recenzje / ESEJE

Była sobie raz królewna

Joanna Orska

Recenzja Joanny Orskiej z książki Farsz Marcina Sendeckiego.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Mar­cin Sen­dec­ki pisze wier­sze w świe­cie, w któ­rym nie ma miło­ści. Trzech poetów, któ­rych przy­wo­łu­je sobie na świa­dec­two – Fran­ci­szek Kar­piń­ski, Juliusz Sło­wac­ki, Jaro­sław Iwasz­kie­wicz – rów­nież pisa­li for­mu­ła­mi miło­ści nie­speł­nio­nej, czy to przez zapo­mnie­nie, czy podob­ną zapo­mnie­niu śmierć, czy przez – może naj­smut­niej­szą z nich – sta­rość. Przy­wo­ły­wa­ny w jed­nym z tek­stów Empe­do­kles – pró­bu­jąc połą­czyć Par­me­ni­de­sa z Hera­kli­tem, nie­zmien­ność ze zmien­no­ścią – uwa­żał, że kulę świa­ta two­rzą żywio­ły, spa­ja­ne siłą miło­ści. Kie­dy miłość zaczy­na maleć, nara­sta waśń i nastę­pu­je wyraź­ne roz­gru­po­wa­nie ele­men­tów. Stop­nio­wo powsta­je cał­ko­wi­ty cha­os. Sens wycie­ka ze świa­ta wraz z miło­ścią, zna­cze­nia ule­ga­ją stop­nio­wo dez­in­te­gra­cji, pozo­sta­ją­cej śla­dem parok­sy­zmów. Dobrze ten nie-ludz­ki stan obra­zu­je wiersz:

[Z kra]

mru­ga. Cią­gle o tym samym
God­ność dziec­ka boże­go nani­zać na gra­fik
Ser­ce na smar z popiel­ni­ka
Zaraz będzie dru­gie

Cyt! Kret bała­mut na sce­nie
z gir­lan­da­mi wra­żeń
„Nie­po­wsta­łe”, mówi Empe­do­kles
Przyjdź

