recenzje / ESEJE

Ciechowszczyzna

Łukasz Mańczyk

Recenzja Łukasza Mańczyka książki Obcy astronom Grzegorza Ciechowskiego, w opracowaniu Rafała Skoniecznego, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 2 lipca 2018 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Dzi­siaj o Grze­go­rzu Cie­chow­skim mówi się przede wszyst­kim jako o wszech­stron­nym twór­cy, dla któ­re­go pisa­nie było jed­ną z form wyra­zu, ale zara­zem – tą pierw­szą. Jego juwe­ni­lia jako pierw­szy upu­blicz­nił czy­tel­ni­kom bodaj­że Jan Kulas, kole­ga ze szkol­nej ławy z liceum w Tcze­wie. W książ­ce Grze­gorz Cie­chow­ski 1957–2001. Wybit­ny arty­sta rodem z Tcze­wa, będą­cej rodza­jem pomni­ka wysta­wio­ne­go przez lokal­ną wspól­no­tę, zawar­to pierw­sze prze­dru­ki z Poma­rań­czo­we­go bru­lio­nu, zeszy­tu w takiej­że okład­ce. Okład­ka lice­al­ne­go samiz­da­tu Pró­ba twa­rzy – a więc cze­goś o krok dalej, książ­ki wyda­nej wła­snym sump­tem, jesz­cze poza ofi­cjal­nym obie­giem – zosta­ła wła­śnie zre­pro­du­ko­wa­na w opo­wie­ści Lżej­szy od foto­gra­fii Pio­tra Stel­ma­cha.

Gdzieś pomię­dzy toczą się boje Cie­chow­skie­go o lite­rac­kie uzna­nie. Warsz­ta­ty w Tcze­wie u Roma­na Lan­dow­skie­go. Gru­pa lite­rac­ka w Toru­niu. Indy­wi­du­al­ne lub zbio­ro­we, dla doda­nia sobie ani­mu­szu, wysył­ki wier­szy do kolej­nych lite­rac­kich cza­so­pism. Cie­chow­ski wyco­fu­je się osta­tecz­nie z tych twór­czych grup, okre­śla­jąc warsz­ta­to­wi­czów mia­nem „zuchów lite­ra­tów”. Nie za bar­dzo też opła­ci mu się tra­cić wątro­bę na picie z kolej­ny­mi decy­den­ta­mi, cze­go efek­tem ma być druk zesta­wu wier­szy – w sytu­acji, gdy moż­li­we sta­je się dotar­cie do szer­sze­go krę­gu odbior­ców poprzez kon­cer­ty i wyda­nie pły­ty.

W prze­ło­mo­wym dla Pola­ków roku 1980 robi kolej­ny krok naprzód. Na dwa lata przed sin­glem muzycz­nym uka­zu­je się jego pierw­sza ofi­cjal­na pozy­cja wyda­na dru­kiem przez Klub Tygo­dni­ka Stu­denc­kie­go „Od Nowa” przy Uni­wer­sy­te­cie im. Miko­ła­ja Koper­ni­ka w Toru­niu. Zaty­tu­ło­wa­na w manie­rze bar­dziej roc­ko­wej niż poetyc­kiej: „Grze­gorz Cie­chow­ski”. Na stro­nie czwar­tej okład­ki znaj­du­je się tekst pio­sen­ki jego autor­stwa, wyko­ny­wa­nej przez zespół Res Publi­ca, któ­rej lide­rem był Jan (Jann) Castor. To rodzaj muzycz­ne­go pod­par­cia poezji, któ­ra już wów­czas mia­ła cha­rak­ter niszo­wy. Arkusz poetyc­ki reda­gu­je naj­praw­do­po­dob­niej Jolan­ta Muchliń­ska, ówcze­sna żona Cie­chow­skie­go. Jest też pierw­szą czy­tel­nicz­ką więk­szo­ści tek­stów I Repu­bli­ki, z czym moż­na wią­zać ich ele­gan­cję, brak warsz­ta­to­wych błę­dów czy roz­ga­da­nia.

