recenzje / IMPRESJE

Bliżej Rytmów jesiennych

Paweł Mackiewicz

Esej Pawła Mackiewicza towarzyszący premierze książki Rytmy jesienne Jacka Łukasiewicza, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 21 lipca 2014 roku. 

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Trzy lata po Sto­ją­cej na ruinie uka­zu­je się nowy tom Jac­ka Łuka­sie­wi­cza, Ryt­my jesien­ne. Tytuł, meta­po­etyc­ki, zapo­wia­da­ją­cy pro­zo­dyj­ne zróż­ni­co­wa­nie zebra­nych w tomie utwo­rów, zachę­ca do lek­tu­ry uważ­nej, bli­sko tek­stu.

Pre­mie­ro­wą książ­kę wro­cław­skie­go auto­ra otwie­ra wiersz „Gdzie te konie” o moc­nym ryt­mie na trzy – oto jego pierw­sza stro­fa:

Gdzie te konie w cza­pra­kach z pió­ra­mi?
I te bro­nie i bar­wy i kurz?
Gdzie to świa­tło roz­le­głe krę­ga­mi
wokół obłych i ruchli­wych wzgórz?

Bar­dzo regu­lar­ny, melo­dyj­ny tok ana­pe­stycz­ny w trzech wer­sach – w pierw­szym i trze­cim zakoń­czo­ny ana­pe­stem hiper­ka­ta­lek­tycz­nym. Wers czwar­ty nato­miast roz­pa­da się na tro­che­je, z ostat­nią sto­pą kata­lek­tycz­ną. O ile ana­pe­sty two­rzą aku­stycz­ny pod­kład pod pano­ra­mę, wyda­wa­ło­by się, oglą­da­ną z dystan­su, o tyle szyb­kie, inten­syw­ne tro­che­je kie­ru­ją tam, gdzie rze­czy­wi­ście jest lub chciał­by się zna­leźć pod­miot mówią­cy – o czym póź­niej. Stro­fa dru­ga:

Gdzie ta bitwa tak daw­no sto­czo­na?
W oczach został i gru­chot i cwał.
Poszum drzew osza­la­łych już sko­nał.
Anio­ło­wie ich wzię­li w ramio­na.
Wol­no cich­nął ostat­ni strzał.

W czte­rech wer­sach tok ana­pe­stycz­ny wyraź­ny, w pierw­szym, trze­cim i czwar­tym hiper­ka­ta­lek­sy. Wers pią­ty zno­wu na dwa: dwa tro­che­je i odbi­te w nich dwa jam­by. Muzycz­ność mia­ro­we­go ana­pe­stu jawi się jako lek­ka, wyra­fi­no­wa­na. Kon­tra­punk­to­wa dla odgło­sów bitew­nych, antro­po­mor­fi­zu­ją­ce­go obra­zu drzew, któ­re dozna­ją sza­leń­stwa i śmier­ci, w kona­niu zastę­pu­jąc nie­ja­ko żoł­nie­rzy. Śla­du kon­tra­punk­tu nie ma nato­miast w tro­che­jach i jam­bach – strzał cich­nie, odbi­ja­ny przez nio­są­ce się echo, a zmien­ny rytm wer­su imi­tu­je opi­sa­ne brzmie­nia. Trze­cia stro­fa:

Gdzie ta twarz zapa­dła w pamię­ci,
twar­da daw­no umar­ła twarz?
Kto jej choć­by zwrot­kę poświę­ci
cią­gle któ­ryś, sta­le pierw­szy raz.