Przez urwa­ny kran
Fetor przed­mieść
Rol­ler­co­aster

z cho­rą­giew­ką „Do nie­ba”
Żad­ną mia­rą

Dłu­go

Żeby ten tekst odczy­tać, nie musi­my posia­dać „tęczo­wej tabli­cy”. Kody potrzeb­ne do zła­ma­nia szy­fru są zawar­te w naszej pamię­ci – to my two­rzy­my wspól­no­tę, do któ­rej wiersz się odno­si, a wykre­owa­na zosta­ła ona przez pio­sen­ki, baj­ki, baśnie, bal­la­dy… i spis lek­tur. Oczy­wi­ście nie może­my uświa­da­miać sobie ich zna­cze­nia – albo zosta­ły zamknię­te w świe­cie nie do koń­ca zro­zu­mia­łych wzru­szeń dzie­cin­nych, albo zin­sty­tu­cjo­na­li­zo­wa­ne obo­wiąz­kiem szkol­nym, a w ten spo­sób pozba­wio­ne swo­je­go poru­sza­ją­ce­go, miło­sne­go poten­cja­łu. Wszyst­kie wier­sze z nowe­go tomu Farsz roz­po­czy­na­ją się jakimś słow­nym szcząt­kiem; więk­szość moż­na ziden­ty­fi­ko­wać z wyra­zem, bądź wyra­za­mi poja­wia­ją­cy­mi się dalej. Cza­sa­mi jed­nak pierw­szy wers wpro­wa­dza dodat­ko­wą grę, łącząc się z tytu­łem, jak w naszym przy­pad­ku: „z kra// mru­ga”. Frag­men­ty koły­san­ki „Z popiel­ni­ka na Woj­tu­sia” zosta­ły w tek­ście rów­no­mier­nie roz­pro­wa­dzo­ne, pod­da­ne swo­istej rekom­bi­na­cji na podob­nej zasa­dzie, na jakiej dzia­ła zasa­da kodo­wa­nia danych. Funk­cja haszu­ją­ca two­rzy skrót infor­ma­cji, rodzaj pry­wat­ne­go klu­cza, umoż­li­wia­ją­cy zarów­no powtór­ne ziden­ty­fi­ko­wa­nie jej lub (ewen­tu­al­nie) posia­da­cza klu­cza, jak i odna­le­zie­nie pli­ków o podob­nej, bądź iden­tycz­nej zawar­to­ści. Skrót powsta­je głów­nie poprzez reduk­cję zna­ków i ich prze­sta­wia­nie, cię­cie, czy też mie­sza­nie danych (to wła­śnie ozna­cza angiel­skie to hash). W naszym wier­szu dźwięcz­ne „z kra” skry­wa „skrę” – iskie­recz­kę i łączy z nią „kran”, któ­ry wpro­wa­dza dru­gą, para­lel­ną sfe­rę zna­czeń sone­tu (jak wszyst­kie sone­ty miło­sne roz­dzie­la­ją­ce­go się sym­bo­licz­nie na dwie poło­wy). Pierw­sza i czwar­ta linij­ka pierw­szej stro­fy pod­da­ne są dokład­nie tro­che­icz­ne­mu toko­wi koły­san­ki. W ten spo­sób wers: „Zaraz będzie dru­gie” sta­no­wi ryt­micz­ny odpo­wied­nik słów: „Baj­ka będzie dłu­ga”. Swo­iste reszt­ki po pio­sen­ce sta­no­wią bez­po­śred­nio pocho­dzą­ce z niej sło­wa: „mru­ga”, „z popiel­ni­ka”, „cyt!” i „dłu­go”. A tak­że roz­ma­icie tu dzia­ła­ją­ce zastęp­ni­ki, któ­re funk­cjo­nu­ją na zasa­dzie syno­ni­mii czy też meto­ni­mii, a jed­nak czę­sto oka­zu­ją się meta­fo­ra­mi, choć zazna­czyć trze­ba, że w trak­cie „prze­nie­sień” nastę­pu­je destruk­cja zna­cze­nia – wpro­wa­dza­ją­ca koły­san­kę w stan waśni. Tak „dziec­ko boże” wska­zu­je dość bez­po­śred­nio na „Woj­tu­sia”, na któ­re­go „iskie­recz­ka mru­ga”; „ser­ce” sta­no­wić może odpo­wied­nik całej histo­rii o miło­ści kró­lew­ny do graj­ka; „smar” poja­wia się być może w zastęp­stwie „chat­ki z masła” (podob­nie jak histo­ria o Babie Jadze wyni­ka on z popiel­ni­ka); „cyt!” przy­wo­łu­je za chwi­lę swój rymo­wa­ny odpo­wied­nik pod posta­cią życze­nio­we­go „Przyjdź” (nb. na zasa­dzie odle­głe­go echa pobrzmie­wa­ją­ce­go zna­nym wier­szem Sta­ni­sła­wa Kora­ba Brzo­zow­skie­go) Kie­dy już raz kod został zła­ma­ny, może­my zacząć czy­tać tekst na nowo – jako peł­ne smut­ne­go sar­ka­zmu odbi­cie pew­nej baśni, jako isto­tę każ­de­go mitu obna­ża­ją­ce jego powta­rzal­ność, któ­rą prze­ży­wa­my jed­nak w poczu­ciu naszej wyjąt­ko­wo­ści. Bogo­wie są cie­nia­mi lęku wobec tego, co nie­zro­zu­mia­łe; zapa­trze­nie się w ogień, jakie daje dziec­ku poczu­cie zamiesz­ki­wa­nia w świe­cie baśni – w poetyc­kiej, peł­nej kunsz­tu, pię­tro­wej i nie­zwy­kle skom­pli­ko­wa­nej inwer­sji – prze­kształ­ca się w „nani­zy­wa­nie”: god­no­ści na gra­fik, ser­ca na smar z popiel­ni­ka. Była sobie raz kró­lew­na, poko­cha­ła graj­ka, król wypra­wił im wese­le i skoń­czo­na baj­ka. Zaraz będzie dru­ga…

