recenzje / KOMENTARZE

Drzewo na opak? Kilka dań o jednym wierszu Pounda

Michał Piętniewicz

Komentarz Michała Piętniewicza do wiersza „Drzewo” Ezry Pounda z książki Wiersze, poematy i Pieśni wydanej nakładem Biura Literackiego 5 stycznia 2012 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Drzewo

Sta­łem bez ruchu, byłem drze­wem w borze,
Co wie o rze­czach dotąd nie­wi­dzia­nych,
O Daf­ne i o gięt­kim lau­rze cia­ła,
O parze star­ców, co gości­nę dała
Bogom i w dąb się zmie­ni­ła i wiąz.
Lecz to nie sta­ło się jesz­cze w tej chwi­li,
Gdy sta­rzy bogów uprzej­mie pro­si­li
Do ser­ca domu, w pło­mie­nia pobli­że,
Dopie­ro póź­niej mógł się zda­rzyć cud.
Ja, tak czy owak, byłem drze­wem w borze,
Poją­łem to, co drze­wo pojąć może:
Rze­czy, co dla mnie czczym wymy­słem były.


Bar­dzo wąt­pię, aby ten wiersz był mia­ro­daj­ną egzem­pli­fi­ka­cją poety­ki Poun­da. Jest on jed­nak w książ­ce Wier­sze, poema­ty, pie­śni, że wyra­żę się banal­nie: wyjąt­ko­wy, a jeśli nie wyjąt­ko­wy to w spo­sób zna­czą­cy odsta­ją­cy od resz­ty utwo­rów, któ­re cechu­je zróż­ni­co­wa­na i mean­drycz­na poetyc­ka nar­ra­cyj­ność. Ten wiersz jest, by tak rzec na tyle skon­den­so­wa­ny i zagęsz­czo­ny, jego for­mu­ła jest zara­zem na tyle wyra­zi­sta jak i zaciem­nia­ją­ca seman­tycz­ny gąszcz tek­stu, że war­to mu poświę­cić parę przy­naj­mniej uwag.

Tytuł Drze­wo odsy­ła do mate­rii świa­ta, ści­ślej: do przy­ro­dy nie­oży­wio­nej. Szyb­ko jed­nak nastę­pu­je prze­orien­to­wa­nie czy­tel­ni­ka i zwró­ce­nie uwa­gi, że drze­wo nie ozna­cza bynaj­mniej mate­rii nie­oży­wio­nej, nie jest egzem­pli­fi­ka­cją real­nie ist­nie­ją­ce­go przed­mio­tu ani nawet jego meta­fo­rą, ale sta­je się utoż­sa­mio­ne i zjed­no­czo­ne z pod­mio­tem mówią­cym w wier­szu. Drze­wo zosta­je utoż­sa­mio­ne z „ja” mówią­cym w wier­szu bez żad­nej wcze­śniej­szej argu­men­ta­cji poetyc­kiej. Czy­tel­nik musi a prio­ri przy­jąć ten gwa­rant onto­lo­gicz­ny, że drze­wo i oso­ba mówią­ca w wier­szu to jeden i ten sam pod­miot – przed­miot.

Ani­mi­za­cja jest tutaj rów­nież per­so­ni­fi­ka­cją, ale nie o to zda­je się cho­dzi. Banal­ne oży­wie­nie mate­rii nie­oży­wio­nej jest czę­stym zabie­giem tek­sto­wym, o któ­re nie powin­no kru­szyć się bez potrze­by inter­pre­ta­cyj­nej kopii. Spra­wą wyma­ga­ją­cą dal­sze­go inter­pre­ta­cyj­ne­go prze­bie­gu wyda­je się wła­śnie owa nie­odróż­nial­ność, brak róż­ni­cy onto­lo­gicz­nej mię­dzy drze­wem, któ­re w zdro­wo­roz­sąd­ko­wym porząd­ku odsy­ła do nie­oży­wio­nej mate­rii świa­ta a pod­mio­tem mówią­cym w wier­szu, któ­re na sie­bie byt drze­wa przyj­mu­je i z nim się utoż­sa­mia.

