recenzje / ESEJE

Edukacja sensualna (i intelektualna)

Łukasz Najder

Recenzja Łukasza Najdera z książki Zuch Edmunda White'a, która ukazała się 25 marca 2012 roku na stronie ultramaryna.pl.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Kto do tej pory nie poznał jesz­cze pisar­stwa Edmun­da Whi­te­’a, niech to jak naj­szyb­ciej uczy­ni. Bo i war­to – i wypa­da. Ale nie dla­te­go, że Whi­te stał się znie­nac­ka szny­tem tego sezo­nu, a jego książ­ki obo­wiąz­ko­wym rekwi­zy­tem w dło­niach kul­tu­ral­ne­go czło­wie­ka z wiel­ko­miej­skiej kla­sy lat­te. Nic z tych rze­czy. Zresz­tą – czy nale­ży w ogó­le podej­mo­wać tak absor­bu­ją­cą czyn­ność jak czy­ta­nie, żeby w rezul­ta­cie osią­gnąć jakieś bła­he i ulot­ne korzy­ści? Prze­cież w pew­nym wie­ku nie godzi się już obco­wać z lite­ra­tu­rą po to, by dzię­ki niej coś zyskać w towa­rzy­stwie – wywo­łać dreszcz pod­nie­ce­nia na bia­łych ple­cach kul­tu­ro­znaw­czyń czy pomruk apro­ba­ty u kole­gów nihi­li­stów. Obco­wać z White’em powin­no się z przy­czyn ele­men­tar­nych i oso­bi­stych: bo Edmund Whi­te jest mistrzem, bo „Zuch” to arcy­dzie­ło.

Zucha zwy­kło się anon­so­wać i kla­sy­fi­ko­wać jako powieść o doj­rze­wa­niu. Lecz sro­dze zawie­dzie się ten, kto po nią się­gnie, by otrzy­mać ame­ry­kań­ską wer­sję bil­dung­sro­man – budu­ją­cą opo­wieść o korzy­ściach pły­ną­cych z pil­nej nauki, waka­cyj­nej pra­cy zarob­ko­wej i higie­ny całe­go cia­ła. Tego aku­rat od Whi­te­’a nie dosta­nie. Ale – spo­koj­nie. Whi­te jest auto­rem wię­cej niż hoj­nym dla swo­ich czy­tel­ni­ków. Zaska­ku­je, kar­mi, obda­rza, ubo­ga­ca z nawiąz­ką niczym Elvis swo­ich przy­ja­ciół.

Boha­te­rem Zucha jest pocho­dzą­cy z dobrej i majęt­nej rodzi­ny kil­ku­na­sto­let­ni chło­piec, któ­ry zda­je sobie spra­wę z wła­snej inno­ści – i wyż­szo­ści nad oto­cze­niem. Mówi, poru­sza się, gesty­ku­lu­je i odczu­wa w odmien­ny spo­sób niż resz­ta. Wokół nie­go dzie­je się zacho­waw­cza Ame­ry­ka lat pięć­dzie­sią­tych. Jego rodzi­ce się roz­wo­dzą. Przez co bywa raz u mat­ki, a raz u ojca. Mimo że na pozór nicze­go mu nie bra­ku­je, to jed­nak on sam wca­le nie uzna­je się za szczę­śli­we­go. Jest pełen sprzecz­no­ści. To zade­kla­ro­wa­ny laluś – ale laluś spra­gnio­ny bru­tal­nych przy­gód z udzia­łem nie­zna­jo­mych face­tów. Łak­nie samot­no­ści, dystan­su i wyizo­lo­wa­nia się z mer­kan­tyl­nej i przy­ziem­nej spo­łecz­no­ści, lecz zara­zem bar­dzo chce, żeby inni go polu­bi­li i lubi­li. Czu­je się bez­piecz­nie, gdy ota­cza go rodzin­ny dosta­tek, a marzy o uciecz­ce w poje­dyn­kę do obce­go mia­sta i egzy­sten­cji na wła­sny rachu­nek. Choć bez koń­ca syci się roman­tycz­ny­mi fan­ta­zja­mi ze sobą w roli głów­nej i lite­ra­tu­rą, to jed­nak dopie­ro z czy­sto fizycz­nych kon­tak­tów czer­pie kon­kret­ną przy­jem­ność. Kocha i pożą­da męż­czyzn – i pró­bu­je wyga­sić w sobie te osko­my za pomo­cą wszel­kich moż­li­wych środ­ków, jaki­mi mógł wów­czas dys­po­no­wać chło­piec z zamoż­ne­go domu: reli­gia, psy­cho­ana­li­za, męska szko­ła z inter­na­tem, rand­ki z dziew­czy­na­mi, ero­tycz­ny trój­kąt z nauczy­cie­lem i jego żoną.

