recenzje / ESEJE

Dobre zawody

Arkadiusz Morawiec

Recenzja Arkadiusza Morawca z książki Rtęć Bogusława Kierca, która ukazała się w listopadzie 2011 roku na łamach „Nowych Książek”.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Z regu­lar­no­ścią, już od bli­sko czter­dzie­stu lat, wyda­je swe tomi­ki poetyc­kie Bogu­sław Kierc. W mija­ją­cym dzie­się­cio­le­ciu uka­za­ły się: Zaskro­niec (2003), Szew­ski ponie­dzia­łek (2005), Plank­ton (2006), Cło (2008). Zwień­cze­niem tej deka­dy jest Rtęć.

Na książ­kę zło­ży­ły się dwa cykle: „Odli­cza­nie” i „Doli­cza­nie”, oraz wyod­ręb­nio­ny jako epi­log, a może jako trze­ci cykl, wiersz „Kamień i laur”. W sumie zawie­ra ona prze­szło pół set­ki utwo­rów, ukła­da­ją­cych się w opo­wieść, w poemat o prze­mia­nie. Kom­po­zy­cja tomu, swo­iście syme­trycz­na, lustrza­na („Odli­cza­nie” – „Doli­cza­nie”), odzwier­cie­dla upływ cza­su, nie­unik­nio­ność śmier­ci, a tak­że wątek poszu­ki­wa­nia, ducho­wą pro­gre­sję, dro­gę do zjed­no­cze­nia z Bogiem. Punk­tem wyj­ścia jest wiersz 1. Szyb­ko, w któ­re­go boha­ter­ce roz­po­zna­je­my mistycz­kę Kata­rzy­nę ze Sie­ny, pro­jek­tu­ją­cy, o czym prze­ko­nu­ją i pozo­sta­łe wier­sze, swo­isty wzo­rzec byto­wa­nia ( wola­ła koronę//cierniową, więc po latach ją tak poprze­bi­jał / Sobą, jak sam prze­bi­ty był tymi gwoź­dzia­mi / na krzy­żu i cier­nia­mi uwień­czył ją – i jak/On była ona sama; byli tacy sami). Punk­tem doj­ścia jest wspo­mnia­ny wiersz-epi­log, ujmu­ją­cy egzy­sten­cję wła­sną poety z per­spek­ty­wy sta­ro­ści, poprze­dzo­ny wymow­nym auto­ko­men­ta­rzem, samo­oce­ną, wypo­ży­czo­ną z dru­gie­go listu św. Paw­ła do Tymo­te­usza: W dobrych zawo­dach wystą­pi­łem. Pomię­dzy przy­go­to­wa­niem do dro­gi (w wier­szu ini­cjal­nym czy­ta­my: Szyb­ko, bo już poju­trze tam jedzie­my, grze­bię /w żywo­tach świę­tych a jej zwień­cze­niem roz­gry­wa­ją się w Rtę­ci zda­rze­nia ducho­we.

War­to zwró­cić uwa­gę na jesz­cze jeden aspekt kom­po­zy­cji. Otóż wier­sze wcho­dzą­ce w skład „Odli­cza­nia” są ponu­me­ro­wa­ne (1, 2, 3…), przy czym w wier­szu dwu­dzie­stym siód­mym, „Po (spo­wie­dzi)”, dwój­ka jest odwró­co­na, tak że współ­two­rzy wraz z sió­dem­ką romb i suge­ru­je (jakiś) obrót. I oto, zgod­nie ze wska­za­niem, następ­ne wier­sze cyklu ponu­me­ro­wa­ne są odwrot­nie: 6, 5, 4, 3, 2, 1; ostat­ni z nich, „0. Naśla­do­wa­nie”, trak­tu­je o śmier­ci. Po nim (czy też po niej) poja­wia się wspo­mnie­nio­wo-zaświa­to­we „Doli­cza­nie”, też nume­ro­wa­ne, tyle że za pomo­cą słów: od „Pierw­sze­go” aż po „Osiem­na­sty” i „Ostat­ni”. Jedy­nym wier­szem nie­nu­me­ro­wa­nym w zbio­rze jest jego sum­ma, swo­isty nagro­bek: „Kamień i laur”. Nume­ra­cja, jak suge­ro­wa­łem, odzwier­cie­dla logi­kę ducho­wej wędrów­ki, jak widać, wca­le nie­pro­stej; przy­wo­łu­je też na myśl prak­ty­ki medy­ta­cyj­ne, choć­by (nume­ro­wa­ne) sta­cje dro­gi krzy­żo­wej.

