recenzje / KOMENTARZE

Człowiek bez twarzy

Elżbieta Łapczyńska

Autorski komentarz Elżbiety Łapczyńskiej, towarzyszący wydaniu książki Elżbiety Łapczyńskiej Bestiariusz nowohucki, która ukazała się w Biurze Literackim 21 grudnia 2020 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Odtąd ja jestem świa­tem, a on utknął w sobie.

Opo­wia­dam jego histo­rię jesz­cze raz. Wyda­je mi się koniecz­na, tak jak jemu się wyda­wa­ła. Bez­względ­na jak roz­ża­rzo­na surów­ka, któ­ra topi cia­ło. Doda­ję zakoń­cze­nie, jakie on by dodał. Opo­wia­dam tę histo­rię za nie­go, bo ja mam usta, a on nie.

A teraz sie­dzę w szpi­tal­nej pocze­kal­ni. Prze­sta­ję się trząść.

(…)

Gdy mnie wpu­ści­li, nie mogłam go zna­leźć. Mała lamp­ka led­wo roz­świe­tla­ła ciem­ną salę, ale nawet w peł­nym słoń­cu bym go nie pozna­ła. Wska­za­li: „Tam­ten, trze­ci od okna”. Pode­szłam powo­li. Mię­so błysz­cza­ło powle­czo­ne mazią. Powie­ki spły­nę­ły żyla­stą tkan­ką. Nos prze­to­pił się w policz­ki. Tam, gdzie były usta, teraz zasty­ga­ła krwi­sta mag­ma. Gustaw nie miał już twa­rzy.

Hut­ni­cy z bry­ga­dy cze­ka­li pod szpi­ta­lem. Jak to się sta­ło, pyta­łam, a oni trzy­ma­li mnie za łok­cie, żebym nie upa­dła. Powie­dzie­li jak było, odkle­ja­li od nie­go sto­pio­ne azbe­sto­we ubra­nie, bia­ły kape­lusz zry­wa­li z rudym skal­pem. Ale jak to się sta­ło, pyta­łam. Powtó­rzy­li raz jesz­cze, wstrząs na wycią­gu, chlust, ale jak to się sta­ło, jak prze­żył, tego się nie da prze­żyć. Ura­to­wa­ło go Brac­two. Stal słu­cha się Bra­ci. Sygnet chro­ni.

Cze­kam na leka­rza i dopo­wia­dam tę histo­rię. Wszyst­ko jest dla mnie jasne. Bo dla Gusta­wa na pew­no jest jasne. Gdy­by miał usta, powie­dział­by to, co ja teraz mia­łam zamiar. Ale nie mogę wyrzu­cić z myśli takie­go obra­zu: zamiast nie­go leży ni czło­wiek, ni pla­zma. Gło­wa pozba­wio­na twa­rzy. Obco­wa­łam tyl­ko z jakąś czę­ścią cia­ła, nawet nie wiem, czy nale­żą­cą do Gusta­wa. Nic nie dało się z niej wyczy­tać. Był przy­tom­ny, zda­niem pie­lę­gniar­ki, ale skąd mógł wie­dzieć, że przy nim sie­dzia­łam. Gdy mówi­łam „to ja, Marian­na”, mój głos nawet nie dotarł do popa­rzo­nych bęben­ków, odbił się pew­nie od war­stwy ośli­zgłej, roz­ognio­nej tkan­ki, w któ­rą prze­to­pi­ły się uszy, skro­nie i szy­ja. Nie mogłam go dotknąć, dotyk jest jak milion igieł wbi­tych na raz. Był więc obok, pół sie­dział, pół leżał, ale nic do nie­go nie docie­ra­ło. Mogła­by sta­nąć przed nim cała armia, a on nie wie­dział­by o tym. Jest tyl­ko w sobie i w sobie pozo­sta­nie. Być może myśli to, co myślę, ale nie wie, w co się zmie­nił. Nie widać, czy cier­pi, prze­kli­na, czy może sto­ic­ko zno­si ból, nie poznam tego po owal­nej czę­ści cia­ła obcią­gnię­tej kawał­kiem tkan­ki.