Sen­dec­ki na roz­ma­ite spo­so­by poka­zu­je w swo­ich wier­szach obcość miło­ści, obcość w przy­na­le­że­niu do pew­ne­go sys­te­mu zna­ków, któ­re dają nam poczu­cie zamiesz­ki­wa­nia w… Nigdy nie będę w sta­nie odczy­tać wszyst­kich zna­ków Far­szu – po pierw­sze dla­te­go, że sta­no­wią one farsz, są swo­isty­mi wnętrz­no­ścia­mi komu­ni­ka­cji – tym, co pozo­sta­je z dobrze funk­cjo­nu­ją­ce­go orga­ni­zmu po nie byle jakim goto­wa­niu. Po dru­gie dla­te­go, że cho­ciaż znam (zapew­ne?) więk­szość lek­tur z nasze­go wspól­ne­go spi­su i że zazwy­czaj mnie one wzru­sza­ły, powo­du­jąc coś w rodza­ju zapa­trze­nia, w tej chwi­li ich nie pamię­tam – co nie zna­czy, że nie koły­sa­łam moich lęków w ich koją­cym cie­ple. Dla­te­go być może Sen­dec­ki mnie wzru­sza, przy­po­mi­na­jąc mi o tam­tych wzru­sze­niach, jed­no­cze­śnie moc­no nie­po­koi doko­nu­jąc na czy­ichś sło­wach, któ­re w trak­cie mojej edu­ka­cji sta­ły się moimi sło­wa­mi, otwar­tych cięć. Odle­głe brzmie­nia, pogło­sy po lek­tu­rze, odzwier­cie­dla­ją pro­ces zapo­mi­na­nia, powią­za­nych z nim prze­ję­zy­czeń, pomy­łek czy też prze­bi­tek albo zbi­tek sta­no­wią­cych desty­lat wąt­pli­wej pamię­ci – jak w wypad­ku pocho­dzą­ce­go z tomu Pół tek­stu „Zbić”, kie­dy jak­by z odda­le­nia sły­szy­my „Skroniami/ dresz­cze, stro­na­mi nie­to­ta”. Z dru­giej stro­ny – wzru­sze­nia zosta­wia­ją tak­że rany. Dzie­łu przy­po­mi­na­nia o daw­nych książ­kach, wier­szach, towa­rzy­szy dzia­ła­nie jak­by Bern­har­dow­skie­go wyma­zy­wa­nia ich zna­czeń aż do momen­tu, kie­dy pozo­sta­ją z nich kiku­ty: [Ska], [Aso], [Bło], [Zni], [St], [Do], [Bo], [Chmu], [Dra], [Fili], [Em], Farsz

***

Do lek­tur zada­nych przez Sen­dec­kie­go nale­żą wier­sze Fran­cisz­ka Kar­piń­skie­go, któ­ry był w Pol­sce kody­fi­ka­to­rem sen­ty­men­ta­li­zmu. Dla Kar­piń­skie­go waż­ne pozo­sta­je tutaj poję­cie „wymo­wy”, nad­rzęd­ne wobec poezji czy pro­zy; według poety cho­dzić tu powin­no nie o prze­ko­ny­wa­nie odbior­ców, jak w wypo­wie­dzi reto­rycz­nej, ale o wyra­że­nie doznań i uczuć – „wypo­wia­da­nie w mowie i piśmie tego, co w per­spek­ty­wie pod­mio­tu jawi się jako waż­ne i wzru­sza­ją­ce” („O wymo­wie w pro­zie albo w wier­szu”). „Poję­cie rze­czy, ser­ce czu­łe i pięk­ne wzo­ry – oto są źró­dła dosta­tecz­ne wymo­wy” pisał autor „Justy­ny”, pod poję­ciem rze­czy rozu­mie­jąc wie­dzę o zja­wi­skach, przez czu­łość – wraż­li­wość na innych, pięk­nych wzo­rów szu­ka­jąc zaś w kla­sy­ce sta­ro­żyt­no­ści: w Ilia­dzie, Ene­idzie, mowach Cyce­ro­na, Demo­ste­ne­sa, poezjach Hora­ce­go i Owi­diu­sza. Dla poety współ­cze­sne­go do takich pięk­nych wzo­rów liczy się poezja roman­tycz­na; to ona dzi­siaj bowiem głów­nie for­mu­łu­je naszą wraż­li­wość. W wier­szu „[Chmu]” odnaj­du­je­my na przy­kład – wie­lo­krot­nie – Mic­kie­wi­cza:

Chmur­ka koko­san­ka roz­le­wa się w zmierzch
Po zawi­łej pro­bie luna gwiazd osta­tek
zbie­rze w tabor Ostat­ni prze­mknie się kome­ta
przez bury papier

Odcisk sut­ka w poszwie sma­ku­je jak pia­sek
spod wóz­ka for­tu­ny na zimo­wym chle­bie
Cho­re­mu ku pocie­sze już się nie odtwo­rzy
pię­ta odkry­ta

na chmur­nym kocu
Lek­ki stem­pel jak suw­nir z zeszłe­go wcie­le­nia
zatch­nie się tuszem

Ale róż poca­łun­ku ze skro­ni nie zmie­cie
Naj­pierw ranek napręd­ce w szy­bę zatrze­pio­ce
Potem gaw­ron nakła­mie że o każ­dej dobie