Bra­ku­je w tych wier­szach este­ty­ki kam­pu, któ­ra ujaw­ni się dopie­ro w dru­gim okre­sie twór­czo­ści, począw­szy od płyt Oby­wa­te­la G.C., aż do uko­ro­no­wa­nia pły­tą Repu­bli­ka marzeń. Być może innych tre­ści oraz inten­syw­niej­szej eks­pre­sji wyma­ga­ła od Cie­chow­skie­go ich kolej­na czy­tel­nicz­ka, Mał­go­rza­ta Potoc­ka. Będą­ca w swo­jej oce­nie Mał­go­rza­tą dla Mistrza, niczym w opo­wie­ści Buł­ha­ko­wa (por. książ­ka Oby­wa­tel i Mał­go­rza­ta, napi­sa­na wspól­nie z Kry­sty­ną Pytla­kow­ską). Była naj­pierw ich pierw­szą czy­tel­nicz­ką, aż w koń­cu adre­sat­ką roz­li­czeń czy remin­scen­cji, cza­sem moc­no zaka­mu­flo­wa­nych. Na przy­kład pio­sen­ka „Trze­ba uśpić psa”, jak sły­szy­my potem: „psa miło­ści naszej któ­ry zdechł”, w kon­tek­ście zatrzy­ma­nia uko­cha­nych czwo­ro­no­gów Cie­chow­skie­go, któ­re nie radzą sobie z nową sytu­acją, a ich zacho­wa­nie jest rodza­jem prze­nie­sie­nia i meta­fo­ry tego, co w tym cza­sie dzie­je się z roz­dzie­lo­ny­mi, doro­sły­mi ludź­mi oraz dzieć­mi, któ­re wspól­nie wycho­wy­wa­li.

Wspo­mnia­na wcze­śniej Jolan­ta Muchliń­ska powra­ca jako redak­tor­ka po roz­sta­niu Cie­chow­skie­go z Mał­go­rza­tą Potoc­ką. Reda­gu­je, tym razem już pod wła­snym nazwi­skiem, tomik wokół niej, zawie­ra­ją­cy wszyst­kie wier­sze z toruń­skie­go arku­sza i wie­le wię­cej. Uka­zu­je się w wydaw­nic­twie Tęcza. Kunsz­to­wi redak­cyj­ne­mu nie towa­rzy­szy nie­ste­ty ten wydaw­ni­czy. Stro­ny są nie­nu­me­ro­wa­ne. Bra­ku­je spi­su tre­ści. Bra­ku­je sto­sow­ne­go mar­gi­ne­su od góry. Popra­wio­ne, dru­gie wyda­nie wokół niej zosta­je dołą­czo­ne do pośmiert­nej reedy­cji pły­ty Oby­wa­te­la G.C. Tak! Tak!

Wspo­mnieć też trze­ba sta­ran­ną edy­cję kolej­nych ksią­że­czek do płyt Cie­chow­skie­go. Acz­kol­wiek zda­rza­ło się, że w nie­któ­rych wyda­niach tek­sty nie były doda­wa­ne. Dotych­cza­so­wym zesta­wie­niem tek­stów były bookle­ty do pod­su­mo­wu­ją­cych kom­pi­la­cji: Kom­ple­tu Repu­bli­ki oraz Selek­cji Oby­wa­te­la G.C., wyda­ne nie­dłu­go po jego śmier­ci. Na wszyst­kich pły­tach kon­se­kwent­nie infor­ma­cja o autor­stwie słów zawsze poprze­dza­ła infor­ma­cję o autor­stwie muzy­ki.

Tak dłu­ga dro­ga pro­wa­dzi do wyda­nia auto­no­micz­nej książ­ki z tek­sta­mi pio­se­nek w Biu­rze Lite­rac­kim. W wyda­nych wła­śnie w serii „33. Pio­sen­ki na papie­rze” tek­stach rzą­dzi rytm, rym, syla­bo­to­nicz­ność, odpo­wied­nia akcen­ta­cja, a zabie­giem dodat­ko­wo orga­ni­zu­ją­cym jest refren. Dopie­ro dłuż­sza ana­li­za tych tek­stów, ukry­tych w nich nawią­zań arty­stycz­nych i bio­gra­ficz­nych, każe zoba­czyć je w nowy spo­sób.

