recenzje / ESEJE

Filtry i flirty

Mikołaj Borkowski

Recenzja Mikołaja Borkowskiego towarzysząca premierze książki Justyny Bargielskiej Selfie na tle rzepaku, wydanej w Biurze Literackim 27 czerwca 2016 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Wybrać 22 wier­sze z pię­ciu obfi­tych tomów nie jest łatwo. I nie jestem prze­ko­na­ny, czy na pew­no zawsze war­to. Sel­fie na rze­pa­ku dowo­dzi, że war­to, war­to i jesz­cze raz war­to. Twór­czość Justy­ny Bar­giel­skiej przez zbyt dłu­gi czas sta­no­wi­ła dla mnie kon­ty­nu­ację tej linii tzw. „poezji kobie­cej” lub, jak kto woli, „poezji pisa­nej przez kobie­ty”, roz­po­czę­tą przez Poświa­tow­ską i Świrsz­czyń­ską: zmy­li­ły mnie mat­ki, cór­ki i inne kobie­ty, któ­re prze­cież są inte­gral­ną czę­ścią poezji Bar­giel­skiej. Dopie­ro jed­nak wyse­lek­cjo­no­wa­nie 22 wier­szy odsło­ni­ło (?) przede mną to, co w lek­tu­rze Dwóch fia­tów czy Nudel­ma­na pozo­sta­wa­ło dla mnie ukry­te.

Nie ozna­cza to jed­nak, że zbiór pozwa­la na her­me­neu­tycz­ne roz­ko­pa­nie wszyst­kich sen­sów i zna­czeń zaszy­tych w wier­szach autor­ki Chi­na ship­ping. Bar­giel­ska swo­ją ostrą, sur­re­ali­stycz­ną poety­ką prze­ci­na się przez tkan­kę rze­czy­wi­sto­ści, nie po to jed­nak, by odsło­nić jakąś ukry­tą praw­dę, ale raczej – uka­zać wymiar meta­fi­zycz­ny w palimp­se­sto­wych prze­świ­tach. Wier­sze Bar­giel­skiej są rodza­jem nie­po­kor­nej tka­ni­ny nacią­gnię­tej na te rze­czy, któ­re fra­pu­ją czło­wie­ka naj­bar­dziej: śmierć, Boga, miłość, egzy­sten­cję. Wspo­mnia­na sur­re­ali­stycz­na poety­ka opie­ra się na usta­wicz­nym wybi­ja­niu czy­tel­ni­ka pęka­ją­cy­mi meta­fo­ra­mi („top­czyk, nie­chrz­czo­ny żywio­łak spotyka/ u kre­su podró­ży dołem akwareli/ rudą brzo­skwin­kę” – swa­ty), zna­ko­mi­ty­mi epi­te­ta­mi („różo­cęt­ki siń­ców” czy „topo­la wariat­ka wnie­bo­pien­na” – rów­nież swa­ty), ale też peł­ną kon­tro­lą języ­ka, z nada­wa­niem zna­cze­nia poje­dyn­czym spół­gło­skom włącz­nie („cukie­rek any­żo­wy jest lubież­ny przez zawartość/ lite­ry żet” – Pro­jekt wymia­ny ramek we wszyst­kich obraz­kach).

Tym bar­dziej kusi, żeby przy oka­zji wyse­lek­cjo­no­wa­nych gre­atest hits spró­bo­wać zła­pać Bar­giel­ską za jakieś sło­wa, któ­re mogły­by posłu­żyć do otwar­cia takich poetyc­kich kon­struk­cji, jak ta z Kota leśni­ka:

Kot leśni­ka to nie jest jakiś wygrze­by­wacz
kości. Od mi do mi i z powro­tem zali­cza tyle
ksa­mit­nych sek­sów, dese­rów, owo­ców,
że ich licz­ba nie mie­ści się w książ­ce
tele­fo­nicz­nej New Yor­ku. Na koniec zdo­by­wa
wszyst­kie meda­le, a tar­cze sło­necz­ne
wszyst­kich ukła­dów lecą w jego kie­run­ku,
fur­ko­cząc. I wszyst­ko, co się roz­sze­rza, jest jego.