W stro­fie tej regu­lar­ność i melo­dyj­ność toku ana­pe­stycz­ne­go ustę­pu­je metrum loga­edu, ryt­mi­ce mie­sza­nej. Dzię­ki zamia­nie ana­pe­stów środ­ko­we­go i wygło­so­we­go na amfi­bra­chy w pierw­szym i trze­cim wer­sie wybrzmie­wa spa­dek ado­nicz­ny. Pod­kre­śla go dokład­ny, żeń­ski, nie­gra­ma­tycz­ny rym. Spe­ku­lu­jąc o moty­wa­cji takiej kon­struk­cji: dru­gi tetra­stych nie trak­tu­je o koniach, a więc i o jeźdź­cach – w licz­bie mno­giej, ale o poje­dyn­czym ist­nie­niu. O twa­rzy „twar­dej” i „umar­łej”, o powrot­no­ści i powta­rzal­no­ści zda­rzeń (wer­sy dru­gi i czwar­ty) mówi się już w krót­kich żoł­nier­skich sło­wach, w ryt­mie na dwa, tro­che­icz­nym. Tro­che­je wygło­so­we koń­czą się przed­wcze­śnie kata­lek­są.

Stro­fa czwar­ta jest powtó­rze­niem pierw­szej, choć nie­zu­peł­nie refre­no­wym. Po pierw­sze – dro­biazg – lecz dla ryt­mu czte­ro­wier­sza waż­ny – reduk­cji ule­ga spój­nik w czwar­tym wer­sie („Gdzie to świa­tło roz­le­głe krę­ga­mi / wokół obłych, ruchli­wych wzgórz?”), któ­ry tym samym dzie­li się na dwa tro­che­je i dwa aka­ta­lek­tycz­ne jam­by (ryt­micz­ne odwo­ła­nie do wygło­su dru­giej stro­fy). Po dru­gie: od przy­po­mnie­nia ini­cju­ją­cych wiersz moty­wów wizyj­no-prze­strzen­nych i bata­li­stycz­nych waż­niej­szy jest nawrót do ana­pe­stycz­nej regu­lar­no­ści, do melo­dyj­nej har­mo­nii. Rytm ten zani­ka w stro­fie pią­tej:

Gdzie te sło­wa, któ­re nie minę­ły,
ale cią­gle powra­ca­ją w nas?
Gdzie te wody, któ­re nie spły­nę­ły,
i ten wicher kru­szą­cy czas?

Tok tro­che­icz­ny, regu­lar­ny, nawią­zu­ją­cy do poprzed­nich tro­che­icz­nych par­tii, w wer­sie dru­gim kata­lek­sy, pozo­sta­łe klau­zu­le aka­ta­lek­tycz­ne. Zwrot­ka ta moc­niej niż pozo­sta­łe akcen­tu­je temat cza­so­wo­ści ist­nie­nia, wskrze­sza­jąc ilu­zje sło­wa (lite­ra­tu­ry), któ­re nie prze­mi­ja, i (jak?) wody, któ­ra nie prze­sta­je pły­nąć. Sło­wo i woda wystę­pu­ją tu zresz­tą w funk­cji podob­nej do rymu seman­tycz­ne­go. Czwar­ty wers zno­wu podzie­lo­ny na poło­wy: tro­che­icz­ną i jam­bicz­ną. Jam­by w wygło­sie stro­fy wzmac­nia­ją zna­cze­nie meta­fo­ry – ero­zji cza­su. I stro­fa ostat­nia:

Gdzie te pola z drzew kiku­ta­mi?
I ogro­dy pode­pta­nych róż?
Gdzie to świa­tło roz­le­głe krę­ga­mi
wokół obłych, ruchli­wych wzgórz?

Czte­ro­wiersz ten zawie­ra sumę ryt­mów (chcia­ło­by się rzec, jesien­nych) z pię­ciu poprzed­nich strof: ana­pest z dwo­ma amfi­bra­cha­mi (ze spad­kiem ado­nicz­nym) w pierw­szym wer­sie, w dru­gim tro­che­je z kata­lek­są, w trze­cim sta­ran­ne ana­pe­sty (ostat­ni kata­lek­tycz­ny), wers czwar­ty odbi­ja dwa tro­che­je w dwóch wygło­so­wych jam­bach.

