Machina czasu
dzwieki / AUDYCJE Konrad Wojtyła Rafał WojaczekAudycja „Machina czasu” Konrada Wojtyły poświęcona twórczości i życiu Rafała Wojaczka.
WięcejRecenzja Konrada Wojtyły towarzysząca premierze e-booka Kory Stoję, czuję się świetnie, wydanego w Biurze Literackim 18 stycznia 2016 roku.
1.
„Niepokoi mnie, że to samo możemy widzieć inaczej. Że każdy ma w oczach jakiś filtr i ten filtr powoduje, iż widzi się zupełnie inne rzeczy, patrząc na to samo” – konstatowała niegdyś Olga Tokarczuk. Potraktuję to zdanie jako punkt wyjścia, pisząc bowiem o literackim charakterze piosenek, zawsze towarzyszy mi i niepokój, i obawa. Tak zwana „twórczość estradowa” funkcjonuje na zupełnie innych prawach niż ta sama twórczość w wydaniu książkowym. Tekst wyjęty z ram piosenki jest już innym tekstem. Osadzony w nowej rzeczywistości mierzy się i z czytelnikiem, i sam ze sobą, i z własną legendą…
Dotychczasowe tomy wydane w serii Piosenki na papierze prezentowały dorobek autorów, których trudno zakwalifikować jako artystów mainstreamowych. To postaci ważne, znane, ale wciąż (z własnego wyboru) pozostające poza głównym nurtem. Każda z opublikowanych książek zawierała utwory, bez których – jak przekonywał wydawca – polska kultura nie byłaby taka sama. Nawet jeśli to zapewnienie brzmi nazbyt szumnie, trudno podważyć wplecioną w nie intencję. Lech Janerka, Krzysztof „Grabaż” Grabowski, Bartosz „Fisz” Waglewski – u każdego z nich tekst był istotnym elementem utworu. Muzyka i treść egzystowały na podobnych prawach, były równorzędnym składnikiem określonej estetyki. Raz im do literatury było bliżej, raz dalej. Częściej jednak bliżej.
Czy piosenki zapisane na papierze są innymi piosenkami niż te, które doskonale znamy? Jaka jest ich wartość literacka? Jaka jest ich ranga? Postawienie pytania zdaje się być łatwiejsze niż znalezienie jednoznacznej odpowiedzi.
2.
Gorący czerwiec przynosi kolejną książkę-niespodziankę. Towarzyszyła jej aura tajemniczości, dopiero bowiem w dniu premiery poznaliśmy nazwisko autorki. Stoję. Czuję się świetnie – taki tytuł (A jakże! Wyciągnięty wprost z piosenki) nosi tom ikony polskiej muzyki, Kory Jackowskiej (Sipowicz). Mamy więc tym razem swego rodzaju klasyk. W książce takie hity ostatnich dekad, jak: Cykady na Cykladach, Boskie Buenos, Falowanie i spadanie, Krakowski spleen, Karuzela marzeń, Nie poganiaj mnie (bo tracę oddech), Szare miraże, Szał niebieskich ciał, Zdrada, Żądza pieniądza czy Stoję. Czuję się świetnie. Są też utwory mniej znane, jak Die Grenze, Dobranoc Albert, Elektrospiro kontra Zanzara, Parada słoni i róża czy Tęcza.
Piosenki Maanamu i solowe albumy Kory mocno wrosły w świadomość odbiorców i nie sposób wyobrazić sobie bez nich kanonu polskiej muzyki. Tymczasem książka wymyka się nieco – w moim przekonaniu – przyjętej przez Biuro Literackie strategii. Tom skazany zarówno na sukces, jak i potencjalnie najbardziej ryzykowny. Skąd ten paradoks? Ano z odwagi. Wynika ona z przekonania, że piosenki pozbawione autorskiej ekspresji, melodyjnego dopełnienia i rockandrollowego sznytu obronią się same, że książka, którą trzymamy w dłoniach, nie będzie kolejną wersją śpiewnika czy zbiorem z cyklu „the best off”, ale literaturą, do której warto przyłożyć narzędzia krytyczne.
