recenzje / ESEJE

Dlaczego nie mamy dość Różewicza

Piotr Śliwiński

Recenzja Piotra Śliwińskiego z książki nauka chodzenia Tadeusz Różewicza.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Róże­wicz, jak on to robi, że nie mamy go jesz­cze dość?! To pyta­nie zda­je mi się naj­waż­niej­sze, gdyż wobec prak­ty­ki pole­ga­ją­cej na cią­głym powta­rza­niu tych samych zrzę­dli­wych dia­gnoz i powie­la­niu mino­de­ryj­nych por­tre­tów same­go sie­bie, już daw­no powin­ni­śmy mieć go dość. Po dziur­ki w nosie.

Tym­cza­sem jest cał­kiem na odwrót. Spo­śród poetów współ­cze­snych wła­śnie Róże­wicz zuży­wa się naj­wol­niej, a odtwa­rza naj­szyb­ciej. I pozo­sta­je pisa­rzem naj­bar­dziej tajem­ni­czym, coraz bar­dziej.

Powo­dem do pyta­nia o Róże­wi­cza jest uka­za­nie się nowej książ­ki poety. Nowej? Czy nauka cho­dze­nia jest książ­ką nową, sko­ro zbie­ra wier­sze w więk­szo­ści już nie­źle zna­ne, choć nie­sta­re, powsta­łe w obec­nej deka­dzie i dru­ko­wa­ne głów­nie w Sza­rej stre­fie (2002) i Wyj­ściu (2004)?

Może więc nowy jest tyl­ko ich plan albo to, że każ­de­mu towa­rzy­szy prze­kład na nie­miec­ki autor­stwa jed­ne­go z trzech tłu­ma­czy, Kar­la Dede­ciu­sa, Bern­har­da Hart­man­na i Andrze­ja Sło­mia­now­skie­go? Czy nie wystar­czy powie­dzieć o zda­rze­niu edy­tor­skim, pod­kre­ślić oko­licz­no­ści recep­cji, euro­pej­ską ran­gę twór­czo­ści sta­re­go poety?

Odno­to­wać jesz­cze jeden, jeden z wie­lu śla­dów obec­no­ści Róże­wi­cza we współ­cze­snej świa­do­mo­ści lite­rac­kiej, nie tyl­ko pol­skiej? Powtó­rzyć, ewen­tu­al­nie, kil­ka zna­nych roz­po­znań doty­czą­cych jego sto­sun­ku do koń­ca świa­ta, z jakim mie­li­śmy przez stu­le­cia do czy­nie­nia, koń­ca złu­dzeń, jaki­mi żywi­li­śmy się po woj­nie, że ów świat mimo wszyst­ko trwa, koń­ca drob­no­miesz­czań­skiej umo­wy, na mocy któ­rej nie zada­je się dra­ma­tycz­nych pytań na poważ­nie i wresz­cie koń­ca pew­ne­go życia, któ­re nie ma czym, bo nie chce byle czym się roz­po­go­dzić?

Te roz­po­zna­nia nie są bła­he, jed­nak nie tłu­ma­czą wystar­cza­ją­co, dla­cze­go nie mamy dość Róże­wi­cza. W zbio­rze dopie­ro co wyda­nym domi­nu­ją wpraw­dzie wier­sze – reasump­cje, powrot­ne dia­lo­gi ze sobą i przy­ja­ciół­mi, tak­że z tymi, któ­rych autor oso­bi­ście nie znał, lecz – poprzez ich dzie­ło – ist­nie­nie ich głę­bo­ko prze­żył. Wyda­je się rów­nież, że nie­ja­ką rolę ode­gra­ło nie­miec­kie ukie­run­ko­wa­nie spo­rej gar­ści zamiesz­czo­nych w nauce… utwo­rów, pew­nie dla tłu­ma­czy z tego wła­śnie powo­du dodat­ko­wo inte­re­su­ją­cych.

