recenzje / ESEJE

Co dzieje się w Stupčevici, zostaje w Belgradzie

Anna Mochalska

Recenzja Anny Mochalskiej, towarzysząca premierze książki Moja mama wie, co się wyprawia w miastach Radmily Petrović w tłumaczeniu Aleksandry Wojtaszek, która ukaże się w Biurze Literackim 17 kwietnia 2023 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Rad­mi­la Petro­vić swo­ją poetyc­ką karie­rę roz­po­czę­ła bar­dzo wcze­śnie. Jako szes­na­sto­lat­ka zwy­cię­ży­ła w kon­kur­sie na naj­lep­szy nie­opu­bli­ko­wa­ny tom poetyc­ki, a efek­tem tej wygra­nej był wyda­ny w 2014 roku debiut Petro­vić Miris zeml­je. Rok póź­niej uka­za­ła się jej książ­ka Celu­lo­zni roken­rol, a w 2020 roku wła­śnie odda­ny w ręce pol­skich czy­tel­ni­ków, dzię­ki świet­ne­mu tłu­ma­cze­niu Alek­san­dry Woj­ta­szek, tom Moja mama zna šta se deša­va u gra­do­vi­ma czy­li Moja mama wie, co się wypra­wia w mia­stach. Petro­vić dora­sta­ła we wsi Stu­pče­vi­ci w zachod­niej Ser­bii, któ­ra – wedle danych z Wiki­pe­dii – w 2011 roku liczy­ła dokład­nie 968 miesz­kań­ców. Autor­ka obec­nie miesz­ka w Bel­gra­dzie, gdzie ukoń­czy­ła stu­dia z eko­no­mii. Zde­rze­nie tych dwóch bar­dzo róż­nych prze­strze­ni to jeden z waż­niej­szych wąt­ków pod­ję­tych w wier­szach z jej naj­now­szej publi­ka­cji. Odna­le­zie­nie się w zupeł­nie innych oko­licz­no­ściach i oto­cze­niu nie jest dla pod­miot­ki łatwe, choć rów­nież wca­le nie było pro­ste dora­sta­nie w nie­wiel­kiej serb­skiej wio­sce, gdzie każ­da odmien­ność szyb­ko rzu­ca­ła się w oczy, a poszu­ki­wa­nie wła­snej dro­gi do doro­sło­ści budzi­ło w naj­lep­szym razie nie­uf­ność czy nie­chęć, a w naj­gor­szym – pro­wa­dzi­ło do wyklu­cze­nia i wyrzu­ce­nia poza mar­gi­nes zarów­no spo­łecz­ny, jak i rodzin­ny.

Petro­vić przy­glą­da się swo­jej prze­szło­ści i teraź­niej­szo­ści moż­li­wie obiek­tyw­nie. Jej oce­na rze­czy­wi­sto­ści jest trzeź­wa, spra­wie­dli­wa i rze­tel­na. Kry­tycz­na – tam, gdzie trze­ba. Czu­ła i współ­czu­ją­ca – wszę­dzie tam, gdzie może. Nie znaj­dzie­my w tej poezji pro­stych roz­strzy­gnięć. Jeśli poet­ka wyda­je osąd, to po roz­pa­trze­niu wszel­kich za i prze­ciw. Jej wier­sze nie­ustan­nie prze­ciw­sta­wia­ją sobie dwa spoj­rze­nia, dwie sprzecz­no­ści, poszu­ku­jąc mię­dzy nimi zgo­dy lub prze­strze­ni wspól­nej. Chcia­ło­by się powie­dzieć: zde­rza­ją dwie stro­ny kon­flik­tu, ale zupeł­nie nie o to tu cho­dzi. Dla Petro­vić kon­tra­sty są przede wszyst­kim pod­sta­wą do poszu­ki­wa­nia trze­ciej dro­gi, cał­ko­wi­cie nie­za­leż­nej. Wca­le nie­ko­niecz­nie cho­dzi o godze­nie skraj­nych postaw, a już na pew­no nie o akcep­ta­cję krzyw­dy, bo bier­ność tak poję­te­go (s)pokoju oku­pio­ne­go cier­pie­niem autor­ka zde­cy­do­wa­nie pięt­nu­je. Mowa raczej o pró­bie wypra­co­wa­nia wła­sne­go spoj­rze­nia na pro­blem, nie­uwi­kła­ne­go w per­so­nal­ne ani­mo­zje, moż­li­wie tole­ran­cyj­ne­go, ale przy tym zdol­ne­go do sta­now­cze­go pro­te­stu, kie­dy sytu­acja tego wyma­ga.

