recenzje / ESEJE

Dać się ponieść

Anita Jarzyna

Recenzja Anity Jarzyny z książki Kona ostatni człowiek Anny Świrszczyńskiej w wyborze Konrada Góry.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

We wstę­pie do tomu swo­ich Poezji wybra­nych z 1973 roku Anna Świrsz­czyń­ska pisa­ła: „Każ­dy wiersz ma wła­ści­wie pra­wo żądać nowej poety­ki, stwo­rzo­nej jed­no­ra­zo­wo na wyra­że­nie jego jed­no­ra­zo­wej tre­ści. Styl to wróg poety, a naj­więk­sza zale­ta jest jego nie­ist­nie­nie. Moż­na by powie­dzieć w para­dok­sal­nym skró­cie, że piszą­cy ma dwa zada­nia. Pierw­sze – two­rzyć wła­sny styl. Dru­gie – nisz­czyć wła­sny styl. To dru­gie jest trud­niej­sze i wyma­ga wię­cej cza­su”. Wca­le nie wbrew temu dic­tum autor­ki Jestem baba dwa wier­sze z doko­na­ne­go przez Kon­ra­da Górę wybo­ru jej poezji, zaty­tu­ło­wa­ne­go świet­nie Kona ostat­ni czło­wiek, zda­ją się być w moim odczu­ciu szcze­gól­nie repre­zen­ta­tyw­ne dla twór­czo­ści Świrsz­czyń­skiej.
Pierw­szy to pomiesz­czo­na na samym począt­ku książ­ki w swo­istej sekwen­cji o umie­ra­niach – „Opo­wieść o pustym koszu”:

Mąż wypę­dził kobie­tę.
– Weź do kosza swo­je dzie­ci.

Kobie­ta idzie lasem,
nie­sie w koszu tro­je dzie­ci.
Ptak śmier­ci mówi do niej:
– Zjem two­je pierw­sze dziec­ko.

Kobie­ta idzie lasem,
nie­sie w koszu dwo­je dzie­ci.
Ptak śmier­ci mówi do niej:
– Daj mi swe dru­gie dziec­ko.

Kobie­ta idzie lasem,
nie­sie w koszu ostat­nie dziec­ko.
Ptak śmier­ci mówi do niej:
– Daj mi ostat­nie dziec­ko.

Kobie­ta idzie lasem,
ona już nie ma dzie­ci.
Ptak śmier­ci rzekł:
– Zjem cię, kobie­to.
– Nie­chaj tak będzie, pta­ku śmier­ci.

Pusty kosz wró­cił do wsi, kosz powie­dział do męż­czy­zny:
– Nie ma już kobie­ty
ani dzie­ci.