Klu­cze dla tego frag­men­tu usta­no­wią (czy raczej mię­dzy inny­mi sta­no­wić mogą) Pan Tade­usz i zna­ny z pio­sen­ki śpie­wa­nej przez Ste­fa­nię Rudec­ką tekst „Do M. Wiersz napi­sa­ny w 1823”, roz­po­czy­na­ją­cy się sło­wa­mi „Precz z moich oczu!…”. W ostat­niej stro­fie czy­ta­my: „A jeśli autor po zawi­łej próbie/ Parę miło­sną na osta­tek złączył,/ Zaga­sisz świe­cę i pomy­ślisz sobie:/ Cze­mu nasz romans tak się nie zakoń­czył?” – jak­by dale­ki, nega­tyw­ny odblask koń­ca wszyst­kich bajek. Z utwo­ru znaj­du­je­my w sone­cie tyl­ko dwa bli­skie powtó­rze­nia, w sło­wach „po zawi­łej pró­bie” i „o każ­dej dobie”, zacho­wu­ją­cych pocho­dzą­cy z wier­sza Mic­kie­wi­czow­skie­go, spla­ta­ją­cy dwie jego ostat­nie stro­fy – tutaj tyl­ko dale­ki pogłos. Wyda­je się jed­nak wiersz „Do M.” jakoś dla „[Chmu]” istot­ny. Kome­ta – w wier­szu Sen­dec­kie­go mkną­cy „przez bury papier” – w Panu Tade­uszu poja­wia się kil­ka­krot­nie. Raz jako bry­lant w war­ko­czu Teli­me­ny, w I księ­dze; potem przy oka­zji grzy­bo­bra­nia zasło­ny przy kape­lu­szach porów­ny­wa­ne są do obło­ków i do ogo­nów komet; i w koń­cu – w naj­bar­dziej spek­ta­ku­lar­ny spo­sób w księ­dze XVIII, kie­dy sie­dzą­cy na gan­ku Sopli­co­wa obser­wu­ją na nie­bie gwiaz­dy i przy­glą­da­ją się nie­po­ko­ją­ce­mu zja­wi­sku, wiesz­czą­ce­mu rychłą kata­stro­fę. Wiersz „Do M.” obok kome­ty „pierw­szej wiel­ko­ści i mocy”, będą­ce­go wido­mym, czy też wid­mo­wym zna­kiem poli­ty­ki, woj­ny, krwi; któ­ry: „War­kocz dłu­gi w tył rzu­cił i część nie­ba trzecią/ Obwi­nął nim, gwiazd kro­cie zagar­nął jak siecią/ I cią­gnie je za sobą, a sam wyżej głową/ Mie­rzy, na pół­noc, pro­sto w gwiaz­dę bie­gu­no­wą”, a na któ­re­go „Z nie­wy­mow­nym prze­czu­ciem cały lud litewski/ Poglą­dał każ­dej nocy” – każe przy­po­mnieć bry­lant, któ­ry pozo­sta­je „gwiaz­dą w kome­ty war­ko­czu”, będą­ce­go tyl­ko war­ko­czem panień­skim. Te dwa poetyc­kie wzo­ry ule­ga­ją w wier­szu Sen­denc­kie­go spe­cy­ficz­nej kontr­ak­cji, zbi­ciu czy ścią­gnię­ciu, któ­re sta­no­wi zapis lek­tu­ry, for­mu­łę zapa­mię­ty­wa­nia, pozo­sta­jąc zara­zem odwzo­ro­wa­niem tego, jak w sze­ro­kim zakre­sie kil­ku prze­cież ksiąg funk­cjo­nu­je Mic­kie­wi­czow­ska, roman­tycz­na meta­fo­ra, za pomo­cą jakiej zosta­je przed­sta­wio­ny poetyc­ki kra­jo­braz, ule­ga­ją­cy w naj­bar­dziej udo­mo­wio­nym poema­cie pol­skiej tra­dy­cji nie lada jakie­mu odpo­dob­nie­niu. Jedy­nie przy­zwy­cza­je­nie pozwa­la nam trak­to­wać „nie­bo”, któ­re „w czy­ste obję­ło ramiona/ Zie­mi pierś, co księ­ży­cem świe­ci posre­brzo­na”, jako nie­za­kłó­ca­ją­ce odbio­ru, refe­ren­cjal­ne przed­sta­wie­nie zamiesz­ki­wa­ne­go przez nas świa­ta, z pomi­nię­ciem roman­tycz­ne­go świa­to­po­glą­du, któ­ry kazał zamie­niać to, co zewnętrz­ne, na to, co wewnętrz­ne i odwrot­nie – w każ­dym zja­wi­sku przy­ro­dy dozwa­la­jąc dostrze­gać więc śmia­ło epi­fa­nię ludz­kie­go ero­ty­zmu, kie­dy indziej ero­tyzm ów roz­dy­ma­jąc – skan­da­li­zu­ją­co – do roz­mia­rów feno­me­nu bez mała kosmicz­ne­go. Odwró­ce­niu porząd­ków towa­rzy­szy dokład­ne powtó­rze­nie struk­tu­ry – kome­ta tak samo ścią­ga wzrok bie­siad­ni­ków, kie­dy tkwiąc w ciem­nym war­ko­czu Teli­me­ny odbi­ja świa­tło dnia i kie­dy prze­mie­rza czar­ne nie­bo pośród błysz­czą­cych gwiazd; w pamię­ci wier­ne­go czy­tel­ni­ka ozna­czać więc będzie zarów­no krew, jak i sło­wo z miło­sne­go słow­ni­ka.