Zna­mio­nu­ją­ce książ­kę ubó­stwo realiów, współ­cze­sne­go milieu, wyda­je się więc uza­sad­nio­ne. Nie zaska­ku­je też. sta­no­wią­ca tło ducho­wych zma­gań, prze­strzeń przed­sta­wio­na pierw­sze­go cyklu ( Morze, win­ni­ce i oliw­ne gaje, chó­ry cypry­sów), nie­wie­le róż­nią­ca się od śród­ziem­no­mor­skich, par­na­si­stow­skich pej­za­ży z tomu Ita­lia Konop­nic­kiej czy z wier­szy Staf­fa. Dla Kier­ca naj­istot­niej­sze jest to, co usy­tu­owa­ne poza cza­sem: wysu­bli­mo­wa­ny (bar­dziej kul­tu­ro­wy niż empi­rycz­ny) wło­ski pej­zaż funk­cjo­nu­je w jego książ­ce jako rama pere­gry­na­cji, któ­rej celem jest prze­nieść //parszywą duszę w lep­sze Ty.

Kierc, odzwier­cie­dla­jąc tę wędrów­kę, ocho­czo się­ga po para­doks. W oma­wia­nej książ­ce wyraź­nie widocz­ne są śla­dy zarów­no meta­fi­zycz­nej poezji baro­ku, jak i dzieł daw­nych misty­ków, nota­be­ne, zwy­kle nie­stro­nią­cych od poezji. W Rtę­ci nie tyl­ko meta­fo­ry­ka (noc ciem­na) odsy­ła do pism św. Jana od Krzy­ża. Autor tomu pene­tru­je sfe­ry meta­fi­zycz­ne, ale też imi­tu­je wypo­wiedź mistycz­ną (domy­ślam się, że głów­nym celem poety jest jed­nak imi­ta­cja poję­ta reli­gij­nie). W wier­szu „0. Naśla­do­wa­nie”, przy­wo­dzą­cym na myśl słyn­ną książ­kę Toma­sza a Kem­pis (De imi­ta­tio­ne Chri­sti), znaj­du­je­my eks­ta­tycz­ne i „alo­gicz­ne” fra­zy oraz wyzna­nia: z dala obna­żo­ne – cia­ło, nagość z ognia, co nie parzy, w tym wirze zja­wio­na pięk­ność Two­jej twarzy/wyrwała mnie z tam­te­go mnie (czy nie-mnie), Chry­ste, / i – nie wiem, jak powie­dzieć – uto­ną­łem w górę . Kierc śmia­ło łączy, podob­nie jak św. Jan od Krzy­ża i jak czy­ni­ła to przy­wo­ła­na w jed­nym z wier­szy św. Tere­sa z Avi­la, ducho­we z cie­le­snym, zmy­sło­wym, ero­tycz­nym. Skłon­ność do abs­trak­cji (nie­chęć do kon­kre­tu) nic jest więc u poety abso­lut­na. Ale też – rzecz to istot­na – tym, co szcze­gól­nie poetę (pozwo­lę sobie na alu­zję) pobu­dza, ponę­ca i powa­bia, jest tajem­ni­ca wcie­le­nia, Bóg-czło­wiek czy też, ujmu­jąc rzecz mniej teo­lo­gicz­nie i sze­rzej: dwa nie­ro­ze­rwal­ne aspek­ty bycia, dusza i cia­ło (Wiem, że pośrod­ku i zaraz Cie­bie spo­tkam). Nawet anio­ło­wie są w tej liry­ce, wbrew teo­lo­gii, nie­zu­peł­nie bez­cie­le­śni.