Petro­vić świet­nie komu­ni­ku­je się z czy­tel­ni­kiem, choć oczy­wi­ście przy oka­zji prze­kła­du zasłu­gi trze­ba oddać rów­nież tłu­macz­ce tej poezji. Jej wier­sze są czy­tel­ne, zro­zu­mia­łe i w jakiś spo­sób odbior­cy bli­skie. Zapew­ne efekt ten w znacz­nej mie­rze nale­ży przy­pi­sać wia­ry­god­no­ści pod­miot­ki. Rad­mi­la bar­dzo wyraź­nie stoi za swo­imi utwo­ra­mi, wpi­su­jąc się w sam śro­dek tek­stu nie tyl­ko imie­niem („zawsze jakimś cudem/ robi­łam wszyst­ko, co trzeba/ a oni nigdy mi nie wybaczyli/ że jestem Rad­mi­la”, „jest ser­decz­na i ma na imię Rad­mi­la”), ale też doświad­cze­nia­mi dzie­lo­ny­mi z boha­ter­ką. Jej zma­ga­nia z wła­sną toż­sa­mo­ścią – w tym płcio­wą oraz sek­su­al­ną – są tak auten­tycz­ne, jak tyl­ko pozwa­la na to lite­ra­tu­ra. Rela­cje i posta­wy, choć czę­sto sta­ją się dosko­na­łą dia­gno­zą spo­łecz­ną, zawsze znaj­du­ją odbi­cie w jed­nost­ko­wych dzia­ła­niach. Autor­ka, z bli­ska przy­glą­da­jąc się wię­zom rodzin­nym, widzi sto­ją­ce za nimi nawy­ki, histo­rię opre­sji, moty­wa­cję się­ga­ją­cą dale­ko poza tu i teraz.

Histo­rie rodzin­ne – dziad­ków, rodzi­ców, rodzeń­stwa – Petro­vić sil­nie wią­że z zie­mią i natu­rą. Oczy­wi­ście w znacz­nej mie­rze jest to efekt dora­sta­nia w nie­wiel­kiej wio­sce, a co za tym idzie – bli­skość przy­ro­dy i spe­cy­ficz­na pra­ca podyk­to­wa­na jej cykla­mi. Cho­dzi tu jed­nak rów­nież o coś wię­cej: po pierw­sze rodzaj pier­wot­ne­go porząd­ku i cha­rak­te­ry­stycz­ną dla nie­go hie­rar­chię, a po dru­gie: opre­sję gra­ni­czą­cą z prze­mo­cą, któ­ra kształ­tu­je nie tyl­ko zie­mię, ale też jej plo­ny i miesz­kań­ców (w tym ludzi). Nie prze­szka­dza to poet­ce dostrze­gać podo­bieństw w rela­cjach mię­dzy­ludz­kich nie­za­leż­nie od prze­strze­ni, któ­re tym rela­cjom towa­rzy­szą („tam też nie roz­ma­wia­li­śmy z sąsiadami/ ale zna­li­śmy ich lepiej niż samych sie­bie”), co nie zmie­nia fak­tu, że codzien­ność życia na wsi, wyma­ga­ją­ca od miesz­kań­ców siły fizycz­nej, ubru­dze­nia się, nie­kie­dy okru­cień­stwa, wpły­wa na wię­zi rodzin­ne i spo­łecz­ne, deter­mi­nu­je spo­sób, w jaki wycho­wu­je się kolej­ne poko­le­nie.

to praw­da, kie­dyś ura­to­wa­łam sar­nę
od strzel­by myśliw­skiej
a potem tata przy­pad­kiem
sko­sił jej mło­de

czy ojco­wie nie robią tego zawsze
swo­im cór­kom?

