recenzje / IMPRESJE

Głosy ze środka

Monika Brągiel

Esej Moniki Brągiel towarzyszący premierze antologii Radio Swoboda, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 26 października 2015 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Radio Swo­bo­da – taki tytuł nosi anto­lo­gia nowej poezji rosyj­skiej prze­tłu­ma­czo­na i zre­da­go­wa­na przez Zbi­gnie­wa Dmi­tro­cę. Uro­dzo­ny na Zamojsz­czyź­nie poeta, tłu­macz, autor audy­cji radio­wych zaj­mo­wał się wcze­śniej prze­kła­da­niem tek­stów takich auto­rów jak cho­ciaż­by Anna Ach­ma­to­wa, Miko­łaj Gumi­low, Josif Brod­ski. Do dłu­giej listy inte­re­su­ją­cych go nazwisk wypa­da zali­czyć też dobrze zna­nych w Pol­sce Bło­ka, Cwie­ta­je­wą, Jesie­ni­na, Wysoc­kie­go czy Man­delsz­ta­ma. Sam Dmi­tro­ca, war­to przy­po­mnieć, jest auto­rem dwu­dzie­stu tomów poezji, wie­lu pio­se­nek teatral­nych i kaba­re­to­wych, sztuk teatral­nych dla dzie­ci oraz wybo­rów wier­szy pol­skich poetów.

Nowe sytu­acje

Anto­lo­gię otwie­ra wybór wier­szy uro­dzo­ne­go w 1939 roku w Nowo­sy­bir­sku Wia­cze­sła­wa Kupri­ja­no­wa, koń­czy nato­miast – prze­gląd tek­stów Lwa Obo­ri­na z rocz­ni­ka 1987. Pierw­szy z wymie­nio­nych zade­biu­to­wał w wie­ku czter­dzie­stu dwóch lat jako poeta doj­rza­ły, zaj­mu­ją­cy się tak­że pro­zą, prze­kła­dem i kry­ty­ką lite­rac­ką. Zgod­nie z zamiesz­czo­ną w książ­ce notą bio­gra­ficz­ną, to pro­pa­ga­tor wier­sza wol­ne­go w rosyj­skiej poezji. Mię­dzy inny­mi przez swo­je zami­ło­wa­nie do tej for­my lirycz­ne­go spo­so­bu wyra­ża­nia przez lata pozo­sta­wał poza głów­nym nur­tem lite­rac­kie­go życia. Obo­rin nato­miast wydał swój debiu­tanc­ki tomik w roku 2010, poza tym tłu­ma­czy wier­sze takich pol­skich auto­rów jak Tomasz Różyc­ki czy Mar­ta Pod­gór­nik. Już to zesta­wie­nie uwi­docz­nia waż­ką wła­ści­wość tomu Dmi­tro­cy, któ­ry przed­sta­wia auto­rów będą­cych rówie­śni­ka­mi poetów tzw. „odwil­ży chrusz­czow­skiej”, jak Kupri­ja­now lub młod­szych, publi­ku­ją­cych swo­je tek­sty pod koniec lat sie­dem­dzie­sią­tych, by przy­wo­łać nazwi­sko Igo­ra Pomie­ran­ce­wa. Kolej­na gru­pa to twór­cy uro­dze­ni w szó­stej i siód­mej deka­dzie ubie­głe­go wie­ku, debiu­tu­ją­cy w latach dzie­więć­dzie­sią­tych, do któ­rych zali­cza­ją się: Jele­na Fanaj­ło­wa, Dmi­trij Wodien­ni­kow, Demian Kudriaw­cew, Andriej Rodio­now, Maria Stie­pa­no­wa, Linor Gora­lik, Igor Bie­łow. Two­rzy więc prze­strzeń dla zaist­nie­nia gło­sów wca­le lub nie­zbyt dobrze zna­nych pol­skie­mu czy­tel­ni­ko­wi, zasłu­gu­ją­cych na uwa­gę cho­ciaż­by przez fakt, że są to twór­cy dzia­ła­ją­cy współ­cze­śnie, usta­na­wia­ją­cy swo­imi poety­ka­mi nowe sytu­acje w lite­ra­tu­rze języ­ka rosyj­skie­go. Sytu­acje, któ­rym war­to się przy­glą­dać jako arty­stycz­nym, ale i spo­łecz­no-kul­tu­ro­wym świa­dec­twom oraz wyobra­że­niom prze­mian świa­do­mo­ści ostat­nie­go ćwierć­wie­cza.