Wal­ter Cheł­stow­ski wie­lo­krot­nie wspo­mi­na, że prze­ko­ny­wał innych do odczy­ty­wa­nia „Śmier­ci w biki­ni” nie tyl­ko przez duopol Eros–Tanatos, ale tak­że w kon­tek­ście prób jądro­wych na Ato­lu Biki­ni, tym­cza­sem sam autor stwier­dził, że tekst pio­sen­ki jest efek­tem dosłow­nej wizji kościo­tru­pa prze­cha­dza­ją­ce­go się pla­żą. Podob­ny trop nar­ra­cyj­ny usi­łu­ję zasto­so­wać do naj­trud­niej­sze­go dla mnie w inter­pre­ta­cji tek­stu „Klat­ka (tyl­ko ty)”. Moim zda­niem jest inspi­ro­wa­ny doświad­cze­niem spek­ta­klu Repu­bli­ka. Rzecz Publicz­na w Teatrze Wiel­kim w Łodzi, kon­kret­ny­mi sce­na­mi, kon­kret­ną klat­ką. „Ark­ty­ka (Sybe­ria)” może być remi­ni­scen­cją śmie­ci na Sybi­rze jego dziad­ka. Napi­szę o tym sze­rzej w przy­go­to­wy­wa­nej książ­ce Czy­ta­nie Cie­chow­skie­go.

Wier­sze i pio­sen­ki prze­ni­ka­ją się w zakre­sie moty­wów, całych frag­men­tów czy wręcz 1:1. Przy­kła­do­wo moż­na wspo­mnieć trop bud­dyj­ski z wier­sza „Kro­pla” oraz tekst pio­sen­ki dla Justy­ny Stecz­kow­skiej „Kici kici maj”, opu­bli­ko­wa­ny pod pseu­do­ni­mem Ewa Omer­nik. Leszek Kamiń­ski sku­tecz­nie dopro­wa­dził do uży­cia wier­sza „13 cyfr” na pły­cie Masa­kra. Sto­sun­ko­wo mało zna­ny utwór Repu­bli­ki „Betle­jem jest wszę­dzie” z Siód­mej pie­czę­ci zysku­je prze­ło­mo­we kon­tek­sty inter­pre­ta­cyj­ne dopie­ro, gdy uwzględ­nić wiersz „Stół”.

Oczy­wi­ście poza dys­ku­sją są nawią­za­nia spo­łecz­no-poli­tycz­ne, cho­ciaż­by mie­sza­nie dys­kur­su poli­tycz­ne­go i miło­sne­go (np. „Mój impe­ria­lizm”), nawią­za­nia do poszcze­gól­nych dzieł (na przy­kład pły­ta Nowe sytu­acjeRok 1984 Orwel­la, utwór Kom­bi­nat – powieść Lot nad kukuł­czym gniaz­dem Kena Kesey’a), a w wier­szach śla­dy po poetach, takich jak Char­les Bau­de­la­ire, Sta­ni­sław Gro­cho­wiak czy Wik­tor Woro­szyl­ski. W odnie­sie­niu do tego ostat­nie­go swe­go cza­su wyznał: „odkąd pozna­łem jego twór­czość, sta­łem się zło­dzie­jem słów”.

Kolej­ną klu­czo­wą dla odczy­ta­nia twór­czo­ści Cie­chow­skie­go czy­tel­nicz­ką i adre­sat­ką wier­szy oraz tek­stów sta­ła się dru­ga żona Anna Wędrow­ska, któ­ra była fan­ką „sta­rej Repu­bli­ki”. Mogło się to prze­ło­żyć już na nawią­za­nie do tego dzie­dzic­twa w Repu­bli­ce marzeń, a zwłasz­cza na albu­mie Masa­kra, któ­ry przy­niósł rene­sans popu­lar­no­ści. Ist­nie­je co naj­mniej jeden dowód inge­ren­cji domow­ni­ków, Anny oraz miesz­ka­ją­cej z nimi Agniesz­ki Wędrow­skiej (jej sio­stry) w kształt tek­stu. Obie zgod­nie uzna­ły, że pierw­sza wer­sja tek­stu „Śmierć na pięć”, zawie­ra­ją­ca opis poby­tu w szpi­ta­lu, ope­ra­cji czy uro­czy­ste­go pogrze­bu z prze­mó­wie­nia­mi, jest zbyt dołu­ją­ca lub może zbyt wery­stycz­na. Dla­te­go Grze­gorz napi­sał ów wie­lo­znacz­ny tekst, któ­ry zna­my. Nawią­zu­ją­cy może do rzeź­by-insta­la­cji Pira­mi­da zwie­rząt Kata­rzy­ny Kozy­ry? Do „Naprzód pies” Zbi­gnie­wa Her­ber­ta?