Fakt bra­ku owej onto­lo­gicz­nej róż­ni­cy pocią­ga za sobą dal­sze kon­se­kwen­cje poznaw­cze. W kolej­nych wer­sach docho­dzi do gło­su alu­zja mito­lo­gicz­na do Daf­ne, któ­ra ucie­ka­jąc przed Appo­li­nem zosta­ła zmie­nio­na przez swo­je­go ojca w drze­wo. Daf­ne jest jed­nak tak­że „rze­czą nie­wi­dzia­ną”, a zatem jak­by (nie)istniejącą, któ­rej ist­nie­nie roz­gry­wa się wła­śnie w polu nie­wi­dzial­ne­go i wła­śnie przez to, co nie­wi­dzial­ne ma sens. Nie­wi­dzial­ne zatem, nie­wi­docz­ne sta­je się gwa­ran­tem ist­nie­nia.

Idąc dalej poprzez wiersz stwier­dza­my, że nie­wi­dzial­ne nie tyl­ko kon­sty­tu­uje bycie drze­wa, ale tak­że je otwie­ra, zapra­sza do swo­je­go drzew­ne­go ist­nie­nia kolej­nych gości. Rela­cja drze­wo – świat jest hory­zon­tal­na, otwie­ra­ją­ca, wciąż skie­ro­wa­na ku przy­szło­ści, idąc za Heideg­ge­rem ku przy­szło­ścio­wej eks­ta­zie cza­su.

Ten wek­tor otwar­cia drzew­ne­go ist­nie­nia w pew­nym momen­cie łamie się i chy­ba naj­waż­niej­szy modus wier­sza jakim jest czas, cza­so­wość, Heideg­ge­row­skie Dase­in, „cza­so­wie­nie” i nice­stwie­nie się bycia łamie się nagle i prze­po­ła­wia na dwa oddziel­ne modi cza­so­we jaką jest prze­szłość i przy­szłość, któ­ra ją od sie­bie oddzie­la. Ponie­waż wie­my z wier­sza, że dopie­ro póź­niej mógł zda­rzyć się cud. Co to zna­czy? Ano zna­czy to, że to nie sta­ło się jesz­cze w tej chwi­li, gdy sta­rzy bogów uprzej­mie pro­si­li do ser­ca domu, w pło­mie­nia pobli­że. Przy­to­czo­ny powyż­szy wers nasu­wa na myśl Heideg­ge­row­skie bycie bytu w pobli­żu ognia, w pobli­żu domo­we­go ogni­ska, kie­dy nie­bo i zie­mia, isto­ty boskie i śmier­tel­ne są mię­dzy sobą zbli­żo­ne i panu­je mię­dzy nimi meta­fi­zycz­na poufa­łość. W takim zjed­no­cze­niu czło­wiek – drze­wo pamię­ta o swo­jej trans­cen­den­cji i cią­głej potrze­bie wykra­cza­nia poza swo­ją skoń­czo­ność.

Media­to­rem w tym byciu pomię­dzy, in medias res, jest wła­śnie poeta, któ­ry przy­jął na sie­bie maskę drzew­ną, albo ina­czej bycie drzew­ne, któ­re sta­no­wi jego maskę, larva­tus pro­deo, aby wypo­wie­dzieć istot­ne meta­fi­zycz­ne doświad­cze­nia isto­czą­ce­go się we Wszech­świe­cie bycia. Dopie­ro póź­niej mógł zda­rzyć się cud, czy­li trans­cen­den­cja, prze­kro­cze­nie wła­sne­go „ja” na rzecz zjed­no­cze­nia się z całym świa­tem, z tym, co w tym świe­cie istot­ne, z boga­mi, dria­da­mi, nim­fa­mi i drze­wa­mi. Z tym, co budu­je pomost pomię­dzy boga­mi, a śmier­tel­ny­mi, tym, co usta­na­wia sens takie­go poro­zu­mie­nia, czy­li ów palą­cy się pło­mień, któ­ry ma funk­cję nisz­czą­cą (może spa­lić bycie drzew­ne) jak i odna­wia­ją­cą (isto­czy się w nowym byciu drzew­nym, powsta­je, zmar­twych­wsta­je jak feniks z popio­łów ).

