recenzje / KOMENTARZE

Historia jednego wiersza

Kacper Bartczak

Autorski komentarz Kacpra Bartczaka, towarzyszący wydaniu książki Naworadiowa, która ukazała się w Biurze Literackim 26 sierpnia 2019 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

W tam­tych dniach mia­łem mnó­stwo pra­cy. Dwo­iłem się i tro­iłem, a za dnia cho­dzi­łem roz­stro­jo­ny. Było wie­le takich dni.

Histo­ria jed­ne­go wier­sza, ale co wte­dy, gdy wiersz trwa nie­co dłu­żej, wcho­dzi w rytm wcze­snych pobu­dek, poran­nych posie­dzeń przed biur­kiem, któ­re mają cię jakoś dopro­wa­dzić do sta­nu uży­wal­no­ści, bar­dzo wcze­śnie, zanim zacznie się pra­ca, bo trze­ba żyć? Czy histo­rię poema­tu da się oddzie­lić od tych dni?

Raczej jest to histo­ria poszu­ki­wa­nia pra­cy na innej czę­sto­tli­wo­ści, pró­ba wychwy­ce­nia jakiejś fali bazo­wej, fan­to­mo­we­go nośni­ka. Żeby moż­na było wejść w tryb. Cho­dzi o wyobra­że­nie kształ­tu, dzię­ki któ­re­mu przy­ję­cie napły­wa­ją­cych w róż­nie skal­ku­lo­wa­nym ete­rze tre­ści o cha­rak­te­rze spre­pa­ro­wa­nej trau­my, słu­żą­cej za zbio­ro­wą die­tę, nie zala­ło kom­plet­nie gaź­ni­ka w moim sil­ni­ku. Albo o nowy sil­nik, bez gaź­ni­ka, w któ­rym spa­la­nie odby­wa się całą for­mą, jest brud­ne, ale pożyw­ne i odżyw­cze.

W tam­tych dniach spo­ro jeź­dzi­łem po mie­ście, ale też za mia­stem, było spo­ro prac dro­go­wych i pla­ców budo­wal­nych, któ­re w moim mie­ście pod­no­si­ły poziom pył­ków w powie­trzu, a w całym kra­ju pod­no­si­ły poziom ciśnie­nia. Bywa­łem na par­kin­gach skle­pów spo­żyw­czych, w celu zaku­pie­nia żyw­no­ści dla bli­skich. Dla innych osób kupo­wa­łem leki, oglą­da­łem ska­ny narzą­dów, stu­dio­wa­łem ich kolo­ry. Pod­łą­cza­łem urzą­dze­nia i sie­bie do nich. Nasta­wia­łem her­ba­tę bądź kawę. Nasta­wia­łem radio. Wysłu­chi­wa­łem audy­cji o tym, jak szczuć, dźgać, lżyć, pod­że­gać. O zna­kach w żół­ci. To dopie­ro były audy­cje. Póź­niej ktoś oblał się sub­stan­cją nie­wia­do­me­go pocho­dze­nia i pod­pa­lił.

A ja nic, tyl­ko for­mu­la­rze. Ze wzglę­du na cha­rak­ter wyko­ny­wa­nej pra­cy, czę­sto prze­glą­da­łem tabe­le, wyni­ki para­me­try­za­cji, dane sta­ty­stycz­ne. Zda­wa­łem sobie spra­wę, że poda­ne media­ny mnie mają, że tną mnie na prób­ki i wycin­ki i wszyst­ko już wie­dzą. Ze wzglę­du na cha­rak­ter wyko­ny­wa­nej pra­cy przy­sta­wia­łem sobie stem­ple. Zaczą­łem palić nie­któ­re papie­ry i wdy­chać dane. Bywa­ły mgli­ste dni, w któ­rych mgła była sta­ty­stycz­na. Byłem zmę­czo­ny, więc spo­ro oglą­da­łem pro­gra­mów infor­ma­cyj­nych w tele­wi­zo­rze, ale to był błąd. Byłem cho­ry.

Sta­ra­łem się jeść warzy­wa. Cho­dzi­łem po ogro­dzie, ale coś mnie uką­si­ło i dozna­łem pora­że­nia. Na prze­mian jadłem anty­bio­ty­ki i żywe kul­tu­ry bak­te­rii.

Kupi­łem sobie kil­ka nowych urzą­dzeń, do któ­rych sta­ra­łem się pod­łą­czyć.

Cho­dzi­ło o to, żeby wytrzeć ośro­dek i zoba­czyć się na czy­sto. Wte­dy oka­zy­wa­ło się, że ośro­dek nie zni­ka, tyl­ko się prze­po­czwa­rza, zaczy­na ina­czej przy­le­gać. Dosze­dłem do wnio­sku, że mam coś wspól­ne­go z tymi zmia­na­mi kształ­tu. Cho­dzi­ło o spo­sób pro­wa­dze­nia nasłu­chu, o kształt fil­tra. Moż­na się było zoba­czyć, ale na brud­no.

Spo­ro czy­ta­łem: o dnach pre­sji, o flu­idzie metrycz­nym, któ­ry zastę­pu­je próż­nię, o tym, że nie ma próż­ni i mknie­my w zawie­si­nie, któ­ra wła­ści­wie jest świa­tłem, że mknie­my w pięk­nej świe­tli­stej zawie­si­nie, o tym, że świa­tło jest pre­sją. Ktoś pode­słał swo­je media­ny. Były pięk­ne. Jakiś nie­ży­ją­cy kore­spon­dent przy­słał pieśń o tym, że sama zie­mia jest jak piec pełen słów, więc prze­nik­nę­li­śmy do same­go rdze­nia. Inny duch prze­ka­zał coś o misecz­kach z ofia­rą na ołta­rzy­ku mowy. Przy­wio­dłem twarz do misecz­ki – opar był meta­licz­ny, tok­sycz­ny i tre­ści­wy. To wszyst­ko poma­ga­ło i wcho­dzi­ło do histo­rii, do geo­me­trii ośrod­ka. Zakrzy­wia­ło. Gra­wi­to­wa­ło. Poka­za­ło się jakieś zakrzy­wie­nie, któ­re przy­bra­ło postać roz­mów­cy. Było jak roz­kosz­ny ból po fan­to­mo­wej prze­strze­ni.

O autorze

Kacper Bartczak

Ur. w 1972 roku. Poeta, krytyk, tłumacz poezji, amerykanista. Wydał kilka tomów poetyckich, m.in. Wiersze organiczne (2015), za które był nominowany do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius oraz Nagrody Literackiej Nike, Pokarm suweren (2017), a także zbiór Naworadiowa (2019). Autor monografii o Johnie Ashberym (2006) oraz zbioru esejów o poezji i teorii Świat nie scalony (2009), za który otrzymał Nagrodę „Literatury na Świecie”. Tłumaczył wiersze Johna Ashbery’ego, Rae Armantrout, Charlesa Bernsteina i Petera Gizziego. Stypendysta Fundacji Fulbrighta (dwukrotny) i Fundacji im. T. Kościuszki. Wykłada literaturę amerykańską na Uniwersytecie Łódzkim. Mieszka w Łodzi.

Powiązania