3.
Wiele z pomieszczonych tu tekstów skazanych jest na reinterpretację. Napisane w czasach słusznie minionych, choć straciły na swojej aktualności, nabierają zupełnie nowych znaczeń. Co więcej wydaje się, że przez to są jeszcze ciekawsze niż wtedy, gdy powstawały. Konkretna intencja czy wymowa utworu wychodzi poza historyczny margines. Dość wspomnieć, że Kreon czy Zdrada to typowe utwory stanu wojennego. Jak wspominała Kora, 13 grudnia 1981 roku w Grand Hotelu w Sopocie, do jej pokoju wkroczyło nocą kilku jeźdźców apokalipsy. Wielu znajomych zostało wyciągniętych siłą z domów i internowanych. Osadzenie tych tekstów w nowym kontekście społecznym, politycznym, wreszcie biograficzno-osobistym przynosi sporo zaskoczeń i czytelniczej satysfakcji.
Nie sposób również pominąć ingerencji cenzury w przypadku takich tekstów, jak Parada nadzwyczaj wielkich słoni, Antonow i Oddech szczura (żaden z nich nie został ujęty w tym tomie). Cenzura niezbyt dobrze rozumiała te metafory. W zależności od zapotrzebowania część tekstów zyskała nawet rangę prokomunistycznych, inne były niepoprawnie antykomunistyczne. Jak zapewnia Kora: „Parada nadzwyczaj wielkich słoni powstała w czasie agresji Związku Radzieckiego na Afganistan i zinterpretowano ją jako piosenkę o »bratniej pomocy«. Tymczasem to była piosenka autentycznie wizyjna, w ogóle o Afganistanie nie myślałam, rzeczywiście opowiadała o słoniach, bo podziwiam te zwierzęta, to dla mnie stworzenia mistyczne. Pustynia pojawiła się w tekście ze względu na wizję. A ponieważ w Afganistanie też są pustynie i po tych pustyniach jeździły wtedy czołgi radzieckie, cenzura zinterpretowała te słonie jako czołgi a fontanny piasku jako wybuchy bomb”.
Ciekawa anegdota wiąże się również z tekstem Stoję. Czuję się świetnie. Agnieszka Osiecka miała przyznać, że kompletnie nie rozumie, o co w tym tekście chodzi. Tymczasem, zabieg wydawał się dziecinnie prosty i opierał się na antynomii. „Świetnie” znaczyło więc tyle co „beznadziejnie”. Patent podsunął Korze Szostakowicz, który aby oszukać cenzurę, zapewniał czasem w listach, że czuje się świetnie. Pisząc ów tekst, artystka czuła się wtedy doprawdy znakomicie, ale po szostakowiczowsku! Afirmacja życia była więc mocno pozorowana, prawda zaś zupełnie inna niż ta, która wybrzmiewała z głośnika. Wspominam o tym nie bez kozery. Powyższa dykteryjka sprawia, że z dzisiejszej perspektywy poprawna interpretacja tytułu książki (ale również i całego tekstu), staje się nieco kłopotliwa.
Przyjąć perspektywę historyczną (uwzględniając czasy i okoliczności powstawania konkretnych piosenek), a może warto skupić się li tylko na zapisie literalnym? Korzystać z pomocy biografistyki, czy może lepiej nie utożsamiać w żaden sposób podmiotu lirycznego z Korą i jej życiem prywatnym?
Wydaje się, że najlepszy wariant to ten, który zakłada przewrotną grę autora z czytelnikiem. Kora lubi zaskakiwać, chce być nieoczywista, wymyka się piosenkowej konwencji, a jednocześnie prowokuje, by demaskować pozorną wymowę tekstów. Wciąga nas do poważnej zabawy. Rozlicza się z samą sobą, mówiąc za Baumanem, z własną, płynną, tożsamością. Trzeba być więc uważnym, bacznie przyglądać się każdemu z wersów i spodziewać się wszystkiego.