W Panu Tade­uszu poja­wie­nie się kome­ty wie­ści (przy­naj­mniej w tej kon­kret­nie księ­dze) kłót­nię kochan­ków, poje­dy­nek i zajazd o cał­ko­wi­cie nie­ko­smicz­nym cha­rak­te­rze. U Sen­dec­kie­go mkną­cy przez bury papier kome­ta – wraz ze swo­im daw­nym rodza­jem gra­ma­tycz­nym zwia­stu­je jed­nak przede wszyst­kim nie-pamięć; jego zwią­zek ze wzor­cem wyda­je się odpo­wia­dać temu, któ­ry opi­sa­ny zosta­je w wier­szu „Do M.”: „Jak cień tym dłuż­szy, gdy pad­nie z daleka,/ Tym sze­rzej koło żałob­ne roztoczy,/ Tak moja postać, im dalej ucieka,/ Tym grub­szym kirem twą pamięć pomro­czy”. Z pomro­czo­ną pamię­cią, co nie­co roz­po­zna­jąc, czy­ta­my „[Chmu]”… Sonet, któ­ry trak­tu­je być może o śla­dach miło­ści. W swo­jej kontr­ak­cji – znaj­du­ją­cej dla kome­ty-war­ko­cza odle­gły odpo­wied­nik w chmu­rze-kocu ‑podob­nie jak u Mic­kie­wi­cza nastą­pić powin­no zbli­że­nie ludz­kich rela­cji i porząd­ku natu­ry. Bal­la­da roman­tycz­na prze­cho­wy­wa­ła w porząd­ku poetyc­kim – w kunsz­tow­nej, sta­no­wią­cej wyzwa­nie dla wyobraź­ni meta­fo­rze – prze­świad­cze­nie o bosko­ści świa­ta, jego jed­no­ści i natu­ral­no­ści trans­cen­den­cji, w zapa­da­ją­cym zmro­ku widząc zbli­że­nie pomię­dzy kochan­ka­mi, czy też zgod­nie spo­czy­wa­ją­cy­mi ze sobą pierś przy pier­si mał­żon­ka­mi – zie­mią i nie­bem. We współ­cze­snej rela­cji o miło­ści, sen­ty­men­tal­nie zwra­ca­ją­cej się ku daw­nym wzo­rom, cho­dzi raczej o ślad tego maria­żu, jaki pozo­stał zapi­sa­ny w roman­tycz­nych sło­wach. Odcisk sut­ka w poszwie, czy obraz pię­ty odci­śnię­tej w kocu – rysu­jąc reli­gij­nie jak naj­bar­dziej upraw­nio­ny, ale dla wyobraź­ni jakoś trud­ny, odwró­co­ny obraz cia­ła stą­pa­ją­ce­go po chmu­rach, odbi­ja­ją­ce­go się w chmu­rach czy też owi­ja­ją­ce­go się w nie niby w koc – wska­zu­je nie tyle wła­śnie na te roman­tycz­ne odbi­cia, ale na ich zna­ki na papie­rze. Na podob­nie kore­spon­den­cyj­nej zasa­dzie pro­sty, kolę­do­wy wóz na zimo­wym nie­bie, spod któ­re­go kół sypie się zło­ty pia­sek mógł­by przy­wo­ły­wać smak miło­ści… Mógł­by, gdy­by nie przy­wo­ły­wał tyl­ko jej odci­sku: „Lek­ki stem­pel jak suw­nir z zeszłe­go wcielenia/ zatch­nie się tuszem… Potem gaw­ron nakła­mie, że o każ­dej porze…”. Sam stem­pel, poca­łu­nek, ślad po jed­no­ści, nie wyda­je się przez to mniej bole­sny.