Zuch to jed­na z naj­pięk­niej­szych ksią­żek, jakie czy­ta­łem. Po mistrzow­sku napi­sa­na, zakom­po­no­wa­na i popro­wa­dzo­na, lite­rac­ko zro­bio­na na błysk, czu­ła, wyra­fi­no­wa­na, per­wer­syj­nie auto­re­fe­ren­cyj­na i osten­ta­cyj­nie arcy­dziel­na. Whi­te w Zuchu pisze jak Nabo­kov w swo­ich naj­lep­szych kawał­kach – z nie­wy­mu­szo­ną lek­ko­ścią i powa­gą geniu­sza. Bo fraz, któ­re wyszły spod jego pió­ra wła­ści­wie się nie czy­ta, ale się je zwie­dza, bada, lamu­je ołów­kiem, nie­spiesz­nie obcho­dzi, powra­ca do nich. Za pomo­cą kil­ku wyra­zów stwa­rza bowiem Whi­te nie­po­wta­rzal­ne meta­fo­ry i obra­zy – kocha­ją­cy się chłop­cy, któ­rzy wydzie­la­ją kwa­sko­wa­ty zapach sza­lo­tek w desz­czu, chro­mo­druk uka­zu­ją­cy Chry­stu­sa i jego soczy­ste, odsło­nię­te ser­ce, gumo­we zwień­cze­nie laski, któ­re to ciem­nie­je, to blak­nie ponad gło­wą sie­dzą­ce­go w oszklo­nej czy­tel­ni boha­te­ra.

Zuch Edmun­da Whi­te­’a to powieść prze­wrot­na i odważ­na. To histo­ria bole­sne­go wyzby­wa­nia się złu­dzeń, gro­ma­dze­nia przy­krych doświad­czeń i obser­wa­cji, zazna­wa­nia nigdy dość satys­fak­cjo­nu­ją­cych zbli­żeń, wpra­wia­nia się w per­fi­dii, okru­cień­stwie i roz­cza­ro­wa­niu. Po pro­stu – w życie.


Tekst uka­zał się na stro­nie ultramaryna.pl. Dzię­ku­je­my za udo­stęp­nie­nie mate­ria­łu.

Powiązania

Ostatnia powieść awangardowa

recenzje / ESEJE Łukasz Najder

Recen­zja Łuka­sza Naj­de­ra z książ­ki Do szpi­ku kości Krzysz­tof Jawor­skie­go.

Więcej

Modalność wyspy

recenzje / ESEJE Łukasz Najder

Recen­zja Łuka­sza Naj­de­ra z książ­ki Zapo­mi­na­nie Ele­ny Edmun­da Whi­te­’a.

Więcej

Edmund White Zuch

recenzje / ESEJE Sylwia Kluczewska

Recen­zja Syl­wii Klu­czew­skiej z książ­ki Zuch Edmun­da Whi­te­’a, któ­ra uka­za­ła się w stycz­niu 2013 roku na blo­gu Abo­mi­na­tio nasci­tur autum­no.

Więcej

O Zuchu

recenzje / ESEJE Damian Gajda

Recen­zja Damia­na Gaj­dy z książ­ki Zuch Edmun­da Whi­te­’a, któ­ra uka­za­ła się 14 mar­ca 2012 roku w kultura.onet.pl.

Więcej

Kultura seksualna

recenzje / IMPRESJE Edmund White

Esej Edmun­da Whi­te­’a towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Zuch.

Więcej

O czytaniu – pochwała snów

recenzje / IMPRESJE Edmund White

Esej Edmun­da Whi­te­’a towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Zuch.

Więcej

Wymyślić siebie

recenzje / ESEJE Marcin Sendecki

Recen­zja Mar­ci­na Sen­dec­kie­go z książ­ki Zuch Edmund Whi­te­’a, któ­ra uka­za­ła się na łamach cza­so­pi­sma „Exlu­siv”.

Więcej

Laurka dla Edmunda White’a

recenzje / ESEJE Jacek Gutorow

Recen­zja Jac­ka Guto­ro­wa z książ­ki Zuch Edmun­da Whi­te­’a.

Więcej

Książka do polecenia

recenzje / ESEJE Juliusz Kurkiewicz

Recen­zja Juliu­sza Kur­kie­wi­cza z książ­ki Zuch Edmun­da Whi­te­’a, któ­ra uka­za­ła się na łamach „Gaze­ty Wybor­czej”.

Więcej

Z getta na listę bestsellerów

recenzje / ESEJE Edmund White

Esej Edmun­da Whi­te­’a towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Zuch.

Więcej