recenzje / KOMENTARZE

Emo, [stoję na moście]

Jerzy Jarniewicz

Autorski komentarz Jerzego Jarniewicza do wierszy z książki Skądinąd (1977-2007).

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Emo

Jesteś poetą lirycz­nym? pyta
i prze­szy­wa go wzro­kiem. Bez­wstyd­nie.
Suka, chciał­by jej odpo­wie­dzieć
i wsa­dzić rękę w majt­ki.
Ale budzi się w innym cza­sie,
bez suk i zmo­to­ry­zo­wa­nych odwo­dów,
od któ­rych mokro robi­ło się na uli­cy.
Lirycz­nym, kur­wa, lirycz­nym.


W ten wiersz wpi­sa­na jest nie­moż­ność. Nie­moż­ność stwo­rze­nia czy­ste­go ero­ty­ku. Bo na lirycz­ne sen­sy nakła­da swój (bez)sens histo­ria, prze­sta­wia­jąc znie­nac­ka zwrot­ni­ce języ­ka.

„Suka”, zanim wybrzmią jej pier­wot­ne zna­cze­nia, zaczy­na koja­rzyć się z woza­mi mili­cyj­ny­mi, a tak­że z akcja­mi zmo­to­ry­zo­wa­nych odwo­dów i z dział­ka­mi wod­ny­mi, za pomo­cą któ­rych roz­pra­sza­no demon­stra­cje. Per­wer­sja, skry­ta w gwał­tow­nym pożą­da­niu miło­snym, zamie­nia się w per­wer­sję histo­rycz­nych sko­ja­rzeń (i fak­tów). W efek­cie, nazwa mili­cji oby­wa­tel­skiej, w tytu­le wier­sza zapi­sa­na fone­tycz­nie, przy­wo­dzi na myśl nie tyle apa­rat repre­sji, ile świat uczuć – emo­cje. Cóż, jaki czas, taki język.


[stoję na moście]

sto­ję na moście
cze­kam
aż prze­pły­nie rze­ka


Jak powstał ten wiersz? Była noc ze śro­dy na czwar­tek, 27 czerw­ca. Otwo­rzy­łem Dzien­nik w czer­wo­nej okład­ce Wła­di­mi­ra Masky­mo­wi­cza Ruko­wo­ja na stro­nie 34, któ­rą wyli­czy­łem, doda­jąc licz­by dnia i mie­sią­ca, 27 + 6 = 34. Pierw­szy aka­pit był krót­ki, przy­ta­czam go w cało­ści: „Domy­ślam się teraz, cze­mu L. spo­glą­dał na mnie tak sro­go. Z wszyst­kich badań naj­go­rzej wypa­dła mor­fo­lo­gia. Żeby nie myśleć, zaczą­łem prze­glą­dać kolo­ro­we cza­so­pi­smo. Mogłem też pójść na pocz­tę, bo w skrzyn­ce zna­la­złem awi­zo. Listo­nosz zro­bił błąd w moim nazwi­sku, ale nie chcia­ło mu się prze­pi­sy­wać. Coś było na rze­czy”.

Z sze­ściu zdań Ruko­wo­ja wypi­sa­łem koń­co­we sło­wa: „sro­go”, „mor­fo­lo­gia”, „cza­so­pi­smo”, „awi­zo”, „prze­pi­sy­wać”, „rzecz”. W Słow­ni­ku popraw­nej pol­sz­czy­zny (PWN) odszu­ka­łem każ­de z nich, po czym odli­czy­łem sie­dem kolej­nych haseł, zapi­su­jąc ostat­nie. Otrzy­ma­łem sekwen­cję sze­ściu zróż­ni­co­wa­nych gra­ma­tycz­nie wyra­zów: „stać”, „most”, „cze­kać”, „aż”, „prze­pły­nąć”, „rze­ka”. Rzut kością wyzna­czył mi pierw­szą oso­bę nar­ra­cji – sze­ścio­krot­nie wypa­dła jedyn­ka. Kie­dy zaczę­ło świ­tać, wiersz był pra­wie goto­wy, ćwi­cze­nie wyko­na­ne. I wte­dy posze­dłem spać.

O autorze

Jerzy Jarniewicz

Urodzony 4 maja 1958 roku w Łowiczu. Poeta, tłumacz, krytyk. W 1982 r. ukończył anglistykę na Uniwersytecie Łódzkim, w 1984 r. filozofię. Autor między innymi tomów poetyckich Dowód z tożsamości (2003), Oranżada (2005), Na dzień dzisiejszy i chwilę obecną (2012) czy Woda na Marsie (2015), licznych przekładów literatury zagranicznej oraz książek krytycznoliterackich. Od 1994 r. redaktor "Literatury na Świecie". Współpracuje z "Gazetą Wyborczą", "Tygodnikiem Powszechnym" i "Tyglem Kultury". Mieszka w Łodzi.

Powiązania