recenzje / ESEJE

Henry Green Kochając

Anka Czytankowa

Recenzja z powieście Henry’ego Greena Kochając, która ukazała się na blogu Czytanki Anki.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Wyobra­żam sobie, że Hen­ry Gre­en świet­nie się bawił, kie­dy pisał Kocha­jąc (1945). Na począ­tek udał, że wymy­śla baśń, po czym zbu­do­wał bar­dzo reali­stycz­ną fabu­łę. Akcję książ­ki osa­dził w irlandz­kiej wiej­skiej posia­dło­ści pań­stwa Ten­nant w cza­sie II woj­ny świa­to­wej i posta­wił wszyst­ko na gło­wie: wła­ści­cie­lom kazał wyje­chać do Anglii, nato­miast zamek oddał we wła­da­nie służ­by.

Trze­ba przy­znać, że boha­te­ro­wie uda­li się auto­ro­wi wybor­nie. Na przy­kład taki cwa­niak Raun­ce, któ­ry usil­nie zabie­ga o sta­no­wi­sko kamer­dy­ne­ra oraz wzglę­dy mło­dej poko­jów­ki. Albo kuchar­ka bro­nią­ca wstę­pu do swe­go kró­le­stwa garn­ków, cicha­czem popi­ja­ją­ca gin. Jest też nie­sfor­ny dzie­wię­cio­let­ni ewa­ku­ant, któ­ry już na począt­ku poby­tu w Kinal­ty uka­tru­pia pawia, jest jedy­ny w tym gro­nie Irland­czyk, z racji naro­do­wo­ści ucho­dzą­cy za dzi­ku­sa lam­piarz. Plus kuta na czte­ry nogi pani Ten­nant oraz jej syno­wa, ska­za­ne na bli­ską zaży­łość.

Gre­en stwo­rzył posta­ci barw­ne i peł­no­wy­mia­ro­we, sto­su­jąc pro­sty zabieg: pozwo­lił boha­te­rom mówić do woli. Kocha­jąc skła­da się bowiem głów­nie z dia­lo­gów – ude­rza­ją­co natu­ral­nych, bo spi­sa­nych języ­kiem żywym, czę­sto kolo­kwial­nym (w pol­skim prze­kła­dzie nie­ste­ty zbyt kolo­kwial­nym jak na moje ucho). Wła­śnie poprzez cią­głą papla­ni­nę, poga­dusz­ki i prze­ko­ma­rza­nia miesz­kań­cy i bywal­cy Kinal­ty dają się dobrze poznać czy­tel­ni­ko­wi. A tema­tów do kon­wer­sa­cji nie bra­ku­je, bo w małej, nie­mal klau­stro­fo­bicz­nej prze­strze­ni zam­ku wie­le się dzie­je.

U Gre­ena dużo się mówi, jesz­cze wię­cej patrzy się i słu­cha. Wszy­scy zda­ją się być na cen­zu­ro­wa­nym, nawza­jem obser­wu­ją się i szpie­gu­ją (nawet pawie), robiąc ze swo­ich odkryć mniej­szy lub więk­szy uży­tek. Spraw­dza się teo­ria, że oso­ba posia­da­ją­ca infor­ma­cję posia­da rów­nież wła­dzę. Moż­na więc zdo­by­tą wie­dzę prze­kuć na zło­to, moż­na rów­nież dla przy­jem­no­ści roz­sie­wać plot­ki o chle­bo­daw­czy­ni albo stra­szyć pod­wład­nych pogło­ska­mi o rze­ko­mym ata­ku wro­ga.

Tu przy oka­zji war­to przyj­rzeć się realiom histo­rycz­nym, potrak­to­wa­nym przez pisa­rza z dużą sub­tel­no­ścią. O ile panie Ten­nant z dzieć­mi i służ­bą prze­by­wa­ją z dala od dzia­łań wojen­nych i jakie­go­kol­wiek zgieł­ku, to – jak dowia­du­je­my się z kolej­nych „donie­sień” – w Anglii trwa­ją nalo­ty, panu­je głód i giną ludzie. Dopie­ro po dłuż­szym cza­sie czy­tel­nik orien­tu­je się, że mimo wyol­brzy­mio­ne­go lęku przed Niem­ca­mi i IRA towa­rzy­stwo z zam­ku żyje w kom­for­to­wych warun­kach.

Pro­za Gre­ena jest nie­zwy­kle zniu­an­so­wa­na, boga­ta w sym­bo­le i tro­py. Pod pozo­ra­mi far­sy skry­wa się powieść o stop­nio­wym roz­pa­dzie daw­ne­go porząd­ku, cze­go kwin­te­sen­cją jest roz­kła­da­ją­ce się tru­chło pięk­ne­go i dostoj­ne­go nie­gdyś pawia. Kocha­jąc to utwór wyjąt­ko­wy pod wzglę­dem for­mal­nym i języ­ko­wym, jak naj­bar­dziej god­ny pole­ce­nia.


Recen­zja uka­za­ła się na blo­gu Czy­tan­ki Anki. Dzię­ku­je­my Autor­ce za zgo­dę na prze­druk.

O autorze

Anka Czytankowa

Prowadzi bloga Czytanki Anki (http://czytankianki.blogspot.com/). Z wykształcenia lingwistka, z zamiłowania czytelniczka i widz teatralny. Hołduje zasadzie, że dzień bez czytania to dzień stracony.

Powiązania