recenzje / IMPRESJE

Ewangelia: geneza zapachu

Szymon Kowalski

Impresja Dawida Mateusza i Jakuba Skurtysa na temat poezji Szymona Kowalskiego, laureata 16. edycji Połowu poetyckiego.

Biuro Literackie

Szy­mon z Git­ty ucho­dził za wiel­kie­go maga, znaw­cę alche­mii i arka­nów wsze­la­kich. Wio­dło mu się cał­kiem nie­źle, póki nie rzu­cił wyzwa­nia świę­te­mu Pio­tro­wi, ten zaś poko­nał go siłą Ducha Świę­te­go i obna­żył sła­bość jego demo­nicz­nych sztu­czek, strą­ca­jąc go z wyso­ko­ści i pozba­wia­jąc życia. Tyle Pismo, a wła­ści­wie chrze­ści­jań­skie legen­dy, bo w Dzie­jach Apo­stol­skich jest tyl­ko coś o chę­ci kupie­nia od apo­sto­łów daru bło­go­sła­wień­stwa, a więc o opacz­nym zro­zu­mie­niu isto­ty nowej reli­gii. W kinie wyglą­da to tro­chę ina­czej (pole­ca­my fil­my, i ten w reży­se­rii Bena Hop­kin­sa, i ten od Ildi­kó Eny­edi), a w histo­rii gno­zy już cał­kiem odmien­nie, bo Szy­mon uzna­wa­ny jest prze­cież za jed­ne­go z jej ojców zało­ży­cie­li.

A co z Szy­mo­nem Kowal­skim, któ­ry – jak pisze o sobie w bio­gra­mie – pocho­dzi z poza­sło­necz­nej pla­ne­ty z oko­lic gwiaz­dy Alfa Canis Majo­ris, a w swo­ich tek­stach przyj­mu­je na zmia­nę rolę pro­ro­ka i tref­ni­sia? Co zro­bić z chło­pa­kiem, lice­ali­stą jesz­cze, któ­ry gno­styc­kie pre­sti­di­gi­ta­tor­stwo swo­je­go imien­ni­ka pod­niósł na nowy poziom? Tak – wier­sze Kowal­skie­go to sztucz­ki, tro­chę sza­ra­dy i zaklę­cia, a tro­chę pozo­sta­ło­ści wyda­rzeń i kola­że histo­rycz­ne. Imio­na praw­dzi­we i fał­szy­we, sło­wa ist­nie­ją­ce i nie, miej­sca i rekwi­zy­ty zbio­ro­wej pamię­ci mają nie­ustan­nie zwo­dzić czy­tel­nicz­kę, a zara­zem zachę­cać do wypra­wy w nie­zna­ne: w świat mło­dzień­czych fan­ta­zji, sur­re­al­nej ero­ty­ki, bizar­ne­go humo­ru, nie­ustan­nie pona­wia­nej tek­sto­wej trans­gre­sji oraz rim­bau­dow­skiej wręcz dezyn­wol­tu­ry. Wyda­je się to nad wyraz lako­nicz­ne, prze­ra­sta­ją­ce nie­kie­dy nasze zdol­no­ści poznaw­cze, bo łącz­li­wość zdań jest w tych utwo­rach nie­wiel­ka i zda­je się, że w obrę­bie jed­ne­go wypo­wie­dze­nia prze­ska­ku­je­my cza­sem przez kil­ka reje­strów. A jed­nak war­to doko­ny­wać rekon­struk­cji, ziarn­ko po ziarn­ku, w poprzek wier­szy, bo w ten spo­sób odkry­wa­my jakąś arche­ty­picz­ną opo­wieść: o wygna­niu, tułacz­ce i obco­ści, o poszu­ki­wa­niu nowej, obie­ca­nej zie­mi, o ple­mio­nach i ich rytu­ałach, o Volk i Geist, któ­re odci­ska­ją swój ślad na zbio­ro­wej pamię­ci od Egip­tu i Babi­lo­nii, przez szla­chec­ką Rzecz­po­spo­li­tą, aż po III Rze­szę.

O autorze

Szymon Kowalski

Urodzony w roku odkrycia pozasłonecznej planety typu superziemia Janssen. Pochodzi z okolic gwiazdy Alfa Canis Majoris. Zajmuje się tworzeniem błyskowych dzieł lirycznych.

Powiązania