I.
Na początku były dwa wiersze:
styczeń 2019
bylina
fioletowe dzwoneczki kolejna bylina
którą bardzo lubię
bylina albo coś co było i został po tym kolor
kształt zgrabny zwarty kielich bezrzęsa powieka najwyraźniej
wszystko po to by wykluła się jakaś forma
ruchy pełne rymów garb anoreksja
patrzenie zupełnie na pamięć
jak ścieranie blatów
ostatnio się zastanawiam czy nie wejść w jogę na dobre skupić dla odmiany na tym
co przeze mnie przechodzi –
kot siedzi w pudełku po butach
z którego wylewa się on sam i coś jeszcze
listopad 2019
nabite. co sięga dalej
ktoś okryty kocem aż po głowę myśli
całą powierzchnią skóry
każdym przyległym do niej
kawałkiem wiskozy
myśli tę styczność:
kolejny obiekt
nietożsamy z własnym wykresem co zawsze sięga dalej: wyobraź sobie ptaka
nabitego na patyk stroik a w nim jabłko
w którym krzyżują się druty
i wychodzą poza
czasem w miejscu przecięcia linii wody
z jednym z ramion pamięci
wyrasta twoja szyja
innym razem tracisz wilgoć wiotczejesz
na dnie miski
wyobraź sobie:
owoce rodzone przez żerdzie pędy
które puszcza drapanie a nie puszczają słowa
przypomnij parę na oknie – siebie na odcinku
między obiadem a zimą
wyobraź sobie linie
A tak naprawdę trzy. Z tego trzeciego, o tytule „dziczka”, nie zostały żadne słowa, ale można powiedzieć, że ostała się metoda.
II.
Dziczka to „młode drzewo, używane do szczepienia odmian szlachetnych” albo „dziki pęd wyrosły z nieuszlachetnionej podkładki”.
Definicja ta prowadzi w dość niepokojące, mroczne rejony sadownictwa.
Szczepienie drzew jest sposobem ich rozmnażania; ma na celu stworzenie nowych, lepszych odmian. Zagadkowa nazwa sprowadza się do metody tyleż siermiężnej, co zadziwiająco skutecznej, a przez to przyprawiającej o dreszcze. Cały zabieg zdaje się należeć raczej do porządku magii niż uprawy.
Przecież nie mogło być prościej: wycinasz kawałek roślinnego ciała – niech będzie, że pęd gruszy (rękę? palec?) – i łączysz go za pomocą taśmy z innym ciałem, doczepiasz do pnia pigwy.
Nie mogło być prościej: wycinasz fragment wiersza i za pomocą śliny wklejasz go w zupełnie inny, a mimo to jakoś pokrewny tekst, który sam wydaje się niepełny, niewystarczający.
maj 2022
bylina
fioletowe dzwoneczki kolejna bylina
bylina albo coś co było
i został po tym kolor rozchylony kielich
powolne wykruszanie
aż ujawni się kształt: ruchy pełne rymów
garb anoreksję patrzenie zupełnie na pamięć jak ścieranie blatów
tak gładko wchodzisz
w jogę albo len
zastanawiasz się: czym jest to zbrojenie
które biegnie przeze mnie?
kot siedzi w pudełku po butach
z którego wylewa się
on sam i coś jeszcze
maj 2022
nabite. co sięga dalej
ktoś okryty kocem aż po głowę myśli
całą powierzchnią skóry
każdym przyległym do niej
kawałkiem wiskozy
myśli tę styczność:
kolejny obiekt
nietożsamy z własnym wykresem co zawsze sięga dalej: wyobraź sobie ptaka
nabitego na patyk stroik a w nim jabłko
w którym krzyżują się druty
i wychodzą poza
czasem w miejscu przecięcia linii wody
z jednym z ramion pamięci
wyrasta twoja szyja
innym razem tracisz wilgoć wiotczejesz
na dnie miski
wyobraź sobie:
owoce rodzone przez żerdzie pędy
które puszcza drapanie a nie puszczają słowa
przypomnij parę na oknie – siebie na odcinku
między obiadem a zimą
wyobraź sobie linie
Mamy tu do czynienia z zabiegiem banalnym, by nie powiedzieć: prymitywnym. W sztuczny sposób scala się ze sobą dwie różne istoty, doklejając bądź wbijając fragment jednego ciała w to drugie. Doczepiony kawałek ciała to zraz – „część rośliny o cechach korzystnych z punktu widzenia człowieka”. Zraz ma być przede wszystkim „szlachetny”, a status ten bywa zależny od bardzo różnych, często odrażających kryteriów (patrz: odmiana agrestu „Biały Triumf”). Zadaniem zrazu jest zrosnąć się z ciałem dziczki.