Zatem był­by to Róże­wicz widzia­ny pod spe­cjal­nym kątem, jak­by spro­fi­lo­wa­ny, odsło­nię­ty z jed­nej stro­ny bar­dziej niż z innych. Tyl­ko że to spo­strze­że­nie wyja­śnia nie za dużo. Róże­wicz raz jesz­cze oka­zu­je się bowiem twór­cą wią­żą­cym frag­men­ta­rycz­ność swe­go strzę­pią­ce­go się co rusz dzie­ła z jego wyjąt­ko­wą total­no­ścią. Poeta jest jak (gada­tli­wy, trze­ba przy­znać) afo­ry­sta – deta­licz­ny, roz­rzut­ny, nie­uważ­ny, a zara­zem wszech­ogar­nia­ją­cy.

Jest anty­no­micz­ny, nie­sko­ry do zawie­rze­nia poje­dyn­cze­mu zda­niu, ale pośród pło­dów swej wymow­no­ści, od cza­su do cza­su, znie­nac­ka – zaska­ku­ją­co cel­ny. Jest Pas­ca­lem nie­szczę­dzą­cym słów, bo nie­ma­ją­cym wyso­kie­go mnie­ma­nia o ich war­to­ści.

Kim jest? Poważ­nym śmier­tel­ni­kiem czy śmier­tel­nym kapry­śni­kiem? Jak pamię­ta­my, Miłosz mówił o nim: „poważ­ny śmier­tel­nik nie tań­czy”, i dalej w tym samym wier­szu: „jest łopa­tą i zra­nio­nym przez łopa­tę kre­tem”. Świet­ne fra­zy, god­ne mistrza, lecz raczej nie­praw­dzi­we, bo – Róże­wicz tań­czy. I wca­le nie­ko­niecz­nie rytu­al­ny dan­se maca­bre, choć kształt jego plą­su nie­ko­niecz­nie musi się spodo­bać. Jak nie podo­ba się jego treść, ta rze­czy­wi­stość, co wyzie­ra spod naszej wystu­dio­wa­nej i upo­rczy­wej igno­ran­cji zła, przy­bie­ra­ją­ca na sile, coraz bar­dziej zwy­cię­ska i coraz bar­dziej ośmie­sza­ją­ca uni­ki, jakie sta­ra­li­śmy się wobec niej sto­so­wać.

Ale to nie ten poeta, ktoś powie. W nauce cho­dze­nia mamy do czy­nie­nia z Róże­wi­czem nostal­gicz­nym, pra­wie rzew­nym. To praw­da, lecz i w tych wier­szach wysnu­tych z ser­decz­nej pamię­ci ludzi, roz­mów, epi­zo­dów, wątek wspo­mnień rwie się albo skrę­ca w gąszcz dygre­sji, nakła­da na jakieś cał­kiem nie­spo­dzie­wa­ne tema­ty. No i w rezul­ta­cie dobroć nasza, czy­tel­ni­ków, cier­pli­wość, do jakiej jeste­śmy zra­zu goto­wi, zno­wu zosta­je wysta­wio­na na pró­bę, czy też – mówiąc wprost – wystrych­nię­ta na dud­ka.

I dla­te­go powin­ni­śmy powie­dzieć „dość”. Dla­cze­go zatem nie mówi­my?
W odpo­wie­dzi parę naj­oczy­wist­szych wyja­śnień.
Krą­że­nie wokół swo­ich obse­sji, dygre­syj­ność i gadul­stwo, nie­spój­ność wykła­du, kapry­śność, zja­dli­wość i jed­no­cze­śnie się doko­nu­ją­ce unie­waż­nie­nia wła­snych odkryć, ten taniec, sło­wem, za któ­re­go spra­wą Róże­wicz fascy­nu­je nas i draż­ni, jest tań­cem dnia powsze­dnie­go, doświad­cze­niem współ­cze­sno­ści.

Roz­po­zna­je­my się w nim pra­wie wszy­scy. Jego prze­ja­wy widzi­my w samych sobie, w obrząd­kach zbio­ro­wych, w tym, co pły­nie z ołta­rzy (media) i świą­tyń (super­mar­ke­ty). Jed­nak waż­niej­sze jest, że Róże­wi­cza nie da się zali­czyć do post­mo­der­ni­stycz­nych pła­czek zawo­dzą­cych nad wido­wi­skiem-dzi­wo­wi­skiem, któ­re zastą­pi­ło daw­ny sens.

