[Weszłam pod wodę żeby myśleli że tonę]
dzwieki / RECYTACJE Julia SzychowiakWiersz z tomu Wspólny język, zarejestrowany podczas spotkania „Jestem, język, poems” na festiwalu Port Wrocław 2010.
WięcejRecenzja Michała Płaczka z książki Wspólny język Julii Szychowiak.
…i całą nową książkę Julii Szychowiak można by czytać jako przedłużenie idiomatycznej strategii poetki – gdyby nie tytuł. Hasło „wspólny język” każe myśleć o tej książce jako o projekcie intymnej utopii. Tytuł pozwala nam zarzucić myślenie o wierszach Julii – z autorką łączy mnie przyjaźń, stąd ta poufałość – w kategoriach deklaracji milczenia. Odsłania pozór niemożności mówienia, każe myśleć o jej piśmie jako o dramatycznej próbie komunikacji nie tyle z drugi człowiekiem jako takim, ale ze zbiorowością.
„Ty” tych wierszy jest emanacją tłumu. W najbliższej osobie skupia się cała szamotanina prowadząca do bezruchu („Przesuńcie mnie niżej i podłóżcie/ pod głowę zdjęcia z dzieciństwa”). Podmiot jest pogrążony w głębokiej żałobie. To, że tyle tu obrazów dzieciństwa, to znak, że poetka chce dokonać pełnej introspekcji tego, co składa się na samotność jej podmiotu. Jej podmiotem jest jej język. Jest to język dziecięcy, kiedyś porzucony by zostać odnalezionym w stanie na poły obłędu i niemoty. W ten sposób nieświadomie przesuwamy się w stronę Marguerite Duras i jej koncepcji kobiecej mowy. To powinowactwo – być może nieświadome – wskazuje też na pewien związek tej poezji z poezją Klary Nowakowskiej, która zresztą nie kryła swojej inspiracji Duras, umieszczając motto wzięte z jej pism na skrzydełku swojej „Składni”.
W tych wierszach dominuje wielka rana kobiecości, jaką jest właśnie pustka, pustka zupełnie inna niż u poetów „cioranowskich”, jak np. Krzysztof Siwczyk – to zupełnie inna introjekcja pustki, różnica tkwi w płci tego języka, w jego mitologii genetycznej, której początek jest uteralny; rytm uśmierzenia jest rytmem kołysania, jak gdyby przypływów i odpływów. To lunarny rytm kobiecy, często ciemny i stanowiący dla języka pełnej komunikacji, języka solarnego (patrz: „Chwila”) Tajemnicę. W ten sposób dezaktualizuje się freudowskie pytanie o to, „czego pragną kobiety” – bo nie obiekt (czyli: posiadanie) jest istotą, a samo strukturujące pragnienie. Zrozumienie tej opozycji pozwala zaprzeczyć psychoanalitycznemu poglądowi o kastracji i maskaradzie, pozwala przekroczyć ten zakodowany w języku sadyzm. Nie ma więc tajemnicy. Żałoba, utrata, brak – to uświadomiony brak obiektu, dekonstrukcja kłamstwa. Właśnie o tym jest ta książka.
Wiersz z tomu Wspólny język, zarejestrowany podczas spotkania „Jestem, język, poems” na festiwalu Port Wrocław 2010.
WięcejWiersz z tomu Wspólny język, zarejestrowany podczas spotkania „Jestem, język, poems” na festiwalu Port Wrocław 2010.
WięcejWiersz z tomu Wspólny język, zarejestrowany podczas spotkania „Jestem, język, poems” na festiwalu Port Wrocław 2010.
WięcejRecenzja Agnieszki Kołodyńskiej z książki Wspólny język Julii Szychowiak, która ukazała się w „Gazecie Wyborczej”.
WięcejRecenzja Lucyny Marzec z książki Wspólny język Julii Szychowiak.
Więcej