Oka­zu­je się jed­nak, że to zapro­sze­nie bycia drzew­ne­go do wej­ścia w swój świat meta­fi­zycz­ny jest tyl­ko pozor­ne. Całe to zbli­że­nie z isto­tą świa­ta, z meta­fi­zycz­ną tajem­ni­cą odkry­wa­ną w byciu drze­wa i ogniu, któ­re jed­no­czy star­ców i bogów jest tyl­ko szwin­dlem, zja­wą, zasło­ną Mai, meta­fi­zycz­nym tric­kiem, któ­ry ma poka­zać bez­sens takich usi­ło­wań, usi­ło­wań i prób dotar­cia do tego, co istot­ne. Pró­ba odkry­cia tego, co istot­ne, isto­cze­nie się Dase­in w prze­pły­wa­ją­cym, a w pew­nym miej­scu tak­że i prze­ła­ma­nym cza­sie jest tyl­ko czczym wymy­słem, złu­dą, zja­wą, fan­ta­sma­go­rią. Trans­cen­den­cja bycia w bycie drzew­ne, pró­ba ogar­nię­cia zagad­ki przy­ro­dy nie­oży­wio­nej koń­czy się fia­skiem epi­ste­mo­lo­gicz­nym. Pod­miot może pojąć tyl­ko to, co drze­wo pojąć może. Resz­ta nawet nie jest mil­cze­niem, resz­ta jest żar­tem, śmie­chem, opusz­cze­niem zasło­ny Mai, poka­za­niem tego, że pró­ba roze­rwa­nia pozo­ru świa­ta koń­czy się fia­skiem.

Egzy­sten­cja drzew­ne­go bycia oka­zu­je się być ogra­ni­czo­na. Naj­pierw zapra­sza­ła, dawa­ła nadzie­ję, póź­niej ule­gła zała­ma­niu, następ­nie znów dawa­ła nadzie­ję na cud< trans­cen­den­cji, któ­ry miał zda­rzyć się dopie­ro póź­niej, by osta­tecz­nie wyśmiać swo­je wysił­ki, zamknąć klam­rą, swo­istym meta­tek­stem, auto komen­ta­rzem do całe­go wier­sza przed­sta­wio­ne­go jako pró­ba wydo­by­cia się bycia, prze­kro­cze­nia swo­jej skoń­czo­no­ści po final­ne fia­sko tych wysił­ków, któ­re tyl­ko czczym wymy­słem były.

Wiersz Poun­da jest moder­ni­stycz­ny w sen­sie dycho­to­mii na real­ne (bycie drze­wem jako praw­da bycia) i (nie)realne, wymy­ślo­ne (bycie drze­wem jako baj­ka, fan­ta­zmat, wymysł). Wpi­su­je się on w ówcze­sną atmos­fe­rę epo­ki prze­po­jo­nej poszu­ki­wa­niem tajem­ni­cy. Jed­no­cze­śnie wpi­su­je się w epo­kę jak i prze­kra­cza ją poprzez iro­nicz­ny komen­tarz do takich wysił­ków poka­zu­jąc ich bez­ce­lo­wość, czczość, nie pro­po­nu­jąc jed­nak żad­nej alter­na­ty­wy na życie pozba­wio­ne sank­cji praw­dzi­we­go bycia, isto­cze­nia się praw­dy. Co zamiast meta­fi­zy­ki zatem? Chcia­ło­by się powie­dzieć: zapo­wia­da się jakaś (post) meta­fi­zy­ka, trick­ster­stwo, żon­gler­ka, któ­rą być może prze­wi­dział Pound, ale to już zapro­sze­nie do dal­szej inter­pre­ta­cji.