Wydo­by­wa­jąc na wierzch banal­ne już i nud­ne prze­słan­ki zni­ja­cze­nia cza­sów obec­nych, Róże­wicz – wła­śnie tą tań­czą­cą, roz­ko­le­ba­ną for­mą swych wier­szy – pozba­wia je osta­tecz­ne­go zna­cze­nia. Osta­tecz­nym zna­cze­niem jest śmierć. Jak Pous­sin w Arka­dii, tak Róże­wicz w kon­sump­cyj­nym raju mówi – w imie­niu śmier­ci – jestem. Dzię­ki temu żar­ty nabie­ra­ją prze­past­nej głę­bi.

Jed­nak dla nas ma zna­cze­nie, że swej wyso­kiej praw­dy nie obwiesz­cza z wyso­ko­ści, z kate­dry, ambo­ny, wie­ży z kości sło­nio­wej, jako wszyst­ko­wie­dzą­cy i wszyst­ko­czu­ją­cy atle­ta wraż­li­wo­ści, lecz mówi (gada, ple­cie) o niej jako jeden z bez­po­śred­nio zain­te­re­so­wa­nych, z całą doraź­no­ścią, a nawet czczo­ścią, któ­ra łączy się z taką posta­wą. Postu­lo­wa­na nie­gdyś, mię­dzy inny­mi przez Sta­ni­sła­wa Barań­cza­ka, „ety­ka bez auto­ry­te­tu” speł­ni­ła się w poecie posą­dza­nym przed laty o nihi­lizm. I to daje mu cią­gle nie­wy­czer­pa­ne zapa­sy wia­ry­god­no­ści.

Zna­cze­nie ma rów­nież i to, że jego realizm, opar­ty na feno­me­nal­nie roz­wi­nię­tej umie­jęt­no­ści patrze­nia na świat, nie pro­wa­dzi do ule­gło­ści wobec tego, co jest. Róże­wicz nie tyl­ko dema­sku­je nor­mal­ność jako pozór, lecz wyda­je się jed­nym z poetów meta­fi­zycz­nych. Nie cho­dzi wyłącz­nie o wier­sze, gdzie Bóg przy­po­mi­na o sobie jak nie­za­go­jo­na rana, waż­ne są i te, w któ­rych do gło­su docho­dzi swar­li­wość poety, wca­le nie pusta, nie­opar­ta na niczym i nie chcą­ca nicze­go.

Mora­li­sty­ka Róże­wi­cza nie jest czy­sto nega­tyw­na, ma meta­fi­zycz­ną pod­sta­wę, tak jak wyobra­ża ją sobie i odczu­wa czło­wiek nowo­cze­sny – odsła­nia­ją­cą się w nie­ocze­ki­wa­nych bły­skach, epi­fa­niach, nie na zawsze i nie na pew­no. Meta­fi­zy­ka w wyda­niu poety nie daje ani jemu, ani czy­tel­ni­ko­wi pew­no­ści, lecz nie­pew­no­ści daje god­ność.

No i wresz­cie są w książ­ce wier­sze nader zwar­te, gęste, cięż­kie, nie­roz­kła­dal­ne jak pocisk. Z tym że nie one nada­ją ton póź­ne­mu pisar­stwu tego poety. Domi­nu­je ton roz­kła­du. Roz­kła­du wła­snej for­my? Na odwrót. Roz­kła­da­ją­ca się fra­za Róże­wi­cza wno­si do dzi­siej­sze­go języ­ka czyn­nik ludz­ki, czy­li sła­by, czu­ły.

Wystar­czy włą­czyć radio, tele­wi­zor, pójść na wiec wybor­czy – wszę­dzie biją! Reto­rycz­nym cepem biją nas po gło­wach, tył­kach, kie­sze­niach, zabi­ja­ją zdro­wy roz­są­dek i sumie­nie. Kie­dy więc czy­ta się Róże­wi­cza, jego utwo­ry na wskroś anty­re­to­rycz­ne, nie­kry­ją­ce bez­sil­no­ści, drże­nia, to na chwi­lę odzy­sku­je się język i, co zupeł­nie para­dok­sal­ne, nadzie­ję.


 Tekst opu­bli­ko­wa­ny po raz pierw­szy w „Dzien­ni­ku”. Dzię­ku­je­my za zgo­dę na prze­druk.