Przy­wo­łu­ję się jed­nak do porząd­ku. Muszę dokoń­czyć roz­po­czę­te przez nie­go zda­nie. Histo­rię o winie uzu­peł­nić o karę. Jest w niej też krót­ki frag­ment o sile czy­jejś woli.

(…)

Nadal sie­dzę przed salą, czas tu nie pły­nie w ogó­le albo pły­nie tak, że chwi­le się powta­rza­ją, fer­men­tu­ją w zamknię­tym obie­gu tych samych myśli i zda­rzeń. Zupeł­nie odle­gły i nie­moż­li­wy wyda­je mi się moment, w któ­rym mag­ma zasty­gnie, cien­ką różo­wą tkan­kę pokry­ją stru­py i zro­sty. Oczy, nos, usta, uszy zle­ją się w jed­ną całość, wypu­kło­ści poja­wią się nie tam, gdzie pier­wot­nie bywa­ły, nie będą odpo­wia­dać żad­nym ludz­kim kształ­tom. Gustaw prze­mie­ni się w nie­prze­nik­nio­ną fasa­dę. Zro­zu­mia­łam, że wyobra­żam sobie coś, co już daw­no się sta­ło.

Wra­cam w kół­ko do tej histo­rii, sta­ram się ją domknąć jego języ­kiem, powie­dzieć coś o spra­wie­dli­wo­ści losu, ale wyry­wa­ją mi się obce sło­wa albo zna­ne mi, choć daw­no zagrze­ba­ne. Mówię upar­tym gło­sem opo­ru. Wra­cam do „ja”, „moje”, „chcę”, bo zde­rza­ją się z żyla­stą fasa­dą i nie pozo­sta­wia­ją w niej śla­du.


Listę boha­te­rów i boha­te­rek Bestia­riu­sza nowo­huc­kie­go two­rzy­łam przez kil­ka lat. Zbie­ra­łam posta­ci- cukier­ki, któ­re kusi­ły, żeby w koń­cu ścią­gnąć z nich papie­rek i sma­ko­wać, opi­sy­wać. Ludz­ko­słow­ne zesta­wie­nia, któ­re nie­po­ko­iły. Żal mi wszyst­kich posta­ci, któ­re nie weszły do książ­ki, tym bar­dziej że jeden z nich wepchnął się bez kolej­ki. Był nim czło­wiek bez twa­rzy.

Pierw­szy raz poja­wił się w mojej pra­cy. Zaist­niał pod posta­cią nie­zbyt uda­ne­go pro­jek­tu gra­ficz­ne­go wyko­na­ne­go przez kole­gę. Abs­trak­cyj­na postać na pla­ka­cie mia­ła przed­sta­wiać czło­wie­ka. Owszem, miał ręce, nogi, gło­wę. Nie miał jed­nak twa­rzy. Zamiast niej – sieć gra­ficz­nych wzo­rów. Nie wiem, czym był, ale na pew­no nie czło­wie­kiem. Moja kole­żan­ka powie­dzia­ła, że nie ma nic bar­dziej prze­ra­ża­ją­ce­go niż czło­wiek bez twa­rzy.

Po raz dru­gi poja­wił się w moim śnie. Mam taką przy­pa­dłość, któ­ra spra­wia, że wyda­rze­nia dnia codzien­ne­go bez­po­śred­nio prze­no­szą się do snów jesz­cze tej samej nocy. Nie jest to więc histo­ria o ilu­mi­na­cji, raczej o tym, że czło­wiek bez twa­rzy zaplą­tał się w koł­tun infor­ma­cji, histo­ry­jek i donie­sień.  We śnie czło­wiek bez ludz­kich rysów, za to w mary­nar­ce i kape­lu­szu, sie­dział na kuchen­nym krze­śle, a mło­da dziew­czy­na biła go i poni­ża­ła. Bo wresz­cie mogła.

