recenzje / KOMENTARZE

Jak cofanie się w czasie

Erika Fatland

Autorski komentarz Eriki Fatland do publikowanego w biBLiotece fragmentu książki Sowietstany. Prezentacja w ramach projektu Nowe głosy z Europy.

W lokum, w któ­rym miesz­ka­łam w Duszan­be, czę­sto prze­glą­da­łam leżą­cą tam książ­kę o Tadży­ki­sta­nie, żeby się dowie­dzieć wię­cej o tym kra­ju. Kart­ko­wa­nie jej napro­wa­dza­ło mnie też na róż­ne pomy­sły. Pew­ne­go dnia tra­fi­łam na kil­ka stro­nic o Jagnob­czy­kach, potom­kach Sodyj­czy­ków, wciąż posłu­gu­ją­cych się języ­kiem bli­sko spo­krew­nio­nym z sog­dyj­skim. Kie­dy Ara­bo­wie w 722 roku pod­bi­li Pen­dża­kent i całą Sog­dia­nę, ich przod­ko­wie ucie­kli w nie­do­stęp­ne góry, zacho­wu­jąc przez następ­ne stu­le­cia swo­ją zoro­astryj­ską reli­gię i tra­dy­cje oraz język. Dziś, jak pozo­sta­ła lud­ność Tadży­ki­sta­nu, są muzuł­ma­na­mi, a więk­szość z nich miesz­ka na nizi­nach – prze­czy­ta­łam. Dalej poda­wa­no, że oko­ło czte­ry­stu Jagnob­czy­ków w dal­szym cią­gu prze­by­wa w doli­nie rze­ki Jagnob i mówi języ­kiem jagno­bi. Myśl o tym, żeby się wybrać do doli­ny Jagno­bu, opa­no­wa­ła mnie pra­wie cał­ko­wi­cie, więc zaczę­łam prze­py­ty­wać róż­ne miej­sco­we biu­ra podró­ży. Jeże­li w ogó­le dosta­wa­łam odpo­wiedź, oka­zy­wa­ło się, że bar­dzo nie­licz­ne orga­ni­zo­wa­ły wyciecz­ki tury­stycz­ne w tam­tym kie­run­ku. Tury­sty­ka w Tadży­ki­sta­nie to cią­gle nowość i sto­sun­ko­wo nie­wie­lu jesz­cze cudzo­ziem­ców odnaj­du­je dro­gę do tego pięk­ne­go gór­skie­go kra­ju. Już mia­łam zre­zy­gno­wać, gdy zna­la­złam Muqi­ma, mło­de­go czło­wie­ka o naj­mil­szym uśmie­chu pod słoń­cem, któ­ry pomógł mi zor­ga­ni­zo­wać wypra­wę do doli­ny Jagno­bu. Doje­cha­li­śmy do miej­sca, gdzie koń­czy się dro­ga, a zaczy­na doli­na, zała­do­wa­li­śmy nasze toboł­ki na osła i poczła­pa­li­śmy dalej pie­szo. Tak zaczę­ły się naj­bar­dziej pamięt­ne dni całej opi­sa­nej podró­ży. Zagłę­bia­nie się w doli­nę było jak cofa­nie się w cza­sie: Ludzie żyli tu z tego, co dawa­ła nie­uro­dzaj­na zie­mia, domy lepi­li z kamie­ni i gli­ny, a dni upły­wa­ły im na cięż­kiej pra­cy. W doli­nie nie było zasię­gu sie­ci komór­ko­wej, a resz­ta świa­ta zosta­ła hen, dale­ko. W małych gościn­nych domach bywa­ło cza­sem kru­cho z noc­le­giem, zawsze jed­nak zna­la­zło się miej­sce dla dodat­ko­wej oso­by. Przy­ro­da była osza­ła­mia­ją­ca, wra­ca­jąc jed­nak myśla­mi do tam­tych chwil, pamię­tam przede wszyst­kim ludzi. Takich jak Mirzo­na­zar i jego krzy­wy uśmiech przy­po­mi­na­ją­cy gry­mas lisiej mord­ki.

(prze­ło­ży­ła Maria Gołę­biew­ska-Bijak)


nowe_glosy_eu_eng

Pro­jekt Nowe gło­sy z Euro­py reali­zo­wa­ny przez Biu­ro Lite­rac­kie wraz z mię­dzy­na­ro­do­wy­mi insty­tu­cja­mi lite­rac­ki­mi dzia­ła­ją­cy­mi w ramach plat­for­my Lite­ra­ry Euro­pe Live i finan­so­wa­ny z unij­ne­go pro­gra­mu Kre­atyw­na Euro­pa.

O autorze

Erika Fatland

Urodzona w 1983 w Haugesund, dorastała w Ølen w regionie Rogaland, gdzie znajduje się firma jej rodziny, największa w Norwegii prywatna spółka prowadząca rzeźnie i i zaklady mięsne. Wegetarianka. Szkoły średnie kończyła w Lyonie i Helsinkach. Studiowała w Kopenhadze i w Oslo. Antropolożka społeczna, była stypendystką i asystentką naukową w Norweskim Instytucie Polityki Zagranicznej, studiowała germanistykę i zajmowała się problematyką ludobójstwa na Uniwersytecie Humboldta w Berlinie. Debiutowała książką dla dzieci Foreldrekrigen (2009, Rodzicielska wojna). Następnie wydała Englebyen. Historier fra Beslan (2011, Miasto aniołków. Historie z Biesłanu), nominowaną do prestiżowej nagrody Bragego, reportaż Året uten sommer (2012, Rok bez lata) dokumentujący skutki indywidualne i społeczne masakry na Utøyi. W 2015 wyróżniona Nagrodą Księgarzy za całokształt tworczości, w tym za relację z podróży Sovjetistan (2014, Sowietstany), znalazła się też (jako jedyna reprezentantka literatury faktu) na liście dziesięciu najlepszych norweskich pisarzy poniżej 35 roku życia.

Powiązania