O autorze

Piotr Śliwiński

profesor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Kierownik Zakładu Poetyki i Krytyki Literackiej UAM. Krytyk literacki, redaktor, badacz polskiej poezji współczesnej. Autor i współautor książek, m.in. Awangarda przedwojenna, Kraków 2004; Po całości. Szkice, punkty, Poznań 2016 ‒ razem z K. Hoffmannem i M. Jaworskim, a także redaktor blisko dwudziestu książek na temat poezji współczesnej (ostatnio Jakieś rozwiązania. Szkice o poezji (nie tylko) najnowszej, Poznań 2016).

Powiązania

Doświadczanie romantyczności

recenzje / KOMENTARZE Piotr Śliwiński

Autor­ski komen­tarz Pio­tra Śli­wiń­skie­go, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Roman­tycz­ność. Współ­cze­sne bal­la­dy i roman­se inspi­ro­wa­ne twór­czo­ścią Ada­ma Mic­kie­wi­cza, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 5 wrze­śnia 2022 roku.

Więcej

Wyczerpanie, niewyczerpane. Parę zdań o wyborze wierszy Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego

recenzje / ESEJE Piotr Śliwiński

Recen­zja Pio­tra Śli­wiń­skie­go, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Euge­niu­sza Tka­czy­szy­na-Dyc­kie­go Gdy­by ktoś o mnie pytał, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 11 mar­ca 2020 roku.

Więcej

Pozytywki i marienbadki

nagrania / między wierszami Różni autorzy

O twór­czo­ści Andrze­ja Sosnow­skie­go wypo­wia­da­ją się Woj­ciech Bono­wicz, Jacek Guto­row, Anna Kału­ża, Joan­na Orska, Piotr Śli­wiń­ski, Kamil Zając.

Więcej

Dyskusja „Barbarzyńcy czy nie. Dwadzieścia lat po przełomie”

nagrania / między wierszami Różni autorzy

Port Wro­cław 2009: wypo­wie­dzi Dariu­sza Nowac­kie­go, Pio­tra Śli­wiń­skie­go, Justy­ny Sobo­lew­skiej, Pio­tra Czer­niaw­skie­go, Dar­ka Fok­sa, Krzysz­to­fa Jawor­skie­go, Boh­da­na Zadu­ry, Roma­na Hone­ta.

Więcej

Literatura polska ostatniego dwudziestolecia

nagrania / między wierszami Piotr Śliwiński

Wykład Pio­tra Śli­wiń­skie­go o naj­waż­niej­szych publi­ka­cjach lite­rac­kich ostat­nich dwu­dzie­stu lat.

Więcej

Na co dzień raczej nie rozpaczam

wywiady / o pisaniu Jacek Podsiadło Piotr Śliwiński

Roz­mo­wa Pio­tra Śli­wiń­skie­go z Jac­kiem Pod­sia­dłą prze­pro­wa­dzo­na na spo­tka­niu autor­skim w Biu­rze Lite­rac­kim 30 stycz­nia 2014 i opu­bli­ko­wa­na na stro­nie dwutygodnika.com.

Więcej

Przedszkolny sen Marianki

recenzje / ESEJE Piotr Śliwiński

Szkic Pio­tra Śli­wiń­skie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Przed­szkol­ny sen Marian­ki Jac­ka Pod­sia­dły, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 20 kwiet­nia 2015 roku.

Więcej

Strojka

recenzje / KOMENTARZE Piotr Śliwiński

Autor­ski komen­tarz Pio­tra Śli­wiń­skie­go do książ­ki Hor­ror Poeti­cus.

Więcej

Krystyna Miłobędzka od początku

recenzje / ESEJE Piotr Śliwiński

Recen­zja Pio­tra Śli­wiń­skie­go z książ­ki dwa­na­ście wier­szy w kolo­rze Kry­sty­ny Miło­będz­kiej.

Więcej

Świat podminowany

recenzje / ESEJE Piotr Śliwiński

Recen­zja Pio­tra Śli­wiń­skie­go z książ­ki Imię i zna­mię Euge­niu­sza Tka­czy­szy­na-Dyc­kie­go.

Więcej

piąte królestwo – pięć uwag

recenzje / NOTKI I OPINIE Piotr Śliwiński

Autor­ski komen­tarz Pio­tra Śli­wiń­skie­go do książ­ki pią­te kró­le­stwo Roma­na Hone­ta, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 20 stycz­nia 2011 roku.