4.
Lektura tej książki żyje w emocji i z emocji, żywi się pamięcią i niepamięcią, miłością i nienawiścią, bliskością i oddaleniem, konfliktem i zgodą. Postacią centralną tych tekstów jest kobieta. Ma wiele imion i wiele twarzy. To wokół niej rozgrywają się dramaty i historie. To ona objaśnia nam świat i daje się światu objaśniać. Raz popada w melancholię, innym razem w szał erotycznych uniesień. Bywa i romantyczna, i morderczo zimna.
Symbolem kobiecości, ale również krwi, uniesienia i cierpienia jest w tych tekstach róża. To także wyraźna sygnatura erotyczna. Szkoda, że w omawianym zbiorze zabrakło jej w klasycznym wydaniu:
Na twoich ustach kładę dłoń
Rozkwita jak róża
Zabierz wszystko to co chcesz
Lecz nie zabieraj róży
Róża to twoja wierność
Zdrada i wniebowstąpienie
Zadaje cios bezbłędnie
Kiedy narasta znużenie
Róże z rajskiego ogrodu
Piękne i pachną nad podziw
Kochają mroczne tajemnice
Magię, słońca zachody
W „róży” można zmieścić niemalże wszystko: Wschód i Zachód, świeckość i religijność. „Jest królową kwiatów i ozdobą ogrodów. Rajskiego i mojego małego ogródka także” – zapewnia Kora.
Szalenie ciekawe wydaje się więc umieszczenie tych wierszy na tle liryki kobiecej a nawet zanurzenia w nurcie feministycznym. Dominantą pomieszczonych w tomie tekstów jest bowiem miłość, cielesność, seksualność, erotyzm, potrzeba bliskości, ale także ulokowane na skrajnych biegunach: zdrada, opuszczenie, brak, samotność i wreszcie śmierć. Jak mierzy się z tymi problemami kobieta? Jak i jakie znajduje rozwiązanie? Co sprawia jej satysfakcję, a co powoduje konfuzję? Czy chce i potrafi odnaleźć się w świecie mężczyzn?
Narracja z reguły oparta jest na kontraście, bliższej lub dalszej antynomii. Dużo tu zdziwienia nad upływem czasu, zdumienia nad światem i samym sobą. To walka przeciwieństw, to poszukiwanie wspólnych elementów, tożsamych uczuć i pragnień. Dość łatwo zauważyć w tym układzie pewną dialektyczną grę.
Klarowny układ tomu pozwala dostrzec motywy przewodnie tej twórczości, intertekstualne inspiracje i symbolikę, z której garściami czerpała artystka. Kora otwarcie mówi o swoim zainteresowaniu poezją Rilkego, wierszami XIX-wiecznego amerykańskiego poety Edgara Lee Mastersa, inspiracją tekstami przemyskiego autora Józefa Kurylaka czy wreszcie Wisławy Szymborskiej: „Ona buduje na nowo rzeczywistość, jak dziecko, które bawi się klockami. Ona patrzy jak olbrzym na świat”. Podobnie próbuje też patrzeć i Kora i bohaterka tych tekstów. Utwór poetycki jest tu swego rodzaju archetypem, punktem wyjścia do własnych przemyśleń. Piosenka – z definicji – rządzi się swoimi prawami, nie każdy więc tekst aspiruje do miana poezji wysokich lotów.
Momentami rażą użyte w tekście rymy:
Jest już późno, piszę bzdury
Kot zapędził mysz do dziury
(Jest już późno, piszę bzdury)
Od tysiącleci nic się nie zmienia
Te same żądze, te same pragnienia
Gdy wszystko stracisz a lud się odwróci
Za późno będzie, by do życia wrócić.
