Na progu milczenia
recenzje / ESEJE Leszek SzarugaRecenzja Leszka Szarugi z książki Mój zielony osioł. Opowiadania, wiersze, słuchowiska Ilse Aichinger.
WięcejEsej Leszka Szarugi towarzyszący premierze książki Wniebowstąpienie Ziemi Zuzanny Ginczanki w wyborze Tadeusza Dąbrowskiego.
W posłowiu do swego autorskiego wyboru wierszy Zuzanny Ginczanki pisze Tadeusz Dąbrowski: „Czytajmy ją bez litości”. To postulat ze wszech miar słuszny, gdyż w przypadku autorów, których los zyskał tragiczne wybrzmienie, gotowi jesteśmy do stosowania swego rodzaju „taryfy ulgowej” – dotyczy to zwłaszcza tych, którzy odchodzą w młodości, czyli, jak to określamy, „przedwcześnie”. Ale w przypadku Ginczanki postanowił Dąbrowski – i słusznie – zastosować formułę memento mori, która wszak wcale nie oznacza, jak to się powszechnie przyjmuje, pogróżki, lecz podkreślenie nieuchronności śmierci, a zatem i odpowiedzialności za życie, które wszak, by przywołać słowa Szymborskiej, „dwa razy się nie zdarza”, a zatem i każdy wiersz może być wierszem ostatnim, więcej: jest ostatnim, tak jak zamykający tą twórczość utwór * * * (non omnis moriar…), podejmujący horacjański trop obecny w polskiej liryce od samego początku, bo przywoływany wszak jeszcze przez Kochanowskiego.
Nie cała też umarła, choć też i nie cała, przynajmniej dotychczas, zdołała ocaleć. W okresie debiutanckim pozostawała w cieniu poetyckiej dominacji Skamandra, w którego kręgu znalazła się za sprawą sprzyjającego jej talentowi Juliana Tuwima. Zresztą – jedyny tom, który opublikowała (O centaurach), choć spotkał się z przychylnym przyjęciem, nie mógł tej niespełna wówczas dwudziestoletniej dziewczynie zapewnić wyrazistej pozycji w panoramie niezwykle przecież bogatego życia literackiego dwudziestolecia międzywojennego. Recepcja jej dorobku zasługuje na osobne opracowanie. Po wojnie, w roku 1953, ukazał się skromny wybór jej wierszy w opracowaniu Jana Śpiewaka, poety wyczulonego na tony oryginalne i osobne. Kolejna publikacja ma miejsce dopiero w roku 1991 – tom Udźwignąć własne szczęście przygotowała do druku Izolda Kiec, która trzy lata później ogłosiła rozprawę Zuzanna Ginczanka. Życie i twórczość, pierwsze profesjonalne opracowanie dramatycznej biografii i twórczości poetki. Jej wiersze w latach 90. przypomniane zostały na łamach berlińskiego rocznika „Wir” w bloku poezji uznanej za feministyczną. Z tej samej perspektywy feministycznej ukazuje twórczość tej autorki kolejna praca jej poświęcona – Agaty Araszkiewicz Wypowiadam wam swoje życie. Melancholia Zuzanny Ginczanki (2001).
Ukrywająca się w czasie wojny we Lwowie, a potem w Krakowie poetka została rozstrzelana w roku 1944, podzieliła tym samym los całej plejady żyjących w przedwojennej Polsce poetów pochodzenia żydowskiego piszących zarówno po polsku, jak w jidysz – Icchaka Kacenelskona, Władysława Szlengla, Franciszki Arnsztajnowej, Racheli Auerbach, Henryki Łazowerówny, Rafała Blutha czy Stefana Napierskiego lub Mieczysława Brauna (do napisania wciąż pozostaje profesjonalna monografia o współistnieniu i relacjach dwóch poetyckich światów II RP – polskiego i żydowskiego: wspominał o tym Miłosz, pisząc o wileńskiej grupie Junge Wilno). Ta okoliczność sprawia, że skłonni jesteśmy ich wiersze czytać „z litością”, co jednak znaczyć też może – z pobłażaniem dla ewentualnych niedostatków czy potknięć.
Dąbrowski jednak przykłada jedną tylko miarę: miarę poetyckiej wielkości. Ten wybór wierszy to hołd składany przez poetę – poecie (poetce). Podobnie czynił Tadeusz Różewicz, gdy układał wybór wierszy jednego ze swych mistrzów, Leopolda Staffa (Kto jest ten dziwny nieznajomy), który w gruncie rzeczy należałoby włączyć do jego dzieł zebranych. Podobnie się dzieje w wypadku Wniebowstąpienia Ziemi: to zbiór należący do dorobku Tadeusza Dąbrowskiego. Nie dlatego, że można w jego własnej twórczości odnaleźć tropy lektury poezji Ginczanki (a można, choćby w ostatnim zbiorze Pomiędzy), ale dlatego, że taka książka w dorobku autora wyboru jest przykładem tego, co Miłosz określa poszukiwaniem „formy bardziej pojemnej”, pisząc w przedmowie do tomu Nieobjęta Ziemia: „Czemu nie zawrzeć w jednej książce sentencji zakreślonych przy lekturze różnych pisarzy, dlatego że uderzyły nas jako trafne, własnych wierszy, przekładów z innych poetów, zapisów prozą, a nawet listów od przyjaciół, jeżeli dotyczyły niepokojących nas pytań? Tak właśnie w książce, którą tutaj prezentuję, postąpiłem, szukając, jak kiedyś nazwałam, formy bardziej pojemnej”.