Układ wier­sza zdo­mi­no­wa­ny został przez krzy­żo­we rymy, kon­se­kwent­nie żeń­skie (wszyst­kie a) i męskie (b, co do jed­ne­go) na prze­mian. Dokład­ne, naj­czę­ściej nie­gra­ma­tycz­ne. Pięć z sze­ściu strof to tetra­sty­chy. For­mat ten – wraz z naprze­mien­nym rymo­wa­niem – dodat­ko­wo wzma­ga (uroz­ma­ica) ryt­micz­ność utwo­ru. Jedy­nie w dru­giej stro­fie poja­wia się sche­mat rymów quin­til­li, aba­ab, co zresz­tą nie prze­szka­dza w utrzy­ma­niu porząd­ku żeń­skie­go a oraz męskie­go b; quin­til­la, jak wia­do­mo, ma jed­nak nie­co inny for­mat syla­bicz­ny niż zasto­so­wa­ny w ana­li­zo­wa­nym wier­szu: do 8 lub po 11 sylab w wer­sie (tzw. quin­til­la praw­dzi­wa). Dłu­gość wer­sów utwo­ru „Gdzie te konie” mie­ści się w prze­dzia­le 8–10 zgło­sek, przy czym naj­czę­ściej wystę­pu­ją wer­sy dzie­się­cio- i dzie­wię­cio­zgło­sko­we. Łatwo zauwa­żyć, że poje­dyn­cze odstęp­stwo od mia­ro­we­go tetra­sty­chu z korzy­ścią dla wier­sza ogra­ni­cza jego prze­wi­dy­wal­ność.

Wypa­da, jak sądzę, zwró­cić uwa­gę na wers, któ­ry zastę­pu­je spo­dzie­wa­ne domknię­cie stro­fy klau­zu­lą b: „Anio­ło­wie ich wzię­li w ramio­na” to prze­cież pery­fra­za śmier­ci ponie­sio­nej w bitwie, naj­praw­do­po­dob­niej od kul prze­ciw­ni­ka („Wol­no cich­nął ostat­ni strzał”). Tę bar­dzo epic­ką śmierć nie tyl­ko uwy­dat­nia reor­ga­ni­za­cja porząd­ku stro­ficz­ne­go, lecz wyróż­nia ją tak­że hagio­gra­ficz­ne wyobra­że­nie zawar­te w pery­fra­zie. Wnie­bo­wzię­cia w orsza­ku aniel­skim dostą­pi­li nie­licz­ni świę­ci: św. Jan Ewan­ge­li­sta, św. Bene­dykt. Z kolei, jak gło­si Dru­ga Księ­ga Kró­lew­ska, pro­rok Eliasz został wzię­ty do nie­ba w „wozie ogni­stym z czte­re­ma ruma­ka­mi ogni­sty­mi”. Nie­co wcze­śniej w dru­giej stro­fie, jesz­cze przed wnie­bo­wzię­ciem uczest­ni­ków bitwy dało się sły­szeć „poszum drzew osza­la­łych”, jak­by Pan prze­cho­dził, a „gwał­tow­na wichu­ra roz­wa­la­ją­ca góry i dru­zgo­cą­ca ska­ły [szła] przed Panem” (1 Ks. Kró­lew­ska; motyw ten poja­wił się już u Jac­ka Łuka­sie­wi­cza w jed­nym z wier­szy ze Sto­ją­cej na ruinie). Pyta­nie o „wicher kru­szą­cy czas” pada nad­to w wygło­sie przed­ostat­niej stro­fy. Ten wicher, oko­licz­no­ści i szcze­gó­ły wnie­bo­wzię­cia (zwłasz­cza asy­sta anio­łów) prze­su­wa­ją utwór w stro­nę iko­no­gra­fii baro­ko­wej. W podob­ny spo­sób wnie­bo­wzię­cie patro­na, wzno­szo­ne­go ku nie­bu przez anio­ły, przed­sta­wił Micha­el Wil­l­mann na fre­sku w koście­le p.w. św. Józe­fa w Krze­szo­wie.