Wyróż­nie­ni auto­rzy nie two­rzą lite­rac­kie­go poko­le­nia, lecz wyda­ją swo­je książ­ki od począt­ku lat osiem­dzie­sią­tych do dziś, dzię­ki cze­mu mogą być postrze­ga­ni jako repre­zen­tan­ci pew­nej epo­ki – poodwil­żo­wej, być może nawet pono­wo­cze­snej. Śle­dząc losy i spo­so­by obec­no­ści rosyj­skiej poezji w pol­skiej recep­cji, trze­ba powró­cić do spraw sto­sun­ko­wo dobrze zna­nych od stro­ny poli­tycz­no-spo­łecz­nej, a więc do lat 1953–1964, czy­li do ram tzw. „odwil­ży chrusz­czow­skiej” lub „sław­ne­go dzie­się­cio­le­cia”. Wów­czas debiu­to­wa­li tacy twór­cy jak Jew­gie­nij Jew­tu­szen­ko, Anfriej Woznien­ski, Robert Roż­die­stwien­ski. Nastę­pu­ją­ce w związ­ku z sytu­acją poli­tycz­ną  prze­mia­ny este­tycz­ne pro­wa­dzi­ły m.in. do częst­sze­go eks­po­no­wa­nia w utwo­rach wła­snej oso­bo­wo­ści, posze­rze­nia pola zain­te­re­so­wań, chwi­lo­we­go wpro­wa­dze­nia do poezji ożyw­cze­go fer­men­tu.1 Wśród waż­nych auto­rów tej gene­ra­cji wymie­nia się tak­że uro­dzo­ne­go w 1924 roku Buła­ta Oku­dża­wę, któ­ry w jed­nym z wywia­dów tak mówił o istot­nym tak­że w kon­tek­ście pol­skiej świa­do­mo­ści czy­tel­ni­czej spad­ku popu­lar­no­ści poezji w Rosji w póź­niej­szym cza­sie:

Po roku 1956 poja­wił się sze­ro­ki pęd do poezji. Ale to nie byli prze­cież miło­śni­cy praw­dzi­wi, a zwy­czaj­nie – cie­ka­wi, wraż­li­wi ludzie, któ­rzy ocze­ki­wa­li od poezji nowych odkryć, któ­rzy chcie­li zna­leźć w niej lekar­stwo. Cóż, kie­dy oka­za­ło się, że to nie lekar­stwo – odsu­nę­li się od poezji i zosta­ło, jak być powin­no (…) – poezja i jej praw­dzi­wi miło­śni­cy.2

Sygnał wywo­ław­czy

W przy­pad­ku auto­rów wybra­nych do anto­lo­gii Radio Swo­bo­da trud­no mówić o gene­ra­cyj­nej mani­fe­sta­cji postaw, wspól­no­cie sty­li­stycz­nej czy wspól­no­cie doświad­czeń jed­no­znacz­nie okre­śla­ją­cej te osob­ne prze­cież poety­ki. Czer­pią oni z róż­nych tra­dy­cji, nawią­zu­ją do roz­ma­itych sty­lów, korzy­sta­ją z ujęć umoż­li­wia­ją­cych wyra­ża­nie doświad­cze­nia codzien­no­ści, życia oso­bi­ste­go, ale tak­że histo­rii, poli­ty­ki i zwią­za­nych z nią kwe­stii etycz­nych i este­tycz­nych. Trze­ba tu wspo­mnieć m.in. o utwo­rach poet­ki, tłu­macz­ki, kore­spon­dent­ki Radia Swo­bo­da Jele­ny Fanaj­ło­wej, takich jak „Sara­je­wo”, „Do Ser­hi­ja Żada­na”, „Wybo­ry doniec­kie, wybo­ry woro­ne­skie” czy „[Nacja za mnie]” z cyklu „Dzien­nik bał­tyc­ki”. Jaw­ne zaan­ga­żo­wa­nie spo­łecz­no-poli­tycz­ne tych wier­szy nie odbie­ra im war­to­ści lite­rac­kich. Nie tyle bowiem publi­cy­stycz­ny styl, lako­nicz­ność wypo­wie­dzi są zasa­dą orga­ni­zu­ją­cą tek­sty, lecz prze­sła­nie, indy­wi­du­al­na odpo­wiedź na cha­rak­ter cza­sów, dosad­ność sfor­mu­ło­wań uję­tych w ramy sytu­acji, w któ­rych istot­ne są inne oso­by, uczest­ni­cy wyda­rzeń i ich świad­ko­wie. W wier­szu „Do Ser­hi­ja Żada­na” – ukra­iń­skie­go poety i pisa­rza, w akcie kry­tycz­nej odwa­gi, mówią­ca zwra­ca się do inne­go twór­cy i czło­wie­ka, z któ­rym łączy ją poli­tycz­na i etycz­na świa­do­mość:

