recenzje / KOMENTARZE

Daj mi tam, gdzie jem kurę w poście, Środa, bar Zdrowie, Plaster (2)

Adam Wiedemann

Szkic Adama Wiedemanna opublikowany w cyklu prezentacji najciekawszych archiwalnych tekstów z dwudziestopięciolecia festiwalu Stacja Literatura.

Daj mi tam, gdzie jem kurę w poście

Dosię­gło nas mil­cze­nie
jak deli­kat­ny zapach pącz­ków.

Prze­szka­dza ci to świa­teł­ko?,
mogę je wyłą­czyć albo
scho­wać. Nie krę­puj się,
mam na sto­le wszyst­ko,
cze­go wyma­ga kon­we­nans
od posia­da­cza spodni. Ale zro­zum,
gdzie nie prze­la­ła się krew,
tam nie wypa­da zapra­szać
zbrod­nia­rza, nawet jeśli
do takich wizji przy­wy­kło nam oko
już w cza­sach Leon­ca­val­la.

Dopa­dło nas mil­cze­nie
jak sub­tel­ny smak soku
poma­rań­czo­we­go Hor­tex
w pro­fe­sjo­nal­nie przy­rzą­dzo­nym drin­ku.

W tym oto poło­że­niu
będąc, nie użył­bym sło­wa
przy­jem­ność, choć użył­bym
przy­jem­no­ści. Prze­kład jest
spra­wą plot­ka­rzy, stąd też
kie­dy gro­żą nam pie­kłem,
trze­ba zagro­zić im gołą
dupą, czym­kol­wiek,
co przy­po­mi­na praw­dę,
ponie­waż nie jest czymś sztucz­nym.

Mil­cze­nie dosię­gło nas
jak lek­ki ton ancho­is
w lodach o sma­ku limo­ny,
jedzo­nych w wyśmie­ni­tym gro­nie
na tara­sie kawiar­ni,
któ­rej sze­fem jest Włoch.
I tak dalej, w tym sen­sie,
że im dalej, tym goręt­sze
uści­ski prze­ka­że­my naszym
sekre­tar­kom auto­ma­tycz­nym.

Gra­bów, 17–20.2.99
dla Tade­usza Pió­ry


Dzi­wacz­ny tytuł tego wier­sza wziął się z takiej oto histo­rii:

Moja kole­żan­ka z liceum, Jola Dawid, pra­co­wa­ła przez pewien czas w Chi­ca­go jako opie­kun­ka do dzie­ci (por. odno­śne opo­wia­da­nie Rober­ta Coove­ra w Lite­ra­tu­rze na Świe­cie 1/2001) u bar­dzo tra­dy­cyj­nej rodzi­ny żydow­skiej (tra­dy­cyj­nej, nie­mniej ame­ry­kań­skiej). Gdy nad­szedł czas wiel­ka­noc­ny, rodzi­na ta obcho­dzi­ła oczy­wi­ście Pas­chę. Na ucztę pas­chal­ną nie zapra­sza się gojów, nie je się rów­nież mię­sa, bo post. A jed­nak Jola zosta­ła zapro­szo­na (być może ze wzglę­du na nazwi­sko), co wię­cej – poda­no pie­czo­ne kur­cza­ki. – Kur­cza­ki? – zdzi­wi­ła się Jola, jedy­na przy sto­le oso­ba świa­do­ma tego, co się wła­śnie odby­wa. – A co, kur­cza­ki też mię­so? – zdzi­wi­ła się jesz­cze bar­dziej pani domu, po czym kur­cza­ki zosta­ły zje­dzo­ne. Jeśli zaś cho­dzi o sam wiersz, to powstał on w pierw­szym tygo­dniu Wiel­kie­go Postu roku 1999, kie­dy to wraz z Fili­pem Zawa­dą posta­no­wi­li­śmy umar­twiać się regu­lar­nym pisa­niem do sie­bie listów. Dla­te­go mogę teraz się­gnąć po swój list do Fili­pa z dnia 20 lute­go tegoż roku i przy­to­czyć kil­ka słów komen­ta­rza, któ­re wła­śnie wte­dy gorącz­ko­wo rzu­ci­łem na papier.

