ciut­ki wiersz:

Dopie­ro przed zimą widać,
gdzie któ­ry ptak miał gniaz­do.

Wybór wier­szy Być może nale­ża­ło mówić jest pró­bą odna­le­zie­nia poetyc­kie­go gniaz­da Pod­sia­dły. Nie nale­ży jed­nak zapo­mi­nać o tym, że jest to poeta, któ­ry swo­ją out­si­der­ską i nie­po­kor­ną posta­wę twór­czą reali­zu­je tak­że poza tek­stem. Dosłow­nie kil­ka dni temu Jacek Pod­sia­dło zażą­dał usu­nię­cia jego nazwi­ska z listy nomi­no­wa­nych do tytu­łu Opo­la­ni­na dwu­dzie­sto­pię­cio­le­cia, ple­bi­scy­tu orga­ni­zo­wa­ne­go przez lokal­ny oddział „Gaze­ty Wybor­czej”. Powód? Obec­ność na tej liście poli­ty­ków. „Pro­te­sto­wa­łem prze­ciw­ko umiesz­cze­niu moje­go nazwi­ska na tej liście. Bo gdy się nie pro­te­stu­je, to ludzie mogą pomy­śleć, że się z tym zga­dzam” – tłu­ma­czył.

Dunin-Wąso­wicz i Var­ga nie wyja­śnia­ją w Par­na­sie Bis, dla­cze­go Pod­sia­dło kul­to­wym poetą jest (był). Być może nale­ża­ło mówić tłu­ma­czy to po czę­ści, poka­zu­jąc poetę wier­ne­go wypra­co­wa­nej sty­li­sty­ce. A ple­bi­scy­to­wa „odmo­wa współ­udzia­łu” roz­sze­rza defi­ni­cję kul­to­wo­ści Pod­sia­dły o waż­ną cechę – obo­wią­zu­ją­cą tak­że w jego poezji – nie­złom­ność ide­ałów.


Tekst uka­zał się 28 stycz­nia 2014 na stro­nie Xiegarnia.pl. Dzię­ku­je­my Auto­ro­wi i Redak­cji za wyra­że­nie zgo­dy na prze­druk.

O autorze

Maciej Robert

Urodzony w 1977 roku w Łodzi. Poeta, dziennikarz, krytyk literacki i filmowy. Laureat wielu ogólnopolskich konkursów literackich. Publikował m.in. w „Opcjach”, „Studium”, „Frazie”, „Tyglu Kultury”, „Ha!arcie”, „Toposie” i „Gazecie Wyborczej”. Jego wiersze były tłumaczone na język angielski, chorwacki i serbski. Stypendysta Ministra Kultury. Mieszka w Łodzi.

Powiązania

Odsiecz 2006

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Mar­ka K.E. Baczew­skie­go, Kac­pra Bart­cza­ka, Jac­ka Deh­ne­la i Macie­ja Rober­ta pod­czas Por­tu Wro­cław 2006.

Więcej

Zazdrościliśmy Polakom, kiedy spadł samolot

wywiady / o pisaniu Andrij Bondar Maciej Robert

Roz­mo­wa Macie­ja Rober­ta z Andri­jem Bon­da­rem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Histo­rie waż­ne i nie­waż­ne w prze­kła­dzie Boh­da­na Zadu­ry, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 26 maja 2011 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 13 listo­pa­da 2017 roku.

Więcej

Pióro z celownikiem

recenzje / IMPRESJE Maciej Robert

Recen­zja Macie­ja Rober­ta z książ­ki Kil­ler Andri­ja Lub­ki.

Więcej

100 WIERSZY POLSKICH STOSOWNEJ DŁUGOŚCI. POCZĄTKI (mashup)

recenzje / KOMENTARZE Maciej Robert

Autor­ski komen­tarz do wier­sza Macie­ja Rober­ta będą­ce­go poetyc­ką waria­cją na temat anto­lo­gii 100 wier­szy pol­skich sto­sow­nej dłu­go­ści w wybo­rze Artu­ra Bursz­ty, któ­ra uka­za­ła się 23 mar­ca 2015 roku nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go.

Więcej

Poezja ręka w rękę z komiksem

recenzje / ESEJE Maciej Robert

Recen­zja Macie­ja Rober­ta z książ­ki Powrót bar­ba­rzyń­ców i nie.

Więcej

Dzwinka Matijasz: Powieść o ojczyźnie

recenzje / IMPRESJE Maciej Robert

Esej Macie­ja Rober­ta towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Powieść o ojczyź­nie Dzwin­ki Mati­jasz.