Zabi­je cię ten (mój) kraj
Jego wojen­na mate­ma­ty­ka
Jego służ­by spe­cjal­ne
Jego ilu­zje i kon­struk­ty
Jego brak zasad
Jego kłam­li­wa pod­łość
Ale podo­ba mi się two­ja wście­kłość

Fanaj­ło­wa przy­wo­łu­je też m.in. wybo­ry doniec­kie i woro­ne­skie, uwzględ­nia­jąc kon­tekst wojen­nych dzia­łań i meta­fo­rycz­nych, powią­za­nych z mecha­ni­zma­mi wła­dzy manew­rów z praw­dą. Przed­sta­wia je z per­spek­ty­wy obra­zo­wo odczu­wa­ją­ce­go obser­wa­to­ra: „Wybo­ry na Wscho­dzie. / Świa­teł­ko w ste­pie. / Trwa bój o lot­ni­sko. / Mia­sto zapa­da się w pia­sek. / Mia­sto zapa­da się pod lód” („1. Wybo­ry doniec­kie 2014”).  W przy­pad­ku „Wybo­rów woro­ne­skich 2002” wiersz jest wyra­zem bez­rad­no­ści, tak­że świa­do­mo­ści nie­wiel­kiej mocy poje­dyn­cze­go gło­su moskiew­skiej dzien­ni­kar­ki w zde­rze­niu z siła­mi poli­tycz­ny­mi decy­du­ją­cy­mi o aktu­al­nym kształ­cie rela­cji jed­nost­ki i wła­dzy. Zde­rze­nie to wyda­je się naj­moc­niej­sze w obra­zie sytu­acji kra­ju ocze­ku­ją­ce­go na pod­wyż­ki eme­ry­tur i zakoń­cze­nie woj­ny w Cze­cze­nii, z któ­re­go dzien­ni­kar­ka rela­cjo­nu­je mowy z pro­te­stów, woła­nia rodzin repre­sjo­no­wa­nych o uwol­nie­nie bli­skich. Gdy z per­spek­ty­wy „ja” pod­miot prze­cho­dzi do teraź­niej­szo­ści opi­sy­wa­nej jako rama wyda­rzeń decy­du­ją­cych o losach wspól­no­ty, odda­je nie­ja­ko pole punk­to­wi widze­nia „ty”, cze­mu towa­rzy­szy rytm prze­su­nięć potę­gu­ją­cy siłę wspo­mnień i prze­wi­dy­wań. Jak w tek­ście „Dzie­ci przed­mieść”, gdzie pada­ją sło­wa „Nosi­my w kie­sze­niach kaste­ty i pojem­ni­ki z gazem / A w ser­cu – naj­waż­niej­sze sło­wa / Na ostat­nie poże­gna­nie żoł­nie­rzy i ban­dy­tów”.