Pod­miot mówią­cy w wier­szu i widzą­cy prze­szłość w jej powi­do­kach („świa­tło roz­le­głe krę­ga­mi”) wyda­je się nie mniej waż­ny niż tajem­ni­czy kawa­le­rzy­ści na cwa­łu­ją­cych ruma­kach. To on jest medium odpo­wie­dzial­nym za syne­ste­zyj­ne postrze­ga­nie sekwen­cji daw­no minio­nych wyda­rzeń (zmysł wzro­ku przy­swa­ja „gru­chot i cwał” – nad­to z cwa­łem zry­mo­wa­ny został strzał, zapew­ne tak­że widzia­ny oraz sły­sza­ny). Instan­cja mówią­ca i pozna­ją­ca – w stro­fie pierw­szej – sto­jąc pośrod­ku pano­ra­my wznie­sień, roz­glą­da się „wokół obłych i ruchli­wych wzgórz”. Wzgó­rza te mogą być „ruchli­we” jedy­nie wów­czas, gdy obser­wu­ją­cy je pod­miot nie zmie­nia swe­go poło­że­nia, co naj­wy­żej wyko­nu­je obrót doko­ła sie­bie. Powi­no­wac­two z poetyc­ką tech­ni­ką Przy­bo­sia jest oczy­wi­ste: rucho­mość obiek­tów nie pocho­dzi tu od nich samych, lecz „wyni­ka” z ruchu – zmia­ny pozy­cji – kame­ry (obiek­ty­wu, soczew­ki, oka).

Mimo nasy­ce­nia szcze­gó­ła­mi, mate­rial­ny­mi i histo­rycz­ny­mi (cza­pra­ki ozdob­ne w pió­ra, dyna­micz­na i zróż­ni­co­wa­na rzeź­ba tere­nu, pozo­sta­ło­ści drzew, zruj­no­wa­ne, jak po przej­ściu woj­ska, ogro­dy), i mimo soma­tycz­ne­go nie­le­d­wie ryt­mu wiersz ten nie nawią­zu­je do kon­kret­ne­go histo­rycz­ne­go zda­rze­nia, nie przed­sta­wia rela­cji z jakiejś bli­żej okre­ślo­nej prze­szło­ści, lecz otwie­ra pole dia­gno­sty­ce fizjo­lo­gii nostal­gii. Klu­czem do reto­ry­ki nostal­gicz­nej nastro­jo­wo­ści jest tu ana­fo­ra – „gdzie te…, gdzie ta…” – ini­cju­ją­ca każ­dą z sze­ściu strof wier­sza. Zwrot ku kla­sycz­ne­mu topo­so­wi ubi sunt? nie wzbu­dza nadziei na powrót do minio­ne­go, na poły zmi­to­lo­gi­zo­wa­ne­go świa­ta otwar­tych, kre­so­wych prze­strze­ni. Raczej wska­zu­je na nie­usu­wal­ną kon­wen­cjo­nal­ność – języ­ko­wość i nar­ra­cyj­ność – rekon­struk­cji czy też wyobra­żeń histo­rii. Nie przy­pad­kiem wszyst­kie stro­fy, z wyjąt­kiem trzech wer­sów w zwrot­ce dru­giej („Poszum drzew osza­la­łych już sko­nał. / Anio­ło­wie ich wzię­li w ramio­na. / Wol­no cich­nął ostat­ni strzał.”), opar­te zosta­ły na into­na­cji wzno­szą­cej. Anty­ka­den­cja domi­nu­je w tetra­sty­chach i brzmie­nio­wo dzie­li je na mniej­sze cząst­ki, naj­czę­ściej dys­ty­chy. Każ­dy z takich pre­cy­zyj­nie – skła­dnio­wo, nie gra­ficz­nie, tzn. z uży­ciem pauz mię­dzy stro­fa­mi – wyod­ręb­nio­nych dys­ty­chów ma for­mę pyta­nia, reto­rycz­ne­go, bo pyta­ją­cy zakła­da nie­moż­li­wość lub nie­ko­niecz­ność odpo­wie­dzi. Pew­na ele­gij­ność, nostal­gicz­na tona­cja, aten­cja dla lokal­ne­go, cha­rak­te­ry­stycz­ne­go pej­za­żu – to walo­ry utwo­ru „Gdzie te konie”, któ­re geno­lo­gicz­nie upo­dab­nia­ją go do dum­ki.

