recenzje / KOMENTARZE

Historia jednego akapitu: „Pętko prawdy”

Ewa Tondys-Kohmann

Autorski komentarz Ewy Tondys-Kohmann, laureatki projektu „Połów. Prozatorskie debiuty 2022”.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Żar­to­wa­li­śmy, że jeste­śmy pośmiert­ny­mi wyznaw­ca­mi tego Niem­ca, z któ­re­go Sta­ry zro­bił kieł­ba­sę. Że szwab­skie mole­ku­ły, na któ­re roz­bi­ły go kwa­sy w naszych żołąd­kach, wżar­ły się nam w mózgi jak jakieś prio­ny i zosta­ną tam alter und altern. Teraz mogli­śmy się śmiać, bo już od daw­na wie­dzie­li­śmy, że Nie­miec w rze­czy­wi­sto­ści był reszt­ka­mi ze świ­nio­bi­cia, któ­re przy­wo­ził Sta­re­mu kuzyn spod War­sza­wy. Jed­nak kie­dy wyj­mo­wa­li­śmy pęta ze sło­ja, w któ­rym prze­trwa­ły dzie­się­cio­le­cia, niko­mu nie było do śmie­chu.


„30 lat robił zapa­sy, by prze­żyć koniec świa­ta, nie­po­we­to­wa­na stra­ta dla śro­do­wi­ska pol­skich prep­per­sów” ‒ dono­si „Super Express” 26 paź­dzier­ni­ka 2020 r. Dowia­du­ję się o tym dobry rok póź­niej.

Odpa­lam YouTu­be, gdzie Adolf Kudliń­ski – rze­czo­na stra­ta – pro­wa­dził swój kanał. W kil­ku­mi­nu­to­wych fil­mi­kach cał­kiem żwa­wo opro­wa­dza po kró­le­stwie wła­sno­ręcz­nie tłu­czo­nych kon­serw i zako­pa­nych pod zie­mią hek­to­li­trów wody. Zaha­cza o zaanek­to­wa­ną na muzeum sie­kier sto­do­łę. Prze­dzie­ra się przez zaro­śnię­ty po pas przy­do­mo­wy ogród. Opo­wia­da przy tym, któ­re ziel­sko moż­na ugo­to­wać i zjeść, co zresz­tą po chwi­li robi. Do gęstej od roślin­nej pul­py zupy doda­je kiszon­ki i zawe­ko­wa­ną wła­sno­ręcz­nie kieł­ba­sę. Ponoć tak przy­go­to­wa­ne pęta mogą prze­trwać nawet dwa­dzie­ścia lat.

Na oko jego zapa­sy wystar­czy­ły­by jed­nej oso­bie do prze­ży­cia bez kon­tak­tu ze świa­tem przez rok. Albo na mie­siąc, jeśli cho­dzi­ło­by o szwa­dron woj­ska. Sko­ja­rze­nia mili­tar­ne nasu­wa­ją się zresz­tą same. Kudliń­ski cały jest w sta­nie woj­ny – od burych bojó­wek z wyraź­ny­mi śla­da­mi cza­su (czy tyl­ko?), przez kami­zel­kę o tysiącu kie­sze­ni (nikt nie wie, co się w nich kry­je), po krót­kie i zaczep­ne zda­nia suto okra­szo­ne mię­sem. Tak wyglą­da czło­wiek w każ­dej chwi­li goto­wy do wal­ki, prze­trwa­nia, gotów lite­ral­nie na wszyst­ko. A przy­naj­mniej tak było przed paź­dzier­ni­kiem 2020 r.

Posta­ci Adol­fa Kudliń­skie­go towa­rzy­szą jak cień licz­ne nie­do­mó­wie­nia. Od spo­łecz­ni­kow­skiej prze­szło­ści, przez udział w szko­le­niu nie­le­gal­nych jed­no­stek woj­sko­wych, po kon­flikt z pra­wem na tle etnicz­nym. Inter­net huczy od plo­tek. Zaglą­dam tam jak cie­kaw­ska nasto­lat­ka przez płot sąsia­da. Któ­re ziar­no jest tym praw­dzi­wym? Zapew­ne nie dowiem się nigdy. Pozo­sta­je tyl­ko pogo­dzić się z nie­wie­dzą. Albo wymy­ślić kogoś podob­ne­go razem z całą urban legend.

 

Dofi­nan­so­wa­no ze środ­ków Mini­stra Kul­tu­ry i Dzie­dzic­twa Naro­do­we­go pocho­dzą­cych z Fun­du­szu Pro­mo­cji Kul­tu­ry – pań­stwo­we­go fun­du­szu celo­we­go.

 

O autorze

Ewa Tondys-Kohmann

Ur. w 1984 r. w Warszawie. Autorka opowiadań, finalistka „Połowu. Prozatorskich debiutów” 2021 i 2022 oraz konkursu „Odwrócona strefa” organizowanych przez Biuro Literackie. Absolwentka Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego i Wydziału Lekarskiego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, doktorka, matka wielodzietna. Jej prozę można znaleźć na łamach „Magazynu Drobiazgi”, „Fabularie”, „Tlen Literacki” oraz „Magazynu Zakład”. Mieszka na warszawskim Grochowie.

Powiązania