recenzje / IMPRESJE

Cyniczne hopsasa

Malwina Mus

Recenzja Malwiny Mus z książki Grzegorza Kwiatkowskiego Spalanie.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Fun­da­men­tal­ne prze­świad­cze­nie o chy­trej wszech­obec­no­ści zła wyda­je się tym, co spi­na wier­sze zawar­te w tomie Spa­la­nie Grze­go­rza Kwiat­kow­skie­go. Tak w każ­dym razie sta­ram się roz­wi­kłać pro­blem pozor­nej nie­ko­he­ren­cji, wobec któ­re­go autor sta­wia swo­ich czy­tel­ni­ków, mię­dzy inny­mi ukry­wa­jąc wła­sne imię i nazwi­sko (brak go na okład­ce) i w każ­dym utwo­rze odda­jąc głos innej posta­ci, oglą­da­ją­cej świat z innej per­spek­ty­wy.

Tema­ty­ka utwo­rów w Spa­la­niu krą­ży wokół kil­ku moty­wów, takich jak śmierć, Holo­kaust, wid­ma prze­szło­ści, vani­tas. Ale pro­ste ska­ta­lo­go­wa­nie lub zaję­cie okre­ślo­ne­go sta­no­wi­ska nie było, jak się wyda­je, w inten­cją poety. I ja się przed tym wzbra­niam, a war­to­ści zbio­ru upa­tru­ję przede wszyst­kim w fascy­nu­ją­cej pró­bie lawi­ro­wa­nia pomię­dzy tematami–kamieniami milo­wy­mi, w taki spo­sób, by przy każ­dym okrą­że­niu odkry­wać nowe aspek­ty rze­czy. Chwi­lo­we prze­bły­ski świa­tła wyostrza­ją u Kwiat­kow­skie­go jedy­nie głę­bię mro­ku. To posęp­ny rela­ty­wizm – doty­ka imma­nent­ne­go zła, w któ­rym jeste­śmy zanu­rze­ni, a któ­re – oglą­da­ne z ogra­ni­czo­nej, frag­men­ta­rycz­nej per­spek­ty­wy – czę­sto wyda­je się zupeł­nie nie­win­ne.

Owa podwój­na dyk­cja jest akcen­to­wa­na przez auto­ra od same­go począt­ku. Zbiór otwie­ra mot­to, wypo­wiedź Papa­ge­no z Cza­ro­dziej­skie­go fle­tu Mozar­ta: „jam ptasz­nik biedny/ dopie­ro z lasu przy­cho­dzę wesoły/ hop­sa­sa hop­sa­sa”. Lek­ka i z pozo­ru kla­row­na wypo­wiedź zosta­je nie­ja­ko wpra­wia­na w rota­cję przez kolej­ne wier­sze z tomu. Gdy las oka­zu­je się w świe­cie poetyc­kim Spa­la­nia miej­scem zbrod­ni nazi­stow­skich, tłu­ma­czo­ne prze­cież z języ­ka nie­miec­kie­go mot­to, spu­en­to­wa­ne pogod­nym zawo­ła­niem, odkry­wa swój demo­nicz­ny wydźwięk. Wraz z rzed­ną­cą miną czy­tel­nik orien­tu­je się, że bied­ny i weso­ły ptasz­nik to ety­mo­lo­gicz­nie łow­ca pta­ków, więc – bez­tro­ski zabój­ca.

Sęk w tym, że autor wprost nie dema­sku­je i nie roz­li­cza się z uta­jo­nym złem, a jedy­nie zazna­cza jego chy­trą natu­rę. Kon­stru­uje obra­zy tak, by były nim sub­tel­nie pod­szy­te, jak w życiu. Bada w ten spo­sób wraż­li­wość czy­tel­ni­ka? Wzma­ga jego podejrz­li­wość? Sta­wia pyta­nie o sto­pień uod­por­nie­nia na języ­ko­wą (kul­tu­ro­wą) mani­pu­la­cję? W każ­dym razie gest arty­stycz­ny Kwiat­kow­skie­go nie pole­ga na osą­dza­niu rze­czy­wi­sto­ści, ale na jej wier­nym naśla­do­wa­niu. Poeta wyostrza tkwią­ce w świe­cie sprzecz­no­ści (pod prąd głów­ne­mu nur­to­wi kul­tu­ry i mecha­ni­zmom psy­cho­lo­gicz­nym) i w ten spo­sób pro­wo­ku­je do reak­cji czy­tel­ni­czej – kon­ster­na­cji, nie­do­wie­rza­nia, w koń­cu kry­ty­ki.

