Kanapeczka, Ogień
nagrania / wydarzenia Różni autorzyZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Ostapa Sływynskiego, Kārlisa Vērdiņša, Bohdana Zadury i Jacka Dehnela podczas festiwalu Port Wrocław 2010.
WięcejRecenzja Ostapa Sływyńskiego, towarzysząca wydaniu książki Semiona Chanina Ale nie to, w tłumaczeniu Bohdana Zadury, która ukaże się w Biurze Literackim 9 grudnia 2020 roku.
Pewien badacz głębin morskich opowiadał, że kiedy zepsuł mu się aparat do nurkowania i zaczął się dusić, zobaczył wokół siebie kolorową wodę. Miliony, miliony kwiatów i ryby – ryby rośliny, ryby słońca, ryby dzieci. „To morze kwiatów to było najlepsze, co widziałem w życiu” ‒ mówił. I dodawał: „a może nawet nie w życiu, może nie życie widziałem”.
Zdarza się, że świadomość, gdy gaśnie, tworzy super widowisko, rozkłada swój pawi ogon, spłaca dług za tysiąc szarych dni, żeby było z czym odejść. Wnosi pod koniec przyjęcia świąteczny tort ze świeczkami i ogniami bengalskimi. Do pociemniałej sali. Goście oglądają się – wszyscy są w dziwnych maskach, nikt nikogo nie rozpoznaje, być może wokół są już inni ludzie. Można się całować, obejmować, za chwilę na zawsze wszystko się skończy.
Dokładnie tak widzę ten tom wierszy Semiona Chanina, rosyjskojęzycznego poety z Rygi ‒ jako dziwaczną roślinę w próżni. Jako duszenie się, które wyrasta dziwnymi kwiatami, ostatnimi kwiatami. Jako panikę na pokładzie samolotu, która z minuty na minutę zmienia się w spokojny los: wśród strachu i chaosu ktoś nagle zaczyna śpiewać, być może nie śpiewał nigdy w życiu, a tutaj… Pierwszy i ostatni raz. Jest poezja hermetyczna i jest też poezja rozhermetyzowania, w dosłownym sensie tego słowa, tlen gdzieś uchodzi, padasz, padasz tak szybko, że znajdujesz się w nieważkości, siła ciążenia zmienia się w swoje przeciwieństwo, jak materia, która niepotrzebnie zagęszczając się, staje się czarną dziurą, niczym, wszystkim.
i oczekujesz tylko jednego: żeby wraz
z krótkim głębokim wdechem do płuc
weszła prawie zapomniana siła ciążenia
‒ pisze Siemion Chanin, poeta porozcinanego, rozszczepionego, rozwarstwionego. Tak jak Chanin mógłby, myślę, pisać ostatni poeta. Ostatni poeta tego świata. Tego świata medium, stenografista jego przedśmiertnych słów.
To, co zwykle pisze Chanin, to prawdę mówiąc, jest antyutopia. Bywa, że słodka, słodko-cierpka, ale jednak. Być może nikt tego nie zauważa (albo zauważa rzadko kto), jednak powietrze uchodzi, robi się go coraz mniej, w przestrzeń pokojów, biur, wnętrz samochodów przenika jakaś niejasna pustka, pustka udoskonalona.
‒ Trzeba uciekać – tak podpowiada instynkt, cecha żywych – tylko dokąd? Z próżni w próżnię? Trzeba, trzeba… Ale ciało się nie porusza, nie można zrobić nawet pierwszego kroku w kierunku wyjścia:
nie przełączyć się w żaden sposób, nie nastroić
niczym stare radio, lustro
w starym korytarzu stoisz w oszołomieniu
obok wieszaka i butów
Być może tlenu jest już całkiem mało. Chwila, kiedy jeszcze można było coś zrobić, na zawsze przeszła? Nogi się plączą, wewnętrzne organy jak „głębinowe ryby” zaczynają żyć swoim ciemnym życiem, tylko wyobraźnia jeszcze pracuje gorączkowo, wytwarza obrazy, wyrzucając je w pustkę.
Zapewne zbawieniem byłoby jakieś przesłanie z drugiej strony, z jakichś metafizycznych antypodów, które zatrzymałoby inercję istnienia nas, „galaretowatych niebian zagubionych w żelbetonowych niezamieszkałych dżunglach”. „[P]ójdziemy na głos / być może też zaczniemy mówić” ‒ z nieśmiałą nadzieją mówi Chanin. Tak – głos, potrzebny jest głos, który pozwoli nam przemówić jakoś inaczej, przemówić naprawdę! (A nie tak jak zwykle, gdy kto inny wpływa na naszą świadomość niczym okienko operacyjnego systemu, a my klikamy w nie ‒ „tak”, „nie” ‒ i zamykamy. Przemówić z początku bez przekonania, szepcząc, pociągnąć za nim. Boże, boże. Jakież to metafizyczne karaoke. To śmieszne. Ale nawet to jest niemożliwe.
