recenzje / ESEJE

Dlaczego potrzebny jest nam Honet?

Michał Larek

Recenzja Michała Larka z książki piąte królestwo Romana Honeta.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Wier­sze Roma­na Hone­ta zachę­ca­ją nie tyle do inter­pre­ta­cji, co do ozna­ko­wa­nia kil­ku istot­niej­szych ele­men­tów tej poetyc­kiej maszy­ny, na rzecz któ­rej pra­cu­ją.
Taki afo­ryzm przy­szedł mi do gło­wy w trak­cie lek­tu­ry pią­te­go kró­le­stwa, naj­now­sze­go tomu zna­ne­go auto­ra, i on wła­śnie wyzna­czy stra­te­gię niniej­szej notat­ki.
To nie będzie zatem lau­da­cja, ale nie­peł­ny rejestr cech, za któ­re chęt­nie pochwa­lił­bym, gdy­bym był bar­dziej empa­tycz­nym kry­ty­kiem 🙂
Prze­czy­taj­my na głos „Straż­ni­ka”, wiersz, któ­ry otwie­ra książ­kę:

nie ma już prąż­ka sre­bra,
prze­bie­ga­ją­ce­go po zaśnie­żo­nych wize­run­kach
agne­thy i fri­dy w tele­dy­sku. ciem­ność żło­bią­ca ska­zy
i czy­stość – nie ma już dwóch sióstr w pędzie,
w pozo­sta­wia­niu. pió­ra spa­da­ją
do rowów melio­ra­cyj­nych,
wiatr potrą­ca wisiel­ca,
ścią­ga z nie­go skó­rę.
wyspa­łeś się? – szep­cze.
okrut­nie pra­cu­je­cie, samot­ni,
dla mgły, dla pusty­ni

Co moż­na tu wysły­szeć w tym odro­bi­nę syczą­cym i inten­syw­nie wizu­ali­zu­ją­cym języ­ku? Na przy­kład cią­go­ty Hone­ta do snu­cia opo­wie­ści, któ­ra brzmi rów­no­cze­śnie jak baśń i jak cał­kiem współ­cze­sna nar­ra­cja. Dys­kret­ne nawią­za­nie do kli­pów Abby, któ­rej strzęp­ki pio­se­nek chy­ba każ­dy ma z nas zako­do­wa­ne głę­bo­ko w pamię­ci, gra­wi­tu­je tak­że w stro­nę pate­tycz­niej­szych reje­strów. Reto­ry­ka medial­na (prąż­ki sre­bra, zaśnie­żo­ne wize­run­ki, tele­dysk) spla­ta się z odświęt­nie her­me­tycz­nym sty­lem: „ciem­ność żło­bią­ca ska­zy / i czy­stość – nie ma już dwóch sióstr w pędzie, / w pozo­sta­wia­nie”. Tak będzie przez cały tom. Przez cały tom poeta będzie udo­wad­niał, że lubi mie­szać stra­te­gie reali­stycz­ne ze stra­te­gia­mi mity­za­cyj­ny­mi, idiom popo­wy z poważ­nym, sacrum z pro­fa­num, detal z sym­bo­lem, dzię­ki cze­mu uda­je mu się uzy­ski­wać bar­dzo nastro­jo­we efek­ty. Szcze­gól­nie inte­re­su­ją­cy frag­ment znaj­dzie­my w „Gołę­bi­cach”:

ta gło­wa zdję­ta z koń­skiej szyi,
park, tam gdzie czte­ry kobie­ty w poświa­cie
piły bory­go z roze­rwa­nych chłod­nic
i płyn do spry­ski­wa­czy

