recenzje / NOTKI I OPINIE

Czy wiersze mogą być trendy?

Joanna Orska

Recenzja Joanny Orskiej z arkusza Artykuły pochodzenia zwierzęcego Bartosza Sadulskiego.

Biuro Literackie

Czy wier­sze mogą być tren­dy? Czy ist­nie­je coś takie­go jak moda poetyc­ka? Czy poja­wi­ła­by się w miej­sce lirycz­nych tra­dy­cji, ten­den­cji, czy też „linii”, dzię­ki któ­rym moż­na było porząd­ko­wać prze­strzeń poetyc­kiej współ­cze­sno­ści? Jeże­li odpo­wiedź na te wszyst­kie pyta­nia brzmia­ła­by: „tak”, to muszę powie­dzieć, że poezja Bart­ka Sadul­skie­go – odpo­wied­nio wylan­so­wa­na – mogła­by się oka­zać praw­dzi­wym hitem. Znaj­dzie­my tu bowiem wszyst­ko, co ostat­ni­mi cza­sy tra­fia do czy­tel­ni­ków – oczy­wi­ście tych bar­dziej wyra­fi­no­wa­nych, nie­ko­niecz­nie wycze­ku­ją­cych od liry­ki spo­łecz­ne­go zaan­ga­żo­wa­nia. To, co miej­skie połą­czo­ne więc zosta­ło w „Arty­ku­łach pocho­dze­nia zwie­rzę­ce­go” nie­uchron­nie z tym, co orga­nicz­ne. A pod­miot – wia­do­mo – bar­dzo jest dan­dy w labi­ryn­cie ulic, kie­dy oka­zu­je się bez­rad­ny wobec pły­wów morza, kwadr księ­ży­ca i tajem­nic płci. Z tym oczy­wi­ście wią­że się miłość, czy też raczej roz­rod­czość i nie­od­łącz­na od niej zapo­wiedź roz­kła­du. Nie powin­no zabrak­nąć też odro­bi­ny tak zwa­nych „kło­po­tów z języ­kiem”, no i oczy­wi­ście soku poma­rań­czo­we­go.

Gdy­bym poprze­sta­ła na takim myśle­niu o debiu­tanc­kim arku­szu poetyc­kim Sadul­skie­go, była­bym jed­nak bar­dzo nie­spra­wie­dli­wa. Po pierw­sze, zlek­ce­wa­ży­ła­bym doj­rza­ły tu już warsz­tat lite­rac­ki – świet­ne wyko­na­nie tego, co w dzi­siej­szym poetyc­kim świe­cie coraz czę­ściej zaczy­na być ogry­wa­ne niczym jaz­zo­we stan­dar­dy. Po dru­gie, nie zauwa­ży­ła­bym przy­naj­mniej paru w tej ksią­żecz­ce wier­szy, któ­re być może sta­no­wią krok w kie­run­ku bar­dziej autor­skie­go rozu­mie­nia poezji – dla mnie przy­naj­mniej są to tek­sty „Syte dziec­ko” i „Ćmie­nie pod kon­tro­lą”. Po trze­cie – po pro­stu wyda­je mi się, że Sadul­ski może oka­zać się napraw­dę świet­nym poetą. Cho­dzi tu nie tyl­ko o kil­ka przy­ku­wa­ją­cych uwa­gę fraz, któ­re w książ­ce, w roz­ma­itych miej­scach się odzy­wa­ją: „(pul­su­ją rze­ki i drżą ośnie­żo­ne piętra/ jak­by przez nas ta rece­sja krach na gieł­dach świa­ta)” czy „malo­wa­no noc i jej narzę­dzia: puste ulice/ i morza jak ropa pocho­dzą­ce z wnę­trza”. Jest u Sadul­skie­go tak­że trud­na do prze­śle­pie­nia lirycz­na wraż­li­wość, któ­ra powo­du­je, że jak­kol­wiek czę­sto mamy w jego wier­szach do czy­nie­nia z waria­cja­mi na moty­wach poetyc­kich, któ­re go uwio­dły, to jego pra­ca nie pole­ga jedy­nie na usku­tecz­nia­niu ład­nych, peł­nych inwen­cji powtó­rzeń. Dla­te­go też z cie­ka­wo­ścią moż­na oto roz­po­cząć ocze­ki­wa­nie na ciąg dal­szy Arty­ku­łów. Być może zaś przede wszyst­kim na to, by autor prze­stał być wobec języ­ków, któ­re kocha, tak grzecz­ny.

O autorze

Joanna Orska

Urodzona w 1973 roku. Krytyk i historyk literatury. Recenzje i artykuły publikuje w "Odrze", "Nowych Książkach", "Studium". Autorka książek: Przełom awangardowy w dwudziestowiecznym modernizmie w Polsce, Liryczne narracje. Nowe tendencje w poezji polskiej 1989-2006, Republika poetów. Poetyckość i polityczność w krytycznej praktyce, Performatywy. Składnia/retoryka, gatunki i programy poetyckiego konstruktywizmu oraz wspólnie z Andrzejem Sosnowskim antologii Awangarda jest rewolucyjna albo nie ma jej wcale. Jest pracownikiem naukowym w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego. Mieszka we Wrocławiu.

Powiązania