Ostatni patriarcha Najat El Hachmi to historia niezwykle empatycznego morderstwa – ofiarą jest patriarchat, przeanalizowany z głębokim zrozumieniem: by można było obnażyć jego słabości i zadać ostateczny cios. Historie dzieciństwa oraz młodości ojca i córki odbijają się tutaj jak w lustrze, uwypuklając ogromne różnice w warunkach wychowania, usprawiedliwione wyłącznie tradycją, przyzwyczajeniami kulturowymi i męską wygodą. Jednak spełnione marzenie ojca – emigracja rodziny do Hiszpanii – stwarza córce warunki, w których wyzwolenie staje się możliwe.
Powieść jest podzielona na dwie części. W pierwszej narratorka mówi o życiu swojego ojca. To chronologiczna, niemal baśniowa opowieść o narodzinach wyczekiwanego pierworodnego syna, którym towarzyszyły niepokojące znaki, zwiastujące, zgodnie z przesądami, że sprawi on rodzinie wiele cierpienia. Następująca później relacja z dzieciństwa i młodości tego „ostatniego patriarchy”, stanowi szczegółowy opis wszystkich uwarunkowań, które kształtują mężczyznę i wpływają na jego późniejsze wyobrażenie o świecie. Co charakteryzuje zatem patriarchat z marokańsko-katalońskiej perspektywy El Hachmi? Po pierwsze, to umieszczenie mężczyzny na piedestale – Mimouna, bo tak ma na imię główny bohater, otacza uwielbienie matki i sióstr, które utwierdzają go w przekonaniu, że jest kimś absolutnie wyjątkowym, a nadopiekuńczość kobiet sprawia, że nigdy nie ponosi konsekwencji swoich działań. Można wręcz powiedzieć, iż sam fakt, że jest mężczyzną, wystarcza, by zapewnić mu szacunek i usprawiedliwienie. Po drugie, co wynika zresztą wyraźnie z pierwszego, to kulturowe uprawomocnienie służebnej roli kobiety – pozornie jej wartość mierzy się podporządkowaniem, lecz tak naprawdę te potępiane jako zbyt wyzwolone również zaspokajają przede wszystkim męskie potrzeby – paradoksalnie, seks, jako nieczysty czy obciążony moralnie, obarcza wyłącznie kobiety, pozostawiając mężczyzn nieskażonymi. Po trzecie i może najważniejsze – główną zasadą funkcjonowania patriarchatu jest przemoc. Mimoun od dziecka spotyka się z gwałtownością ojca, agresją werbalną i karami cielesnymi, a jako nastolatek zostaje wykorzystany seksualnie przez jednego z wujów, co, jak sugeruje narratorka, jest powszechną praktyką w tym kręgu kulturowym. Nic dziwnego zatem, że jako dorosły Mimoun będzie powtarzał schematy, w których został wychowany. Wychodząc z podporządkowania wobec starszych mężczyzn, będzie nadużywał swojej brutalnej władzy wobec tych, którzy zostaną podporządkowani jemu. Siłą tej książki jest próba zrozumienia mechanizmów stojących za okrucieństwem bohatera: El Hachmi mimo wszystko pozwala czytelnikowi zobaczyć w Mimounie człowieka, a nawet mu współczuć czy życzyć odmiany losu na lepsze, co nie byłoby możliwe, gdyby narracja została poprowadzona mniej empatycznie.
Część druga, skupiająca się przede wszystkim na życiu córki Mimouna, stanowi równocześnie także opowieść o dalszych losach jej ojca; jest już prowadzona z perspektywy pobytu rodziny w Hiszpanii, a odmienny kontekst kulturowy uwypukla paradoksy i hipokryzję muzułmańskiego systemu wartości panującego w Maroku. Jaskrawym przykładem różnych standardów stosowanych wobec kobiet i mężczyzn jest prowadzone przez Mimouna podwójne życie: równocześnie bohater coraz ostrzej wysuwa oskarżenia podważające wierność jego niezwykle posłusznej oraz pokornej żony – to stopniowo ośmiesza go nawet w oczach własnej córki i, co dla niego niepojęte, pozbawia go autorytetu. Mimoun wierzy, że córka, jako kobieta, będzie mu oddana i lojalna wobec niego przez całe życie, bardziej niż synowie, którzy z czasem zyskają władzę i będą mogli korzystać z przywilejów oraz stosować przemoc. Jednak zamieniając życie swojej rodziny w nieustanny koszmar, sprawia, że najważniejszym życiowym celem dziewczyny staje się ucieczka spod jego okrutnej opieki. W Maroku byłoby to niemożliwe, lecz w Hiszpanii udaje jej się uciec, i ku zdumieniu ojca, jest w stanie udowodnić, że nie ma on nad nią takiej władzy jak sądził, bo patriarchat to konstrukt myślowy, ograniczenia powstałe w umysłach, a nie bariery fizyczne, które byłyby nie do pokonania. Udowodnienie bezsilności mężczyzny jest możliwe również dlatego, że choć Mimoun udaje, że tak nie jest, na swój sposób kocha córkę: moment, w którym jej życie jest zagrożone, ujawnia tę jego „słabość” – jest gotowy iść na ustępstwa, by ją chronić. Nie potrafi także ukarać jej tak brutalnie, jak w młodości jednej ze swoich sióstr.
Natomiast droga córki jest wychodzeniem z pozycji biernej obserwatorki i ofiary. Dostęp do edukacji, jak w wielu podobnych historiach, staje się dla niej azylem, którego symbolem jest czytanie hiszpańskiego słownika jako dziecięcy sposób na uspokojenie, gdy płacz i śmiech są jednoznacznie zabronione. Chodzenie do szkoły chroni przed przymusowym zamążpójściem. Jednak droga do wyzwolenia prowadzi przez relację z mężczyzną, czyli przez małżeństwo właśnie.
Odbieranie władzy ojcu jest nazywane przez narratorkę zabijaniem patriarchatu – uśmiercaniem patriarchy w ojcu. Ostatnia scena powieści zostawia czytelnika z obrazem bezradnego ojca, oszołomionego odwagą córki w przekraczaniu granic. Nic nie może jej już powstrzymać. Patriarchat jednak to bardzo silna konstrukcja. Do walki z ojcem dziewczyna wykorzystuje innych mężczyzn – najpierw przechodzi pod władzę męża, następnie nawiązuje zaskakujący romans z bliskim krewnym. Każdy z nich na swój sposób ją wykorzystuje, a wolność od władzy ojca wciąż nie jest pełną wolnością. Widać to wyraźnie w końcowej scenie seksu, przynoszącej bohaterce mieszaninę bólu i satysfakcji. Wuj zachęca ją do praktyki seksualnej przez całą powieść kojarzonej jednoznacznie z marokańską tradycją, a dziewczyna ulega jego woli, wchodzi zatem znów w przypisaną jej kulturowo rolę – kobiety niemoralnej, lecz użytecznej mężczyźnie. Oby był to tylko przystanek na drodze do uwolnienia się od ustanawiającej mocy mężczyzn w ogóle. Dopiero wtedy demontaż będzie można uznać za wykonany w pełni.