Dla mnie jest to autor­skie zaaran­żo­wa­nie szek­spi­row­skiej sce­ny, w któ­rej głów­ną rolę gra­ją wiedź­my, na przy­kład te z Mak­be­ta. Pew­nie cie­szy mnie szcze­gól­nie umiesz­cze­nie „roze­rwa­nych chłod­nic” w nowo­cze­śnie roman­tycz­nej sce­ne­rii.
Ale wróć­my do „Straż­ni­ka”.
Tam wła­śnie zni­ka­ją Agne­tha, Fri­da, dwie sio­stry, zni­ka­ją bogi­nie euro­pej­skie­go popu. Poja­wia­ją się jakieś pió­ra (kto pod­po­wie ich zna­cze­nie?!), wraz z nimi spa­da­my do rowów melio­ra­cyj­nych (zno­wu przy­jem­ny detal, któ­ry umiej­sca­wia nas w mate­rial­nych oko­licz­no­ściach), żeby obej­rzeć zja­wi­sko, któ­re Honet odtwa­rza w wie­lu swo­ich tek­stach. Mam na myśli suge­styw­ny teatr per­so­ni­fi­ka­cji. Tu głów­nym boha­te­rem jest wiatr, czę­sty bywa­lec innych liry­ków auto­ra Ali­cji. Oży­wio­ny i uczło­wie­czo­ny żywioł prze­obra­ża się w figu­rę rodem z jakie­goś hor­ro­ru, by jed­nak na samym koń­cu wykrze­sać z sie­bie odro­bi­nę czu­ło­ści – bo tak czy­tam to szep­czą­ce „wyspa­łeś się?” Final­na sen­ten­cja – „okrut­nie pra­cu­je­cie, samot­ni, / dla mgły, dla pusty­ni” – to kolej­ny znak mar­ko­wy Hone­ta, któ­ry raz po raz przy­ta­cza w obrę­bie głów­nej „akcji” lirycz­nej cudze fra­zy brzmią­ce jak jakieś auto­te­ra­peu­tycz­ne zaklę­cia.
Ile­kroć czy­tam koń­ców­kę tego wier­sza, nawie­dza mnie duch Harol­da Blo­oma. Każe mi on widzieć w Hone­cie twór­cę, któ­ry pisze wier­sze, nie­ustan­nie odno­sząc się do twór­czo­ści Zaga­jew­skie­go. Szko­da, że nie widzę miny poety, kie­dy czy­ta te sło­wa. Ale napraw­dę tak myślę. Obaj poeci mają prze­cież sła­bość do per­so­ni­fi­ka­cji, sen­ten­cji, mity­zo­wa­nia natu­ry, wznio­słych zwro­tów do adre­sa­ta (czę­sto nie­oży­wio­ne­go), porów­nań, smut­nych sce­ne­rii, reto­ry­ki ści­szo­nej roz­pa­czy. Tu muszę jed­nak dopo­wie­dzieć waż­ną rzecz: Honet pisze Zaga­jew­skim, ale i prze­ciw­ko Zaga­jew­skie­mu. Boha­ter Hone­ta nie jest sytym miesz­czu­chem jak boha­ter Zaga­jew­skie­go, któ­ry tak łatwo zachwy­ca się swo­imi pięk­nost­ka­mi reto­rycz­ny­mi, swo­imi wizja­mi total­ne­go pogo­dze­nia ze świa­tem. Honet, przej­mu­jąc pew­ne ele­men­ty poeto­lo­gicz­ne (wymie­ni­łem je przed chwi­lą), odrzu­ca precz miesz­czań­ski sen­ty­men­ta­lizm i kon­stru­uje bar­dziej bru­tal­ne, wul­gar­ne i doj­mu­ją­ce dys­kur­sy. Honet nigdy nie będzie opie­wał oka­le­czo­nej demo­kra­cji, no chy­ba, że prze­sta­nie być Hone­tem 🙂 Honet reali­zu­je tę wer­sję bio­gra­fii Zaga­jew­skie­go, na któ­rą Zaga­jew­ski nigdy by się nie odwa­żył, ale któ­rej moż­li­wość cza­sem lękli­wie sygna­li­zu­je. W tek­ście non­sza­lanc­ko zaty­tu­ło­wa­nym „Obro­na poezji, etc” Zaga­jew­ski napi­sał:

Tak, obro­na poezji i wyso­ki styl, etc.,
ale tak­że let­nie wie­czór w małym mia­stecz­ku,
gdy pach­ną ogro­dy a koty spo­koj­nie sie­dzą
przed doma­mi, jak chiń­scy filo­zo­fo­wie

Dziar­skie jest to „etc”! I czło­wiek uśmie­cha się, kie­dy obser­wu­je, jak ten pra­wie-że-nobli­sta z Kra­ko­wa patrzy z dystan­sem na swo­je klu­czo­we pro­duk­ty inte­lek­tu­al­ne. Ale prze­cież trzy kolej­ne linij­ki bez par­do­nu dewa­stu­ją poku­sę przed­sta­wie­nia swo­je­go dzik­sze­go obli­cza, gwał­cą zło­żo­ną obiet­ni­cę per­wer­syj­niej­sze­go poezjo­wa­nia. Zaga­jew­ski zatrzy­mu­je się w naj­bar­dziej obie­cu­ją­cym momen­cie, i dla­te­go potrze­by jest nam Honet, któ­ry wła­śnie wte­dy roz­po­czy­na swo­ją przy­go­dę.
Prze­czy­taj­my wiersz „Kat”, żeby zoba­czyć, jak to wyglą­da:

wybie­głem w morze, w ustach
mia­łem sól, obfi­tą pla­żę.
w wodzie leża­ły – rower, maszy­na do drin­ków,
wiatr był jak mowa zwie­rząt wycho­wa­nych
w cie­niu. dzi­ki. dzi­ki był wiatr,
kie­dy powsta­wał z gnie­wu
i wrę­czał mi piłę. kie­dy mi szep­tał,
co ma w oczach kat, gdy ude­rza,
rżnie: płat­ki śnie­gu błysz­czą­ce
na sie­ci trak­cyj­nej, żni­wo
ostat­niej nocy – bia­łe,
bez­wło­se cia­ło i rucha­nie

W tym wier­szu, kore­spon­du­ją­cym ze „Straż­ni­kiem”, znaj­dzie­my też ele­men­ty, przy pomo­cy któ­rych Zaga­jew­ski budu­je wła­sne liry­ki. „Ja” na tle przy­ro­dy, nie­mal meta­fi­zycz­ny kon­takt czło­wie­ka z zewnę­trzem, pla­stycz­ne per­so­ni­fi­ko­wa­nie wia­tru etc. Ale są tu prze­cież sfor­mu­ło­wa­nia, któ­rych autor Powro­tu nigdy by nie użył. Cho­ciaż­by w mia­rę deli­kat­ne w ustach mia­łem obfi­tą pla­żę – tu prze­cież mimo wszyst­ko coś mrocz­niej­sze­go daje o sobie znać. Zaga­jew­ski poprze­stał­by na bez­piecz­nej fra­zie w ustach mia­łem sól. A Honet potrze­bu­je ostrzej­sze­go tonu. Trze­cia linij­ka („w wodzie leża­ły – rower, maszy­na do drin­ków”) też jakoś dziw­nie zgrzy­ta, dla­te­go znaj­dzie­my ją u Hone­ta, nie u Zaga­jew­skie­go. No i ostat­nie sześć wer­sów, któ­re koń­czą się „rucha­niem”. Wspa­nia­ły ostrzał sym­pa­tycz­nych land­sza­ftów Zaga­jew­skie­go!
Wnio­sek?
Honet daje to, cze­go nie potra­fi dać Zaga­jew­ski, a od cze­go więk­szość z nas, jak sądzę, jest uza­leż­nio­na dzi­siaj: pikan­te­rię, dosad­ność, per­wer­sję, okru­cień­stwo. Honet lepiej zaspo­ka­ja nasze zmy­sły, któ­re prze­cież pro­gra­mu­ją nasze tech­ni­ki mówie­nia o świe­cie i bycia w świe­cie. Zaga­jew­ski nas usy­pia, Honet oży­wia. W tym sen­sie daje nam lep­szy wgląd w nas samych – dla­te­go jest nam potrzeb­ny.
Przy­naj­mniej tak to sobie teraz wyobra­żam.