Bo co się tutaj dzie­je? „Wygrze­by­wacz kości”, zna­ko­mi­ta gra fone­tycz­na w „ksa­mit­nych sek­sach”, „fur­ko­czą­ce tar­cze sło­necz­ne”; jak­by czy­tel­nik wier­szy został wpusz­czo­ny do tych reje­strów poezji, w któ­rych nie ist­nie­je nic poza swo­bod­nym prze­pły­wem zna­czeń. Choć spra­wia wra­że­nie seman­tycz­ne­go cha­osu, Bar­giel­ska panu­je nad nim zna­ko­mi­cie. Czy­tel­nik będzie oczy­wi­ście gubił tro­py i trud­no przyj­dzie mu podą­żać za sur­re­ali­stycz­ny­mi meta­fo­ra­mi, ale w poezji Bar­giel­skiej zna­czą­cą rolę odgry­wa prze­cież kom­po­zy­cja wier­sza, wyczu­cie klau­zu­li, muzycz­ny słuch. Zna­czą­ca część tek­stów z Sel­fie na tle rze­pa­ku to dwu­stro­ficz­ne wier­sze, któ­re spra­wia­ją wra­że­nie podwój­ne­go zmie­rze­nia się z jakąś zamie­rzo­ną sytu­acją lirycz­ną. Bar­giel­ska pisa­ła w ten spo­sób w Dwóch fia­tach, z któ­re­go to tomi­ku tyl­ko czte­ry wier­sze zna­la­zły się w nowym zbio­rze; echa tej dublu­ją­cej poety­ki są jed­nak widocz­ne w nie­mal wszyst­kich wybra­nych wier­szach. Dość wspo­mnieć o „top­czy­ku” i „chłop­czy­ku” ze swa­tów, rze­czy­wi­sto­ści w kadrze i poza kadrem (lub języ­kiem) w Sel­fie ze zło­tym siur­kiem czy pusty­ni i oce­anie za „tym drze­wem” w Pan przy­niósł, pan odniósł. To oczy­wi­ście rów­nież kon­fun­du­je czy­tel­ni­ka: są przy­naj­mniej dwie moż­li­wo­ści, dwie dro­gi: obie prze­ci­na­ją się w mgli­stych meta­fo­rach, a osta­tecz­nie łączą w zna­ko­mi­tych poin­tach.

Bar­giel­ską tomi­ko­wą przy­wy­kłem, nie­ste­ty, czy­tać w kon­tek­ście „poezji kobie­cej” lub „poezji pisa­nej przez kobie­ty”; tutaj obszar, na któ­ry skie­ro­wa­ny jest mikro­skop poezji to nie tyl­ko ja-kobie­ta (nigdy nie było to zresz­tą „tyl­ko”), ale raczej ukry­ta przed okiem śmier­tel­ni­ka pew­na meta­fi­zy­ka, trans­cen­dent­ne pięk­no. Jed­nym ze słów klu­czy do tego ukry­te­go jest śmierć, któ­ra może być zarów­no pew­nym doświad­cze­niem utra­ty (Jed­nym sło­wem), ale też snem. Zna­ko­mi­cie jest roze­gra­na ta, wyświech­ta­na mogło­by się zda­wać, meta­fo­ra śmier­ci jako snu w Trau­mie o pie­sku:

Myli­śmy zęby i powie­dzia­łam do męża:
boję się, czy poznam, że umar­łam. Bo
czy umrzeć to jest śnić sny jak­by nie swo­je,
czy może bar­dziej jak dwie­ście tysię­cy
czar­nych pere­łek, któ­re toczą się za nami
do zsy­pu. Keep dying, powie­dział mąż,
prze­ko­nasz się. Żegluj, jasny spła­chet­ku,
dopo­wie­dzia­łam sobie, nie myśl teraz
o dziu­ra­wym oku, przez któ­re cię obser­wu­ją
pod kątem abor­da­żu.

Strach przed śmier­cią i pra­gnie­nie kon­tro­li przy­szło­ści to kolej­ny wyeks­po­no­wa­ny w Sel­fie… wątek: wier­sze obfi­tu­ją w nawią­za­nia do jakie­goś rodza­ju cza­so­wo­ści: chwy­ta­ją teraź­niej­szość, ostroż­nie cofa­ją się do prze­szło­ści (któ­ra, jak czy­ta­my w Pan przy­niósł, pan odniósł, nale­ży do Boga), ale przede wszyst­kim afir­mu­ją wzię­cie w posia­da­nie przy­szło­ści. Sur­re­alizm Bar­giel­skiej nie słu­ży jed­nak jakie­goś rodza­ju kata­stro­ficz­nej wizyj­no­ści, prze­ciw­nie: jest wybit­nie kon­struk­tyw­nym loko­wa­niem się pod­mio­tu tam, gdzie ten pod­miot być pra­gnie; jest przy­zwo­le­niem na bycie kobie­tą o tyle, o ile będzie to ozna­czać bycie, wol­ność i miłość.

I o miło­ści wypa­da­ło­by powie­dzieć parę słów. Zbiór otwie­ra Dating ses­sion: krót­kie wpro­wa­dze­nie do datin­gu płyn­nie prze­cho­dzi w meta­fi­zy­kę:

Przy­gry­za­ny język spuchł i osta­tecz­nie
wyparł, co było do doda­nia. Myśl
jak ten męż­czy­zna, co leży obok,
a świat roz­su­nie kola­na. Poproś
go o rękę, gdy wsta­nie.