Weźmy wiersz „Mitologia radosna”. Ginczanka do mitów – różnych – sięga często, tworząc w swych wierszach coś na kształt mitologii synkretycznej (nawiasem mówiąc, podobne poszukiwania bliskie też były Iwaszkiewiczowi, co istotne z uwagi, że krąg Skamandra bez wątpienia wpływał na kształt wyobraźni poetki). Nie miejsce tu na drobiazgową analizę tego utworu, warto wszakże podkreślić znaczenie jego puenty: jest nią pauza zapisana myślnikiem – zawieszenie głosu, nabieranie oddechu. Jest Ginczanka, młodsza wszak od swych skamandryckich przyjaciół, bardziej otwarta na „szaleństwa” formy, językowo („nie znam wcale cyfr, o których cyrkle prawią”) odważniejsza (Tuwim, najbardziej tu elastyczny, spożytkowywał lingwistyczne umiejętności w „eksperymentach”, „słopiewni” bądź w tekstach „dziecięcych”), nie bojąca się ryzyka wynalazczości neologizmowej („rtęćne srebro”, „jaśnia gwiazd drobnokwietna”). Można się tu doszukiwać pokrewieństwa z rzeczą leśmianowską, ale też zapowiedzi lingwistycznego tropu. I wreszcie niepodrabialna rytmika tego wiersza – rozhuśtana w wymianie fraz długich i krótkich punktowanych mocnymi rymami i asonansami.
Energia tej poezji daleka jest od wyładowania i trudno się do końca zgodzić z przekonaniem Dąbrowskiego, iż mamy do czynienia z dorobkiem domkniętym, choć, oczywiście, w tej materii trudno cokolwiek przesądzać. Jedno nie ulega wątpliwości: zaprezentowany tu wybór wierszy ukazuje poetkę niemal od początku w pełni ukształtowaną, świadomą swego warsztatu, intelektualnie wyrazistą, a jednocześnie, co ważne, doskonale filtrującą materię emocji. Zwraca też uwagę nie tyle sama skłonność do paradoksu, skądinąd figury poetycko od zawsze bardzo skutecznej, ile odwaga w jego użyciu, jak w „Procesie”:
Na początku było niebo i ziemia
i jelonki
i jelenie płowe.
No a dalej bieg się odmienia:
oto
ciało
stało się
słowem.
Odwieczne dążenie poezji – „odpowiednie dać rzeczy słowo” – znajduje tu wyraz szczególnie dobitny. I to, jak sądzę, jest jednym z tych walorów liryki Ginczanki, którym uwiodła nie tylko Tadeusza Dąbrowskiego zmierzającego z jej pomocą pojąć, czym jest nie dająca się zrozumieć poezja.
(właść. Aleksander Wirpsza) Urodzony 28 lutego 1946 roku w Krakowie. Poeta, prozaik, eseista, tłumacz i krytyk literacki. Współtwórca Nowej Fali. Jest redaktorem „Przeglądu Politycznego” i miesięcznika „Nowaja Polsza”. Laureat Nagrody Kościelskich (1986) oraz nagrody literackiej paryskiej Kultury (1999). Mieszka w Warszawie.
Recenzja Leszka Szarugi z książki Mój zielony osioł. Opowiadania, wiersze, słuchowiska Ilse Aichinger.
WięcejFragment posłowia Leszka Szarugi z książki Kolaże Herta Müller, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 18 kwietnia 2013 roku.
WięcejRecenzja Leszka Szarugi z książki zbierane, gubione Krystyny Miłobędzkiej.
WięcejRecenzja Leszka Szarugi z książki Ten cały Brecht Bertolta Brechta.
WięcejRecenzja Leszka Szarugi z książki Nigdy samotniej i inne wiersze (1912–1955) Gottfrieda Benna.
WięcejGłos Leszka Szarugi w debacie „Czy Nobel zasłużył na Różewicza?”.
WięcejRecenzja Leszka Szarugi z tomu Nawrócenie Maxa Jacoba Piotra Matywieckiego.
WięcejWiersz z tomu Wniebowstąpienie Ziemi, zarejestrowany podczas spotkania „44. Poezja Polska od nowa” na festiwalu Port Wrocław 2014.
WięcejWiersz Zuzanny Ginczanki z tomu Wniebowstąpienie Ziemi, zarejestrowany podczas spotkania „44. Poezja Polska od nowa” na festiwalu Port Wrocław 2014.
WięcejRecenzja Bartosza Sadulskiego z książki Wniebowstąpienie Ziemi Zuzanny Ginczanki, która ukazała się 5 marca 2014 roku w portalu książki.onet.pl.
WięcejKomentarz Tadeusza Dąbrowskiego do wiersza „Zawiłość” Zuzanny Ginczanki z książki Wniebowstąpienie Ziemi.
Więcej