Pod­miot wier­sza daw­no temu (s. 8) nie odma­wia na przy­kład zbrod­nia­rzom hitle­row­skim ich nowej toż­sa­mo­ści. Bo dla­cze­go miał­by, sko­ro dla dzie­ci (przy­naj­mniej na pew­nym eta­pie życia) ojciec rze­czy­wi­ście był jedy­nie drwa­lem czy dyrek­to­rem fabry­ki cze­ko­la­dy. Na doda­tek nie są to histo­rie wymy­ślo­ne, wia­ry­god­ność tych rela­cji pie­czę­tu­ją przy­wo­ła­ne w wier­szu auten­tycz­ne nazwi­ska opraw­ców, któ­rzy unik­nę­li kary. Autor uzu­peł­nia nar­ra­cję o Holo­kau­ście o tego typu nie­po­pu­lar­ne aspek­ty. Sytu­uje się ponad tak skon­stru­owa­ną, poli­fo­nicz­ną opo­wie­ścią i kwi­tu­je ją cynicz­nym (bo lek­ce­wa­żą­cym wobec powszech­nie obo­wią­zu­ją­cych mode­li) śmie­chem. Przy czym nie jest to śmiech wyszy­dza­ją­cy, ale raczej prze­ła­mu­ją­cy pewien impas.

Świat poetyc­ki Spa­la­nia uwi­kła­ny jest w nie­miec­kość. Na pol­skich cmen­ta­rzach spo­czy­wa­ją nie­miec­kie cia­ła, nie­miec­cy drwa­le wspo­mi­na­ją (z przy­czyn, któ­rych moż­na się jedy­nie domy­ślać) „pod­mo­kłe tere­ny u zbie­gu Wisły i Soły” (daw­no temu, s. 8; Soły, s. 10), dzie­ci w bawar­skiej wsi „śpie­wa­ją przy otwar­tym oknie Brucknera/ […] marzy im się wąwóz usła­ny cia­ła­mi” (rów­nież, s. 24), poto­mek Schu­ber­ta jeź­dzi na roz­strze­li­wa­nia i nuci melo­die skom­po­no­wa­ne przez przod­ka. Trój­miej­ski poeta wycho­dzi od ana­li­zy bli­skich mu tery­to­rial­nie doświad­czeń, od drą­że­nia histo­rii swo­jej małej ojczy­zny. Dostrze­ga w nie­miec­kiej kul­tu­rze, men­tal­no­ści, wycho­wa­niu feno­men koeg­zy­sten­cji este­tycz­ne­go pięk­na i moral­ne­go bestial­stwa. Uświa­da­mia sobie i czy­tel­ni­ko­wi mecha­ni­zmy, któ­re pozwo­li­ły na pew­nym eta­pie dzie­jo­wym uzgod­nić te dwa porząd­ki, a póź­niej – prze­pra­co­wać ewen­tu­al­ne poczu­cie winy.

Kwiat­kow­ski osta­tecz­nie wycho­dzi jed­nak poza lokal­ność, a zaob­ser­wo­wa­ne przez nie­go na zna­jo­mym grun­cie pra­wi­dło­wo­ści oka­zu­ją się mieć cał­kiem uni­wer­sal­ne zasto­so­wa­nie. Mistrzow­ski pod tym wzglę­dem jest wiersz otwie­ra­ją­cy zbiór – mono­log pełen iro­nii i dia­lo­go­wych zwro­tów akcji – spa­la­nie (s. 7): „mój nie­dziel­ny przyjacielu:/ przez lata cho­dzi­li­śmy na dłu­gie leśne spacery/ ty mia­łeś dzie­ci i żonę/ ale mimo to znaj­do­wa­łeś dla mnie czas// […] wresz­cie umarłeś// ale szyb­ko poja­wił się ktoś nowy/ i dobrze wypeł­nił mi twój brak// gdy­by nie wczo­raj­szy sen o tobie/ nigdy bym już cie­bie nie wspo­mniał”. Bez­czel­na wypo­wiedź wyja­wia ego­istycz­ne moty­wy wcho­dze­nia w rela­cję przy­ja­ciel­ską oraz jest wyra­zem but­nej prze­wa­gi żyją­ce­go nad umar­łym. Pobrzmie­wa w niej zarzut (przez sko­ja­rze­nie z okre­śle­niem „nie­dziel­ny kie­row­ca” – oka­zjo­nal­ny, gor­szej kate­go­rii; „nie­dziel­ny przy­ja­ciel” to w zasa­dzie oksy­mo­ron), połą­czo­ny z rela­cją wła­dzy i pod­po­rząd­ko­wa­nia (poświę­cał dla przy­ja­cie­la życie rodzin­ne, a więc krzyw­dził dla nie­go żonę i dzie­ci). Anty­pa­tycz­ny pod­miot tego wier­sza musi budzić nie­chęć, a jed­nak – czy w prze­ry­so­wa­nej for­mie nie pre­zen­tu­je mecha­ni­zmów, w któ­re do pew­ne­go stop­nia wszy­scy jeste­śmy uwi­kła­ni? Podob­nym roz­trzą­sa­niom i bez­ce­re­mo­nial­nej dekon­struk­cji pod­le­ga­ją w Spa­la­niu kolej­ne uświę­co­ne przez tra­dy­cję war­to­ści: życie, naro­dzi­ny, śmierć, rodzi­ciel­stwo itd.

Poezja Grze­go­rza Kwiat­kow­skie­go wyka­zu­je pew­ne podo­bień­stwa do twór­czo­ści Euge­niu­sza Tka­czy­szy­na-Dyc­kie­go. Obaj się­ga­ją do trud­nej histo­rii swo­ich regio­nów, są spad­ko­bier­ca­mi wie­lu kul­tur, błą­ka­ją się po cmen­ta­rzach, cytu­ją napi­sy nagrob­ne, w koń­cu – powta­rza­ją w swo­ich utwo­rach pew­ne wer­sy, za każ­dym razem umiesz­cza­jąc je w nowych kon­tek­stach. Owa „pio­sen­ko­wość” u Dyc­kie­go bie­rze się z prze­ko­na­nia o wyczer­pa­niu języ­ka. Taka kon­cep­cja zakła­da ist­nie­nie przed­mio­tu opi­su, a jedy­nie zawod­ność narzę­dzi poznaw­czych. Ludz­ka nie­moc wobec potę­gi meta­fi­zy­ki. Wizja Kwiat­kow­skie­go wyda­je się pod tym wzglę­dem bar­dziej pesy­mi­stycz­na. W Spa­la­niu obiek­ty ule­ga­ją roz­my­ciu. Nie ma śmier­ci z całym jej kul­tu­ro­wym szta­fa­żem, to „nowe życie spy­cha i dopa­la stare// energia/ energia// spalanie/ spa­la­nie” (spa­la­nie, s. 7). Nie ma zbrod­nia­rzy: „nasz praw­dzi­wy zawód to rolnictwo/ nie zabi­ja­nie” (plo­ny, s. 11). Nie ma war­to­ścio­wa­nia i hie­rar­chii: „pod­czas woj­ny ukła­da­li­śmy cia­ła jak drewno/ ale już po woj­nie ukła­da­li­śmy w lesie drewno/ jak świe­żo ścię­te cia­ła” (leśnik Danz, s. 12). Nie ma trans­cen­den­cji, obo­wią­zu­je jedy­nie porzą­dek ludz­ki, w któ­rym kul­tu­ra i psy­cho­lo­gia łago­dzą trau­my, zakli­na­ją rze­czy­wi­stość. Czło­wiek ety­kie­tu­je, nada­je nazwy, któ­re mają uko­ić pry­mar­ny prze­strach: „cho­ro­by i wiru­sy posia­da­ją imię/ nale­ży mu się imię/ nale­ży mu nadać imię/ musi­my do uspokoić!/ musi­my go uciszyć!/ i coś mu wresz­cie dać!” (dać, s. 15).

Wycho­wa­nie, kul­tu­ra, język to kon­wen­cje, za pomo­cą któ­rych moż­na upo­rać się z prze­ra­ża­ją­cą praw­dą, oswo­ić tra­ge­dię naro­dzin, oczy­ścić się z pięt­na winy przod­ków, sło­wem: zaznać uko­je­nia. Two­rze­nie lite­ra­tu­ry jest nie­wąt­pli­wie czę­ścią tego mecha­ni­zmu. Kwiat­kow­ski dostrze­ga jed­nak nie­po­ko­ją­cy wymiar zja­wi­ska. Dla­te­go jest nie­uf­ny wobec wszel­kich oczy­wi­sto­ści i pew­ni­ków, upar­cie wyty­ka ich pozor­ny cha­rak­ter. To poeta, któ­ry nie pozwa­la żad­ne­mu „wiel­kie­mu pro­ble­mo­wi” zasty­gnąć w bez­ru­chu, ale nie­ustan­nie go trą­ca, drą­ży, by przy­po­mi­nać o ukry­tym w każ­dym zja­wi­sku splo­cie dobra i zła. Zwłasz­cza zła.