Dzikie ciało to ciało silne, żywotne, odporne. Ciało, które się nie wdzięczy, ale przetrwa największe mrozy i nie polegnie pod wzrokiem najbardziej wymagającej czytelniczki. Dziczka pełni rolę podkładki: ciała mocnego, ale niezbyt atrakcyjnego, przynajmniej z punktu widzenia wydajności czy ozdobności.
Bywają wiersze dzikie, wiersze złe. Z tym, że „zły” nie musi wcale znaczyć kiepski. „Zły” to też, w zależności od kontekstu, „rozeźlony”, „złowróżbny”, „cięty” albo – jakżeby inaczej – „wiedźmowaty.”
Zdarzają się wiersze „złe” o dzikim, rozbudowanym systemie korzeniowym, które jednak nie przestają budzić wątpliwości, domagać się zmian, uzupełnień, cięć.
Trafiają się też słowa, czasem frazy – o wiele rzadziej teksty – przypominające drogie kamienie, bujne kwiaty albo fantazyjne morskie zwierzęta.
Rolą dziczki jest poddać się uszlachetnieniu.
III.
Dziczkę i zraz trzeba dopasować tak, by przylegały do siebie w jak największym stopniu. Technika cięcia ma tu znaczącą rolę.
Zraz nacinamy na wysokości oczka, pod jak największym kątem, a oczko powinno się znaleźć w jego części centralnej. Następnie nacinamy dziczkę tak, by powierzchnie styczne zrazu i podkładki były idealnie gładkie i dopasowane. Tak połączone mocujemy specjalną taśmą foliową i dodatkowo pokrywamy warstwą maści, by szczep szybciej się zagoił.
W efekcie powstaje organizm-hybryda, który początkowo jest ledwie zrostem, bytem złożonym z dwóch przylegających do siebie ciał. Z czasem jednak ciała te zaczynają rozwijać się wspólnie jako jedno – z założenia silniejsze i bardziej efektowne. Tej nowej istoty nie da się już sprowadzić do prostego zlepka, sumy słów z dwóch różnych wierszy.
czerwiec – listopad 2022 (ostateczna wersja tekstu: 30/10/2022; tytuł: 7/11/2022)
bylina. co sięga dalej
fioletowe dzwonki albo coś co było
i został po tym kolor
rozchylony kielich
wykruszaj powoli
aż odsłonisz kształt: zacisk szczęki we śnie garb
anoreksję patrzenie na pamięć
jak ścieranie blatów
tak gładko wchodzisz
w jogę albo len – wyobraź sobie owoce
rodzone przez żerdzie
kota w pudle po butach
przez które przelewa się
on sam i coś jeszcze
Który z dwóch początkowych wierszy był dziczką, a który odmianą szlachetną? Co z kogo pobrano i w jakim celu? Kto na kim został zaszczepiony? Ile w tym dzikości, a ile uprawy?
PS
Niewielu ogrodników amatorów ma odwagę pokusić się o to, by stworzyć swoje własne, unikatowe drzewko owocowe. A to same korzyści. Można stworzyć malutkie, karłowate drzewko dające duże i smaczne owoce.
A gdy raz już się uda i wyhoduje na jednym pniu np. dwie odmiany jabłek, to eksperymentom nie będzie końca. Bo chce się więcej i więcej. Więcej owoców, lepszej jakości i wielkich rozmiarów.