Napisałem „antyutopia” – może nawet całkiem głośno? Jednak odwracając się, znowu zauważam nad wieloma wierszami Chanina mroczny cień Kafki, niepokojącą sylwetkę Orwella. Wszędzie istnieje jakaś niejasna siła, ona kontroluje, żąda odpowiedzi, mówi biurokratycznym tonem. Nie ma przed nią ucieczki. Jest fundamentalna, pierwotna, bardziej nawet pierwotna niż ciała niebieskie, którym także nie udaje się wyjść z cienia podejrzenia:
są doniesienia, że pora też by słońce zaszło
a świeci gdzieś między siódmą a dwunastą
oskarżony, siądźcie, aresztowany, wstańcie
Możliwe, że oni, „ten ktoś”, dowiedzieli się o planach ucieczki? Dzwonią nawet do łazienki, kiedy bohater pluszcze się w wodzie. To wszystko przypomina grę, sprawiają wrażenie, że grają. Określili numer po namydlonym głosie? Pomyliliśmy się, proszę wybaczyć, to nie informacja. Jednak wiadomo, czym te wszystkie gry się kończą: cieknie, wypływa woda i bohater znajduje się w pustej wannie. Śmieszne, prawda? Taki będzie koniec. Nie wybuch, nawet nie krzyk. Po prosu zadusimy się we własnych wannach jak ryby, wyrzucone na brzeg.
Pamiętam, że wiele lat temu, przypadkiem, zobaczyłem na wystawie księgarni książkę pod tytułem Postmodernizm jako źródło cierpień. Nawet jej autora wówczas nie zapamiętałem (to Zygmunt Bauman, jeden z najlepszych współczesnych socjologów). Jednak sama ta fraza, sam ten niepokojący tytuł został w mojej świadomości na długo i nie dawał mi spokoju. Potem przeczytałem tę książkę i to było kilka dni intelektualnej satysfakcji, ale ostrość frazy trochę się przytępiła: pojawił się kontekst, znikła niewiedza, z głębi której ona wtedy do mnie krzyczała. Na wystawie ta fraza miała jeszcze siłę poezji.
A teraz jest poeta Siemion Chanin, który mówi faktycznie o tym samym i z taka samą intonacją, z taką samą niepokojącą siłą, z którą wtedy na ulicy zatrzymała mnie ta fraza z okładki. Słyszę, jak z gęstwiny naszych postmodernistycznych czasów dochodzi ten pojedynczy głos, głos zagubionego, głos tego, kto chce i nie umie uciec, głos urywany, jakby w bębnową przeponę uderzył krzyk, niewiele słów, fragment zdania, podobny do wierzchołka góry lodowej jakiegoś cudzego bólu. Przygłuszony przez miasto, banalny szum sklepów i biur. Nie oczekuje współczucia, nawet nie wiem, kto jest jego adresatem. Może posłyszałem fragment rozmowy telefonicznej? Idę dalej i myślę o nim, szukam dla niego kontekstu, żeby stał się mniej bolesny, mniej niepokojący. I nie znajduję. Dlatego, że jego kontekstem jest wszystko.
ur. w 1978 r. Poeta, tłumacz, krytyk literacki. Studiował bułgarystykę na Uniwersytecie Lwowskim, na którym obecnie pracuje. Inicjator i uczestnik projektów artystycznych. Laureat nagrody im. Antonycza (1997), Ambasady RP (2007) i Huberta Burdy (2009). Stypendysta programu Gaude Polonia Ministerstwa Kultury RP (2003) oraz programu Homines Urbani (2008). Tłumaczył m.in. utwory Tadeusza Różewicza, Jacka Podsiadły, Marcina Świetlickiego, Olgi Tokarczuk, Andrzeja Stasiuka. Wchodził w skład redakcji trójjęzycznego (polsko-niemiecko-ukraińskiego) czasopisma literackiego „Radar”. Uhonorowany odznaką Zasłużony dla Kultury Polskiej. Mieszka we Lwowie.
Zapis całego spotkania autorskiego z udziałem Ostapa Sływynskiego, Kārlisa Vērdiņša, Bohdana Zadury i Jacka Dehnela podczas festiwalu Port Wrocław 2010.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego Jurija Andruchowycza, Andrija Bondara, Nazara Honczara, Mykoły Riabczuka, Ostapa Slywynskiego, Serhija Żadana, Darka Foksa oraz Bohdan Zadury podczas Portu Legnica 2004.
WięcejGłos Ostapa Sływynskiego w debacie „Zawsze wolna i zaangażowana”.
WięcejPewnego razu rozmowa zeszła na anioły…
WięcejRozmowa Igora Biełowa z Siemionem Chaninem, towarzysząca wydaniu książki Semiona Chanina Ale nie to, w tłumaczeniu Bohdana Zadury, która ukaże się w Biurze Literackim 9 grudnia 2020 roku.
WięcejSzkic Kārlis Vērdiņša, towarzyszący wydaniu książki Semiona Chanina Ale nie to, w tłumaczeniu Bohdana Zadury, która ukaże się w Biurze Literackim 9 grudnia 2020 roku.
WięcejSzkic Bohdana Zadury, towarzyszący wydaniu książki Semiona Chanina Ale nie to, w tłumaczeniu Bohdana Zadury, która ukaże się w Biurze Literackim 9 grudnia 2020 roku.
WięcejAutorski komentarz Siemiona Chanina, towarzyszący wydaniu książki Semiona Chanina Ale nie to, w tłumaczeniu Bohdana Zadury, która ukaże się w Biurze Literackim 9 grudnia 2020 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Semiona Chanina Ale nie to, w tłumaczeniu Bohdana Zadury, która ukaże się w Biurze Literackim 18 listopada 2020 roku.
WięcejRecenzja Serhija Żadana z książki Ruchomy ogień Ostapa Sływynskiego.
WięcejRecenzja Pawła Kaczmarskiego z książki Ruchomy ogień Ostapa Sływynskiego.
Więcej