(Kreon)
Na szczęście to sporadyczne przypadki, które można traktować jako ewolucję pisarską Kory. Fraza jest jednak zrytmizowana, śpiewna. Znajdziemy tu sporo refrenicznych powtórzeń poszczególnych wyrazów albo całych wersów. Atutem bez wątpienia jest metaforyka, sposób ujęcia tematu, wreszcie opisowość, jak choćby w znakomitym tekście Mandragora:
Przymierzam i wybieram słowa
Złote obrączki prosto z morza
Zarzucam raz za razem sieć
Obietnica na ciało i krew.
Ta selekcja słów przynosi znakomite rezultaty, gdy wokalistka daje się porwać własnej opowieści, gdzie proza życia zostaje zanurzona w fontannie metafor. Mieszają się światy, a rzeczywistość sama sobie przeczy.
Paradoksalnie tam, gdzie autorka „zapomina”, że pisze tekst piosenki, rodzą się wiersze. Najpiękniejszym i chyba najbardziej niejednoznacznym tekstem w tej książce jest „Tęcza”:
W morzu wyobraźni pływają zapachy
Kłębią się zjawy chcą by je ocalić
W piwnicach pamięć snuje się po kątach
Lata dziecinne tęsknota co pali
To jest ostatnie znaczenie języka
Gwiazda przeznaczenia jeszcze nie odkryta
Rzeczywistość co lubi sama sobie przeczyć
Piwnica wszechświata to pamięć wszechrzeczy
Szczęście to słowo co spadło z księżyca
Nie zna przyczyny i nie dba o skutki
Jest między nami lecz tylko przez chwilę
Ma naturę wiatru i jak wiatr umyka
To historia grzechu to dziecko trójkąta
Słońca deszczu i gwałtownej burzy
Historia zmyślona z którą nam do twarzy
Nieuchwytna i piękna jak tęcza
W jej ruchach tęczowa pogoda
W oczach krzyczą pawie
Idzie ulicą i burzy
Zastygłą wodę w stawie
5.
Królewskim tematem Kory jest miłość, a może należałoby rzec: metafizyka miłości. To przekraczanie samego siebie i przenikanie do porządku poznania, który jest wtórny zarówno wobec miłości, jak i jej braku. Miłość to uniwersalna i najważniejsza zasada świata, bo wszystko jest miłością albo nie jest nią nic. Miłość jest we wszystkim albo nie ma jej w niczym. To prafundament życia duchowego każdego, kto dąży do utrwalenia więzi (specyficznej, „bliźniaczej” relacji) z inną osobą:
Miłość i nienawiść
Jak czarne i białe
Jak zimno i upał
Jak kat i ofiara
Jak wierzch i spód dłoni
Z prądem pod prąd ryba
Jak słowo gdyby
I jak słowo chyba
(Bliźniak)
Wszystko zaś po to, by móc przezwyciężyć samotność i stopić się w jedności:
Bo każde serce gdy jest samotne
Szuka aż znajdzie coś dla siebie
Nie można żyć pod jednym dachem
W tym samym łóżku bez miłości
Bo miłość łączy obcych ludzi
I oczy które gubią łzy
(Głęboko w sercu)
Nie ma większej wartości w życiu:
Być kochanym jest bardzo, bardzo przyjemnie („Jest już późno, piszę bzdury”)
Ja kocham ciebie
Ty kochasz mnie
Oni kochają siebie
(Mandragora)
Dostojewski traktował piekło jako cierpienie z powodu niemożności kochania, podmiot liryczny tych wierszy oscyluje pomiędzy niebem i piekłem:
Znowu liczę, liczę, liczę, liczę, liczę życie
Tyle miałam, tyle miałam, tyle mi umarło
Tyle poszło do nieba, a tyle do piekła
(Karuzela marzeń)