Więcej

sto jedenaście wierszy o własnym pomyśle na pustkę

recenzje / ESEJE Piotr Śliwiński

Recen­zja Pio­tra Śli­wiń­skie­go z książ­ki Oddam wier­sze w dobre ręce (1988–2010) Euge­niu­sza Tka­czy­szy­na-Dyc­kie­go, któ­ra uka­za­ła się 5 stycz­nia 2010 roku na łamach „Gaze­ty Wybor­czej”.

Więcej

Sześć głosów o wierszach Jacka Gutorowa

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Zdzi­sła­wa Jasku­ły, Andrze­ja Nowa­ka, Mie­czy­sła­wa Orskie­go, Pio­tra Śli­wiń­skie­go, Ada­ma Wie­de­man­na oraz Kon­ra­da Woj­ty­ły.

Więcej

Wierszem na odlew

recenzje / ESEJE Piotr Śliwiński

Recen­zja Pio­tra Śli­wiń­skie­go z książ­ki Kup kota w wor­ku Tade­usza Róże­wi­cza.

Więcej

O Bez stempla

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Anny Kału­ży, Jac­ka Guto­ro­wa, Ada­ma Wie­de­man­na, Pio­tra Śli­wiń­skie­go, Pio­tra Boga­lec­kie­go.

Więcej

Piotr Kępiński – krytyk z charakterem

recenzje / ESEJE Piotr Śliwiński

Recen­zja Pio­tra Śli­wiń­skie­go z książ­ki Bez stem­pla Pio­tra Kępiń­skie­go.

Więcej

O Rozbiórce

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Anny Kału­ży, Justy­ny Sobo­lew­skiej, Pio­tra Śli­wiń­skie­go i Karo­la Mali­szew­skie­go.

Więcej

Ponowoczesny Arcypoeta

recenzje / ESEJE Piotr Śliwiński

Recen­zja Pio­tra Śli­wiń­skie­go z książ­ki Wier­sze wypra­ne Mar­ci­na Świe­tlic­kie­go.

Więcej

On młody i genialny był…

recenzje / ESEJE Piotr Śliwiński

Recen­zja Pio­tra Śli­wiń­skie­go z książ­ki List otwar­ty Krzysz­to­fa Siw­czy­ka.

Więcej

Dialogi z wierszem (w tle)

recenzje / ESEJE Piotr Śliwiński

Recen­zja Pio­tra Śli­wiń­skie­go towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Mię­dzy wier­sza­mi Boh­da­na Zadu­ry, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 20 wrze­śnia 2002 roku.

Więcej

Nauka chodzenia

nagrania / z fortu do portu Tadeusz Różewicz

Cere­mo­nia przy­zna­nia Tade­uszo­wi Róże­wi­czo­wi Wro­cław­skiej Nagro­dy Poetyc­kiej Sile­sius 2008 za cało­kształt twór­czo­ści.

Więcej

Y=

recenzje / IMPRESJE Adam Poprawa

Recen­zja Ada­ma Popra­wy z książ­ki nauka cho­dze­nia / gehen ler­nen Tade­usza Róże­wi­cza.

Więcej

Lekcja Różewicza

recenzje / NOTKI I OPINIE Wojciech Bonowicz

Nota Woj­cie­cha Bono­wi­cza o książ­ce nauka cho­dze­nia / gehen ler­nen Tade­usza Róże­wi­cza.

Więcej

Rzutowanie poezji na powierzchnię płaską pokrytą drukiem w porządku określonym przez program AutoCAD 2008/Get 2007

recenzje / IMPRESJE Mirosław Ratajczak

Recen­zja Miro­sła­wa Rataj­cza­ka z książ­ki nauka cho­dze­nia / gehen ler­nen Tade­usza Róże­wi­cza.

Więcej

Czytać głębiej

recenzje / ESEJE Tomasz Fijałkowski

Recen­zja Toma­sza Fijał­kow­skie­go z książ­ki Hor­ror poeti­cus Pio­tra Śli­wiń­skie­go.

Więcej

Ćwiczenia z bezstronności

recenzje / ESEJE Maciej Boenisch

Recen­zja Macie­ja Boeni­scha z książ­ki Hor­ror Poeti­cus Pio­tra Śli­wiń­skie­go.

Więcej