Sza­lo­ny Kor­dian Sło­wac­kie­go, w swym mono­lo­gu o roz­bi­ciu wie­dzy ducho­wej na pięć zmy­słów, kie­ro­wa­nym do nic nie­ro­zu­mie­ją­cej Lau­ry, w peł­nej emo­cji puen­cie wybu­cha: O! duch mój chce się wyrwać! już pió­ra rozwinął./ Dusza z ust zapa­lo­nych leci w błę­kit nie­ba… (Opusz­cza ręce i z roz­pa­czą:) Na jed­ne­go anio­ła dwóch dusz ziem­skich trze­ba!…”. Sen­dec­ki two­rzy pół-książ­ki, pół-tek­sty, wyma­ga­ją­ce odczy­ta­nia, któ­re­go staw­ką jest coś wię­cej niż tyl­ko zro­zu­mie­nie; inten­cja taka może się spraw­dzić tyl­ko wte­dy, kie­dy zgo­dzi­my się na sen­ty­men­tal­ne pono­wie­nie wzo­ru i na praw­dzi­wie ana­chro­nicz­ne wzru­sze­nie, jakie ten wzór wymu­sza. Nie stoi za tym na pew­no przy­obie­ca­ny porzą­dek. Być może raczej wyra­żo­na w poetyc­kim geście tajem­ni­ca tego, że z jakie­goś powo­du owe wzo­ry oka­za­ły się śmiesz­ne. Że obec­nie funk­cjo­nu­ją wyłącz­nie jako wzo­ry naszej bez­rad­no­ści, cho­ciaż ich pięk­no nadal jest pięk­nem kome­ty. W wier­szu „[Ju]” czy­ta­my:

Jutro trze­ba poło­żyć lite­rę
Na tym samym miej­scu co wczo­raj
Dzi­siaj oneg­daj przed­wczo­raj
Tak to idzie

W kop­nym śnie­gu mazi­stym asfal­cie
Ze słoń­cem pod słoń­ce w pół­mro­ku
Aż zro­bią się cał­kiem ciem­ne
Jucz­ne sło­wa

Nie­mą­dre od powta­rza­nia
Zdrę­twia­łe od nie­uwa­gi
Prze­bój lata sprzed lat

Zbłą­ka­ny na jur­nej estra­dzie
W hawaj­skiej koszu­li z lum­pek­su
Cho­ciaż mróz

To nie jest melo­dia dla stu. To nie jest melo­dia do snu. To jest nie ze słów. Uwa­żasz?

O autorze

Joanna Orska

Urodzona w 1973 roku. Krytyk i historyk literatury. Recenzje i artykuły publikuje w "Odrze", "Nowych Książkach", "Studium". Autorka książek: Przełom awangardowy w dwudziestowiecznym modernizmie w Polsce, Liryczne narracje. Nowe tendencje w poezji polskiej 1989-2006, Republika poetów. Poetyckość i polityczność w krytycznej praktyce, Performatywy. Składnia/retoryka, gatunki i programy poetyckiego konstruktywizmu oraz wspólnie z Andrzejem Sosnowskim antologii Awangarda jest rewolucyjna albo nie ma jej wcale. Jest pracownikiem naukowym w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego. Mieszka we Wrocławiu.

Powiązania

Konceptualizm podwójnie fizyczny

recenzje / ESEJE Joanna Orska

Recen­zja Joan­ny Orskiej, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Bagaż Jerze­go Jar­nie­wi­cza, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 6 mar­ca 2023 roku.

Więcej

Bojownicy bez broni, Przełykanie włosa i Pernambuco

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie wokół ksią­żek Bojow­ni­cy bez bro­ni Mor­te­na Nie­lse­na, Prze­ły­ka­nie wło­sa Jána Ondru­ša i Per­nam­bu­co Iva­na Wer­ni­scha z udzia­łem Bogu­sła­wy Sochań­skiej, Zbi­gnie­wa Mache­ja, Lesz­ka Engel­kin­ga, Karo­la Mali­szew­skie­go i Joan­ny Orskiej w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 26.

Więcej

Zmyślony człowiek, Credo, Prawdziwe życie bohatera

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie wokół ksią­żek Zmy­ślo­ny czło­wiek Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza, Cre­do Tade­usza Róże­wi­cza i Praw­dzi­we życie boha­te­ra Rafa­ła Wojacz­ka z udzia­łem Joan­ny Roszak, Jana Sto­lar­czy­ka, Bogu­sła­wa Kier­ca, Joan­ny Orskiej i Karo­la Mali­szew­skie­go w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 25.

Więcej

Instruktaż zwijania ciała

recenzje / ESEJE Joanna Orska

Recen­zja Joan­ny Orskiej towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Aga­ty Jabłoń­skiej dla moich dziew­czyn, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 8 mar­ca 2021 roku.

