recenzje / ESEJE

Gra w kości

Anna Kałuża

Recenzja Anny Kałuży z książki Rzeczywiste i nierzeczywiste staje się jednym ciałem Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Ukła­da­nie wybo­ru wier­szy takich auto­rów jak Tka­czy­szyn-Dyc­ki jest zaję­ciem arcy­trud­nym: cho­ciaż­by z racji tego, że zasad­ni­czy cha­rak­ter tek­stów auto­ra Dzie­jów rodzin pol­skich tkwi we frag­men­ta­rycz­no­ści, „grze reszt­ka­mi”, wyko­rzy­sta­niu cząst­ko­wych obra­zów i strzę­pów nar­ra­cji. Każ­da książ­ka Tka­czy­szy­na-Dyc­kie­go suge­ru­je ist­nie­nie więk­szej cało­ści, z któ­rej pocho­dzą te wybra­ko­wa­ne frag­men­ty i ich dal­sze cią­gi. Powra­ca­ją­ce fra­zy i wędru­ją­ce moty­wy są dla­te­go tak intry­gu­ją­ce, że poury­wa­ne, zde­ze­lo­wa­ne, przy­cię­te – to ich skru­pu­lat­ne­mu skal­ku­lo­wa­niu pod­po­rząd­ko­wu­je­my nasze czy­ta­nie. Moż­na więc powie­dzieć, że z takiej per­spek­ty­wy wybór wier­szy doko­na­ny przez Jac­ka Guto­ro­wa jest kolej­nym, nowym tomem – ina­czej w nim usta­wio­ne zosta­ły prze­cię­cia róż­nych obsza­rów: fan­ta­zma­tu i real­no­ści, marze­nia i jawy, a więc tych, jak mówi poeta, „pozo­sta­ło­ści z wie­lu nocy”.

Gdy jed­nak pomy­śli­my, że w zasa­dzie wszyst­kie tema­ty-obse­sje zawar­te w wier­szach Tka­czy­szy­na-Dyc­kie­go docze­ka­ły się omó­wień i komen­ta­rzy (doty­czy to wąt­ku śmier­ci, pisa­nia, mat­ki, umie­ra­ją­cych przy­ja­ciół, cia­ła etc.), to ina­czej pre­zen­tu­je się ten pro­jekt. Do gło­su sil­niej docho­dzi jego podwój­ne autor­stwo, kry­tycz­ne decy­zje Jac­ka Guto­ro­wa sta­ją się rów­nie waż­ne, co este­tycz­ne Tka­czy­szy­na-Dyc­kie­go. Co praw­da, po prze­czy­ta­niu tego zbio­ru zda­łam sobie spra­wę, że sła­biej sko­men­to­wa­ne są obra­zy, w któ­rych poja­wia­ją się wspo­mnie­nia o kościach. Bo cia­ło w tych tek­stach to tak­że kości – reszt­ka nie­re­du­ko­wal­na do nicze­go, zwią­za­na z moty­wem kamie­nia oraz przy­wo­łu­ją­ca myśl o tym, co pierw­sze. śmierć jest w koń­cu tutaj „panią dobro­dziej­ką któ­ra daje a nie odbie­ra / kości” (nale­ży od nowa przy­wi­tać się ze śmier­cią). War­to było­by więc prze­śle­dzić ten wątek w kon­tek­ście jego cie­le­sno-pro­fa­na­cyj­nych uwi­kłań.

Nie mam jed­nak wąt­pli­wo­ści, że Tka­czy­szyn-Dyc­ki to poeta bar­dzo sumien­nie sko­men­to­wa­ny, a nawet – mówię teraz wyłącz­nie za sie­bie – na tym eta­pie recep­cji, po Dzie­jach rodzin pol­skich i Pio­sen­ce o zależ­no­ściach i uza­leż­nie­niach, inwen­cyj­ność kolej­ne­go komen­ta­rza rów­na­ła­by się zeru. Publi­ka­cja ta była­by więc w jakimś sen­sie pod­su­mo­wa­niem – nie tyle este­tycz­nych wybo­rów same­go Tka­czy­szy­na-Dyc­kie­go, ile naszych, kry­tycz­nych omó­wień. Czy­ta­jąc Rze­czy­wi­ste i nie­rze­czy­wi­ste sta­je się jed­nym cia­łem, odnaj­du­je­my szla­ki, któ­ry­mi szli­śmy kie­dyś sami. Jest jed­nak ten zbiór tak­że ocze­ki­wa­niem na nowe odczy­ta­nia, taką suge­stię pod­su­wa zda­nie Guto­ro­wa o pierw­szych czy­tel­ni­kach auto­ra Pere­gry­na­rza. W swo­im posło­wiu Guto­row pisze, że „jeśli cho­dzi o czy­tel­ni­ków nowych, spo­ty­ka­ją­cych poetę po raz pierw­szy – a tacy na pew­no się znaj­dą – to zbiór ten chce być w mia­rę czy­tel­nym i zaj­mu­ją­cym wpro­wa­dze­niem do lek­tu­ry”. Naj­więk­szą nadzie­ją wią­za­ną z tą książ­ką, było­by więc zna­le­zie­nie nowych odbior­ców, a co się z tym wią­że – ocze­ki­wa­nie na ich zbio­ro­wą fascy­na­cję tymi tek­sta­mi.

O autorze

Anna Kałuża

Urodzona w 1977 roku. Krytyczka literacka. Pracownik Zakładu Literatury Współczesnej Uniwersytetu Śląskiego. Mieszka w Jaworznie.

Powiązania