Symp­to­ma­tycz­ne jest to, że trzy ostat­nie tek­sty Cie­chow­skie­go kon­cen­tru­ją się wokół tema­tu odcho­dze­nia: „Śmierć na pięć”, „Obie­caj mi syn­ku!” (o czym za chwi­lę) oraz „Żyć nie umie­rać”. Zresz­tą wie­le wier­szy czy pio­se­nek z chwi­lą jego śmier­ci zyska­ło nową prze­strzeń inter­pre­ta­cyj­ną. Na przy­kład „Hiber­na­tus”, nawią­zu­ją­cy do wier­sza „Kro­pla” Zbi­gnie­wa Her­ber­ta, przej­mu­je ina­czej niż w chwi­li jego wyda­nia. Czy „Odcho­dząc”, stwo­rzo­ny jako post-ero­tyk, poże­gna­nie z part­ner­ką, a trak­to­wa­ny obec­nie przez fanów jako ich oso­bi­ste poże­gna­nie z Cie­chow­skim.

Docho­dzi do tego tajem­ni­ca pew­ne­go kalen­da­rza na 2001 rok, na któ­ry po raz pierw­szy zwró­ci­ła uwa­gę Kay­ah w fil­mie doku­men­tal­nym Grze­gorz Cie­chow­ski – Wspo­mnie­nie. Spo­śród 365 moż­li­wych dni Cie­chow­ski wybrał 22 grud­nia, datę swo­jej śmier­ci. I zapro­po­no­wał opa­trze­nie jej wier­szem „Pre­zent”. Wie­lo­znacz­ny, ale dają­cy się odczy­tać tak­że jako swo­isty flash-for­ward, for­mu­ło­wa­ny na oko­licz­ność nie­do­star­cze­nia rodzi­nie pre­zen­tów na Wigi­lię, któ­rą obcho­dzi­ła nie­ste­ty bez nie­go. Dra­ma­tycz­ne odej­ście też moż­na okre­ślić jako tytu­ło­wy pre­zent (pre­zent-nie­spo­dzian­kę) à rebo­ur – w jego twór­czo­ści tytuł stoi cza­sem w kontrze do tek­stu.

W książ­ce na uwa­gę zasłu­gu­je zebra­nie wszyst­kich tek­stów pisa­nych dla for­ma­cji wła­snych (Repu­bli­ka, Oby­wa­tel G.C., Grze­gorz z Cie­cho­wa), tudzież Res Publi­ki oraz tek­stów dla innych wyko­naw­ców – Lady Pank, Justy­na Stecz­kow­ska, Krzysz­tof Anto­ko­wiak, Mafia po odej­ściu Andrze­ja Pia­secz­ne­go, Fiol­ka (Naj­de­no­wicz), Kata­rzy­na Gro­niec. Zna­la­zły się tutaj tak­że pio­sen­ki z fil­mów, do któ­rych pisał muzy­kę.