Symbolika biblijna, która bywa tu przywoływana, nie odsyła nas wprost do eschatologii. Określa miejsce i zasady funkcjonowania w świecie skrajnych uczuć: miłości i nienawiści, pożądania i zdrady, zdobycia i porzucenia:
Nie opuszczaj mnie
Bądź aż do końca świata
Ja będę dla ciebie
Jak piękny koniec lata
Jeśli mnie kochasz jak mówisz
Poszukaj jabłka
Wiecznej miłości
Z czarodziejskiego ogrodu
Nie opuszczaj mnie
Są słowa które dużo znaczą
Od tego się umiera
Umiera z rozpaczy
(Sahara)
Bycie jest i nieznośne, ale i po ludzku nudne. Kora na wzór Pascala stara się rozróżniać porządek serca i porządek rozumu jednocześnie zdając sobie sprawę z ludzkich niemożności:
Choć milknie głos, co krzyczy we mnie
Nie daje mi wytchnienia
I nie pytaj mnie, jak żyć
Czy długo będę z ciebie kpić
Trawa wciąż jeszcze zielona
Moja miłość jest szalona
Teraz mówię sercu, aby sercem było
Ta noc do innych jest niepodobna
I leżę cicho, cicho przy twym boku
Godzina mija za godzinę
(Ta noc do innych jest niepodobna)
Kocha się tu na jawie i we śnie, w sferze marzeń i fantasmagorii. Tak samo się łamie serca:
To mi się śni to mi się śni
To mi się śni to mi się śni
Zawsze ten sam zawsze ten sam sen
Śni się zimny śni mi się głodny
Śni mi się smutny szary sen
Złamałeś mi serce bez jednego słowa
Złamałeś mi serce jednym prostym cięciem
Złamałeś mi serce złamałeś mi serce
Złamałeś mi serce jednym prostym cięciem
To mi się śni to mi się śni
Smutny szary sen
(To mi się śni)
Jak echo powraca więc tu słynne i złowrogie zdanie Heideggera – „Nauczyliśmy się wiele, ale miłości się nie nauczyliśmy”. Nie zrobiliśmy tego ani jako poszczególne osoby, ani jako społeczeństwo. Odprysk tak rozumianego problemu znajdujemy przecież w książce Kora Kora. A planety szaleją:
Miłość jest, choć tego nie zamierza, aktem antyspołecznym, gdyż zawsze, kiedy się urzeczywistnia, narusza małżeństwo i przekształca je w to, czym społeczeństwo nie chce, by ono było: ujawnieniem dwóch samotności, które same przez się tworzą świat rozbijający społeczne kłamstwo, obalający czas i pracę, i objawiający się jako samowystarczalny. Społeczeństwo więc tępi z zaciekłością miłość i poezję… a one wybuchają formami zadziwiającymi i czystymi: jako obraza, zbrodnia i poemat: Odnalazłam siebie w twórczości Octavia Paza. On na określenie miłości używa słowa „komunia”. Jeszcze o tym nie wiedziałam, kiedy użyłam tego słowa w tym samym kontekście w piosence „Anioł”.
Miłość jest więc wyzwaniem rzuconym przeciwko światu i przeciwko społeczeństwu. To „komunia bez końca”, to „wieczna tęsknota”. Można o niej mówić za pomocą paradoksów i poetyckich obrazów. Jak zauważał Octavio Paz: „Samotność potwierdza człowieczeństwo. Bo tylko człowiek jest świadomy swojej samotności”. Kora jest świadoma i człowieczeństwa, i samotności, i miłości. Lektura tej książki dobitnie tego dowodzi bez względu na to, jaki ma się filtr w oczach. Patrząc na to samo, widzi się czasem te same rzeczy!