Więcej

Klasyka europejskiej poezji: Blake, Espriu, Todorović, Župančič

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie wokół ksią­żek Wyspa na Księ­ży­cu Wil­lia­ma Bla­ke­’a, świ­nia jest naj­lep­szym pły­wa­kiem Mir­jo­lu­ba Todo­ro­vi­cia, Kie­lich upo­je­nia Oto­na Župa­nči­ča oraz Skó­ra byka Salva­do­ra Espriu z udzia­łem Tade­usza Sław­ka, Jakub Korn­hau­ser, Miło­sza Bie­drzyc­kie­go, Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, Joan­ny Orskiej i Jaku­ba Skur­ty­sa w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 25.

Więcej

Módl się do zwierząt

recenzje / ESEJE Joanna Orska

Recen­zja Joan­ny Orskiej, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Kon­ra­da Góry Woj­na (pie­śni lisów), któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 19 paź­dzier­ni­ka 2020 roku.

Więcej

Mordercze ballady

nagrania / stacja Literatura Joanna Orska Karol Maliszewski Marta Podgórnik

Spo­tka­nie wokół książ­ki Mor­der­cze bal­la­dy Mar­ty Pod­gór­nik z udzia­łem Mar­ty Pod­gór­nik, Joan­ny Orskiej i Karo­la Mali­szew­skie­go w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 24.

Więcej

Poetyckie książki trzydziestolecia

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie z udzia­łem Anny Kału­ży, Karo­la Mali­szew­skie­go, Joan­ny Muel­ler, Joan­ny Orskiej oraz Jaku­ba Skur­ty­sa w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 24.

Więcej

Co sygnalizuje wąż?

recenzje / ESEJE Joanna Orska

Recen­zja Joan­ny Orskiej, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Mirol­ju­ba Todo­ro­vi­cia świ­nia jest naj­lep­szym pły­wa­kiem, w tłu­ma­cze­niu Kin­gi Sie­wior i Jaku­ba Korn­hau­se­ra, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 23 mar­ca 2020 roku.

Więcej

Makijaż zaczyna się od demakijażu

wywiady / o książce Jerzy Jarniewicz Joanna Orska

Roz­mo­wa Joan­ny Orskiej z Jerzym Jar­nie­wi­czem, opu­bli­ko­wa­na w cyklu pre­zen­ta­cji naj­cie­kaw­szych archi­wal­nych tek­stów z dwu­dzie­sto­pię­cio­le­cia festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra.

Więcej

Poezja może mniej niż serial na Netflixie

recenzje / ESEJE Joanna Orska

Recen­zja Joan­ny Orskiej książ­ki Kalen­darz majów Kon­ra­da Góry, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 14 maja 2019 roku.

Więcej

POETYCKA KSIĄŻKA TRZYDZIESTOLECIA: REKOMENDACJA NR 18

debaty / ankiety i podsumowania Joanna Orska

Głos Joan­ny Orskiej w deba­cie „Poetyc­ka książ­ka trzy­dzie­sto­le­cia”.

Więcej

Pozytywki i marienbadki

nagrania / między wierszami Różni autorzy

O twór­czo­ści Andrze­ja Sosnow­skie­go wypo­wia­da­ją się Woj­ciech Bono­wicz, Jacek Guto­row, Anna Kału­ża, Joan­na Orska, Piotr Śli­wiń­ski, Kamil Zając.

Więcej

O poezji (i krytyce) zaangażowanej

recenzje / ESEJE Joanna Orska

Recen­zja Joan­ny Orskiej, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze anto­lo­gii Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 20 wrze­śnia 2016 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 18 grud­nia 2017 roku.

Więcej

Podróż sentymentalna

recenzje / ESEJE Joanna Orska

Recen­zja Joan­ny Orskiej z książ­ki W Mar­ci­na Sen­dec­kie­go, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim w wer­sji papie­ro­wej 27 grud­nia 2016 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 3 lip­ca 2017 roku.

Więcej

Maszyny Sosnowskiego

recenzje / ESEJE Joanna Orska

Recen­zja Joan­ny Orskiej towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Dom ran Andrze­ja Sosnow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 9 lute­go 2015 roku.

Więcej

O składnię wiersza polskiego

debaty / ankiety i podsumowania Joanna Orska

Głos Joan­ny Orskiej w deba­cie „For­my zaan­ga­żo­wa­nia”, towa­rzy­szą­cej pre­mie­rze anto­lo­gii Zebra­ło się śli­ny, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Poeta uczony

recenzje / IMPRESJE Joanna Orska

Szkic Joan­ny Orskiej towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Ryt­my jesien­ne Jac­ka Łuka­sie­wi­cza, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 21 lip­ca 2014 roku. 