Poza zesta­wie­niem ich wszyst­kich po raz pierw­szy w jed­nym miej­scu jest też pierw­sza w takiej ska­li publi­ka­cja ręko­pi­sów oraz maszy­no­pi­sów z nano­szo­ny­mi ręcz­nie popraw­ka­mi. Ich głów­na zale­tą jest poka­za­nie pro­ce­su twór­cze­go na kil­ku przy­kła­dach. Choć­by to, jak G.C .zasta­na­wiał się, czy użyć sło­wa „miejsc”, czy „stref” w utwo­rze „Ark­ty­ka”. Oczy­wi­ste dziś „rów­ne buty rów­ne zęby nos” brzmia­ły poprzed­nio: „rów­ne zęby, rów­ne buty nos” („Znak rów­no­ści”). „Paryż–Moskwa” został przed nagra­niem pozba­wio­ny fra­zy „pod­pa­lę świat”. I tak czę­sto odsą­dza­ny od czci kam­po­wy utwór „W koń­cu” począt­ko­wo nosił tytuł „Twe dzie­wic­two”. Widzi­my histo­rię pra­cy nad utwo­rem „Repu­bli­ka marzeń”. Wciąż jed­nak cze­ka­my na odna­le­zie­nie pierw­szej wer­sji „Śmier­ci na pięć”. Naj­bar­dziej prze­ję­ła mnie stro­na 323: napi­sa­na wła­sno­ręcz­nie, być może już w szpi­ta­lu, fra­za „obie­caj mi, syn­ku!”, któ­ra w książ­ce dała tytuł utwo­ro­wi zna­ne­mu wcze­śniej „Nie tak jak ja”, a nazy­wa­ne­mu przez zespół „Pio­sen­ką dla Bru­na”; zawie­ra bowiem swo­iste zesta­wie­nie rad dla jedy­ne­go syna.

Ponad­to chy­ba po raz pierw­szy zna­la­zła się peł­na ścież­ka dia­lo­go­wa utwo­ru „Poran­na wia­do­mość” (kon­stru­owa­na w kon­wen­cji ilu­stra­cyj­nej muzy­ki do fil­mu, roz­wi­nię­tej cho­ciaż­by na pły­cie Stan stra­chu) oraz tekst „Giną lwy”.

W ostat­nim roku życia Cie­chow­ski nie był w sta­nie na czas napi­sać tek­stów na nie­ukoń­czo­ną z tego powo­du pły­tę Repu­bli­ki. Twier­dził, że ma zbyt dobre, zbyt uło­żo­ne życie. Wcze­śniej nato­miast pisał tek­sty doty­czą­ce róż­nych nie­upo­rząd­ko­wa­nych spraw rodzin­nych, miło­snych czy publicz­nych. W „Koń­cu cza­sów” stwier­dza: „Nie ma o czym pisać / skoń­czy­ło się / kie­dyś wszyst­ko to czu­łem / a dziś tyl­ko wiem”. W pew­nym momen­cie jak­by prze­szedł cały w świat muzy­ki. Mówił, że zmu­sza się do pisa­nia. Że na czas pisa­nia tek­stów musi obkła­dać się książ­ka­mi, pod­czas gdy na co dzień „wystar­cza” mu muzy­ka. Wcze­śniej nato­miast, przy oka­zji wyda­wa­nia Siód­mej pie­czę­ci, stwier­dził, że to „siód­my tomik wyda­wa­ny za ple­ca­mi lite­ra­tów”. Czy więc „poetyc­kie zra­nie­nie” to była praw­dzi­wa zadra, czy świa­do­ma gra? A może jed­no i dru­gie, tyle że w róż­nych okre­sach?

Dziś domi­nu­je opi­nia, że Cie­chow­ski był przede wszyst­kim twór­cą, któ­ry szu­kał kolej­nych form wyra­zu oraz zdo­by­wał kolej­ne cele. Naj­pierw jako poeta, potem jako muzyk nio­są­cy naj­pierw seman­tycz­ny, a dopie­ro póź­niej emo­cjo­nal­ny prze­kaz. Czy­sto poetyc­ką for­mę trak­to­wał jako jedy­nie pomoc­ni­czą ze wzglę­du na jej małą popu­lar­ność. Wybrał for­mę ade­kwat­ną do swo­ich cza­sów, odpo­wied­nią do zdo­by­cia duże­go audy­to­rium dla swo­ich komu­ni­ka­tów.

