recenzje / IMPRESJE

Czterobrygadówka

Dawid Mateusz

Impresja Dawida Mateusza na temat zestawu wierszy Katalog ofert Jakuba Sęczyka, laureata 14. edycji „Połowu”.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

„Widać wpły­wy Góry, Puł­ki, Sosnow­skie­go (poda­ję w kolej­no­ści alfa­be­tycz­nej)” ‒ mówi z roz­bra­ja­ją­cą dezyn­wol­tu­rą Jakub Sęczyk w roz­mo­wie z Nata­lią Kubi­cius na temat Kata­lo­gu ofert. Z pew­no­ścią uła­twia w ten spo­sób przy­naj­mniej jeden aka­pit auto­ro­wi lau­da­cji, pozor­nie uła­twia rów­nież pra­cę kry­ty­ce; pozor­nie, bo to przy­zna­nie się do okre­ślo­nej tra­dy­cji i wyzna­nie win jest jed­no­cze­śnie swo­istym pod­wa­że­niem może nie tyle jej samej, ile takie­go sytu­owa­nia wro­cław­skie­go auto­ra przez kry­ty­kę.

Bo i owszem – Sęczyk wyko­rzy­stu­je spo­pu­la­ry­zo­wa­ną przez Andrze­ja Sosnow­skie­go for­mę pan­tum (któ­ra tak bar­dzo koja­rzy się z auto­rem Syl­we­tek i cie­ni, że być może powi­nien otrzy­my­wać on od młod­szych auto­rów gra­ty­fi­ka­cje finan­so­we z tytu­łu wyko­rzy­sta­nia praw autor­skich); owszem – nie­któ­re fra­zy wyda­ją się żyw­cem wyję­te z wcze­sne­go Góry; i kolej­ne owszem – co naj­mniej dwa razy powra­ca puł­kow­ski „korut”. Jed­nak jest w geście Sęczy­ka coś jesz­cze: świa­do­mość tego, że on „bie­rze sobie”konkretną, już ukształ­to­wa­ną, ukla­sycz­nio­ną tra­dy­cję wier­sza pol­skie­go (z całym jej spek­trum narzę­dzi ‒ jak uczeń szko­ły jaz­zo­wej syn­ko­pę). Cóż, jeste­śmy doro­śli, kie­dy to się sta­ło i jak to zatrzy­mać?

Tyle w kwe­stii for­my, a jeże­li idzie o treść ‒ ze wszyst­kich lau­re­atów tego­rocz­ne­go „Poło­wu” to wła­śnie Jakub Sęczyk naj­le­piej wie, co to jest czte­ro­bry­ga­dów­ka. Tutaj, pod­pusz­czo­ny przez stra­te­gię poety, też zapro­po­nu­ję zestaw haseł dla kry­ty­ków: pre­ka­riat, pro­test, brak ubez­pie­cze­nia. staw­ka godzi­no­wa, poezja zaan­ga­żo­wa­na.

Za póź­no na uda­wa­nie natursz­czy­ka. Mamy do czy­nie­nia z auto­rem cał­ko­wi­cie świa­do­mym narzę­dzi, któ­re sto­su­je, for­my, któ­ra go inte­re­su­je, tra­dy­cji, z któ­rej wyra­sta i tre­ści, któ­re chce nam prze­ka­zać. I tutaj trze­ba dodać: ze wszyst­ki­mi kon­se­kwen­cja­mi, z któ­rych sam autor, myślę, zda­je sobie spra­wę. Z pew­no­ścią jest to jed­nak poety­ka, któ­ra spraw­dza się w „okre­ślo­nych warun­kach”; poety­ka, od któ­rej ocze­ku­je­my chy­ba wła­śnie spraw­dza­nia się w okre­ślo­nych warun­kach.

Po czte­rech dwu­nast­kach mamy trzy dni wol­ne­go. Czas się zaba­wić. Zada­nie wyko­na­ne, przy­naj­mniej do następ­ne­go ponie­dział­ku.

 

Dofi­nan­so­wa­no ze środ­ków Mini­stra Kul­tu­ry i Dzie­dzic­twa Naro­do­we­go pocho­dzą­cych z Fun­du­szu Pro­mo­cji Kul­tu­ry, uzy­ska­nych z dopłat usta­no­wio­nych w grach obję­tych mono­po­lem pań­stwa, zgod­nie z art. 80 ust. 1 usta­wy z dnia 19 listo­pa­da 2009 r. o grach hazar­do­wych

O autorze

Dawid Mateusz

Urodzony w 1986 roku. Publikował w licznych pismach zwartych i ulotnych. Podejmował wiele, mniej lub bardziej udanych inicjatyw kulturalnych. Jest autorem debiutanckiej Stacji wieży ciśnień (2016), która ukazała się nakładem Biura Literackiego. Mieszka w Krakowie.

Powiązania