Wypra­co­wa­na przez poet­kę poety­ka mówie­nia o sytu­acji jed­nost­ki w obli­czu rze­czy­wi­sto­ści rzą­dzą­cej się pra­wa­mi prze­mo­cy i siły, każe odwo­łać się do mode­lu doświad­cze­nia poli­tycz­ne­go, któ­ry Han­nah Arendt zde­fi­nio­wa­ła jako „podej­mo­wa­nie śmia­łych przed­się­wzięć w mowie i czy­nie, w towa­rzy­stwie rów­nych sobie osób; ini­cjo­wa­nie cze­goś nowe­go, cze­go owo­ców nie da się z góry prze­wi­dzieć”3. Warun­kiem ist­nie­nia tak rozu­mia­nej poli­ty­ki jest wol­ność poj­mo­wa­na jako prze­strzeń roz­mo­wy, w któ­rej czło­wiek znaj­du­je się wśród rów­nych sobie i ma pra­wo do zabie­ra­nia gło­su4. Twór­czość poetyc­ka inge­ru­ją­ca sło­wem w prze­strzeń publicz­ną, jest więc zdo­by­wa­nym cią­gle od nowa pra­wem do korzy­sta­nia z mowy jako narzę­dzia wol­no­ści. Fanaj­ło­wa, ale i inni obec­ni w anto­lo­gii auto­rzy, kreu­ją prze­strzeń swo­bo­dy – abso­lut­nie nie­zbęd­nej – dla tego, kto chce  wystę­po­wać prze­ciw­ko przy­mu­so­wi opo­wia­da­nia się za odgór­ną wizją świa­ta. Dla twór­cy, któ­ry w imie­niu wła­snym i sobie podob­nych podej­mu­je ryzy­ko odda­le­nia się sfe­ry oswo­jo­nej przez naro­do­we mity, dążą­ce­go do wypra­co­wa­nia zin­dy­wi­du­ali­zo­wa­ne­go spoj­rze­nia na powszech­nie przyj­mo­wa­ne praw­dy; dla któ­re­go moral­ność musi być pod­bu­do­wa­na war­to­ścia­mi wywo­dzą­cy­mi się ze sfe­ry este­ty­ki, o któ­rej Brod­ski pisał jako o mat­ce ety­ki, bowiem „im bogat­sze jest este­tycz­ne doświad­cze­nie jed­nost­ki, (…) tym ostrzej­szy jej kró­lew­ski wybór, tym bar­dziej jest (ona) wol­na”5.

I z niej roz­wi­nie się świa­tło

Lite­ra­tu­ra może dłu­go poszu­ki­wać spo­so­bu usto­sun­ko­wa­nia się do rze­czy­wi­sto­ści, do sytu­acji poli­tycz­nej szcze­gól­nie. Wybra­ne i zapre­zen­to­wa­ne w Radiu Swo­bo­da poety­ki sta­no­wią wła­śnie tego rodza­ju przy­kład, dyna­micz­ną i podat­ną na roz­ma­ite inter­pre­ta­cje sytu­ację, pró­bę okre­śle­nia, odna­le­zie­nia się w świe­cie. W prze­strze­ni histo­rycz­nej oraz współ­cze­snej, obu – zna­nych, w pew­nym stop­niu oswo­jo­nych, lecz doma­ga­ją­cych się cią­głej uwa­gi, czuj­no­ści, a przede wszyst­kim namy­słu. Ten z kolei uwi­dacz­nia się w języ­kach i for­mach, jaki­mi posłu­gu­ją się twór­cy, w ich posta­wach i maskach. W obec­no­ści zda­rzeń towa­rzy­szą­cych pro­ce­so­wi pozna­nia, przy­na­le­żą­cych już do prze­strze­ni archi­wum czy świa­dectw oso­bi­stych pro­wo­ku­ją­cych do namy­słu nad pamię­cią o prze­szło­ści i reflek­sją na temat przy­szło­ści. Wier­sze zacho­wu­ją czuj­ność w obli­czu zmie­nia­ją­cej się dyna­micz­nie teraź­niej­szo­ści, uczest­ni­czą więc w grze, któ­rej staw­ką jest toż­sa­mość i poli­tycz­na świa­do­mość, bez któ­rej dziś – jak się wyda­je – wol­ność jest wręcz nie­moż­li­wa.

Napię­cie mię­dzy obra­za­mi z prze­szło­ści a wła­sną świa­do­mo­ścią sytu­acji współ­cze­snej sta­je się pod­sta­wą do kon­stru­owa­nia nar­ra­cji o danym histo­rycz­nym momen­cie. W wier­szach Lwa Obo­ri­na ma on cha­rak­ter osob­ny, pry­wat­ny, jed­no­cze­śnie – poka­zu­ją­cy meta­fo­rycz­ne przej­ścia w świat rzą­dzo­ny przez piszą­cą się histo­rię: „Nie­in­te­re­su­ją­ce jest to, co w środ­ku domów. / Co za róż­ni­ca, że mniej tam pust­ki, niż mogło­by być. / Gdy idę, lubię stu­kać po murze / kostecz­ka­mi pal­ców.” Poeta posłu­gu­je się tech­ni­ką zbli­żo­ną do kadro­wa­nia, kon­stru­uje krót­kie scen­ki z życia ludzi w ich pry­wat­nych świa­tach lub w prze­strze­ni wspól­nej, tech­nicz­nej, bio­lo­gicz­nej: „Powie­trze jak pomiar zewnętrz­ny Wszech­świa­ta. Chur­chil­low­ska Rosja. Rysu­nek satys­fak­cjo­nu­je sumien­ne­go i stra­chli­we­go ucznia o cie­le kubi­sty. Lato, głę­bo­kie dekol­ty sukie­nek, łagod­ność odwo­ła­nia zadań domo­wych” („[Ukrad­kiem zer­kać w dekol­ty sukie­nek]”). Nie­jed­no­krot­nie oka­zu­je się jed­nak, że to co wła­sne, pry­wat­ne. zosta­je wcią­gnię­te lub zagłu­szo­ne przez sfe­rę publicz­ną, zależ­ną od poli­tycz­nych ukła­dów.