To Świrsz­czyń­ska, jaką rzad­ko się pamię­ta, jesz­cze z wyraź­nym pogło­sem sty­li­za­cji. Z cza­sem poet­ka coraz rady­kal­niej będzie wystrze­gać się tego rodza­ju zabie­gów, ale zasa­da, któ­rą przy­wo­ła­ny obraz tak dosko­na­le ilu­stru­je, pozo­sta­nie bez zmian, wier­sze autor­ki Czar­nych słów będą nio­sły śmierć, cier­pie­nie, ból na rów­ni z miło­ścią, namięt­no­ścią i uko­je­niem. Uło­ży je jak w koszu wikli­no­wym roz­mie­nia­jąc na sło­wa coraz mniej­sze, coraz bar­dziej dosad­ne, na – pod­po­wia­da w posło­wiu Kon­rad Góra – krew, pot, śluz i inne wydzie­li­ny. Poet­ka będzie nimi zapi­sy­wa­ła intym­ność „ja” i osób trze­cich, będzie ją zapi­sy­wa­ła (jak w nie­włą­czo­nych do wybo­ru Sio­strach z dna) „od dołu, od czło­wie­cze­go dna”, więc gni­ją­ce sto­py sta­rusz­ka („Sie­dem­dzie­siąt lat”), harów­kę chłop­ki („Chłop­ka”), bli­skość sta­rej żebracz­ki („Taka sama w środ­ku”) i wariat­ki z dwor­ca („Na kole­jo­wych dwor­cach”), odmia­ny gło­dów („Bia­łe ślub­ne pan­to­fel­ki”, „Trzy cukier­ki”) i strat. Z kolej­nych tomów wyno­si się wra­że­nie, że autor­ka Budo­wa­łam bary­ka­dę two­rzy­ła wier­sze-kosze – pojem­ne, sple­cio­ne z coraz cia­śniej przy­le­ga­ją­cych do sie­bie gałą­zek, nie­rzad­ko kłu­ją­cych, z któ­rych żad­na nie oka­zy­wa­ła się zbęd­na. Tę cechę poezji Świrsz­czyń­skiej zda­je się szcze­gól­nie moc­no eks­po­no­wać wybór Kon­ra­da Góry. Łączy go z nią chy­ba to, iż obo­je – róż­ny­mi języ­ka­mi – opo­wia­da­ją, że wie­rzą w spra­wie­dli­wość wier­sza, może tyl­ko wiersz. Jeden z utwo­rów poet­ka zaty­tu­ło­wa­ła „Natchnie­nie”, para­dok­sal­nie odno­sząc to sło­wo do całej nie­wer­bal­nej gamy emo­cji, zrów­nu­jąc z nimi poezję: „W kościach zamiast szpi­ku – krzyk. / W czasz­ce zamiast mózgu – krzyk. / Roz­no­si mnie, / roz­sa­dza mnie. / O, jaka roz­kosz, / jakie szczę­ście mieć gar­dło, któ­re może krzy­czeć”.
I już soczew­ka dru­gie­go wier­sza – ogni­wo obszer­ne­go cyklu (poema­tu?) „Miłość Anto­ni­ny” (z tomu Jestem baba), zaty­tu­ło­wa­ne „Jak język dzi­kie­go kota” z ini­cjal­ny­mi wer­sa­mi: „Nasza miłość jest ostra / jak język dzi­kie­go kota”. Dalej roz­wi­ja się ero­tyk – elek­try­zu­ją­cy, nie będę pró­bo­wa­ła go teraz prze­kła­dać, bo nie tyl­ko dla miło­ści są te dwie pierw­sze linij­ki emble­ma­tycz­ne. Odda­ją isto­tę języ­ka Świrsz­czyń­skiej szorst­kie­go i roz­kosz­nie łasko­czą­ce­go, chwy­ta­ją­ce­go pier­wot­ną przy­jem­ność i naj­prost­sze dozna­nia, musu­ją­ce­go, muska­ją­ce­go, wresz­cie masa­kru­ją­ce­go – na przy­kład w „Mówię do sie­bie: ty ścier­wo”, cza­sa­mi spo­ty­ka­ją się te skraj­no­ści w jed­nym krót­kim wier­szu, tak w przy­pad­ku „Naj­więk­szej miło­ści” (gdzie zako­cha­na z wza­jem­no­ścią sześć­dzie­się­cio­lat­ka jawi się jako wariat­ka) albo we fra­zie: „W każ­dym moim przy­tu­le­niu / jest goto­wość odej­ścia” („Sprę­ży­na”). W wybo­rze Kon­ra­da Góry widać przy tym wyraź­nie, jak w poezji Świrsz­czyń­skiej ta zwie­rzę­ca figu­ra (poja­wia­ją­ca się tak­że w miło­snej „Suce”) krzy­żu­je się co chwi­lę z pró­ba­mi wystrze­ga­ją­cych się antro­po­mor­fi­za­cji zbli­żeń, myślę o wier­szu „Pies” (któ­ry zaczy­na tak: „Na brze­gu lasu umie­ra bez­dom­ny pies. / Przy­pełzł tu, aby umrzeć sam. / Ogon i łapy już umar­ły”) – może naj­bar­dziej o tym, ale tak­że o „Pra­wie do zabój­stwa” czy o „Kro­wa ją kocha”.
Może i wpa­da­ło­by na koniec napi­sać nie­co wię­cej, bar­dziej wprost o per­spek­ty­wie auto­ra wybo­ru, ale wyda­je mi się, że iro­nicz­ny ton jego lako­nicz­ne­go posło­wia wca­le tego nie chce. Głos Kon­ra­da Góry dobie­ga z offu, non­sza­lanc­ko i bły­sko­tli­wie kon­fron­tu­jąc męskie z żeń­skim, wczo­raj­sze z dzi­siej­szym poeta dystan­su­je sie­bie, a przede wszyst­kim twór­czość Anny Świrsz­czyń­skiej do tego rodza­ju reto­ry­ki. Sfor­mu­łu­ję to jesz­cze ina­czej: tym ile i jak mówi, autor wybo­ru potwier­dza, że dał się tej poezji ponieść. I nie cho­dzi (albo cho­dzi naj­mniej) o to, że znaj­du­je w niej wiersz jakoś dla sie­bie skro­jo­ny – „Pamię­ci ‘Che’ Gueva­ry”, a tak­że może nie­ocze­ki­wa­nie – utwo­ry z tomu Budo­wa­łam bary­ka­dę; cho­dzi zwłasz­cza o te, w któ­rych kobie­ta rodzi świat (nie pomiesz­czo­ny w wybo­rze „Kobie­ta mówi rodząc świat” i pokrew­ne, włą­czo­ne do książ­ki: „Oddy­cham” oraz „Szczę­ście ist­nie­nia”) – mło­dziut­ka cię­żar­na roz­le­wa­ją­ca przez osiem godzin mle­ko w barze uśmie­cha się na myśl o śli­niacz­ku („Cię­żar­na w mlecz­nym barze”) i ta z gru­bym brzu­chem po pię­ciu cią­żach („Jej brzuch”). A potem już tyl­ko to, że „idzie­my w pętach”. I nie­sie się na wszyst­kie krzyw­dy, na wszyst­kie rado­ści.