Wszel­kie dzia­ła­nie doko­nu­je się w Rtę­ci pomię­dzy „ja” a „Ty”. To poezja medy­ta­cyj­na, raczej jed­nak impul­syw­na, „zaczep­na” ani­że­li wyci­szo­na – zde­rza­ją­ca ze sobą sfe­ry, zda­je się, nie­współ­mier­ne. Obok już przy­wo­ła­nych moty­wów znaj­dzie­my w tomie wąt­ki andro­gi­nicz­ne, sple­cio­ne ze sobą czte­ry żywio­ły, a tak­że dzień i noc, jawę i sen, mło­dość i sta­rość, życie i śmierć, i jesz­cze ów „para­dok­sal­ny” metal, rtęć (w okul­ty­zmie wią­za­ny z Her­me­sem, pośred­ni­kiem mię­dzy dzie­dzi­ną bogów i świa­tem ludzi). Obok para­dok­sów, wypo­ży­czo­nych zresz­tą nie tyl­ko z pism misty­ków, arty­stycz­nym wyra­zem błą­ka­nia się poety po obsza­rach nie­okre­ślo­no­ści (po gajach, chasz­czach i wykro­tach) jest tryb wypo­wie­dzi lirycz­nej, któ­ry nazwał­bym nie­zo­bo­wią­zu­ją­co, stru­mie­niem świa­do­mo­ści meta­fi­zycz­nej. Cechu­je go już to płyn­na i kunsz­tow­na skład­nia, już to upodo­ba­nie do elip­sy, a w efek­cie wie­lo­znacz­ność (czę­ściej jed­nak dwu­znacz­ność), wywie­dzio­na raczej od Przy­bo­sia, Bia­ło­szew­skie­go, Wojacz­ka, może i póź­ne­go Leśmia­na, niż od hisz­pań­skich dok­to­rów Kościo­ła. Kierc potra­fi zbu­do­wać utwór z jed­ne­go dłu­gie­go wypo­wie­dze­nia. Nie tyl­ko z racji posłu­gi­wa­nia się para­le­li­zmem, ali­te­ra­cją, rymem, instru­men­ta­cją (Kierc jest mistrzem eufo­nii!) nie­któ­re fra­zy brzmią jak modli­tew­ne, eks­ta­tycz­ne zaklę­cia. Innym zna­mie­niem tej poezji jest pro­wo­ka­cja. Wiersz „Trze­cie­go dnia”, któ­re­go tytuł jest przej­rzy­stą reli­gij­ną alu­zją, zbu­do­wa­ny jest z takich oto dys­ty­chów: Trza­snę­ły wro­ta. Zapach­nia­ło / cia­łem, jak wcho­dzi w dru­gie cia­ło. // Krzyk sój­ki. Cyprys się poru­szył. /Dusza tkwi nago w gołej duszy . Oczy­wi­ście podob­ne sakral­no-ero­tycz­ne kon­cep­ty zna­my z poezji baro­ku; nagość zaś, a w każ­dym razie „ogo­ło­ce­nie”, jest obra­zem dobrze zado­mo­wio­nym w misty­ce, mają­cym – jak wie­my – sens wca­le nie­do­słow­ny.

Przy­znam, że wszel­ką poezję ucho­dzą­cą za zapis doznań mistycz­nych trak­tu­ję z dystan­sem. Z jed­nej stro­ny, owszem, zda­ję sobie spra­wę, że dla wyra­że­nia doświad­czeń tak wyjąt­ko­wych bywa poezja narzę­dziem bar­dziej spraw­nym niż inne. Z dru­giej jed­nak pre­zen­to­wa­nie przez pisa­rzy obja­wień, eks­taz (nigdy nie prze­ko­nam się, czy wykon­cy­po­wa­nych, czy praw­dzi­wych) w ramach insty­tu­cji lite­ra­tu­ry wyda­je rni się podej­rza­ne, nie­le­d­wie gro­te­sko­we, i to nie­za­leż­nie od ran­gi auto­ra. Na szczę­ście pozo­sta­je mi, nie­po­praw­ne­mu scep­ty­ko­wi, este­tycz­na dys­po­zy­cja, pozwa­la­ją­ca doce­nić lite­rac­ki kunszt. W przy­pad­ku Kier­ca jest on nie­wąt­pli­wy.


Tekst opu­bli­ko­wa­ny na łamach „Nowych Ksią­żek” (11/2011). Dzię­ku­je­my za udo­stęp­nie­nie mate­ria­łu.

O autorze

Arkadiusz Morawiec

Urodzony w 1969 roku. Literaturoznawca, krytyk literacki. Profesor w Katedrze Literatury Polskiej XX i XXI wieku Uniwersytetu Łódzkiego, współpracownik miesięcznika „Nowe Książki”. Wydał: „Poetyka opowiadań Gustawa Herlinga-Grudzińskiego” (2000), „Seweryna Szmaglewska (1916-1992). Bibliografia” (2007), „Literatura w lagrze, lager w literaturze. Fakt – temat – metafora” (2009). Mieszka w Łodzi.

Powiązania

Poeta współczesny, uwikłany

recenzje / ESEJE Arkadiusz Morawiec

Recen­zja Arka­diu­sza Moraw­ca z książ­ki Imię i zna­mię Euge­niu­sza Tka­czy­szy­na-Dyc­kie­go.

Więcej

Granica

recenzje / ESEJE Arkadiusz Morawiec

Recen­zja Arka­diu­sza Moraw­ca z Prze­kre­ślo­ne­go począt­ku Ryszar­da Kry­nic­kie­go.

Więcej

Kamień i laur

recenzje / KOMENTARZE Bogusław Kierc

Autor­ski komen­tarz Bogu­sła­wa Kier­ca do wier­sza z książ­ki Rtęć, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 19 sierp­nia 2010 roku.

Więcej