W wier­szu o inci­pi­cie „[mówię wam może­cie]”, wyra­żo­ne zosta­je moc­ne prze­ko­na­nie o moż­li­wo­ści kre­owa­nia porząd­ku świa­ta za pomo­cą słów. Zawie­ra się w nim rów­nież zna­czą­ca suge­stia co do poli­tycz­nej i etycz­nej stro­ny zada­nia, zależ­no­ści od kon­kret­ne­go uży­cia. Moż­na bowiem: „uwal­niać za pomo­cą słów / wybór nale­ży do was / nie­no­wy jest wybór ów  / mani­pu­lo­wać lub / uwal­niać za pomo­cą słów”. Stra­te­gie, jaki­mi posłu­gu­je się autor, mają na celu uchwy­ce­nie nie­trwa­ło­ści, obna­że­nie ogra­ni­czeń. Aby okre­ślić swo­ją toż­sa­mość, teraź­niej­szą sytu­ację, trze­ba okre­ślić się wobec swo­jej prze­szło­ści, zbio­ro­wych histo­rii kształ­tu­ją­cych poczu­cie wspól­no­to­wej toż­sa­mo­ści. Łącze­nie prze­żyć oso­bi­stych ze zja­wi­ska­mi natu­ry spo­łecz­nej oraz kwe­stie roli i zna­cze­nia poezji podej­mu­je w tek­ście „[Jak moż­na pisać wier­sze po czter­na­stym stycz­nia 1942 roku?]” Linor Gora­lik:

Jak moż­na pisać wier­sze po czter­na­stym stycz­nia 1942 roku?
Po 6 stycz­nia 43? Po 11 mar­ca 1952?
Jak moż­na pisać wier­sze po 22 czerw­ca 1917?
Po czerw­cu 1917? Po mar­cu 1984?
(…)
Ktoś z pew­no­ścią spadł z prze­no­śnej dra­bi­ny w biblio­te­ce,
zła­mał krę­go­słup i nigdy nie może się pod­nieść.
Ktoś na pew­no zgi­nął,
pomył­ko­wo wysa­dziw­szy się razem z zakład­ni­ka­mi.
Naj­pew­niej czy­jeś dziec­ko pobie­gło po lody,
dosłow­nie za dwie prze­czni­ce,
i nigdy nie wró­ci­ło.
Nie, dosłow­nie za róg. Nie, dosłow­nie do sąsied­nie­go domu.
Nie, wró­ci­ło po osiem­na­stu latach, 25 mar­ca.
Albo dwa­na­ście lat temu, 24 listo­pa­da, o 15:00.
Umar­ło 26 zeszłe­go mie­sią­ca.
Napi­sa­ło jeden jedy­ny wiersz, bar­dzo mar­ny.

Cią­gle nie­roz­wią­za­ny pro­blem oso­bo­wo­ści uwi­kła­nej w poli­tycz­ne i spo­łecz­ne realia współ­cze­sno­ści, w któ­rej się żyje, któ­rą pró­bu­je się oswo­ić w języ­ku, pod­no­si tak­że Demian Kudriaw­cew, piszą­cy w jed­nym z wier­szy: „przej­dzie­my pobo­czem histo­rii / przez nędz­nej mowy prze­strze­nie”. Inny wiersz tego auto­ra rów­nież chcia­ła­bym przy­to­czyć w posta­ci dłuż­sze­go cyta­tu:

nie nauczo­no mnie w dzie­ciń­stwie
publicz­nie cie­szyć się ze śmier­ci
foto­gra­fo­wać się ze zmar­łym
ani przy­się­gać się na mamę
tyl­ko bez­myśl­nie wódę żło­pać
i gapić się w tele­wi­zo­ry
gdzie dia­bły mno­żą się przez podział
moje­go kra­ju na sek­to­ry