Cał­kiem spo­ro dzie­je się w jed­nym krót­kim stro­ficz­nym, metrycz­nym, zry­mo­wa­nym wier­szu. A Ryt­my jesien­ne przy­no­szą jesz­cze pięć i pół dzie­siąt­ki utwo­rów war­tych wni­kli­wej lek­tu­ry.

O autorze

Paweł Mackiewicz

Redaktor, literaturoznawca, krytyk literacki. Autor dwóch książek oraz około dwustu recenzji i szkiców krytycznoliterackich. Pracuje w Zakładzie Literatury Polskiej po 1918 roku na Uniwersytecie Wrocławskim. Mieszka we Wrocławiu.

Powiązania

Powiedzmy, że widoki*

recenzje / ESEJE Paweł Mackiewicz

Recen­zja Paw­ła Mac­kie­wi­cza z książ­ki W Mar­ci­na Sen­dec­kie­go, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim w wer­sji papie­ro­wej 27 grud­nia 2016 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 3 lip­ca 2017 roku.

Więcej

Hey Jude, czyli bezprzełomowy przełom (again)

debaty / ankiety i podsumowania Paweł Mackiewicz

Głos Paw­ła Mac­kie­wi­cza w deba­cie „Powia­da­cie, że chce­cie rewo­lu­cji”.

Więcej

P.o. traktatu poetyckiego

recenzje / IMPRESJE Paweł Mackiewicz

Esej Pawe­ła Mac­kie­wi­cza towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Przed­miar robót Mar­ci­na Sen­dec­kie­go, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 1 grud­nia 2014 roku.

Więcej

Rozmowa

recenzje / ESEJE Paweł Mackiewicz

Recen­zja Paw­ła Mac­kie­wi­cza z książ­ki Jesień Zuzan­ny Ada­ma Zdro­dow­skie­go.

Więcej

W ciemnych, jucznych słowach

recenzje / ESEJE Paweł Mackiewicz

Recen­zja Paw­ła Mac­kie­wi­cza z książ­ki Błam (1985–2011) Mar­ci­na Sen­dec­kie­go.

Więcej

Rozkosz z nieznajomą panią

recenzje / ESEJE Paweł Mackiewicz

Recen­zja Paw­ła Mac­kie­wi­cza z książ­ki Pozy­tyw­ki i marien­bad­ki (1987–2007) Andrze­ja Sosnow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w książ­ce Pisa­ne osob­no. O poezji pol­skiej lat pierw­szych (WBPi­CAK, Poznań 2010).

Więcej

Ty dwa, ja pół

recenzje / ESEJE Paweł Mackiewicz

Recen­zja Paw­ła Mac­kie­wi­cza z książ­ki Pół Mar­ci­na Sen­dec­kie­go.

Więcej

Tak mi mów

recenzje / ESEJE Paweł Mackiewicz

Recen­zja Paw­ła Mac­kie­wi­cza z książ­ki Farsz Mar­ci­na Sen­dec­kie­go.

Więcej

W lekkim powiewie

recenzje / ESEJE Paweł Mackiewicz

Recen­zja Paw­ła Mac­kie­wi­cza z książ­ki Sto­ją­ca na ruinie Jac­ka Łuka­sie­wi­cza.

