Na książkę składają się teksty z arkusza, oraz nowe – powstałe zimą, w grudniu i na początku stycznia. W listopadzie akurat zwolnili mnie z pracy, więc mogłam się niemal całkowicie poświęcić pisaniu. Praca nad tekstami wyglądała tak, a mówię tu o grudniu, że wracałam z zajęć na uniwerku i od razu zaczynałam dużo czytać, jakieś książki historyczne, antropologiczne, językoznawcze, także książki poetyckie, te jednak szybko porzuciłam. Potem w ogóle porzuciłam czytanie i skoncentrowałam się na pisaniu. Szczególnie cenne były weekendy, kiedy moi współlokatorzy wyjeżdżali i dom zostawał pusty. Za dnia nie zajmowałam się niczym szczególnym, dopiero o 22–23 wiedziałam, że już jest ten czas, że mogę rozłożyć w kuchni laptop i zacząć pisać, trwało to do 2–3 w nocy, kiedy cisza była największa. Jeśli chodzi o muzykę, to była do przyjęcia tylko na początku – o 22, 23 – o północy cisza stawała się twórcza i muzyka tylko by mi przeszkadzała. Piłam też dużo coli, żeby nie zasnąć. Poza tym, oczywiście – żadnego alkoholu, żadnych spotkań ze znajomymi. I tak, po jakimś czasie byłam już tak doskonale wyobcowana i skoncentrowana jedynie na literaturze, że nie musiałam czekać do nocy, ani do weekendu, mogłam pisać za dnia. Mówię teraz o kilku pierwszych dniach stycznia. Jednym z ostatnich tekstów, które wtedy napisałam, był „Głód”. Tej zimy mieszkałam na Umschlagplatz, trochę się tam włóczyłam któregoś wieczoru i spotkało mnie coś pięknego, dwóch Norwegów rozmawiających w tym zupełnie obcym i niezrozumiałym dla mnie języku. To było tak przyjemne dla uszu i przejmujące doświadczenie, że musiałam pójść za nimi, podsłuchując do momentu, kiedy nie zniknęli za drzwiami jakiegoś domu. Odczułam to jako wielką stratę i z tym żalem, że już tego nie słyszę, tej melodii, za którą mogłam iść, wróciłam do domu, napisałam. Dwie zmiany, jakie zaszły w tekście od momentu jego pierwszego zapisania, to „Oslo”, które w pierwszej wersji było „Christanią”, nazwą tego miasta w czasach Hamsuna, oraz ostatni wers wiersza, który wycięłam.
Głód
muszę być szalona niesiona akcentem obcego języka
na ulicach oslo czy nowego jorku na językach wszystkich
na wszystkich jego rozwinięciach i krzyżówkach
muszę być szalona i głodna niesiona akcentem ulicy
która mlaska głośno i w mlaskaniu ginie
cały hałas i gwara samochodów
O autorze
Agnieszka Mirahina
Urodzona w 1985 roku. Poetka. Absolwentka filologii polskiej na Uniwersytecie Wrocławskim i filologii rosyjskiej na Uniwersytecie Warszawskim. Laureatka głównej nagrody w projekcie Połów 2009. Mieszka w Warszawie.
Zapis całego spotkania autorskiego z udziałem Jacka Dehnela, Agnieszki Mirahiny i Przemysława Witkowskiego podczas festiwalu Port Wrocław 2010.
Czytam te teksty z rzadko odczuwaną satysfakcją – oto zrealizowany konsekwentnie projekt. W przypadku debiutu – rzecz co najmniej wyjątkowa. Tak iść za językiem, który wydaje się zimny i pozbawiony głębi, jak audycje z ruskiej radiostacji…