Lepsze jest wrogiem dobrego
debaty / ankiety i podsumowania Paweł BernackiGłos Pawła Bernackiego w debacie „Biurowe książki 2011 roku”.
WięcejRecenzja Pawła Bernackiego z książki Stojąca na ruinie Jacka Łukasiewicza.
Po pierwszej lekturze Stojącej na ruinie Jacka Łukasiewicza, nie przypuszczałem nawet, że tak trudno będzie mi zapisać choć słowo na jej temat. Tomik prezentował się bowiem doskonale i to zarówno w cichym, jak i głośnym czytaniu, kiedy w pełni objawiał się formalny kunszt wielu z zawartych w zbiorze wierszy. Podczas czasu spędzanego z Łukasiewiczową liryką, kolejne zdania tekstu na jej temat niejako samo układały się w głowie, czekały tylko na to, by przelać je na papier – utrwalić jedno po drugim. To jednak okazało się wyjątkowo trudnym zadaniem. Każda zapisana litera, każdy wyraz i każda ich kombinacja okazywała się niepełna. Brakowało mi w niej autentyczności, iskry, która sprawiłaby, że oddadzą one emocje towarzyszące każdemu kolejnemu aktowi lektury, uczucia, jakie ten wywoływał. Dopiero po dłuższej chwili zdałem sobie sprawę, że czego bym nie popełnił i tak nie oddam intymnego, wyjątkowego charakteru tego spotkania – owego punctum, o którym tak wiele pisał Barthes w swoim Świetle obrazu. Stojąca na ruinie nie była bowiem dla mnie kolejną czytelniczą przygodą, którą chciałbym się z kimś podzielić, a czymś znacznie więcej. Przeżyciem na swój sposób metafizycznym, dotykającym mnie osobiście, wywołującym owe charakterystyczne ukłucia na plecach. Takim, które najchętniej zachowałbym dla siebie, mając wspomnianą wcześniej świadomość, że każda próba pisania o nim będzie tylko namiastką. Tym razem jednak, z racji złożonych obietnic, na intymność nie mogę sobie pozwolić, przepraszając więc czytelników za cząstkowość i niepełność, piszę.
W owym złożonym z dwóch części – „Spojrzeń” i „Rogu” – tomie, dominuje tematyka wyraźnie widoczna już w kilku poprzednich zbiorach Łukasiewicza: starość i przemijanie, szukanie sensu egzystencji. W Stojącej na ruinie są one dodatkowo podkreślane zimowym obrazowaniem przesyconym bielą – kolorem śniegu, ale także kości i włosów starców. Stylistyka ta uwidacznia się już w pierwszym utworze zbioru, gdzie podmiot pyta sam siebie: Co ja z tym życiem zrobiłem?/Co?, nie będąc w stanie dać sobie odpowiedzi. Poszukuje jej we wspomnieniach: własnej młodości, przyjaciół, miłości, kontaktów fizycznych. Prowadzą one jednak wyłącznie do kolejnych pytań i jeszcze większych wątpliwości. Z każdym kolejnym tekstem czuje się coraz mocniej nadchodzący koniec. Panuje zima, zawęża się horyzont, pogłębia się poczucie wyobcowania, czasem wręcz przekroczenia już granicy światów. Do tego wszystkiego rozbrzmiewa dźwięk rogu, który choć głośny i pozornie przeciągły, urywa się stosunkowo szybko. Warto tu wspomnieć, iż jest to głos, który z reguły rozbrzmiewa tylko w podniosłych i ważnych momentach, by wspomnieć choćby słynny złoty róg z Wesela, czy inny, równie znany instrument, którym z dużą wprawą posługiwał się Wojski.
Co wieści on tym razem? Koniec? Nadchodzącą, nieuchronną śmierć? Wszystko zdawałoby się na to wskazywać, gdyby nie kończący Stojącą na ruinie cykl sześciu wierszy pt. „Betlejem”. Jak sam tytuł wskazuje, nawiązuje on do narodzin, nowego początku, przymierza, które zostało raz jeszcze zawarte na zmienionych warunkach. W jego kontekście wydźwięk całości zmienia się zupełnie. Zima nie jest już porą ostateczną, a tą, która zapowiada nadejście wiosny, śmierć to nie koniec, ale przejście do innego świata. Nawet ów „zalegający” wszędzie w tym tomiku śnieg nabiera odświeżonej semantyki. Podczas lektury cyklu „Betlejem” przywoływał we mnie skojarzenie z obrazem Breughla Pokłon trzech króli, na którym niderlandzki malarz, prawdopodobnie po raz pierwszy w historii, utrwalił padający gęsty śnieg. Płótno to, jak wiele innych scen bożonarodzeniowych autora Pejzażu z upadkiem Ikara, przypominać miało toczącej wojnę o niepodległość Holandii, że wyzwolenie i nowy początek niebawem nadejdą, że trudy i cierpienia nie idą na marne. Pokrzepić ją na duchu i obudzić wiarę, że z ruin niebawem wstanie nowe, wolne państwo. Po prostu, że owe zgliszcza i ruiny powodowe wojną, to pola, na których wykiełkuje nowe życie.