Więcej

Powrót podmiotu odłożony

recenzje / ESEJE Paweł Mackiewicz

Recen­zja Paw­ła Mac­kie­wi­cza z książ­ki Pol­skie zna­ki Woj­cie­cha Bono­wi­cza.

Więcej

Portret człowieka nieuformowanego

recenzje / ESEJE Paweł Mackiewicz

Recen­zja Paw­ła Mac­kie­wi­cza z książ­ki Urwa­ny ślad Jac­ka Guto­ro­wa.

Więcej

O Urwanym śladzie

recenzje / NOTKI I OPINIE Anna Kałuża Bogusław Kierc Paweł Mackiewicz

Komen­ta­rze Anny Kału­ży, Bogu­sła­wa Kier­ca i Paw­ła Mac­kie­wi­cza.

Więcej

O Mniej, więcej

recenzje / NOTKI I OPINIE Agnieszka Wolny-Hamkało Bogusław Kierc Paweł Mackiewicz

Komen­ta­rze Agniesz­ki Wol­ny-Ham­ka­ło, Bogu­sła­wa Kier­ca, Paw­ła Mac­kie­wi­cza.

Więcej

O Jesieni Zuzanny

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Anny Kału­ży, Julii Fie­dor­czuk, Toma­sza Fijał­kow­skie­go, Paw­ła Mac­kie­wi­cza.

Więcej

O Po tęczy

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Jac­ka Guto­ro­wa, Paw­ła Mac­kie­wi­cza, Kuby Mikur­dy, Igi Nosz­czyk, Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza.

Więcej

Świat „Po tęczy”

recenzje / NOTKI I OPINIE Paweł Mackiewicz

Nota Paw­ła Mac­kie­wi­cza o książ­ce Gdzie koniec tęczy nie doty­ka zie­mi Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Widok z pagórka

recenzje / ESEJE Paweł Mackiewicz

Recen­zja Paw­ła Mac­kie­wi­cza z książ­ki Kopiec kre­ta Boh­da­na Zadu­ry, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim w 2004 roku.

Więcej

Toczy mi się spod stóp Ziemia

recenzje / ESEJE Paweł Mackiewicz

Recen­zja Paw­ła Mac­kie­wi­cza z książ­ki Zaskro­niec Bogu­sła­wa Kier­ca.

Więcej

Jak człowiek chciwie wypatrujący zdarzeń

recenzje / ESEJE Paweł Mackiewicz

Recen­zja Paw­ła Mac­kie­wi­cza z książ­ki Słyn­ne i świet­ne Mariu­sza Grze­bal­skie­go.

Więcej

Poeci: Jacek ŁUKASIEWICZ

nagrania / między wierszami Jacek Łukasiewicz

Nowy pro­gram lite­rac­ki „Poeci”, w któ­rym Justy­na Sobo­lew­ska roz­ma­wia z Jac­kiem Łuka­sie­wi­czem.

Więcej

Jacek Łukasiewicz Rytmy jesienne

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Ryt­my jesien­ne Euge­niu­sza Jac­ka Łuka­sie­wi­cza, któ­ra uka­za­ła się 25 grud­nia 2014 roku na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

Komentarz do wiersza „Lampa”

recenzje / KOMENTARZE Jacek Łukasiewicz

Komen­tarz Jac­ka Łuka­sie­wi­cza do wier­sza „Lam­pa” z tomu Ryt­my jesien­ne, któ­ry uka­zał się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 21 lip­ca 2014 roku. 

Więcej

Poeta uczony

recenzje / IMPRESJE Joanna Orska

Szkic Joan­ny Orskiej towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Ryt­my jesien­ne Jac­ka Łuka­sie­wi­cza, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 21 lip­ca 2014 roku. 

Więcej

Nasze szare wrony

wywiady / o książce Jacek Łukasiewicz Kamil Nolbert

Roz­mo­wa z Jac­kiem Łuka­sie­wi­czem o jego nowej książ­ce Ryt­my jesien­ne, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 21 lip­ca 2014 roku. 

Więcej