recenzje / KOMENTARZE

Głód

Agnieszka Mirahina

Autorski komentarz Agnieszki Mirahiny do wiersza z książki Radiowidmo.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Na książ­kę skła­da­ją się tek­sty z arku­sza, oraz nowe – powsta­łe zimą, w grud­niu i na począt­ku stycz­nia. W listo­pa­dzie aku­rat zwol­ni­li mnie z pra­cy, więc mogłam się nie­mal cał­ko­wi­cie poświę­cić pisa­niu. Pra­ca nad tek­sta­mi wyglą­da­ła tak, a mówię tu o grud­niu, że wra­ca­łam z zajęć na uni­wer­ku i od razu zaczy­na­łam dużo czy­tać, jakieś książ­ki histo­rycz­ne, antro­po­lo­gicz­ne, języ­ko­znaw­cze, tak­że książ­ki poetyc­kie, te jed­nak szyb­ko porzu­ci­łam. Potem w ogó­le porzu­ci­łam czy­ta­nie i skon­cen­tro­wa­łam się na pisa­niu. Szcze­gól­nie cen­ne były week­en­dy, kie­dy moi współ­lo­ka­to­rzy wyjeż­dża­li i dom zosta­wał pusty. Za dnia nie zaj­mo­wa­łam się niczym szcze­gól­nym, dopie­ro o 22–23 wie­dzia­łam, że już jest ten czas, że mogę roz­ło­żyć w kuch­ni lap­top i zacząć pisać, trwa­ło to do 2–3 w nocy, kie­dy cisza była naj­więk­sza. Jeśli cho­dzi o muzy­kę, to była do przy­ję­cia tyl­ko na począt­ku – o 22, 23 – o pół­no­cy cisza sta­wa­ła się twór­cza i muzy­ka tyl­ko by mi prze­szka­dza­ła. Piłam też dużo coli, żeby nie zasnąć. Poza tym, oczy­wi­ście – żad­ne­go alko­ho­lu, żad­nych spo­tkań ze zna­jo­my­mi. I tak, po jakimś cza­sie byłam już tak dosko­na­le wyob­co­wa­na i skon­cen­tro­wa­na jedy­nie na lite­ra­tu­rze, że nie musia­łam cze­kać do nocy, ani do week­en­du, mogłam pisać za dnia. Mówię teraz o kil­ku pierw­szych dniach stycz­nia. Jed­nym z ostat­nich tek­stów, któ­re wte­dy napi­sa­łam, był „Głód”. Tej zimy miesz­ka­łam na Umschlag­platz, tro­chę się tam włó­czy­łam któ­re­goś wie­czo­ru i spo­tka­ło mnie coś pięk­ne­go, dwóch Nor­we­gów roz­ma­wia­ją­cych w tym zupeł­nie obcym i nie­zro­zu­mia­łym dla mnie języ­ku. To było tak przy­jem­ne dla uszu i przej­mu­ją­ce doświad­cze­nie, że musia­łam pójść za nimi, pod­słu­chu­jąc do momen­tu, kie­dy nie znik­nę­li za drzwia­mi jakie­goś domu. Odczu­łam to jako wiel­ką stra­tę i z tym żalem, że już tego nie sły­szę, tej melo­dii, za któ­rą mogłam iść, wró­ci­łam do domu, napi­sa­łam. Dwie zmia­ny, jakie zaszły w tek­ście od momen­tu jego pierw­sze­go zapi­sa­nia, to „Oslo”, któ­re w pierw­szej wer­sji było „Chri­sta­nią”, nazwą tego mia­sta w cza­sach Ham­su­na, oraz ostat­ni wers wier­sza, któ­ry wycię­łam.


Głód

muszę być sza­lo­na nie­sio­na akcen­tem obce­go języ­ka

na uli­cach oslo czy nowe­go jor­ku na języ­kach wszyst­kich
na wszyst­kich jego roz­wi­nię­ciach i krzy­żów­kach

muszę być sza­lo­na i głod­na nie­sio­na akcen­tem uli­cy

któ­ra mla­ska gło­śno i w mla­ska­niu ginie
cały hałas i gwa­ra samo­cho­dów

O autorze

Agnieszka Mirahina

Urodzona w 1985 roku. Poetka. Absolwentka filologii polskiej na Uniwersytecie Wrocławskim i filologii rosyjskiej na Uniwersytecie Warszawskim. Laureatka głównej nagrody w projekcie Połów 2009. Mieszka w Warszawie.

Powiązania