Choć jest to wiersz świet­nie demon­stru­ją­cy w prak­ty­ce to, o czym piszę powy­żej, pod­kre­ślę raz jesz­cze, że u Petro­vić nie ma pro­stych roz­strzy­gnięć. O ile cha­rak­ter rela­cji może być płyn­ny, o tyle same rela­cje są trwa­łe, a świat – nawet ten patriar­chal­ny, krzyw­dzą­cy, zamknię­ty na zewnę­trze – nigdy nie jest czar­no-bia­ły.

Od chwi­li uro­dze­nia pod­miot­ka nie wpi­su­je się w prze­wi­dzia­ne dla niej ramy. Spo­dzie­wa­no się naro­dzin chłop­ca – jest dziew­czyn­ka. Jest dziew­czyn­ka – ale odsta­ją­ca od nor­my, zain­te­re­so­wa­na zaję­cia­mi prze­wi­dzia­ny­mi dla chłop­ców. „tato, w tej cór­ce masz tro­chę syna” – zwra­ca się cór­ka do ojca i jest to podob­na „nagro­da pocie­sze­nia”, jak ta opi­sa­na w wier­szu „Zanim poszłam do szko­ły, wie­dzia­łam już, czym jest odej­mo­wa­nie” (dla jasno­ści: raczej kiep­ska). Dziew­czyn­ka – teraz już kobie­ta – przed­sta­wia się czy­tel­ni­ko­wi już w dru­gim wier­szu: „ja jestem laska z jajami/ mam scy­zo­ryk w kieszeni/ i dru­ty w sta­ni­ku”. Wybo­ry i decy­zje, jakie podej­mu­je, są w peł­ni świa­do­mym wyj­ściem poza ocze­ki­wa­nia i poza ocze­ki­wa­ne. Odrzu­ce­nie ste­reo­ty­pów oraz goto­wych roz­wią­zań nie jest wca­le łatwe. Tak, przy­cho­dzi natu­ral­nie, lecz wią­że się z ostra­cy­zmem, koniecz­no­ścią wyja­śnia­nia zaj­mo­wa­nych postaw czy pre­zen­to­wa­nych poglą­dów. Bycie „(…) dziewczyną/ jako taką/ (…) nie­prze­sad­nie kobie­cą” doma­ga się uspra­wie­dli­wie­nia, zna­le­zie­nia przy­czyn, zmie­rze­nia się ze skut­ka­mi. Dzie­dzic­two prze­szło­ści nie jest pomoc­ne w tej sytu­acji:

cza­sem wrze we mnie krew przod­ków
tych, któ­rzy zabi­ja­li swo­je żony
strzel­ba­mi ścią­ga­li dzie­ci sąsia­dów z cze­re­śni

może i ja mogła­bym
zaprząc woły o świ­cie
dłu­go budu­ję, by potem
burzyć

Odrzu­ce­nie tych wzor­ców oczy­wi­ście wyzwa­la i daje dużą swo­bo­dę, ale ceną za wybór innej posta­wy jest wyklu­cze­nie i brak zro­zu­mie­nia. Pod­miot­ka nie waha się, nie ma wąt­pli­wo­ści, że jej wybór jest słusz­ny, co nie zmie­nia fak­tu, że zaak­cep­to­wa­nie zwią­za­nych z nim kon­se­kwen­cji nie jest wca­le pro­ste.

Wszel­kim rela­cjom Petro­vić przy­glą­da się z dużą czu­ło­ścią. Miłość jest tu zarów­no w pocie czo­ła budo­wa­nym mostem mię­dzy skraj­nie róż­ny­mi oso­ba­mi (a więc mozol­ną pra­cą), jak i doma­ga­ją­cą się zaspo­ko­je­nia potrze­bą cia­ła (a więc fizycz­ną przy­jem­no­ścią, ulgą). Sub­tel­ny ero­tyzm nie­któ­rych wier­szy zamiesz­czo­nych w tomie czę­sto wyra­ża się przez nawią­za­nia do natu­ry, bo to wła­śnie przy­ro­da w tych tek­stach sym­bo­li­zu­je wszyst­ko to, co dobre i pięk­ne. W wier­szach miło­snych, zaska­ku­ją­co świet­nie wple­cio­nych w opo­wieść o rodzi­nie i dzie­dzic­twie traum, Patro­vić daje się poznać jako uważ­na obser­wa­tor­ka, wyczu­lo­na na szcze­gół i sku­pio­na na deta­lu („jest sama/ widzę po zam­ku jej sukienki/ nie­do­pię­tym na ple­cach”).