Ktoś pozba­wio­ny twa­rzy wyda­je się odpod­mio­to­wio­ny. Nie zdra­dza emo­cji, nie ma toż­sa­mo­ści. Nie widzi, nie sły­szy, nie odbie­ra pod­sta­wo­wych bodź­ców ze świa­ta. Wyobraź sobie swo­je­go zna­jo­me­go lub swo­ją zna­jo­mą, któ­ra prze­sta­je mieć rysy twa­rzy, w ich miej­scu jest tyl­ko jed­no­li­ta tkan­ka. Niby to ta sama oso­ba, ale możesz robić sobie z niej głu­pie żar­ty, mówić o niej brzyd­ko w jej obec­no­ści, a ona nie będzie reago­wać. Jest nie­obec­na dla innych. Być może to wina naszych ata­wi­stycz­nych mecha­ni­zmów, że wię­cej cie­pła czu­je­my wobec samo­cho­du mar­ki Mini niż do posta­ci bez oczu, ust i nosa. Czło­wie­ka bez twa­rzy łatwiej skrzyw­dzić.

Ten temat coś we mnie poru­szył. Musiał zna­leźć się w książ­ce. Poprze­sta­wia­łam kar­tecz­ki z imio­na­mi boha­te­rów na tabli­cy, gdzie roz­pi­sy­wa­łam wąt­ki, i zro­bi­łam miej­sce na nowe­go boha­te­ra. Z rosza­dy wynik­nę­ło, w któ­rym wąt­ku powie­ści może się poja­wić.

Wybra­łam męż­czy­znę, któ­ry funk­cjo­no­wał w rela­cji z dwie­ma kobie­ta­mi. Musia­łam zasta­no­wić się, jak opo­wie­dzieć jego histo­rię. Z czy­jej per­spek­ty­wy? Jed­nej z kobiet? Jeśli tak, to któ­rej? Bo prze­cież nie z punk­tu widze­nia czło­wie­ka, któ­ry zamknię­ty jest za szczel­ną war­stwą zabliź­nio­nej tkan­ki, bez oczu, nosa ust i uszu, bez zmy­słów. Cho­ciaż, cze­mu nie?

No to spró­bo­wa­łam.

Prze­ciąg – ktoś otwo­rzył drzwi. Nie zamy­kał ich przez wie­le chwil, cho­ciaż, czym jest chwi­la – to sta­ło się dla mnie zagad­ką, już stra­ci­łem rachu­bę, ile może trwać. Klep­ki par­kie­tu zaczę­ły drżeć w ryt­mie kro­ków. Czu­łem to pod sto­pa­mi. Ktoś, kto stą­pał po pod­ło­dze, nie był zbyt cięż­ki, ale nie miał powa­bu, powa­bu takie­go jak u Leny. Lena go nie stra­ci­ła, mimo całej suro­wo­ści, któ­rą przy­oble­kła. A ktoś, kto się do mnie zbli­żał, sta­wiał sto­py raz poryw­czo, raz z waha­niem. Desz­czuł­ki tar­ły o sie­bie ze zło­ścią, tak jak tar­ło się coś w tej posta­ci. Przy­sta­nę­ła bli­sko mnie. Pew­nie się we mnie wpa­try­wa­ła, oglą­da­ła skle­jo­ną powło­kę na mnie. Czy­li mnie nie zna­ła. Wyda­je mi się, że daw­ni zna­jo­mi nie patrzy­li tak śmia­ło. Raczej pod­glą­da­li. Bywa­ło ich u mnie wie­lu, bry­ga­da, kie­row­nik wydzia­łu, sąsie­dzi – jak mi się wyda­je. Kle­pa­li mnie przy­ja­ciel­sko po kola­nach, ale rap­tow­ne wizy­ty, wej­ścia i wyj­ścia nie pozwa­la­ły, by patrzeć odważ­niej.