Wiersz Tade­usza – piszę, mając na myśli Tade­usza Pió­rę i jego wiersz „Daj mi tam, gdzie nie myślę”, któ­re­mu zawdzię­czam bez­po­śred­ni impuls do napi­sa­nia moje­go wier­sza – doty­czy kwe­stii nie­obec­no­ści i przy­jem­no­ści, mój – toż­sa­mo­ści i przy­zwo­ito­ści. Czy popeł­nia­jąc nie­przy­zwo­itość jest się dalej sobą (mając oczy­wi­ście świa­do­mość nie­przy­zwo­ito­ści tego, a więc nie­win­ność wła­sną jako punkt odnie­sie­nia)? I: jakie warun­ki powin­ny być speł­nio­ne, by czło­wiek nie­przy­zwo­ity stał się na powrót przy­zwo­ity. Oczy­wi­ście, wiersz poszedł swo­imi ścież­ka­mi i jest też o zaże­no­wa­niu, o wpro­wa­dza­niu (się) w zaże­no­wa­nie, i wycho­dze­niu z zaże­no­wa­nia z pomo­cą sekre­tar­ki auto­ma­tycz­nej, czy­li uobec­nio­nej nie­obec­no­ści. Cóż, tro­chę to cha­otycz­ne i nawet dla mnie teraz nie­zbyt jasne, ale – o czym nie bez zdzi­wie­nia dowia­du­ję się z cyto­wa­ne­go powy­żej listu – byłem wte­dy cięż­ko cho­ry na słyn­ną kra­kow­ską gry­pę, któ­rą zara­ził mnie przez tele­fon Mar­cin Baran.

Sekre­tar­ki auto­ma­tycz­ne poja­wia­ją się w wier­szu nie bez koze­ry. Otóż jakiś czas przed jego powsta­niem bawi­łem we Wro­cła­wiu, gdzie z Mar­ci­nem Ham­ka­łą i (jeże­li dobrze sobie przy­po­mi­nam) Pio­trem Czer­niaw­skim zasie­dzie­li­śmy się pew­ne­go razu w redak­cji Odry. Wycho­dząc, Mar­cin chciał się poże­gnać z sekre­tar­ka­mi (miał do nich jakąś spra­wę), ale oka­za­ło się, że redak­cja cał­kiem już się wylud­ni­ła, zosta­ły tyl­ko sekre­tar­ki auto­ma­tycz­ne. Z któ­ry­mi poże­gna­li­śmy się, rzecz jasna, by dal­szą część wie­czo­ru spę­dzić w High­lan­de­rze.


Środa, bar Zdrowie

co to jest? ruskie? ja nie chcia­łem ruskich
pół por­cji z mię­sem pół por­cji z kapu­stą
tak zama­wia­łem nigdy nie jem ruskich

co mi pan mówi jak tu pisze ruskie
pół por­cji ruskich to jest pana blo­czek
i pół z kapu­stą tak jak pan zamó­wił

ja pro­szę pani nie mogłem zamó­wić
ruskich bo mówię pani że nie zno­szę
ruskich musia­ła pani źle zro­zu­mieć

na dru­gi raz niech się pan zasta­no­wi
co pan zama­wia miet­ka daj tu ruskie
na ten sam talerz zamiast tych z kapu­stą


