
Dopytanie
debaty / ankiety i podsumowania Krzysztof SiwczykGłos Krzysztofa Siwczyka w debacie „Kroniki osobiste”.
WięcejRecenzja Krzysztofa Siwczyka z książki Inne tempo Jacka Gutorowa.
Inne tempo Jacka Gutorowa to książka ze wszech miar wyzywająca. Trudno bowiem jednoznacznie zidentyfikować poetykę nowych wierszy Gutorowa. Czego tu nie ma? I trochę gnomicznych zapisów w stylu Krynickiego, trochę dłuższych medytacji przypominających Ashbery’ego. I wreszcie wyraźnie obecny duch poezji Stevensa, tak lubianej przez Gutorowa tłumacza. Najbardziej zastanawiająca jest metoda, za pomocą której Gutorow osiąga efekt brzmienia oryginalnego i, co tu kryć, niepodrabialności swojego charakteru pisma. Wydaje mi się, że metoda ta polega na takim łączeniu motywów, skądinąd znajomych, aby pierwotne źródło inspiracji, w przestrzeni samego wiersza, ulegało zatarciu, a nawet całkowitemu „wyparciu”. Gutorow ma bowiem co „wypierać”. Nie dość, że napisał sporo z najistotniejszych tekstów krytycznych dotyczących „nierozpoznanej tradycji” wiersza polskiego (np. Urwany ślad), to jeszcze swoją praktyką translacyjną przysposobił wiele z tradycji wiersza anglojęzycznego (Stevens, Ashbery). „Wyprzeć” tego rodzaju doświadczenie okołopoetyckie z pewnością nie jest łatwo, zwłaszcza gdy w grę wchodzi walka o swoją i tylko swoją intonację i brzmienie tekstu. Wydaje się, że Gutorow nie sili się na wykoncypowaną i niezapośredniczoną oryginalność. Wie, że tego typu postawa skazuje poetę na śmieszność, nawet jeżeli ta śmieszność jest cokolwiek bądź heroiczna. Wybiera więc grę w różne tradycje, w „inne tradycje”, przy założeniu, że reguły tej gry są nie do końca jasne. Niejasność reguł gry, możliwa zmiana i dowolność paradygmatu poetyckiego, który zawsze może zaistnieć w przebiegu poszczególnego wiersza Gutorowa, nadaje rytm tytułowego innego tempa.
Niektóre jego wiersze są niczym kalejdoskop, w którym możemy przeglądać poszczególne obrazki (nieprzystające do siebie, zrywające linearne i fabularne narracje całość „opowieści” wierszem najczęściej układa się tuż za linią demarkacyjną: puentą. Dużo dzieje się tam, gdzie wiersz się kończy. Tam otwiera się pole ewentualnej spekulacji interpretacyjnej, tam wreszcie wybrzmiewa wyraźne echo elokwencji i nad-świadomości autora tych wierszy, który raz po raz ośmiesza arbitralne gesty efektownego „kończenia” czy „zaczynania” wiersza. Innymi słowy: Gutorow wie o pisaniu na tyle dużo, że sam w swoim tekście jest krytykiem jego mocnych, ontologicznych przesłanek. W Innym tempie odnaleźć można sporo momentów, w których poeta problematyzuje status samego wiersza, jego wątpliwy modus operandi powołujący i uruchamiający istnienie nieliteralnej rzeczywistości. Chociaż często poeta operuje namacalnym konkretem, drobną obserwacją, błyskawicznie „podcina” jej empiryczną sprawdzalność. Tym samym odważnie wikła się w całe pasmo nierozstrzygalnych zagadnień filozofii języka, pułapek modalności, które czyhają na każdy wiersz, który twardo próbuje coś o rzeczywistości orzekać. Może się wydawać, że tego rodzaju tematyczna dominanta została już silnie wyeksploatowana przez poetów, których Gutorow tłumaczył i krytycznie opisywał, rzecz jednak w tym, iż jego autorska refleksja naznaczona jest trudnym do sprecyzowania konglomeratem powagi i lekkości jednocześnie. Wiersze te czyta się w klimacie zdecydowanie „post”: poststevensowskim, postashberowskim. Niekoniecznie natomiast w postmodernistycznym.
Być może na tym polega rzeczona „metoda”: wybrać z tradycji bardzo określone punkty orientacyjnie i jednocześnie rozrzedzić je w ogólnym klimacie „literatury wyczerpania”, dając tym samym szansę własnym słowom dojść do głosu. Gutorow swoją poezją przywraca wiarę w istnienie równowagi między dwoma, zasadniczymi lękami twórczym: lękiem przed wpływem i lękiem przed naiwnością. Pokazuje, że możne istnieć doskonale zbalansowany wiersz, który nie odmawia sobie prawa do „gry w literackość” i „gry w życie”. Gra w życie pojawia się więc w momentach nieco czułostkowych retrospekcji, kiedy poeta przyspiesza z konfesją, retardacja natomiast każdorazowo polegałaby na przytrzymaniu tej konfesji w określonej tradycji poezjowania. Tym samym „inne tempo” tej poezji oznaczać musi inne imię mediacji między porządkami życia i literatury. Porządkiem, który tak bardzo zajmuje Gutorowa, i sporą grupę poetów polskich, którymi Jacek Gutorow zajmował się jako eseista.
Tekst ukazał się po raz pierwszy w „Gazecie Nagrody Literackiej Gdynia” (nr 3 [4]), 2009. Dziękujemy redakcji za zgodę na przedruk.
Ur. 1977. Polski poeta, eseista i krytyk literacki, autor osiemnastu tomów poetyckich oraz licznych książek krytyczno-literackich. Debiutował w 1995 roku zbiorem wierszy Dzikie dzieci. W kolejnych latach wydał m.in. Wiersze dla palących(2001), Centrum likwidacji szkód (2008), Gody (2012) oraz trylogię Krematoria (2021-2022). Jego twórczość była tłumaczona na wiele języków, w tym niemiecki, francuski i włoski. Jest również autorem kilku książek eseistycznych –Ulotne obiekty ataku (2010) i Bezduch (2018). Laureat Nagrody Fundacji Kościelskich, Nagrody Literacka Gdynia i Nagrody Silesius. Był także finalistą francuskiej nagrody Prix de la revue NUNC oraz laureatem międzynarodowej Nagrody Václava Buriana. Ostatnio jego wiersze wybrane A Calligraphy of Days zostały wydane przez Seagull Books (Londyn). Regularnie pisuje felietony do tygodnika „Polityka” i zasiada w jury Nagrody Nike. Mieszka w Gliwicach.