Postać w koń­cu przy­sia­dła na tap­cza­nie. Gwał­tow­nie i nagle, jak­by za pas chwy­ci­ło ją mor­skie stwo­rze­nie i ścią­gnę­ło w otchłań. Dotar­ło do mnie, że chy­ba zna­łem to sia­da­nie, ten ruch roz­tar­gnio­ne­go cia­ła, co chcia­ło­by wie­le, ale łama­ło się pod wła­snym cię­ża­rem. Cia­ło wylą­do­wa­ło tuż przy mnie i zale­gło. Przy­le­ga­li­śmy udo w udo. Jakiś czas, znów nie wiem jaki, trwa­li­śmy w sztyw­nym zesta­wie­niu. Postać powo­li odwró­ci­ła się w moją stro­nę, co poczu­łem w marsz­cze­niu sztruk­su noga­wek. Poło­ży­ła mi dłoń na udzie. Cho­ciaż sze­ro­ką i moc­ną, jak ocio­sa­ny wapień, to na pew­no kobie­cą. Dłoń leża­ła, była cie­pła i wil­got­na. Cof­nę­ła ją nagle. Wiem, kto był tak śmia­ły i prze­lęk­nio­ny zara­zem. To wte­dy ją roz­po­zna­łem.

Mia­łem w pamię­ci jej twarz, a ona na pew­no i moją. Domy­ślam się, że kie­dy tak sta­ła na de mną i oglą­da­ła bez skrę­po­wa­nia, przy­kła­da­ła do wosko­we­go stru­pa, jaki mia­ła przed ocza­mi, wyso­kie czo­ło, rumień­ce na całe poli­ki – prze­kleń­stwo każ­de­go rudziel­ca, pod­bró­dek jak dwa poślad­ki, oczy pod jasny­mi rzę­sa­mi. Zla­ły się wszyst­kie w jed­no, spły­nę­ły jak sto­pio­na świe­ca i tak samo zasty­gły. Choć skąd mogłem to wie­dzieć? Tak sobie sie­bie wyobra­żam.

Po tej pró­bie czu­łam fałsz i nie­do­syt. Mogę wyobra­żać sobie, jak to jest być zamknię­tą „w środ­ku”, będzie to cie­ka­we i nie­ty­po­we. Jed­nak z tej per­spek­ty­wy nie uda­ło­by mi się uka­zać tego prze­dziw­ne­go mecha­ni­zmu, któ­ry spra­wia, że czło­wiek wraz z zani­kiem oczu, nosa, ust i uszu sta­je się mniej sobą, łatwiej go skrzyw­dzić lub – w przy­pad­ku agre­so­ra – poko­nać domi­na­cję.

Posta­wi­łam więc na kobie­tę. Tę, któ­ra w rela­cji z męż­czy­zną jest zdo­mi­no­wa­na, nie­waż­na, nie może się wypo­wie­dzieć. Pod­czas pisa­nia roz­dzia­łu nie zauwa­ży­łam, kie­dy twarz sta­ła się figu­rą, sym­bo­lem bra­ku poro­zu­mie­nia, a nie tyl­ko fizycz­nym zesta­wem cech. Twarz nazna­cza­ła tę rela­cję, jesz­cze zanim boha­ter został jej pozba­wio­ny. Oka­za­ło się, że aby oddać głos dziew­czy­nie z moje­go snu, któ­ra mści­ła się na czło­wie­ku bez twa­rzy, nie muszę opi­sy­wać tor­tur. Jej bunt roz­po­czy­na się pod koniec tego roz­dzia­łu, ale wca­le się na nim nie koń­czy.

O autorze

Elżbieta Łapczyńska

ur. w 1987 r. Z wykształcenia filozofka, z zawodu copywriterka. Bestiariusz nowohucki, czyli surrealistyczna powieść o Nowej Hucie lat 50., jest jej debiutem książkowym. Autorka miała przygodę z dramatem, reżyserią, literaturą dziecięcą i komiksem. Jest laureatką Nagrody Krakowa Miasta Literatury UNESCO oraz dwóch programów wspierania debiutantów i debiutantek („Debiuty prozą” w ramach Stacji Literatura, Kurs kreatywnego pisania KLMU), półfinalistką Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej oraz finalistką konkursu dla młodych reżyserów i reżyserek Papaya Young Directors. Urodziła się i mieszka w Krakowie.

Powiązania

Mnóstwo dobra krąży wśród piszących kobiet

debaty / ankiety i podsumowania Elżbieta Łapczyńska

Odpo­wie­dzi Elż­bie­ty Łap­czyń­skiej na pyta­nia Tade­usza Sław­ka w „Kwe­stio­na­riu­szu 2022”.

Więcej

Bestiariusz nowohucki

nagrania / stacja Literatura Elżbieta Łapczyńska

Czy­ta­nie z książ­ki „Bestia­riusz nowo­huc­ki” z udzia­łem Elż­bie­ty Łap­czyń­skiej w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 26.

Więcej

Rozmowy na torach: odcinek 14 Elżbieta Łapczyńska

nagrania / stacja Literatura Antonina Tosiek Elżbieta Łapczyńska Jakub Skurtys

Czter­na­sty odci­nek z cyklu „Roz­mo­wy na torach” w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 26.

Więcej

Czytanie z symptomów

wywiady / o książce Aleksandra Grzemska Elżbieta Łapczyńska

Roz­mo­wa Alek­san­dry Grzem­skiej z Elż­bie­tą Łap­czyń­ską, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Elż­bie­ty Łap­czyń­skiej Bestia­riusz nowo­huc­ki, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 21 grud­nia 2020 roku.

Więcej

Książki z Biura: Odcinek 4 Bestiariusz nowohucki

nagrania / między wierszami Elżbieta Łapczyńska

Czwar­ty odci­nek cyklu Książ­ki z Biu­ra. Nagra­nie zre­ali­zo­wa­no w ramach pro­jek­tu Kar­to­te­ka 25.

Więcej

Bestiariusz nowohucki (2)

utwory / zapowiedzi książek Elżbieta Łapczyńska

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Elż­bie­ty Łap­czyń­skiej Bestia­riusz nowo­huc­ki, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 21 grud­nia 2020 roku.

Więcej

Bestiariusz nowohucki (1)

utwory / zapowiedzi książek Elżbieta Łapczyńska

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Elż­bie­ty Łap­czyń­skiej Bestia­riusz nowo­huc­ki, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 31 grud­nia 2020 roku.

Więcej

Bestiariusz nowohucki

nagrania / stacja Literatura Elżbieta Łapczyńska

Czy­ta­nie z książ­ki „Bestia­riusz nowo­huc­ki” z udzia­łem Elż­bie­ty Łap­czyń­skiej w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 26.

Więcej

Rozmowy na torach: odcinek 14 Elżbieta Łapczyńska

nagrania / stacja Literatura Antonina Tosiek Elżbieta Łapczyńska Jakub Skurtys

Czter­na­sty odci­nek z cyklu „Roz­mo­wy na torach” w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 26.

Więcej

Moloch z fałdami

recenzje / ESEJE Inga Iwasiów

Recen­zja Ingi Iwa­siów, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Elż­bie­ty Łap­czyń­skiej Bestia­riusz nowo­huc­ki, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 21 grud­nia 2020 roku.

Więcej

Czytanie z symptomów

wywiady / o książce Aleksandra Grzemska Elżbieta Łapczyńska

Roz­mo­wa Alek­san­dry Grzem­skiej z Elż­bie­tą Łap­czyń­ską, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Elż­bie­ty Łap­czyń­skiej Bestia­riusz nowo­huc­ki, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 21 grud­nia 2020 roku.

Więcej

Książki z Biura: Odcinek 4 Bestiariusz nowohucki

nagrania / między wierszami Elżbieta Łapczyńska

Czwar­ty odci­nek cyklu Książ­ki z Biu­ra. Nagra­nie zre­ali­zo­wa­no w ramach pro­jek­tu Kar­to­te­ka 25.

Więcej

Bestiariusz nowohucki (2)

utwory / zapowiedzi książek Elżbieta Łapczyńska

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Elż­bie­ty Łap­czyń­skiej Bestia­riusz nowo­huc­ki, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 21 grud­nia 2020 roku.

Więcej

Bestiariusz nowohucki (1)

utwory / zapowiedzi książek Elżbieta Łapczyńska

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Elż­bie­ty Łap­czyń­skiej Bestia­riusz nowo­huc­ki, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 31 grud­nia 2020 roku.

Więcej

Moloch z fałdami

recenzje / ESEJE Inga Iwasiów

Recen­zja Ingi Iwa­siów, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Elż­bie­ty Łap­czyń­skiej Bestia­riusz nowo­huc­ki, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 21 grud­nia 2020 roku.

Więcej