Moż­na tu mówić o sytu­acji wier­sza, w któ­rym pamięć auto­bio­gra­ficz­na, doty­czą­ca histo­rii indy­wi­du­al­nej, umoż­li­wia prze­cho­wy­wa­nie wspo­mnień o war­to­ści subiek­tyw­nej, emo­cjo­nal­nej6. Nie ozna­cza to, że pró­bu­ję nadać tym wier­szom war­tość tek­stu auto­bio­gra­ficz­ne­go. Pró­bu­ję jedy­nie zazna­czyć, że jako prze­kro­jo­wo poję­ta całość, two­rzą pewien rodzaj nar­ra­cyj­nej ramy, spię­tej subiek­tyw­nym prze­ży­ciem, bar­dzo waż­nym dla wszyst­kich auto­rów obec­nych w anto­lo­gii Dmi­tro­cy.

Igor Bie­łow w utwo­rze Don­na Anna kreu­je sytu­ację kon­wer­sa­cyj­ną, w któ­rej lirycz­ne „ty” sta­je się moty­wem dzia­łań pod­mio­tu lub adre­sa­tem, któ­re­go tek­sto­wa obec­ność jest koniecz­na, by pew­ne praw­dy lub prze­ży­cia mogły zostać wypo­wie­dzia­ne. Sens uka­zy­wa­nia obra­zu prze­szło­ści, jej inter­pre­ta­cji, zawie­ra się wszak­że w moty­wa­cji, któ­rą jest kształ­to­wa­nie spój­no­ści opo­wie­ści. Moż­li­we znie­kształ­ce­nia mają tu nie­ma­łe zna­cze­nie jako wyznacz­nik indy­wi­du­al­nych reflek­sji i spo­strze­żeń.

Resz­ta zosta­ła zapo­mnia­na – dokład­niej, prze­ży­ta.
Przy­po­mi­na­ją się tyl­ko zmar­li z ran kam­ra­ci
two­je­go męża, któ­re­go w Cze­cze­nii zabi­to,
i Don Juan zastrze­lo­ny przez sie­pa­czy.

Z języ­ka tułacz­ki na język przy­sta­ni

Poeta trak­tu­je język nie jako bez­wol­ne narzę­dzie, ale uzna­je jego auto­no­mię i wyni­ka­ją­cą z niej moż­li­wość two­rze­nia rze­czy­wi­sto­ści lite­rac­kiej. Mimo że raz po raz poja­wia­ją się odnie­sie­nia do rze­czy­wi­sto­ści poli­tycz­no-spo­łecz­nej i histo­rycz­nej, to wła­śnie zain­te­re­so­wa­nie języ­kiem poezji i jej umie­jęt­no­ścią kre­owa­nia nowych ujęć zna­nych spraw zda­je się w tym przy­pad­ku naj­istot­niej­sze. Z podob­ną lirycz­ną stra­te­gią spo­ty­ka­my się w wybra­nych wier­szach Kupri­ja­no­wa. Dużą rolę odgry­wa u tego twór­cy nie­oczy­wi­sta sko­ja­rze­nio­wość obra­zo­wa, zagęsz­cze­nie cza­su, inten­syw­ność prze­ży­wa­nia.

Otwie­ra­ją­ca zbiór „Koły­san­ka” wpro­wa­dza czy­tel­ni­ka w prze­strzeń oni­rycz­ną, łagod­ną, nasy­co­ną muzycz­no­ścią i obra­zo­wo­ścią, jak rów­nież – meta­fo­rycz­no­ścią. „Śpij / we śnie /  przez two­je ser­ce / nie­zau­wa­żal­nie przej­dzie / noc // Zabie­rze ze sobą / cie­nie poran­nych wąt­pli­wo­ści / zwit­ki dzien­nych krzywd / strzę­py wie­czor­nej trwo­gi”. Poezja roz­gry­wa się w tym tek­ście pod zna­kiem para­bo­li, poeta – mag i rze­mieśl­nik, prze­pro­wa­dza odbior­cę przez pół­sen­ną cza­so­prze­strzeń, by w zakoń­czyć peł­nym nadziei, ale i mądre­go scep­ty­cy­zmu zda­niem: „Rano / zno­wu w ser­cu / zago­ści pogo­da // Możesz zno­wu / wąt­pić / w świat”.