Wiersz jest zapi­sem auten­tycz­nej wymia­ny zdań, zasły­sza­nej w barze (któ­ry co praw­da nie nazy­wa się już Zdro­wie, ale przez sta­rych bywal­ców Zdro­wia nadal jest Zdro­wiem nazy­wa­ny); przy oka­zji nawią­zu­je też do popu­lar­ne­go nie­gdyś dow­ci­pu, wyko­rzy­stu­ją­ce­go homo­ni­mię słów „ruskie” i „Ruskie” (jak potocz­nie nazy­wa­no oby­wa­te­li Związ­ku Radziec­kie­go). Pocho­dzę z Wiel­ko­pol­ski i ruskich się u nas nie jada­ło, ich smak pozna­łem zatem dopie­ro na stu­diach, wła­śnie w Zdro­wiu (nie były to naj­lep­sze ruskie w Kra­ko­wie, ale za to jed­ne z naj­tań­szych, a przy tym cał­kiem przy­zwo­icie – by nie rzec: ory­gi­nal­nie – przy­pra­wia­ne). Już po opu­bli­ko­wa­niu wier­sza w jed­nym z kra­kow­skich perio­dy­ków, zda­rzy­ła mi się taka oto zabaw­na przy­go­da:

Zasze­dłem do moich daw­nych sąsia­dów ze Szla­ku, Gra­bow­skich, a oni wła­śnie byli przed obia­dem, więc – radzi nie­ra­dzi – zapro­si­li mnie do sto­łu, ja zaś – choć zasad­ni­czo byłem już po obie­dzie – zapro­sze­nie przy­ją­łem. Na obiad mia­ły być ruskie, przy­wie­zio­ne prze Jadwi­gę od mamy, w pla­sti­ko­wym pojem­ni­ku. Idzie­my do kuch­ni – i co widzę: wszy­scy dosta­ją swo­je por­cje ruskich, a dla mnie Jadwi­ga odsma­ża chyb­ci­kiem coś inne­go na patel­ni, bodaj­że rybę. Ojej, prze­cież mogłem zjeść z wami ruskie – mówię, zawsty­dzo­ny tą nie­po­trzeb­ną faty­gą. Jak to, prze­cież nie zno­sisz ruskich – zdu­mie­wa się Artur, i: – wła­śnie czy­ta­łem wiersz! – wyja­śnia. W ten spo­sób zja­dłem rybę, czy co tam to było, choć ruskie bar­dzo lubię i nawet cza­sa­mi, z sen­ty­men­tal­nych wzglę­dów, jadam je w daw­nym Zdro­wiu.


Plaster (2)

Już jest po wszyst­kim i Maciek mówi mi
przy kola­cji, że tyl­ko dla­te­go,
że się odży­wiam tak, jak się odży­wiam,
to jesz­cze się jakoś trzy­mam. I jaką

korzyść ma z tego ten, co nie jest
korzy­ścią dla niko­go? I zaraz
myśl o dia­ble, któ­ry obja­wił mi się
w Tom­ku w roz­mo­wie z Pio­trem po wypi­ciu

zbyt wiel­kiej ilo­ści żubrów­ki, a potem
(albo przed­tem, ale raczej potem) opo­wieść Mar­ci­na
o Rafa­le, któ­re­mu też się wyda­wa­ło,
że widzi dia­bła (w Mar­ci­nie) i w związ­ku

z tym (albo bez związ­ku) zabi­li go jacyś
wrzu­ca­jąc nie­przy­tom­ne­go pod pociąg, a Mar­cin
widział to wszyst­ko, we śnie, na co Boh­dan
sto­ją­cy nie­opo­dal mówi, że dla nie­go

naj­waż­niej­szy jest spo­sób, w jaki sny
prze­obra­ża­ją się w rze­czy­wi­stość. Mówisz
jak Hen­ryk, mówię, choć prze­cież z nimi nigdy nie
wia­do­mo, któ­ry któ­re­mu pierw­szy co powie­dział.