W ramach muzycz­nej karie­ry przy­bie­rał kolej­ne kre­acje:
– orwel­low­ska, czar­no-bia­ła, „pierw­sza” Repu­bli­ka;
– Oby­wa­tel G.C. zako­rze­nio­ny w este­ty­ce awan­gar­do­wej, zwłasz­cza radziec­kiej, ale i w nie­obec­nym wów­czas w Pol­sce kam­pie;
Siód­ma Pie­częć „dru­giej” Repu­bli­ki: sty­li­za­cja na lata 70. XX wie­ku, będą­ca powro­tem do kra­iny dzie­ciń­stwa, ale też jed­nym z naj­lep­szych przy­kła­dów post­mo­der­ni­zmu w naszej muzy­ce roc­ko­wej;
Repu­bli­ka Marzeń: este­ty­ka pop i zno­wu nie­na­zwa­ny tak­że wów­czas kamp; roz­li­cze­nie z nagon­ką medial­ną prze­pla­ta­ła afir­ma­cja, połą­czo­na z este­ty­ką Kazi­mie­rza Dol­ne­go; a tak­że opo­wia­da­niem Bru­no Szul­ca pod tym tytu­łem; co cha­rak­te­ry­stycz­ne: odże­gny­wał się od tej ostat­niej pro­we­nien­cji mimo raczej oczy­wi­stych nawią­zań – jedy­ny taki przy­kład – wcze­śniej raczej mno­żył kon­tek­sty;
– ludo­wość i elek­tro­nicz­ny kolaż się­ga­ją­cy dada­istycz­nej tra­dy­cji w albu­mie Grze­go­rza z Cie­cho­wa ojDA­DA­na;
– czę­ścio­wy, uwzględ­nia­ją­cy upływ cza­su, powrót do pierw­sze­go, czar­no-bia­łe­go wize­run­ku sce­nicz­ne­go oraz daw­nych wyróż­ni­ków muzycz­nych w związ­ku z pły­ta­mi Masa­kra oraz Ostat­nią Pły­tą, któ­rą ujrze­li­śmy po śmier­ci jedy­nie w zary­sach.

Kre­acją o czę­ścio­wo osob­nych wyznacz­ni­kach była też jego twór­czość poetyc­ka. Nie­któ­re ele­men­ty zazę­bia­ły się z tymi udo­stęp­nia­ny­mi kul­tu­rze pop, inne zaś były ukry­te, pozo­sta­ły jedy­nie w nie­licz­nych publi­ka­cjach w lite­rac­kiej pra­sie, w poetyc­kim arku­szu oraz tomi­ku wier­szy. W mię­dzy­cza­sie Cie­chow­ski zaś pla­no­wał lub reali­zo­wał kolej­ne inkar­na­cje, zasłu­gu­ją­ce na kolej­ne dok­to­ra­ty. Pro­du­cent muzycz­ny, autor reklam (sło­wa i muzy­ka), sce­na­rzy­sta, felie­to­ni­sta. Twór­ca bajek, opo­wia­da­ją­cy je dzie­ciom we wła­snym domu. Twór­ca muzy­ki fil­mo­wej. Był w tym wszyst­kim „genial­nym kom­pi­la­to­rem”, co pod­kre­śla­ło wie­lu jego przy­ja­ciół. W zakre­sie tre­ści, ale i for­my; kon­wen­cji czy sty­lu. Z wyczu­ciem odwo­ły­wał się do topo­sów kul­tu­ry i two­rzył tek­sty o cha­rak­te­rze uni­wer­sal­nym. Dowo­dem na to ostat­nie niech będzie prze­ni­ka­nie nie­któ­rych sfor­mu­ło­wań do języ­ka potocz­ne­go – dziś już trud­no powie­dzieć, czy to jemu zawdzię­cza­my mod­ne dziś skwi­to­wa­nie „masa­kra”, ale od nie­go na pew­no pocho­dzi obec­ne w kul­tu­rze języ­ko­wej, pocho­dzą­ce z tek­stu o tym tytu­le „dłu­go, dłu­go nic”.

Cie­szy mnie wyda­nie tek­stów pio­se­nek. Bro­nią się tak­że czy­ta­ne auto­no­micz­nie w książ­ce. To może być novum dla recep­cji cze­goś, co mia­ło na począt­ku roc­ko­wy stem­pel. Mate­rial­ny nośnik stwa­rza pole odczy­tań cha­rak­te­ry­stycz­nych wcze­śniej jedy­nie dla poetyc­kich tomi­ków.