Gdy na hory­zon­cie migo­cze nowa epo­ka, poeta prze­no­si punkt cięż­ko­ści na inną prze­strzeń. Kolej­ny wiersz Kupri­ja­no­wa, „[Nagle mi się przy­śni­ło: Rosja]”, przy­no­si wizję złe­go snu, z któ­re­go pod­miot chce się obu­dzić, zanim oka­że się rze­czy­wi­sto­ścią. Kraj przy­rów­na­ny do wiel­kiej ćmy, roz­kła­da­ją­cy skrzy­dła nad kon­ty­nen­ta­mi, jeśli pode­rwie się do lotu, oka­że się nisz­czy­ciel­ską siłą. Tym­cza­sem świat cią­gle jest miej­scem wal­ki, prze­strze­nią, w któ­rej trze­ba się nie­ustan­nie okre­ślać, zmie­niać postać. W wier­szu „Dzie­ci 2007” osią kon­struk­cyj­ną poetyc­kiej sytu­acji jest obraz dzie­ci rodzą­cych się z bro­nią zamiast rąk. Obraz to sym­bo­licz­ny, rzu­tu­ją­cy na wydźwięk innych wier­szy auto­ra, z któ­rych wyczy­tać moż­na pra­gnie­nie zna­le­zie­nia schro­nie­nia, ode­rwa­nia się od okru­cieństw i nie­po­ko­jów teraź­niej­szo­ści, jak w wier­szu „Wyspa”:

Daj­cie mi być wyspą
gra­ni­czyć tyl­ko z morzem
jestem wiel­kim kra­jem
któ­re­go żoł­nie­rze są zmę­cze­ni sta­niem na gra­ni­cy
gdzie naprze­ciw nich sto­ją tak samo zmę­cze­ni obcy żoł­nie­rze
któ­rzy rów­nież nie rozu­mie­ją
jakiej gra­ni­cy strze­gą

Nie mówiąc wszyst­kie­go do koń­ca

Jeśli spró­bo­wać nazwać ogól­ne wra­że­nie z lek­tu­ry Radia Swo­bo­da, trze­ba by się odwo­łać do poli­fo­nicz­no­ści zbio­ru, jego tema­tycz­nej i sty­li­stycz­nej róż­no­rod­no­ści. Na zna­cze­niu zysku­je świa­do­mość, że nie moż­na odciąć się od rze­czy­wi­sto­ści,  któ­rej, chcąc czy nie chcąc, jest się czę­ścią. Przy­świe­ca ona jed­nak każ­de­mu poecie z osob­na, dzię­ki cze­mu anto­lo­gia zysku­je war­tość jako zbiór indy­wi­du­al­nych odpo­wie­dzi na wyzwa­nia przy­cho­dzą­ce ze stro­ny świa­ta. Indy­wi­du­al­ne spoj­rze­nie i pra­ca nad takim uję­ciem tema­tu, pro­ble­mu czy emo­cji, by w jak naj­bar­dziej obra­zo­wy spo­sób oddać waż­kie dla auto­rów sen­sy, pozwa­la odkry­wać w tych wier­szach prze­mia­ny w postrze­ga­niu, myśle­niu o sytu­acji histo­rycz­nej i moż­li­wo­ści poezji w jej kon­tek­ście czy raczej – przy jej bez­po­śred­nim, nie­jed­no­krot­nie nie­po­ko­ją­cym udzia­le. Otwie­ra też pole dla zaist­nie­nia wszel­kich oso­bo­wych i oso­bi­stych pro­ble­mów i nie­po­ko­jów, tak­że – dla spraw egzy­sten­cjal­nych i meta­li­te­rac­kich, na róż­nych pozio­mach. Spo­śród cech twór­czo­ści prze­wi­ja­ją­cych się przez poety­ki wymie­nić moż­na m.in. moral­ną czuj­ność, choć nie – mora­li­za­tor­stwo, uwraż­li­wie­nie na spo­łecz­ną soli­dar­ność, war­tość poje­dyn­cze­go ist­nie­nia czy emo­cjo­nal­ność. Współ­cze­sna poet­ka i współ­cze­sny poeta, któ­ry w sytu­acjach życia codzien­ne­go dostrze­ga mecha­ni­zmy o zna­cze­niu uni­wer­sal­nym, etycz­nym, to nie wyszcze­gól­nio­ny jesz­cze prze­ze mnie Dmi­trij Wodien­ni­kow. W jed­nym ze swo­ich tek­stów pisze: „Nie­strasz­nie mi się sta­rzeć, Boże, / cho­ciaż z począt­ku było wręcz prze­ciw­nie / (a co, przy­jem­nie tak same­mu leżeć / zwi­nię­tym w kłę­bek w swo­im wier­szu?)” „[Nie­strasz­nie mi się sta­rzeć, Boże]”. W utwo­rze „Wyda­nie inte­rak­tyw­ne (albo rekwiem dla moich ido­li lite­rac­kich)” znaj­du­je się nato­miast frag­ment, któ­rym chcia­ła­bym pod­su­mo­wać tę krót­ką opo­wieść o anto­lo­gii, któ­rej spra­wie­dli­wość może oddać jedy­nie czuj­na lek­tu­ra i uwraż­li­wie­nie na deta­le budu­ją­ce sytu­ację wier­sza, ale też – czło­wie­ka, któ­ry nie­za­leż­nie od sytu­acji poli­tycz­nej czy spo­łecz­nej – dzie­li z inny­mi ludź­mi kil­ka oczy­wi­stych prawd spy­cha­nych cza­sa­mi na mar­gi­nes, doma­ga­ją­cych się raz po raz wypo­wie­dze­nia, nada­nia for­my, przez któ­rą prze­mó­wią jako wciąż aktu­al­ne:

gdy­by mnie tyl­ko zapy­ta­li (ale kto mnie zapy­ta)
jakie powin­no być fak­tycz­nie
nasze zwy­czaj­ne życie
(ale już bez cie­bie i już nie two­je kapu­jesz)

odpo­wie­dział­bym – nie zwle­ka­jąc ani chwi­li
odpo­wie­dział­bym (pro­szę wyba­czyć):
szczę­śli­we, szczę­śli­we, szczę­śli­we


Przy­pi­sy:
[1] E. Tysz­kow­ska-Kasprzak, Rosyj­ska poezja poko­le­nia „odwil­żo­we­go” w Pol­sce, Wro­cław 1997, s. 18.
[2] T. Krze­mień, „Zatrzy­mać się w porę”, w: tej­że: Zna­jo­mi nie­zna­jo­mi, War­sza­wa 1977, s. 160.
[3] H. Arendt, Poli­ty­ka jako obiet­ni­ca, red. J. Kohn, przeł. W. Madej i M. Godyń, War­sza­wa 2007, s. 8.
[4] Zob. tam­że, s. 147–151.
[5] J. Brod­ski, Prze­mó­wie­nie Noblow­skie, w: „Zeszy­ty Lite­rac­kie” 1988, nr 21, s. 19.
[6] Por. T. Maru­szew­ski, Pamięć auto­bio­gra­ficz­na, Gdańsk 2005; M. Jago­dziń­ska, Psy­cho­lo­gia pamię­ci. Bada­nia, teo­rie, zasto­so­wa­nia, Gli­wi­ce 2008.

O autorze

Monika Brągiel

Urodzona w 1991 roku, dorastała na Opolszczyźnie. Autorka debiutanckiej książki poetyckiej Kim się nie jest (Łódź 2012). Obecnie studiuje Krytykę Literacką na Wydziale Polonistyki UJ w Krakowie.

Powiązania

Kruche schronienie. Giovanni Catelli – Geografie

recenzje / ESEJE Monika Brągiel

Recen­zja Moni­ki Brą­giel, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Geo­gra­fie, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 25 sierp­nia 2014 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 16 paź­dzier­ni­ka 2017 roku.

Więcej

Kto ma wisieć, nie utonie

wywiady / o książce Bohdan Zadura Monika Brągiel

Roz­mo­wa Moni­ki Brą­giel z Boh­da­nem Zadu­rą, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Już otwar­te, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 25 stycz­nia 2016 roku.

Więcej

„Te wszystkie nagłe zmiany, nagłe światy”[1]. Najnowsza poezja jako permanentna rewolucja?

debaty / ankiety i podsumowania Monika Brągiel

Głos Moni­ki Brą­giel w deba­cie „Powia­da­cie, że chce­cie rewo­lu­cji”.

Więcej

Swoboda jako postulat.

recenzje / IMPRESJE Radosław Wiśniewski

Esej Rado­sła­wa Wiśniew­skie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze anto­lo­gii Radio Swo­bo­da, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 26 paź­dzier­ni­ka 2015 roku.

Więcej