recenzje / IMPRESJE

Dwa tomiki i antologia

Tadeusz Dąbrowski

Esej Tadeusza Dąbrowskiego towarzyszący premierze książki Dialog w ciemności Władysława Sebyły w wyborze Wojciecha Bonowicza.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

W ubie­głym roku, gdy mia­łem oka­zję pisać w dwutygodnik.com o pierw­szych trzech tomach uru­cho­mio­nej przez Biu­ro Lite­rac­kie serii „Poezja pol­ska od nowa”, zauwa­ży­łem, że te anto­lo­gie mówią o auto­rach wybo­ru nie mniej niż o poetach, któ­rych przy­po­mi­na­ją. „Wybie­ra­jąc sło­wo spo­śród słów, zdra­dza­my się ” – twier­dził Peiper; wybie­ra­jąc kon­kret­ne­go poetę spo­śród tłu­mu poetów i dokład­nie czter­dzie­ści czte­ry (bo takie jest zało­że­nie wydaw­cy) jego wier­sze, anto­lo­gi­ści odsła­nia­ją się, wyraź­nie dają do zro­zu­mie­nia, w jaki spo­sób powin­ni­śmy czy­tać i c h tek­sty, zary­so­wu­ją życze­nio­wy model lek­tu­ry sie­bie samych. Nie­mal każ­dy pisarz marzy, by być czy­ta­nym zgod­nie ze swo­imi inten­cja­mi, wie­lu dało­by się sklo­no­wać, by mieć ide­al­ne­go, god­ne­go sie­bie odbior­cę, a prze­cież dzie­ła sztu­ki, tak­że tek­sty lite­rac­kie, są na ogół mądrzej­sze od swo­ich twór­ców. I dla­te­go powin­ny żyć wła­snym życiem, spo­ty­kać się z kim chcą, mieć pra­wo do błę­du i uczyć się od innych. W jakim sty­lu odsło­ni­li się poeci odpo­wie­dzial­ni za kształt kolej­nych ksią­żek tego cyklu? Albo: czy i na ile uży­wa Bono­wicz Wła­dy­sła­wa Seby­łę, Zadu­ra – Tade­usza Nowa­ka, a Pod­gór­nik – Paw­li­kow­ską-Jasno­rzew­ską? I czy zmar­li mają z tego jakąś korzyść?

Most lino­wy

Dia­log w ciem­no­ści Seby­ły to dra­ma­tycz­ny zapis wal­ki o auten­tycz­ną wia­rę, nie­ba­zu­ją­cą wyłącz­nie na poczu­ciu winy, nie­zin­sty­tu­cjo­na­li­zo­wa­ną i wol­ną od dok­try­ner­stwa, któ­ra jest raczej usi­ło­wa­niem niż speł­nie­niem, aktem woli niż łaską, pro­ce­sem niż sta­nem, o praw­dę w świe­cie zamiesz­ka­nym przez mane­ki­ny, o nadzie­ję w cza­sie mar­nym, gdy ode­szli bogo­wie, a poeci sta­li się nie­po­trzeb­ni i śmiesz­ni. Wresz­cie: o sens cier­pie­nia.

Te wier­sze świet­nie reje­stru­ją kli­mat ducho­wy schył­ko­we­go moder­ni­zmu, wibru­ją nie­po­ko­jem, zwią­za­nym z naj­więk­szym w histo­rii kry­zy­sem huma­ni­zmu (widocz­nym już w naj­po­pu­lar­niej­szych prą­dach myślo­wych i cze­ka­ją­cym swe­go speł­nie­nia w prak­ty­ce), ze znik­nię­ciem dobra i zła, z naro­dzi­na­mi nad­czło­wie­ka i trium­fem nie­zin­dy­wi­du­ali­zo­wa­nej masy.