Odbior­ców cie­szy też poli­fo­nia dzia­łań wokół jego spu­ści­zny. Ośrod­ka w Tcze­wie, gdzie dora­stał. Ośrod­ka zwią­za­ne­go z Toru­niem i Repu­bli­ką – to cho­ciaż­by wydaw­nic­twa nie­wy­mie­nio­ne w tek­ście: książ­ka My Luna­ty­cy Anny Sztucz­ki i Krzysz­to­fa Jani­szew­skie­go, pisa­na z per­spek­ty­wy fanów, oraz kom­pen­dium Repu­bli­ka. Nie­ustan­ne tan­go Lesz­ka Gno­iń­skie­go. Jest dzia­łal­ność akcen­tu­ją­ca czas Oby­wa­te­la G.C. I oczy­wi­ście duża aktyw­ność spad­ko­bier­ców jego spu­ści­zny, cze­go efek­tem jest m.in. wyda­wa­na teraz książ­ka Obcy astro­nom. Rzad­ko któ­ry arty­sta dostę­pu­je dzia­łań upa­mięt­nia­ją­cych z tak wie­lu róż­nych stron. Oni wszy­scy, wespół, spra­wia­ją, że poję­cie „cie­chowsz­czy­zna”, uku­te przez prze­ciw­ni­ków na ozna­cze­nie twór­czej manie­ry (jak wcze­śniej cho­ciaż­by „kie­ślowsz­czy­zna”), prze­sta­je być pejo­ra­tyw­ne. Zna­cze­nie tego ter­mi­nu, opar­te na kra­dzie­ży nazwi­ska, zosta­ło odbi­te i ozna­cza dziś punkt odnie­sie­nia, któ­rym stał się Cie­chow­ski.

Prze­ko­nu­ją­co inter­pre­to­wał sta­ny emo­cjo­nal­ne i zja­wi­ska spo­łecz­no-poli­tycz­ne, rzą­dził zbio­ro­wą wyobraź­nią, a może nawet two­rzył nasze cza­sy.

O autorze

Łukasz Mańczyk

Autor tomików poetyckich: służebność światła (wyd. Homini, Kraków 2004 – nagroda im. K. Iłłakowiczówny za najlepszy debiut poetycki roku, „Głos Wielkopolski”, Poznań), affirmative (Trci Trg, Belgrad 2006) oraz pascha 2007/punkstop (Kraków 2009). Autor reportażu Biserka (wyd. Universitas, Kraków 2015) – pierwszej w Polsce książki, której bohaterem jest tłumacz a tematem proces tłumaczenia (nagroda Krakowskiej Książki Miesiąca). Obecnie pracuje nad książką Czytanie Ciechowskiego. Jest radnym Krowodrzy, V Dzielnicy Miasta Krakowa.

Powiązania

„mój pierwszy bal” (nigdy nie byłam na balu… agnieszka osiecka)

debaty / wydarzenia i inicjatywy Łukasz Mańczyk

Głos Łuka­sza Mań­czy­ka w deba­cie „Z For­tu do Por­tu”.

Więcej

Obcy astronom

nagrania / stacja Literatura Anna Skrobiszewska Filip Łobodziński Rafał Skonieczny

Spo­tka­nie wokół książ­ki Obcy astro­nom Grze­go­rza Cie­chow­skie­go z udzia­łem Anny Skro­bi­szew­skiej, Rafa­ła Sko­niecz­ne­go i Fili­pa Łobo­dziń­skie­go w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 23.

Więcej

W moich piosenkach ludzie kochają się nawet w czasie bombardowania

wywiady / o książce Grzegorz Ciechowski

Wypo­wie­dzi Grze­go­rza Cie­chow­skie­go towa­rzy­szą­ce uka­za­niu się książ­ki Obcy astro­nom, w opra­co­wa­niu Rafa­ła Sko­niecz­ne­go, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 2 lip­ca 2018 roku.

Więcej

Obcy astronom (2)

utwory / zapowiedzi książek Grzegorz Ciechowski

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Obcy astro­nom Grze­go­rza Cie­chow­skie­go, w opra­co­wa­niu Rafa­ła Sko­niecz­ne­go, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 2 lip­ca 2018 roku.

Więcej

Obcy astronom (1)

utwory / zapowiedzi książek Grzegorz Ciechowski

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Obcy astro­nom Grze­go­rza Cie­chow­skie­go, w opra­co­wa­niu Rafa­ła Sko­niecz­ne­go, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 2 lip­ca 2018 roku.

Więcej