Więcej

Królowa poezji

recenzje / ESEJE Joanna Orska

Recen­zja Joan­ny Orskiej z książ­ki Rezy­den­cja sury­ka­tek Mar­ty Pod­gór­nik.

Więcej

Próby nowej krytyki

recenzje / IMPRESJE Joanna Orska

Esej Joan­ny Orskiej poświę­co­ny książ­kom Stra­ty­gra­fie Joan­ny Muel­ler i Bume­rang Anny Kału­ży.

Więcej

Wspólnota niebywała

recenzje / IMPRESJE Joanna Orska

Recen­zja Joan­ny Orskiej z książ­ki Dni i noce Pio­tra Som­me­ra.

Więcej

Czy wiersze mogą być trendy?

recenzje / NOTKI I OPINIE Joanna Orska

Recen­zja Joan­ny Orskiej z arku­sza Arty­ku­ły pocho­dze­nia zwie­rzę­ce­go Bar­to­sza Sadul­skie­go.

Więcej

Negatywność

recenzje / ESEJE Joanna Orska

Recen­zja Joan­ny Orskiej z książ­ki Nie­pio­sen­ki Mariu­sza Grze­bal­skie­go.

Więcej

Czy zaistniał przełom 1989 w literaturze?

debaty / ankiety i podsumowania Joanna Orska

Głos Joan­ny Orskiej w deba­cie „Bar­ba­rzyń­cy czy nie? Dwa­dzie­ścia lat po ‘prze­ło­mie’ ”.

Więcej

Baśń dla znużonych ludzi

recenzje / IMPRESJE Joanna Orska

Recen­zja Joan­ny Orskiej z książ­ki Stu­dium tem­pe­ra­men­tu Ronal­da Fir­ban­ka.

Więcej

Pustka i czułość

recenzje / ESEJE Joanna Orska

Recen­zja Joan­ny Orskiej z książ­ki Tlen Julii Fie­dro­czuk.

Więcej

Jak może wyglądać we współczesnej poezji rozpowiadanie tajemnic

recenzje / ESEJE Joanna Orska

Recen­zja Joan­ny Orskiej z książ­ki Słyn­ne i świet­ne Mariu­sza Grze­bal­skie­go.

Więcej

[Blo]

dzwieki / RECYTACJE Marcin Sendecki

Wiersz z książ­ki Farsz, zare­je­stro­wa­ny pod­czas spo­tka­nia „Tade­usz Pió­ro Mar­cin Sen­dec­ki i Euge­niusz Tka­czy­szyn-Dyc­ki” na festi­wa­lu Port Wro­cław 2012.

Więcej

[Ja]

dzwieki / RECYTACJE Marcin Sendecki

Wiersz z książ­ki Farsz, zare­je­stro­wa­ny pod­czas spo­tka­nia „Tade­usz Pió­ro Mar­cin Sen­dec­ki i Euge­niusz Tka­czy­szyn-Dyc­ki” na festi­wa­lu Port Wro­cław 2012.

Więcej

[St]

dzwieki / RECYTACJE Marcin Sendecki

Wiersz z książ­ki Farsz, zare­je­stro­wa­ny pod­czas spo­tka­nia „Tade­usz Pió­ro Mar­cin Sen­dec­ki i Euge­niusz Tka­czy­szyn-Dyc­ki” na festi­wa­lu Port Wro­cław 2012.

Więcej

Tak mi mów

recenzje / ESEJE Paweł Mackiewicz

Recen­zja Paw­ła Mac­kie­wi­cza z książ­ki Farsz Mar­ci­na Sen­dec­kie­go.

Więcej

Rodzaj przenikliwości

recenzje / ESEJE Krzysztof Siwczyk

Recen­zja Krzysz­to­fa Siw­czy­ka z książ­ki Farsz Mar­cin Sen­dec­kie­go.

Więcej

Układając składniki Farszu (kilka przyczynków do analizy)

recenzje / IMPRESJE Michał Domagalski

Esej Micha­ła Doma­gal­skie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Farsz Mar­ci­na Sen­dec­kie­go.

Więcej

Pieczone i nadziewane

recenzje / ESEJE Damian Kowal

Recen­zja Damia­na Kowa­la z książ­ki Farsz Mar­ci­na Sen­dec­kie­go.

Więcej

Hej, Farsz, Sendecki, Shall we?

recenzje / ESEJE Paweł Paszek

Recen­zja Paw­ła Pasz­ka z książ­ki Farsz Mar­ci­na Sen­dec­kie­go.

Więcej

Zamieranie słów

recenzje / ESEJE Marcin Baran

Recen­zja Mar­ci­na Bara­na z książ­ki Farsz Mar­ci­na Sen­dec­kie­go.

Więcej