Poezja Seby­ły jest jak most lino­wy roz­pię­ty mię­dzy skraj­no­ścia­mi: pro­sto­tą języ­ka a wizyj­no­ścią, modli­twą a bluź­nier­stwem, prze­ko­na­niem o wiel­kiej mocy sło­wa (spo­łecz­ni­kow­ska tona­cja nie­któ­rych utwo­rów oraz figu­ra poety-szczu­ro­ła­pa, wal­czą­ce­go ze złem, prze­bra­nym w „mun­du­ry, sutan­ny i fra­ki ”), a świa­do­mo­ścią, że „nie się­gną do nie­ba sznu­ry słów uwi­tych z kono­pi, / Że pły­nie bez prze­rwy rze­ka, któ­ra wszyst­ko naj­ci­szej zato­pi” („Poeci”). „Oszu­ka­ny poeta” z tego same­go wier­sza to nie tyl­ko smut­na kon­sta­ta­cja, ale też model i pro­gram, recep­ta na prze­trwa­nie poezji w zie­mi jało­wej; odtąd poeta ma stać ością w gar­dle świa­tu, któ­ry się go wyrzekł. Oszu­ka­ny poeta nie opie­wa. Oszu­ka­ny poeta może jedy­nie wyty­kać oszu­stwo, poezja może być już tyl­ko aktem sprze­ci­wu, dema­ska­cją, dono­sem na rze­czy­wi­stość. Tak­że na język. Na sie­bie.

Iry­tu­je u Seby­ły nagro­ma­dze­nie słów-klu­czy w rodza­ju: „gwiaz­da”, „księ­życ”, „tra­wa”, „nie­bo”, „chmu­ra”, „pia­sek”, któ­re – odmie­nia­ne przez wszyst­kie przy­pad­ki – sta­ją się uni­wer­sal­ne i cięż­kie jak klucz fran­cu­ski. Trud­ny do znie­sie­nia jest mło­do­pol­ski manie­ryzm nie­któ­rych tek­stów, ich tania apo­ka­lip­tycz­ność; z dru­giej stro­ny epi­goń­skie fra­zy pozwa­la­ją doce­nić to, jak szyb­ko osią­gnął Seby­ła czy­stość gło­su, któ­ry wybrzmie­wa choć­by w „Obra­zach pamię­ci”. Do wie­lu z jego wier­szy poezja zaglą­da na chwi­lę, poja­wia się znie­nac­ka w plą­ta­ni­nie obra­zów, roz­bły­ska we mgle. Dla­te­go słusz­na wyda­je się decy­zja Bono­wi­cza, by nie roz­bi­jać cykli, „nawet jeśli nie wszyst­kie ich czę­ści są rów­nie inte­re­su­ją­ce”. Zga­dzam się też z wyra­żo­ną w komen­ta­rzu „O zasa­dach wybo­ru” opi­nią, że „naj­lep­sze rezul­ta­ty osią­ga Seby­ła tam, gdzie potra­fi dys­cy­pli­no­wać język, nie rezy­gnu­jąc jed­no­cze­śnie z wizyj­no­ści”.


Tekst opu­bli­ko­wa­ny w ser­wi­sie www.dwutygodnik.com. Dzię­ku­je­my za udo­stęp­nie­nie mate­ria­łu.

O autorze

Tadeusz Dąbrowski

Urodzony w 1979 roku,  poeta, eseista, redaktor dwumiesięcznika literackiego „TOPOS”. Publikuje m.in. w „The New Yorker”, „Paris Review”, „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Ogłosił siedem tomów wierszy, ostatnio Środek wyrazu (a5, 2016), oraz powieść Bezbronna kreska (Biuro Literackie, 2016). Laureat m.in. Nagrody Fundacji Kościelskich (2009) oraz Nagrody Fundacji Kultury Polskiej, którą otrzymał od Tadeusza Różewicza. Tłumaczony na ponad dwadzieścia języków. Mieszka w Gdańsku.

Powiązania