O autorze

Anita Jarzyna

Urodzona w 1984 roku. Doktor habilitowana, profesor w Instytucie Filologii Polskiej i Logopedii UŁ, wykładowczyni Wydziału Artes Liberales na kierunku antropozoologia. Badaczka literatury, głównie poezji XX-wiecznej, interpretatorka. W obszarze jej zainteresowań znajdują się ekokrytyka, studia nad zwierzętami oraz studia nad Zagładą. Autorka książek „Pójście za Norwidem” (w polskiej poezji współczesnej), Lublin 2013, Imaginauci. Pismo wyobraźni w poezji Bolesława Leśmiana, Józefa Czechowicza, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Tadeusza Nowaka, Łódź-Kraków 2017 oraz Post-koiné. Studia o nieantropocentrycznych językach (poetyckich), Łódź 2019; współredaktorka i redaktorka kilku numerów tematycznych czasopism („Poznańskie Studia Polonistyczne”, „Polonistyka”, „Polonistyka. Innowacje”, „Tekstualia”, „Narracje o Zagładzie”, „Czas Kultury”) oraz tomów zbiorowych, w tym: T. Nowak, Spowiedź wyobraźni (szkice i rozmowy), Kraków 2014. Publikowała m.in. w czasopismach „Colloquia Litteraria”, „Czas Kultury”, „Konteksty. Polska Sztuka Ludowa”, „Pamiętnik Literacki”, „Porównania”, „Poznańskie Studia Polonistyczne”, „Przestrzenie Teorii”, „Slavia Occidentalis”, „Wielogłos” oraz monografiach zbiorowych. Stypendystka m.in. Funduszu im. Rodziny Kulczyków, Funduszu im. Profesora Władysława Kuraszkiewicza; wyróżniona Medalem Młodej Sztuki w dziedzinie literatura (2015) oraz Nagrodą Naukową Fundacji Uniwersytetu Łódzkiego (2016).

Powiązania

432 Hz

recenzje / ESEJE Anita Jarzyna

Recen­zja Ani­ty Jarzy­ny, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki om Joan­ny Roszak, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 11 wrze­śnia 2023 roku.

Więcej

Pępkowe

recenzje / IMPRESJE Anita Jarzyna

Esej Ani­ty Jarzy­ny towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Powle­kać rosną­ce Joan­ny Muel­ler.

Więcej

W miejscu otwierania się cielesności „rytm traumi refrenem” litanii

wywiady / o książce Anita Jarzyna Joanna Mueller

Z Joan­ną Muel­ler o książ­ce Powle­kać rosną­ce roz­ma­wia Ani­ta Jarzy­na.

Więcej

Na dwa głosy z akompaniamentem (wybór)

recenzje / IMPRESJE Anita Jarzyna

Recen­zja Ani­ty Jarzy­ny z książ­ki Sza­re świa­tło Roz­mo­wy z Kry­sty­ną Miło­będz­ką i Andrze­jem Fal­kie­wi­czem Jaro­sła­wa Borow­ca.

Więcej

Opowieść o pustym koszu (czyta Konrad Góra)

dzwieki / RECYTACJE Anna Świrszczyńska Konrad Góra

Wiersz z tomu Kona ostat­ni czło­wiek, zare­je­stro­wa­ny pod­czas spo­tka­nia „44. Poezja Pol­ska od nowa” na festi­wa­lu Port Wro­cław 2014.

Więcej

Szczęśliwa jak psi ogon.

recenzje / ESEJE Magda Heydel

Recen­zja Mag­da­le­ny Hey­del z książ­ki Kona ostat­ni czło­wiek Anny Świrsz­czyń­skiej.

Więcej

Wiersze dla gorszego samopoczucia

recenzje / ESEJE Dawid Kasiarz

Recen­zja Dawi­da Kasia­rza z książ­ki Kona ostat­ni czło­wiek Anny Świrsz­czyń­skiej w wybo­rze Kon­ra­da Góry.

Więcej

Najgorszy jest język (fragment)

recenzje / ESEJE Konrad Góra

Frag­ment posło­wia Kon­ra­da Góry do wybo­ru wier­szy Anny Świrsz­czyń­skiej Kona ostat­ni czło­wiek.

Więcej