Tekst pier­wot­nie uka­zał się na por­ta­lu Popmo­der­na. Dzię­ku­je­my Autor­ce i Redak­cji za wyra­że­nie zgo­dy na ponow­ną publi­ka­cję.

O autorze

Malwina Mus

Urodzona w 1987 roku. Krytyk zorientowany na literaturę i jej związki z popkulturą. Doktorantka w Katedrze Krytyki Współczesnej UJ. Stale współpracuje z portalem POPmoderna. Publikowała m.in. w „Wielogłosie”, „Nowej Dekadzie Krakowskiej”, „Pograniczach”. Mieszka w Krakowie.

Powiązania

Poezja, która się wydarza

recenzje / IMPRESJE Malwina Mus

Esej Maliw­ny Mus towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Intro Julii Szy­cho­wiak, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 17 listo­pa­da 2014 roku.

Więcej

Z Zadurą w poprzek czasów

recenzje / ESEJE Malwina Mus

Recen­zja Mal­wi­ny Mus z książ­ki Zmar­twych­wsta­nie ptasz­ka Boh­da­na Zadu­ry.

Więcej

Logika snu wymusza wiekszą precyzję

wywiady / o książce Bohdan Zadura Malwina Mus

Z Boh­da­nem Zadu­rą o książ­ce Zmar­twych­wsta­nie ptasz­ka roz­ma­wia Mal­wi­na Mus.

Więcej

Spalanie Grzegorza Kwiatkowskiego

recenzje / ESEJE Mateusz Dworek

Recen­zja Mate­usza Dwor­ka z książ­ki Spa­la­nie Grze­go­rza Kwiat­kow­skie­go.

Więcej

Jesteśmy zwierzętami, choć odseparowujemy się od zwierzęcości

wywiady / o książce Grzegorz Kwiatkowski

Roz­mo­wa Prze­my­sła­wa Gul­dy z Grze­go­rzem Kwiat­kow­skim, któ­ra uka­za­ła się w „Gaze­cie Wybor­czej”.

Więcej

Dobra przemiana materii

recenzje / ESEJE Marek Rozpłoch

Recen­zja Mar­ka Roz­pło­cha z książ­ki Grze­go­rza Kwiat­kow­skie­go Spa­la­nie, któ­ra uka­za­ła się w cza­so­pi­śmie „Mena­że­ria”.

Więcej

Spalanie Grzegorza Kwiatkowskiego

recenzje / ESEJE Alicja Łukasik

Recen­zja Ali­cji Łuka­sik z książ­ki Spa­la­nie Grze­go­rza Kwiat­kow­skie­go.

Więcej

Spalanie wewnętrzne

recenzje / ESEJE Tymoteusz Milas

Recen­zja Tymo­te­usza Mila­sa z książ­ki Spa­la­nie Grze­go­rza Kwiat­kow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w cza­so­pi­śmie „Fabu­la­rie”.

Więcej

(Nie)ludzka orgia zła

recenzje / ESEJE Łukasz Wróblewski

Recen­zja Łuka­sza Wró­blew­skie­go z książ­ki Spa­la­nie Grze­go­rza Kwiat­kow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się na stro­nie Wywrota.pl.

Więcej

Komentarz do wiersza „dawno temu”

recenzje / KOMENTARZE Grzegorz Kwiatkowski

Autor­ski komen­tarz Grze­go­rza Kwiat­kow­skie­go do utwo­ru daw­no temu z książ­ki Spa­la­nie, któ­ra uka­za­ła się 10 sierp­nia 2015 roku nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go.

Więcej

Upokorzeni, wyblakli, wyssani, masowi. Notatki z lektury Spalania

recenzje / IMPRESJE Marcin Sierszyński

Esej Mar­ci­na Sier­szyń­skie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Spa­la­nie Gze­go­rza Kwiat­kow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się 10 sierp­nia 2015 roku nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go.

Więcej

Wyławianie słów i fraz, które mnie uruchamiają

wywiady / o książce Eliza Kącka Grzegorz Kwiatkowski

Roz­mo­wa Eli­zy Kąc­kiej z Grze­go­rzem Kwiat­kow­skim towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Spa­la­nie, któ­ra uka­za­ła się 10 sierp­nia 2015 roku nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go.

Więcej