Spuch­nię­ty język „osta­tecz­nie wyparł, co było do doda­nia”: a więc nie języ­ko­wa wir­tu­oze­ria, nie lin­gwizm; to myśle­nie, być może nawet męskie, pro­wa­dzi do sek­su­al­nej meta­fo­ry „roz­su­wa­nia kolan” odno­szą­cej się prze­cież do świa­ta: roz­kosz jako dro­ga do pozna­nia? Jeże­li tak, to na pew­no jed­na z wie­lu. Bo świat jest zarów­no pozna­wal­ny przez pewien rodzaj lirycz­ne­go pod­ry­wu, wyzwa­nia rzu­co­ne­go nie­na­zy­wal­nej pod­skór­nej tkan­ce rze­czy­wi­sto­ści, jak i jest fascy­nu­ją­cy sam w sobie i wart takich drob­nych etiud i obraz­ków, któ­rych jest w tej poezji peł­no: to drob­nost­ki dnia codzien­ne­go, kosiar­ki, mycie zębów, seria­le, roz­mo­wy; szcze­gól­nie od roz­mów zaczy­na się flirt z praw­dą. Bar­giel­ska szu­ka pęk­nięć, roz­pruć: takim dosłow­nym jest brzuch prze­je­cha­ne­go psa z Trau­my o pie­sku, w któ­rym „już cze­ka ksiądz/ nagie drze­wa i z pia­sku usy­pa­ne mia­sto”; nie mniej lite­ral­ną meta­fo­rą jest roz­pru­ta ryba z Nowych fak­tów. Ale to nie tyl­ko to: nadzie­ją świa­ta jest wciąż miłość i pięk­no, per­fek­cyj­ne pięk­no cór­ki z Innej róży, któ­re ma być „jedy­ną nadzie­ją tego świa­ta”; to jest wła­śnie to dru­gie, inne pięk­no: nie sek­su­al­ne, nie zmy­sło­we. I o ile Bar­giel­ska jest skłon­na pozwo­lić, od cza­su do cza­su, czy­tel­ni­ko­wi jej wier­szy na zer­k­nię­cie pod spód­ni­cę rze­czy­wi­sto­ści, to pięk­no ide­al­ne, pięk­no, któ­re trze­ba chro­nić, pozo­sta­nie zawsze ukry­te.

Gdy­bym mia­ła jakieś swo­je pięk­no, wsty­dzi­ła­bym się go,
zresz­tą pew­nie mam jakieś pięk­no, face­ci
nie lata­li­by tak za mną, gdy­bym go nie mia­ła,
ale nie lubię swo­je­go pięk­na, bo face­ci
lata­ją za nim. Pięk­no mojej cór­ki
to co inne­go. Pięk­no mojej cór­ki, tak uwa­żam,
jest jedy­ną nadzie­ją

O autorze

Mikołaj Borkowski

Urodzony w 1994 roku. Studiuje filologię polską na Uniwersytecie Jagiellońskim. Współautor bloga www.o-poezji.pl. Mieszka w Krakowie.

Powiązania

O śmierci raz jeszcze

recenzje / IMPRESJE Mikołaj Borkowski

Recen­zja Miko­ła­ja Bor­kow­skie­go towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze e‑booka Powin­ni się nie uro­dzić revi­si­ted – Uro­dzić, wyda­ne­go w Biu­rze Lite­rac­kim 1 lute­go 2016 roku.

Więcej

Własne słowa, cudze języki

recenzje / IMPRESJE Mikołaj Borkowski

Esej Miko­ła­ja Bor­kow­skie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze alma­na­chu Połów. Poetyc­kie debiu­ty 2014–2015, któ­ry uka­zał się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 2 listo­pa­da 2015 roku.

Więcej

Między Kongo a Błoniami. Lirycznie o nieliryczności

recenzje / IMPRESJE Mikołaj Borkowski

Esej Miko­ła­ja Bor­kow­skie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Dwu­płat Szy­mo­na Słom­czyń­skie­go, któ­ra uka­za­ła się 1 czerw­ca 2015 roku nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go.

Więcej

Jestem co się zowie żarówką zgrozy

wywiady / o książce Justyna Bargielska Przemysław Rojek

Roz­mo­wa Prze­my­sła­wa Roj­ka z Justy­ną Bar­giel­ską, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Sel­fie na tle rze­pa­ku, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 27 czerw­ca 2016 roku.

Więcej

Rozmowy w zatoce

recenzje / KOMENTARZE Justyna Bargielska

Autor­ski komen­tarz Justy­ny Bar­giel­skiej w ramach cyklu „Histo­ria jed­ne­go wier­sza”, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Sel­fie na tle rze­pa­ku, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 27 czerw­ca 2016 roku.

Więcej

Pies ci je kapelusz

utwory / zapowiedzi książek Justyna Bargielska

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Sel­fie na tle rze­pa­ku Justy­ny Bar­giel­skiej, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Dating sessions

utwory / zapowiedzi książek Justyna Bargielska

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Sel­fie na tle rze­pa­ku Justy­ny Bar­giel­skiej, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej