
Autobiografia śmierci
nagrania / transPort Literacki Kacper Bartczak Kim Hyesoon Lynn SuhSpotkanie z udziałem Kim Hyesoon, Lynna Suh, Kacpra Bartczaka w ramach festiwalu TransPort Literacki 28. Muzyka Resina.
WięcejAutorski komentarz Kacpra Bartczaka w ramach cyklu „Historia jednego wiersza”, towarzyszący premierze książki Widoki wymazy, wydanej w Biurze Literackim 19 kwietnia 2021 roku.
Wiozłem ojca na turnus wypoczynkowo-rehabilitacyjny do jakiejś nadmorskiej dziury, gdzieś koło Mielna. Od południa otarliśmy się o Bory Tucholskie – Tuchola, Chojnice, Człuchów – opuściliśmy dawne tereny państwa krzyżackiego i dalej były już pustki Zachodniopomorskiego. Lasy i szare miasteczka, niewyraźne, pochowane, o nazwach jak z Tolkiena – Biały Bór, Bobolice. Później długie przeloty w pustce, lasem lub polem. Polska jest krajem polnym, krajem polowym, szpitalem.
Gdzieś tam było Mielno, do którego jeździłem z matką. Nie byłem w tych stronach około 40 lat. Nasze sytuacje, układanki ciał, przedmiotów, fizyki przestrzeni, psychiki emocji – czy to nie są układy energetyczne? Puszki energetyczne, randomowe zagęszczenia. Co się później dzieje z tą energią? Przechodzi w nas?
Wiozłem ojca. Mało mówiliśmy. Kiedy wszedłem do budynku, gdzie znajdował się jego pokój, owionął mnie odurzający odór czystości. Specyficzny zapach jakiegoś konkretnego detergentu, niezwykle silny, mdlący. Był gdzieś na granicy czystości i brudu. Miał w sobie coś z tekstury szarego i szorstkiego papieru toaletowego, takiego z PRL, z dworcowych kibli. Dom starczy.
Wieczorem, po ciemku, kiedy poszedłem na plażę, odór nie odpuszczał. Miałem go w ubraniu, szedł do mnie od wody i od piasku. Było ciemno, dość duszno. Raczej bezwietrznie, słaba wieczorna bryza, morze lekko spienione. Fale przeświecały fluorescencyjnie pod dusznymi zwałami chmur. Wiało od nich papierem toaletowym. Nad drzewami, na zachodzie, majaczyła kula światła, coś elektrycznego. Horyzont watowany, zawalony, za mną głuche puste lasy, które przejechaliśmy, wyprane pola, namokłe mchy. W dali zobaczyłem światełka – promenada plażowa w centrum miasteczka. Pusta teraz.
Na plaży duszno, światełka nie pomagały. Jakiś facet robił zdjęcia, na coś czekał, nie wiedział, gdzie jest wyjście z plaży. Nie, nie wiem, czy ta kula elektrycznego światła za drzewami to jakaś latarnia morska, nie jestem stąd. Było duszno, jednocześnie trochę chłodno. Przypomniało mi się łóżko ojca, schludnie zaścielone, czyste, ale ten odór. I dziwnie podwinięte prześcieradło. Patrzyłem na fale. Czyje było to morze? Do kogo należało? Skąd ta energia? Ktoś coś mówi? Walt Whitman, który przychodzi się kochać z morzem? Słuchałem świata. Walt mi świadkiem.
Pierwsza dygresja teoretyczna:
„Interpretować – znaczy starać się widzieć w rzeczach to, co odróżnia je od innych rzeczy. To z kolei oznacza, że widzimy je w sposób nieomylnie własny… Znajdując piękno, stwarzamy siebie”. Tyle Alexander Nehamas ze wspaniałej książki Only a Promise of Happiness. Za tym dociekaniem sposobów widzenia piękna stoi tradycja wywiedziona od Platona, przechodząca przez Schopenhauera, odmieniona u Nietzschego. W porządku – między podmiotem a przedmiotem coś się zawiązuje. Ale pytam się dzisiaj: co z ośrodkiem, w którym biegną te impulsy?
W czasie jazdy mało mówiliśmy. Udało mi się znaleźć w radiu stacje z muzyką z lat 60. i 70. Jego klimaty: Hendrix, Santana, The Animals. Rozpoznawał kawałki, ale nie mógł sobie przypomnieć nazwisk. Widać było jednak, że jest w dobrym humorze. Coś tam sobie mruczał i nucił, jak dawniej.
Dygresja wyznaniowa:
Wyznanie – decydująca stawka w terapeutycznym działaniu.
Ten, kto wyznaje, ryzykuje, że może ponieść jakieś konsekwencje swojego oświadczenia. (…)
Wyznanie przestało być aktem prawdy, to raczej narcystyczny spektakl.
Powiedzieć coś niedobrego o swojej matce to zawsze wyznanie, to zawsze nas, córki, wiele kosztuje.
Moja matka nie żyje. To jest wyznanie.
(Mira Marcinów, Bezmatek)
Dochodzić braków w języku ojca – to zawsze mnie, syna, wiele kosztuje. Wziąłem się z rozmów z ojcem, który sam nic nie wiedział i dlatego rozmawiał. Dziś mój ojciec nie może już rozmawiać: ani ze mną, ani ze światem, ani ze sobą. Ale to nie jest wyznanie, tylko nasza kondycja – tekstualna, afektywna oraz, jak to się kiedyś mówiło, „duchowa”. Defekty mózgu powinny być zakazane. Ohydny żart natury. Zwierzęta też mają udary? Domagam się programu totalnych transplantacji, jakiejś fantastycznej protetyki. Jakim prawem dochodzi do mechanicznego starcia osobowości? Filmy z ludźmi starającymi się odszukać dawne „ja” po udarze powinni pokazywać na wykładach z teologii.
Druga dygresja teoretyczna:
W książce Materia i autokreacja piszę trochę o tym, co dzieje się między różnymi poziomami tekstualnej autokreacji. Przytaczam tu następujący fragment:
Co przydarzyło się Gombrowiczowi w Goi? I kto to jest Gombrowicz?… Pisanie jest przełączaniem się na różne tryby rozmowy z różnymi częściami oraz przypadłościami naszego ‘ja’, podejmowaniem, ale przez to również wytyczaniem różnych duktów komunikacyjnych z tym tworem, który nieco zbyt skrótowo i w sposób zbyt uproszczony oznaczany jest przez zaimek pierwszoosobowy.
Ale dzisiaj pytam siebie – co z ośrodkiem, w którym stwarza się te dukty komunikacyjne?
Po powrocie do domu przyszła długa jesień 2020/21. Tamta widmowa podróż, tak marna, niemal przeźroczysta, w dziwnym, ścierającym wszystko ośrodku patrzenia, okazała się najbardziej realnym przeżyciem w skali miesięcy.
Koda:
To był zwyczajny młotek stolarski. Przemawiał prosto, łubudu, łup, świetnie go rozumiałem. Jego drgania wypełniły mrok falami w błękicie, nieraz zieleni, i czułem go jak żaden inny młotek w życiu. Nie liczyły się jego użytki, tylko kształt, ostatecznie był jedynie narzędziem.
(Peter Gizzi, „Gnoza Pinokia”)
Ur. w 1972 roku. Poeta, krytyk, tłumacz poezji, amerykanista. Wydał kilka tomów poetyckich, m.in. Wiersze organiczne (2015), za które był nominowany do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius oraz Nagrody Literackiej Nike, Pokarm suweren (2017), a także zbiór Naworadiowa (2019). Autor monografii o Johnie Ashberym (2006) oraz zbioru esejów o poezji i teorii Świat nie scalony (2009), za który otrzymał Nagrodę „Literatury na Świecie”. Tłumaczył wiersze Johna Ashbery’ego, Rae Armantrout, Charlesa Bernsteina i Petera Gizziego. Stypendysta Fundacji Fulbrighta (dwukrotny) i Fundacji im. T. Kościuszki. Wykłada literaturę amerykańską na Uniwersytecie Łódzkim. Mieszka w Łodzi.