Świerzb Fríðy Ísberg to zbiór opowiadań o dyskomforcie. Młoda islandzka pisarka zdaje się sugerować, że im bardziej społeczeństwo idealizuje swoje oczekiwania wobec życia, tym więcej produkuje niespełnionych i zagubionych jednostek. Właściwie każdemu z bohaterów tej książki towarzyszy pewnego rodzaju niewygoda – tłumiony niepokój, zepchnięty na drugi plan, lecz promieniujący i wpływający na wszystko. Niczym nieprzyjemne swędzenie pojawiają się natrętne myśli – strach, niedosyt, obrzydzenie, rozpacz.
Bohaterowie opowiadań Ísberg to przede wszystkim młodzi mieszkańcy Reykjaviku, choć w lekturowej wędrówce przez miasto spotykamy też starsze postacie. Jeśli coś ich łączy, to głównie właśnie niedosyt, zawieszone gdzieś w głowie pytanie, czy to, jak wygląda ich życie, to już wszystko, strach przed byciem pominiętym i nieważnym, zawiedzione oczekiwania, ukradkowe drapanie niezagojonych ran z przeszłości.
Ísberg tworzy narrację wokół drobnych, codziennych zdarzeń, które dzięki pozornie niewielkim pęknięciom stają się przełomowe. Żyjący w pośpiechu, ogłuszeni przez media społecznościowe i tempo życia ludzie pozbawieni dostępu do własnych emocji zatrzymują się, gdy w ich mechanizmach obronnych pojawia się szczelina, przez którą przecieka rozpacz.
Napięcie w Świerzbie budowane jest przez nienasycenie – wieczne pragnienie „czegoś więcej”, przy równoczesnej niechęci do zaangażowania. Większość bohaterów unika konfrontacji z własnymi emocjami, preferuje te rozwiązania, które są wygodniejsze – ciągłe zmiany partnerów, ucieczki, ignorowanie istniejących problemów. Wokół nich narastają i pęcznieją niedomknięte tematy, które stają się „świerzbem” postaci – domagają się uwagi poprzez nieustannie towarzyszący im niepokój.
Niepokój ten jest zresztą świetnie konstruowany przez islandzką pisarkę. Dowodem tych umiejętności jest opowiadanie „Do domu” – opis wracającej nocą z imprezy młodej dziewczyny, w którym niewiele się wydarza, lecz niebezpieczeństwo, na jakie narażona jest kobieta wracająca samotnie nocą na całym świecie, wytwarza napięcie, chwilami wręcz trudne do zniesienia. Ísberg korzysta z różnorodnych zabiegów narracyjnych – monologu, strumienia świadomości, narracji trzecioosobowej, lecz każdą z tych form wykorzystuje do podkreślenia stanu zagubienia swoich postaci. Pokazuje kompulsje i natręctwa, nagłe odruchy mdłości, pozornie niezrozumiałe przypływy paniki. Posługując się formą pierwszo- i drugoosobową, autorka alienuje postaci z otaczającego je świata i uwypukla ich zanurzenie w obcości. Zadaje pytania o to, co kształtuje nasze postrzeganie innych osób, skąd bierze się uwięzienie w stereotypach i sztucznie wykreowanych ambicjach, a także brak umiejętności komunikacji – jakby każda jednostka mówiła swoim osobistym kodem, niezrozumiałym dla innych. Relacje między bohaterami opowiadań Ísberg są jak zderzenia zupełnie odrębnych światów – próby translacji jednej rzeczywistości na drugą okazują się karkołomne jak u kobiety z opowiadania „Siedem”, która analizuje swoje skrzętnie ukrywane natręctwa, pochodzące z wzrastającego od dzieciństwa głębokiego lęku o bezpieczeństwo jej rodziny. Jest w ciągłym zagrożeniu, niczym zaszczute zwierzę, nieustannie liczy do siedmiu – trudno wyjaśnić ten stan osobie spoza jej własnej głowy. Podobnie jest z uwięzieniem w żałobie, która potrafi tkwić w człowieku niczym choroba zakażająca postrzeganie i przeżywanie, niczym filtr zniekształcający obraz.
„Można śmiać się jak ocean i płakać jak ocean” – mówi bohaterka opowiadania „Niektóre kobiety”. Dostęp do własnych emocji jawi się w tej książce jako rozwiązanie trudne do zdobycia we współczesnej zagmatwanej rzeczywistości. Młode, imprezujące dziewczyny; chłopak, który nie potrafi zaakceptować nieestetycznej strony cielesności własnej partnerki; matka żyjąca wyłącznie sukcesem własnego syna; kobieta, która nigdy nie była w związku; żona odkrywająca strony pornograficzne, z których korzysta mąż; projektantka uzależniona od internetu; nosicielki przeróżnych żałób i lęków. Każdego z nich to dotyczy.
W opowiadaniu zatytułowanym „Ucieczka” starsza kobieta mówi do głównej bohaterki, że nosi w sobie węzeł, od którego musi się uwolnić: „(…) w życiu cokolwiek może wywołać świąd i w twoim przypadku jest to żałoba. Ty ją podtrzymujesz, wciąż tylko w niej grzebiąc. Drapanie to rozwiązanie na krótką metę. Zostaw ten świąd, dopóki sam nie przestanie cię dręczyć”. „Zostaw ten świąd” – mówi czytelnikowi Ísberg. Zaakceptuj. Nieestetyczne ludzkie ciało, nieidealne relacje, brak perfekcji, własną nieważność, brak ambicji, rodzinne obciążenia, żałoby. Nadmierne poświęcanie im uwagi do niczego nie prowadzi. Zaakceptuj i zostaw w spokoju, wtedy jak wszystko – miną.