Nieco podobna sytuacja zachodzi w przypadku tomiku Łukasiewicza. Dolina suchych kości/ wiatr/ stukoczący// żuchwy/ piszczele/ żebra// W tej dolinie kości/ noworodek/ obleczony w ciało powiada podmiot Stojącej na ruinie w przedostatnim wierszu. W tej postapokaliptycznej scenerii rodzi się nowe życie – człowiek wśród bielejących szkieletów. Nadzieja i jednoczesny drogowskaz, którego nie można przeoczyć: Kwilenie ptaka/ nasłuchuj// trąbka poczty/ wiozącej podarki/ nie zagłuszy/ kwilenia. Owa trąbka poczty wiozącej podarki, zdaje się symbolizować doczesne skarby, owe niestałe dobra z sonetu Mikołaja Sępa Szarzyńskiego. To po nich pozostaną ruiny i zgliszcza. Gdzieś w powietrzu jednak nieustannie unosi dziecięce kwilenie, zachęcające do dalszej drogi, ciągłych poszukiwań, wypatrywania nagłych objawień. Głos przywołujący na myśl zawołanie Dalej, dalej!, kończące „Bema pamięci żałobny rapsod”. I choć u Łukasiewicza brzmi ono znacznie ciszej, subtelniej, to jego wydźwięk jest przecież taki sam. Ruina wszak nie jest końcem, a nowym początkiem – przestrzenią, gdzie można siać i budować. Czasem bez stanięcia na spalonej ziemi, nie można usłyszeć kwilenia, które przywraca równowagę i wskazuje drogę dalej, dalej…
Urodzony 1987 roku we Wrocławiu i ciągle w nim mieszkający. Student filologii polskiej na Uniwersytecie Wrocławskim. Poza poezją czynnie zajmuje się także krytyką literacką.
Głos Pawła Bernackiego w debacie „Biurowe książki 2011 roku”.
WięcejRecenzja Pawła Bernackiego z książki Imię i znamię Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego.
WięcejGłos Pawła Bernackiego w debacie „Po co nam Dzieła zebrane Karpowicza”.
WięcejRecenzja Pawła Bernackiego z książki Imię i znamię Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego.
WięcejRecenzja Pawła Bernackiego z książki Świadek Vladimíra Balli.
WięcejGłos Pawła Bernackiego w debacie „Biurowe książki 2010 roku”.
WięcejGłos Pawła Bernackiego w debacie „20. edycja Warsztatów literackich”.
WięcejRecenzja Pawła Bernackiego towarzysząca premierze książki Nocne życie Bohdana Zadury, wydanej w Biurze Literackim 21 października 2010 roku.
WięcejGłos Pawła Bernackiego w debacie „44. Poezja polska od nowa”.
WięcejGłos Pawła Bernackiego w debacie „Dobry wieczór”.
WięcejGłos Pawła Bernackiego w debacie „Jak rozmawiać o poezji”.
WięcejGłos Pawła Bernackiego w debacie „Poezja na nowy wiek”.
WięcejRecenzja Pawła Mackiewicza z książki Stojąca na ruinie Jacka Łukasiewicza.
WięcejRecenzja Justyny Tabaszewskiej z książki Stojąca na ruinie Jacka Łukasiewicza.
WięcejAutorski komentarz Jacka Łukasiewicza do wiersza „Śnieżna zima” z książki Stojąca na ruinie wydanej nakładem Biura Literackiego 3 listopada 2011 roku.
WięcejRecenzja Mariana Stali z książki Stojąca na ruinie Jacka Łukasiewicza.
WięcejRecenzja Jana Stolarczyka z książki Stojąca na ruinie Jacka Łukasiewicza.
Więcej