Gra­bów, 30.9.98


Wiersz powstał spe­cjal­nie dla anto­lo­gii 14.44 (w któ­rej się w koń­cu nie zna­lazł) i opi­su­je wyda­rze­nia mają­ce miej­sce pod­czas jed­ne­go z legnic­kich festi­wa­li poezji. Komen­tarz ogra­ni­czę do roz­szy­fro­wa­nia nazwisk, bo jest to rzecz, któ­ra wszyst­kich zawsze naj­bar­dziej inte­re­su­je. Maciek to Maciej Bączyk, wro­cław­ski malarz i fil­mo­wiec. Tomek – Tomasz Maje­ran, bie­gły w Inter­ne­cie poeta i wydaw­ca, rów­nież z Wro­cła­wia. Poza tym w wier­szu wystę­pu­ją: Mar­cin Kurek (poeta i wytraw­ny tłu­macz z języ­ków hisz­pań­skich, uro­dzo­ny w Opo­lu), Piotr Som­mer (miesz­ka­niec Mila­nów­ka, też poeta i też tłu­macz), Boh­dan Zadu­ra (patrio­ta puław­ski, zawód ten sam) oraz Hen­ryk Bere­za, jedy­ny w tym gro­nie kry­tyk (choć nie jedy­ny znaw­ca pro­ble­ma­ty­ki oni­rycz­nej), któ­ry zaraz po woj­nie prze­niósł się do War­sza­wy z rodzin­nych Skier­nie­wic. Tytu­łem zakoń­cze­nia dodam, że wiersz ten nale­ży odczy­ty­wać w ści­słym związ­ku z poprze­dza­ją­cym go wier­szem „Pla­ster (1)”.

O autorze

Adam Wiedemann

Poeta, prozaik, eseista, tłumacz. Publikował m.in. w „Tygodniku Powszechnym”, „Odrze”, „Kresach”, „Nowym Wieku”, „Czasie Kultury”. Był stałym felietonistą w „Res Publice Nowej” i „Przekroju”. W 2008 r. otrzymał Nagrodę Literacką Gdynia. Laureat Nagrody im. Kościelskich (1999), trzykrotnie nominowany do nagrody Nike. Mieszka w Warszawie.

Powiązania

Trzech poetów słoweńskich

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Aloj­za Iha­na, Mikla­vža Komel­ja, Pete­ra Semo­li­cia, Agniesz­ki Będ­kow­skiej-Kop­czyk i Ada­ma Wie­de­man­na pod­czas Por­tu Lite­rac­kie­go 2004.

Więcej

Koty. Podręcznik użytkownika i Bajki zwierzęce

dzwieki / WYDARZENIA Adam Wiedemann Tomasz Majeran

Zapis całe­go spo­tka­nia Toma­sza Maje­ra­na i Ada­ma Wie­de­man­na pod­czas festi­wa­lu Port Legni­ca 2002.

Więcej

Uroki macheizmu

recenzje / ESEJE Adam Wiedemann

Szkic Ada­ma Wie­de­man­na opu­bli­ko­wa­ny w cyklu pre­zen­ta­cji naj­cie­kaw­szych archi­wal­nych tek­stów z dwu­dzie­sto­pię­cio­le­cia festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra.

Więcej

Wiersze ludowe i Konwalia

dzwieki / WYDARZENIA Adam Wiedemann Wojciech Bonowicz

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Woj­cie­cha Bono­wi­cza i Ada­ma Wie­de­man­na pod­czas festi­wa­lu Port Legni­ca 2001.

Więcej

Dyskusja „Poeci a ikonosfera współczesności”

nagrania / z fortu do portu Różni autorzy

Krzysz­tof Siw­czyk, Mar­cin Świe­tlic­ki, Andrzej Sosnow­ski, Adam Wie­de­mann i Boh­dan Zadu­ra spie­ra­ją się o iko­nos­fe­rę współ­cze­sno­ści. Port Legni­ca 2002.

Więcej

Gdybym to ja wiedział…

wywiady / o książce Adam Wiedemann Marcin Baran Ryszard Krynicki

Roz­mo­wa Mar­ci­na Bara­na i Ada­ma Wie­de­man­na z Ryszar­dem Kry­nic­kim.