Rad­mi­la Petro­vić w książ­ce Moja mama wie, co się wypra­wia w mia­stach opo­wie­dzia­ła rze­czy­wi­stość sło­wa­mi pod­miot­ki, z któ­rą – jestem o tym prze­ko­na­na – wie­le pol­skich czy­tel­ni­czek bez pro­ble­mu się utoż­sa­mi (nawet jeśli nie wie­dzą, co się wypra­wie w mia­stach). Komu­ni­ka­tyw­ność tej poezji, jej – w naj­lep­szym tego sło­wa zna­cze­niu – pro­sto­ta, nie sta­wia­ją przed odbior­cą wła­ści­wie żad­nych barier. Ewen­tu­al­ne mniej czy­tel­ne kon­tek­sty pre­cy­zu­ją umiesz­czo­ne na koń­cu publi­ka­cji obja­śnie­nia. Wier­sze Petro­vić doku­men­tu­ją cał­kiem dłu­gą listę ogra­ni­czeń, zda­je się więc, że autor­ka chcia­ła tekst pozba­wić moż­li­wie wie­lu z nich. Z suk­ce­sem. Efek­tem jest bar­dzo dobra książ­ka, po któ­rej już wiem, że to, co wypra­wia się w mia­stach, jest niczym w porów­na­niu z tym, co wypra­wia się na wsiach. Wpi­suj­cie wio­ski.

 

belka_2

O autorze

Anna Mochalska

Ur. w 1992 r., poetka, krytyczka literacka. Autorka książek syndrom obcej ręki i same głosy. Wielokrotnie wyróżniana w konkursach poetyckich. Współpracuje z Salonem Literackim. Mieszka w Bydgoszczy.

Powiązania

Upadek bez amortyzacji – „ruń” Klaudii Pieszczoch jako test zaufania

recenzje / ESEJE Anna Mochalska

Recen­zja Anny Mochal­skiej, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książk ruń Klau­dii Piesz­czoch, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 9 stycz­nia 2023 roku.

Więcej

Popłyniemy na łów, na łów, towarzyszu mój

recenzje / ESEJE Anna Mochalska

Recen­zja Anny Mochal­skiej, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Połów. Poetyc­kie i pro­za­tor­skie debiu­ty 2021, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 3 paź­dzier­ni­ka 2022 roku.

Więcej

Za wolność tych, których nie lubimy. Maja Urban i jej Statua wolności

recenzje / ESEJE Anna Mochalska

Recen­zja Anny Mochal­skiej, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Sta­tua wol­no­ści Mai Urban w tłu­ma­cze­niu Miło­sza Wali­gór­skie­go, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 22 sierp­nia 2022 roku.

Więcej

Polska poezja przed debiutem – rozeznanie

recenzje / ESEJE Anna Mochalska

Recen­zja Anny Mochal­skiej towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Połów. Poetyc­kie debiu­ty 2020, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 26 lip­ca 2021 roku.

Więcej

na drugim planie

utwory / premiery w sieci Anna Mochalska

Pre­mie­ro­wy zestaw Anny Mochal­skiej na dru­gim pla­nie. Pre­zen­ta­cja w ramach pro­jek­tu „Dru­ga i kolej­na książ­ka 2018”.

Więcej

Historia jednego wiersza: Przeciwko kulturze milczenia („Ekonomia pragnienia”)

recenzje / KOMENTARZE Radmila Petrović

Autor­ski komen­tarz Rad­mi­ly Petro­vić, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Moja mama wie, co się wypra­wia w mia­stach w tłu­ma­cze­niu Alek­san­dry Woj­ta­szek, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 17 kwiet­nia 2023 roku.

Więcej

Zalać świat swoimi historiami

wywiady / o książce Aleksandra Wojtaszek Radmila Petrović

Roz­mo­wa Alek­san­dry Woj­ta­szek z Rad­mi­lą Petro­vić, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Moja mama wie, co się wypra­wia w mia­stach Rad­mi­ly Petro­vić w tłu­ma­cze­niu Alek­san­dry Woj­ta­szek, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 17 kwiet­nia 2023 roku.

Więcej