O autorze

Michał Larek

Urodzony w 1978 roku. Adiunkt w Zakładzie Literatury i Kultury Nowoczesnej IFP UAM, redaktor "Czasu Kultury". Zajmuje się literaturą XX i XXI wieku, antropologią mediów i kulturą popularną.

Powiązania

Lęk przed sztucznością

recenzje / ESEJE Michał Larek

Recen­zja Micha­ła Lar­ka z książ­ki Maki­jaż Jerze­go Jar­nie­wi­cza.

Więcej

Sama się! O Bach for my baby Justyny Bargielskiej

recenzje / ESEJE Michał Larek

Recen­zja Micha­ła Lar­ka towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze dru­gie­go wyda­nia książ­ki Justy­ny Bar­giel­skiej Bach for my baby.

Więcej

Jak mówić, czyli być?

recenzje / ESEJE Michał Larek

Recen­zja Micha­ła Lar­ka z książ­ki O rze­czach i ludziach (1991–2010) Dariu­sza Sośnic­kie­go.

Więcej

Genetycznie sensualna fantazja Honeta

recenzje / ESEJE Marcin Sierszyński

Recen­zja Mar­ci­na Sier­szyń­skie­go z książ­ki pią­te kró­le­stwo Roma­na Hone­ta, któ­ra uka­za­ła się na por­ta­lu wywrota.pl.

Więcej

Ręce i psy. O przywracaniu ciała w poezji Romana Honeta

recenzje / ESEJE Jacek Mączka

Recen­zja Jac­ka Mącz­ki z książ­ki pią­te kró­le­stwo Roma­na Hone­ta, któ­ra uka­za­ła się w 2011 roku w kwar­tal­ni­ku „Fra­za”.

Więcej

„Ostre fale głęboko w nas” — obrazy przejścia w piątym królestwie Romana Honeta

recenzje / ESEJE Monika Kocot

Recen­zja Moni­ki Kocot z książ­ki pią­te kró­le­stwo Roma­na Hone­ta, któ­ra uka­za­ła się w 2011 roku w kwar­tal­ni­ku „Fra­za”.

Więcej

Można znaleźć siebie

recenzje / ESEJE Magdalena Bartnik

Recen­zja Mag­da­le­ny Bart­nik z pią­te­go kró­le­stwa Roma­na Hone­ta.

Więcej

piąte królestwo – pięć uwag

recenzje / NOTKI I OPINIE Piotr Śliwiński

Autor­ski komen­tarz Pio­tra Śli­wiń­skie­go do książ­ki pią­te kró­le­stwo Roma­na Hone­ta, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 20 stycz­nia 2011 roku.

Więcej

„dla mgły, dla pustyni”

recenzje / KOMENTARZE Roman Honet

Autor­ski komen­tarz Roma­na Hone­ta do wier­sza „dla mgły, dla pusty­ni” z książ­ki pia­te kró­le­stwo, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 27 stycz­nia 2013 roku.

Więcej

„ptak już nigdy”

recenzje / KOMENTARZE Roman Honet

Autor­ski komen­tarz Roma­na Hone­ta do wier­sza „ptak już nigdy” z książ­ki pią­te kró­le­stwo.

Więcej

To ja posadziłem palmy i wybrałem małpy

wywiady / o książce Roman Honet

Z Roma­nem Hone­tem o książ­ce pią­te kró­le­stwo roz­ma­wia Kon­rad Woj­ty­ła.

Więcej