Więcej

Filtry i Zima w małym mieście na granicy

nagrania / między wierszami Adam Wiedemann Zbigniew Machej

O książ­kach Zbi­gnie­wa Mache­ja i Ada­ma Wie­de­man­na roz­ma­wia­ją Mar­ta Pod­gór­nik, Krzysz­tof Siw­czyk, Tomasz Maje­ran i Andrzej Fra­na­szek.

Więcej

Dyskusja „Co to jest barbarzyństwo w poezji?”

nagrania / między wierszami Różni autorzy

Mitycz­ne pyta­nie o kla­sy­cy­stów i bar­ba­rzyń­ców zada­ne Dar­ko­wi Fok­so­wi, Tade­uszo­wi Pió­rze, Ada­mo­wi Wie­de­man­no­wi i Boh­da­no­wi Zadu­rze.

Więcej

Gdybym to ja wiedział…

wywiady / o pisaniu Adam Wiedemann Marcin Baran Ryszard Krynicki

Roz­mo­wa Mar­ci­na Bara­na i Ada­ma Wie­de­man­na z Ryszar­dem Kry­nic­kim, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze jego książ­ki Gdy­bym wie­dział wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go.

Więcej

Sześć głosów o wierszach Jacka Gutorowa

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Zdzi­sła­wa Jasku­ły, Andrze­ja Nowa­ka, Mie­czy­sła­wa Orskie­go, Pio­tra Śli­wiń­skie­go, Ada­ma Wie­de­man­na oraz Kon­ra­da Woj­ty­ły.

Więcej

Ta mała na ś

recenzje / IMPRESJE Adam Wiedemann

Esej Ada­ma Wie­de­man­na towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Pozy­tyw­ki i marien­bad­ki (1987–2007) Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Gładkość slajdu

recenzje / NOTKI I OPINIE Adam Wiedemann

Nota Ada­ma Wie­de­man­na o książ­ce Lek­kie cza­sy cięż­kich cho­rób Prze­my­sła­wa Wit­kow­skie­go.

Więcej

O Bez stempla

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Anny Kału­ży, Jac­ka Guto­ro­wa, Ada­ma Wie­de­man­na, Pio­tra Śli­wiń­skie­go, Pio­tra Boga­lec­kie­go.

Więcej

O Hurtowni ran i Wierszach ludowych

recenzje / NOTKI I OPINIE Adam Wiedemann Karol Maliszewski Marcin Świetlicki

Komen­ta­rze Ada­ma Wie­de­man­na, Mar­ci­na Świe­tlic­kie­go, Karo­la Mali­szew­skie­go.

Więcej

O Wyborze większości i Wierszach z okolic

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Ada­ma Wie­de­man­na, Maria­na Sta­li, Artu­ra Gra­bow­skie­go, Rado­sła­wa Kobier­skie­go, Karo­la Mali­szew­skie­go, Rafa­ła Rża­ne­go.

Więcej

O Listopadzie nad Narwią

recenzje / NOTKI I OPINIE Adam Wiedemann Andrzej Sosnowski Bartłomiej Majzel

Komen­ta­rze Bar­tło­mie­ja Maj­zla, Andrze­ja Sosnow­skie­go, Ada­ma Wie­de­man­na.

Więcej

Nie opowiadam już historyjek

wywiady / o pisaniu Adam Wiedemann Marta Podgórnik

Kla­sycz­nie­je­my? I kto to mówi! Pew­nie, że kla­sycz­nie­je­my, bo się sta­rze­je­my. Mnie coraz mniej rze­czy doko­ła prze­szka­dza, w zasa­dzie jeże­li coś mnie nie doty­ka bez­po­śred­nio, to niech sobie będzie. Nie pod­ję­ła­bym się urzą­dze­nia ide­al­nej rze­czy­wi­sto­ści, gdzie nie ma wojen i wszy­scy czy­ta­ją dobrą poezję…

Więcej