Urodzony w 1979 roku – poeta, dziennikarz, krytyk literacki. Wiceprezes Fundacji im. Sławomira Mrożka. Publicysta Radia Szczecin. Wydał pięć tomów poetyckich; ostatnio: może boże (Lubuski Wawrzyn Literacki 2010) i Czarny wodewil (2013). W 2014 roku ukazała się jego książka Rewersy. Rozmowy literackie. Rok później przełożył z jidisz na polski nieznane wiersze Eliasza Rajzmana zebrane w tomie Mech płonący (2015). W latach 2005-2009 zastępca redaktora naczelnego kwartalnika literacko-filozoficznego [fo:pa]. Od 2012 do 2014 roku pierwszy redaktor naczelny pisma „eleWator”. Publikował m.in. w „Odrze”, „Twórczości”, „Portrecie”, „FA-arcie”, „Kresach”, „Śląsku”, „Arkadii”, „Pograniczach”, „Przeglądzie Polskim” (USA), „Radarze”, „Gazecie Wyborczej”. Tłumaczony na języki angielski, niemiecki, ukraiński i czeski.
Audycja „Machina czasu” Konrada Wojtyły poświęcona twórczości i życiu Rafała Wojaczka.
WięcejPremierowy zestaw wierszy Konrada Wojtyły.
WięcejRecenzja Konrada Wojtyły z książki Sanatorium Rafała Wojaczka.
WięcejEsej Konrada Wojtyły towarzyszący premierze książki Myśli do słów. Szkice o poezji Piotra Matywieckiego.
WięcejRecenzja Konrada Wojtyły z książki gubione Krystyny Miłobędzkiej.
WięcejEsej Konrada Wojtyły towarzyszący premierze książki Szare światło. Rozmowy z Krystyną Miłobędzką i Andrzejem Falkiewiczem Jarosława Borowca.
WięcejGłos Konrada Wojtyły w debacie „Czy Nobel zasłużył na Różewicza?”.
WięcejRecenzja Konrada Wojtyły z książki Polskie znaki Wojciecha Bonowicza.
WięcejKomentarze Zdzisława Jaskuły, Andrzeja Nowaka, Mieczysława Orskiego, Piotra Śliwińskiego, Adama Wiedemanna oraz Konrada Wojtyły.
WięcejRecenzja Konrada Wojtyły z książki Trop w trop Andrzeja Sosnowskiego.
WięcejRecenzja Konrada Wojtyły z książki Niepiosenki Mariusza Grzebalskiego.
WięcejGłos Konrada Wojtyły w debacie „Dożynki 2008”.
WięcejGłos Konrada Wojtyły w debacie „Książka 2008”.
WięcejKomentarze Piotra Czerniawskiego, Grzegorza Jankowicza, Anny Kałuży, Bogusława Kierca, Karola Maliszewskiego, Edwarda Pasewicza, Tomasza Pułki, Justyny Sobolewskiej i Konrada Wojtyły.
WięcejKomentarze Sławomira Kuźnickiego, Konrada Wojtyły i Jarosława Borowca.
WięcejRecenzja Konrada Wojtyły z książki Wojaczek wielokrotny.
WięcejSpotkanie autorskie „Życie w piosence” z udziałem Kory i Olgi Tokarczuk w ramach festiwalu Stacja Literatura 22.
WięcejRozmowa Kamila Sipowicza z Korą, towarzysząca nowemu, poprawionemu i rozszerzonemu wydaniu książki Stoję, czuję się świetnie, która ukazała się w Biurze Literackim 24 lipca 2017 roku.
WięcejSzkic Pawła Tańskiego towarzyszący nowemu, poprawionemu i rozszerzonemu wydaniu książki Kory Stoję, czuję się świetnie, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 24 lipca 2017 roku.
WięcejAutorski komentarz Kory w ramach cyklu „Historia jednego tekstu”, towarzyszący nowemu, poprawionemu i rozszerzonemu wydaniu książki Kory Stoję, czuję się świetnie, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 24 lipca 2017 roku.
WięcejDwa wiersze Kory, zapowiadające jej książkę Stoję, czuję się świetnie, która ukaże się w Biurze Literackim 24 lipca 2017 roku.
WięcejDwa wiersze Kory, zapowiadające jej książkę Stoję, czuję się świetnie, która ukaże się w Biurze Literackim 24 lipca 2017 roku.
Więcej