Więcej

Balla, czyli jak się wymykać

recenzje / ESEJE Maciej Robert

Recen­zja Macie­ja Rober­ta z książ­ki Świa­dek Vla­di­mír Bal­li.

Więcej

Working Class Hero albo piąty członek The Beatles

recenzje / ESEJE Maciej Robert

Recen­zja Macie­ja Rober­ta z książ­ki Teraz będzie­my spać, leżeć bez ruchu lub ubie­rze­my się na powrót Bria­na Pat­te­na.

Więcej

O Wszystko

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Karo­la Mali­szew­skie­go, Macie­ja Melec­kie­go, Zbi­gnie­wa Mache­ja, Macie­ja Rober­ta.

Więcej
O Zebranych

O Zebranych

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Jerze­go Jar­nie­wi­cza, Toma­sza Maje­ra­na, Macie­ja Rober­ta, Justy­ny Sobo­lew­skiej, Jaku­ba Winiar­skie­go, Agniesz­ki Wol­ny-Ham­ka­ło, Hen­ry­ka Zbier­skie­go.

Więcej

O Antypodach

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Mariu­sza Grze­bal­skie­go, Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza, Mar­ka K. E. Baczew­skie­go, Macie­ja Rober­ta, Łuka­sza Jaro­sza, Grze­go­rza Wysoc­kie­go oraz Macie­ja Woź­nia­ka do książ­ki Anty­po­dy Sła­wo­mi­ra Elsne­ra.

Więcej

O remoncie poranka

recenzje / NOTKI I OPINIE Maciej Robert Piotr Kępiński Piotr Matywiecki

Komen­ta­rze Pio­tra Maty­wiec­kie­go, Macie­ja Rober­ta, Pio­tra Kępiń­skie­go.

Więcej

O Czystej ziemi

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Karo­la Mali­szew­skie­go, Macie­ja Rober­ta, Justy­ny Sobo­lew­skiej, Toma­sza Fijał­kow­skie­go, Bar­to­sza Sadul­skie­go.

Więcej

O Somie

recenzje / Różni autorzy

Komen­ta­rze Boh­da­na Zadu­ry, Agniesz­ki Wol­ny-Ham­ka­ło, Ingi Iwa­siów, Paw­ła Lek­szyc­kie­go, Mariu­sza Grze­bal­skie­go, Macie­ja Rober­ta, Mar­ci­na Orliń­skie­go, Artu­ra Nowa­czew­skie­go, Grze­go­rza Tomic­kie­go, Pio­tra Kępiń­skie­go.

Więcej

Jacek Podsiadło Być może należało mówić

recenzje / ESEJE Agnieszka Grabowska

Recen­zja Agniesz­ki Gra­bow­skiej z książ­ki Jac­ka Pod­sia­dły Być może nale­ża­ło mówić (1984–2012).

Więcej

Warto

recenzje / ESEJE Michał Domagalski

Recen­zja wybo­ru wier­szy Jac­ka Pod­sia­dły Być może nale­ża­ło mówić (1984–2012), któ­ra uka­za­ła się na stro­nie Wywrota.pl.

Więcej

Całkiem zwyczajna świętość

recenzje / IMPRESJE Karol Maliszewski

Esej Karo­la Mali­szew­skie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Być może nale­ża­ło mówić (1984–2012) Jac­ka Pod­sia­dły.

Więcej
Kiedy metafory są straszliwie podniecające

Kiedy metafory są straszliwie podniecające

recenzje / ESEJE Joanna Podsadecka

Recen­zja Joan­ny Pod­sa­dec­kiej z książ­ki Być może nale­ża­ło mówić Jac­ka Pod­sia­dły.

Więcej

Na co dzień raczej nie rozpaczam

wywiady / o pisaniu Jacek Podsiadło Piotr Śliwiński

Roz­mo­wa Pio­tra Śli­wiń­skie­go z Jac­kiem Pod­sia­dłą prze­pro­wa­dzo­na na spo­tka­niu autor­skim w Biu­rze Lite­rac­kim 30 stycz­nia 2014 i opu­bli­ko­wa­na na stro­nie dwutygodnika.com.

Więcej

Między nieszczęściem a światłem

recenzje / ESEJE Michał Siedlecki

Recen­zja Micha­ła Sie­dlec­kie­go z książ­ki Być może nale­ża­ło mówić (1984–2012) Jac­ka Pod­sia­dły.

Więcej