O autorze

Michał Piętniewicz

Urodzony 13 stycznia 1984 roku. Poeta. Absolwent filologii polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Uczestnik projektu „Połów 2008”. Wyróżniony m.in. w konkursie im. Gombrowicza „Przeciw poetom”. Mieszka w Krakowie.

Powiązania

Połów 2009

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia z udzia­łem Agniesz­ki Mira­hi­ny, Micha­ła Pięt­nie­wi­cza, Prze­my­sła­wa Wit­kow­skie­go i Jaku­ba Woj­cie­chow­skie­go pod­czas Por­tu Wro­cław 2009.

Więcej

Podróż zimowa

nagrania / złodzieje wierszy Michał Piętniewicz

Etiu­da fil­mo­wa do wier­sza z arku­sza poetyc­kie­go Oddział otwar­ty (2008). Klip zre­ali­zo­wa­ny w ramach kon­kur­su „Etiu­da z wier­szem” dla stu­den­tów wro­cław­skiej ASP.

Więcej

Pragnienie zespolenia. Kilka uwag o wierszach Eiléan Ní Chuilleanáin

recenzje / IMPRESJE Michał Piętniewicz

Esej Micha­ła Pięt­nie­wi­cza towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Sześć poetek irlandz­kich w wybo­rze i prze­kła­dzie Jerze­go Jar­nie­wi­cza.

Więcej

Krytyka wnikliwa, ale zachowawcza. Kilka uwag o najnowszej książce Mariana Stali

recenzje / ESEJE Michał Piętniewicz

Recen­zja Micha­ła Pięt­nie­wi­cza z książ­ki Nie­po­ję­te: Jest Maria­na Sta­li.

Więcej

Warsztaty krytyczne, uczty deliryczne

debaty / wydarzenia i inicjatywy Michał Piętniewicz

Głos Micha­ła Pięt­nie­wi­cza w deba­cie „20. edy­cja Warsz­ta­tów lite­rac­kich”.

Więcej

Misterne rzemiosło

recenzje / ESEJE Michał Piętniewicz

Recen­zja Micha­ła Pięt­nie­wi­cza z książ­ki Kro­ni­ka zakłó­ceń Mariu­sza Grze­bal­skie­go.

Więcej

Niepełne istnienie – kilka uwag na marginesie lektury książki znikam jestem Krystyny Miłobędzkiej

recenzje / IMPRESJE Michał Piętniewicz

Recen­zja Micha­ła Pięt­nie­wi­cza z książ­ki zni­kam jestem Kry­sty­ny Miło­będz­kiej.

Więcej

O sennych porządkach

recenzje / KOMENTARZE Różni autorzy

Komen­ta­rze Mar­ci­na Bie­sa, Toma­sza Fijał­kow­skie­go, Micha­ła Pięt­nie­wi­cza, Ada­ma Zdro­dow­skie­go, Prze­my­sła­wa Wit­kow­skie­go.

Więcej

Mój przyjaciel Sawa, o papierosie kawie i miłości

recenzje / KOMENTARZE Michał Piętniewicz

Autor­ski komen­tarz Micha­ła Pięt­nie­wi­cza do wier­szy z książ­ki Oddział otwar­ty.

Więcej

Błąd trubadura

recenzje / ESEJE Anna Arno

Recen­zja Anny Arno z książ­ki Wier­sze, poema­ty i Pie­śni Ezry Poun­da.

Więcej

Engelking w Eleusis

recenzje / ESEJE Grzegorz Kość

Recen­zja Grze­go­rza Kościa z książ­ki Wier­sze, poema­ty i Pie­śni Ezry Poun­da.

Więcej

O Oddziale otwartym

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Woj­cie­cha Brzo­ski, Mar­ka K.E. Baczew­skie­go, Mar­ty Pod­gór­nik oraz Jaku­ba Winiar­skie­go.

Więcej

O wierszach Michała Piętniewicza

recenzje / NOTKI I OPINIE Andrzej Sosnowski

Nota Andrze­ja Sosnow­skie­go o wier­szach Micha­ła Pięt­nie­wi­cza.

Więcej