Po sukcesie odniesionym przez wydaną w 2018 roku Pamięć Pétera Nádasa nie było wątpliwości, że Biuro Literackie nie poprzestanie na jednej książce Węgra, którego pisarstwo, dotychczas niemal nieznane w Polsce, jest tak wysoko notowane przez czytelników i krytyków na większości europejskich rynków książkowych. Niemniej pozostawało pytanie, która z powieści Nádasa winna być kolejna. Niewątpliwie najlepiej byłoby od razu zdecydować się na Párhuzamos történetek (Historie równoległe), wielkie dzieło o objętości blisko dwóch tysięcy stron. Tak wielkie edytorskie i translatorskie przedsięwzięcie trzeba jednak planować w perspektywie wielu lat. Należało więc pomyśleć o czymś krótszym, łatwiejszym wydawniczo, możliwym do wydania jak najszybciej po Pamięci. Oczywiście wiem, że bywają wydawcy, którzy mamieni mirażem szybkiego powtórzenia sukcesu dzielą przekład pomiędzy kilku tłumaczy czy dokonują podobnych ekwilibrystycznych wyczynów, mających niewiele wspólnego z rzetelnym edytorstwem. W tym przypadku taka praktyka nie wchodziła w rachubę. I tak powstała koncepcja, że najlepiej będzie pokazać twórczość Nádasa od samego początku, czyli od pierwszych, pisanych w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku nowel czy tzw. małych powieści. Mała powieść to gatunek bardzo typowy dla węgierskiej prozy i chyba najbardziej lubiany przez tamtejszych pisarzy. Lata sześćdziesiąte zaś to czas dla literatury środka Europy mało sprzyjający, jeszcze żywa jest trauma zdławionego powstania 1956 roku, a na Węgrzech, mimo że dyktator Rákosy już nie dzierży władzy, wszyscy żyją w atmosferze strachu i opresji. Ale już pojawiają się teksty prekursorów nowej prozy węgierskiej: Miklósa Mészöly’a, Gézy Ottlika czy właśnie debiutującego Pétera Nádasa, który dopiero w latach osiemdziesiątych, po wydaniu Pamięci, stanie się jednym z najważniejszych prozaików nurtu spod znaku nowych paradygmatów.
Tom Biblia i inne historie opowiada m.in. historie chłopców dorastających w realiach komunistycznego reżimu. Jedni z nich pochodzą z rodzin, które można określić jako ówczesną partyjną nomenklaturę, drudzy są z rodzin uboższych, o których relatywnym bogaceniu się można powiedzieć tyle, że było funkcją narzuconego przez reżim konformizmu. Powiedzenie Kadara, że „kto nie jest przeciw nam, jest z nami” zamykało ludziom usta w sposób nader przewrotny. Węgrzy powoli skłaniani do zaakceptowania systemu bonusami pełnych jedzenia sklepów, perspektywą domku letniskowego czy z czasem trabanta, powoli i może nawet w jakim sensie poza świadomością, pozwalali, by może jak nie z nich, to przynajmniej z ich dzieci wyrosło pokolenie homo sovieticus. Takim właśnie homo sovieticus miał zostać autor, a wiele szczegółów autobiograficznych posłużyło mu do zbudowania postaci bohaterów Biblii. Na ile jednak wątki podnoszone w Biblii mają swoje źródło w biografii autora, a na ile są literacką fikcją, trudno jest dziś rozstrzygnąć. Nádas bardzo niechętnie i niewiele mówi o swoim dzieciństwie, wiemy jedynie, że wcześniej stracił rodziców i że jego ojciec piastował jakąś funkcję administracyjną w latach powojennych. Kiedy Nádas był nastolatkiem, ojciec po śmierci matki popełnił samobójstwo. Jakie były rzeczywiste przyczyny tego desperackiego kroku, nie wiemy. Niemniej motyw chłopca wychowywanego bez rodziców powtarza się w wielu tekstach Nádasa.
Z ogromnym wyczuciem jest też przedstawiona ciężka atmosfera zniewolonego społeczeństwa, tolerowana z konieczności bądź z wygodnictwa i oportunizmu przez rodziców, a zupełnie niezrozumiała dla ich dorastających dzieci. Wiele scen w Biblii i innych historiach, podobnie jak w Pamięci, rozgrywa się na budapeszteńskich wzgórzach, w eleganckich miejscach, gdzie po przymusowym wysiedleniu właścicieli zamieszkała partyjna nomenklatura. Ta warstwa bynajmniej też nie jest homogeniczna, widać to dobrze w opowiadaniach takich jak choćby „Mur” czy „Sanyika”, w których przyjaźnią się ze sobą dzieci różnie sytuowanych rodziców. Aczkolwiek dzieci nie rozumieją jeszcze politycznych zależności, intuicyjnie wyczuwają tylko czające się wokół podskórne zło. Nawet jeśli nie potrafią go jeszcze ani nazwać, ani zdefiniować. Podobne dzieciństwo najprawdopodobniej było też udziałem autora, tyle że mimo wszechotaczającej indoktrynacji nie udało się go wychować na wzorowego wówczas obywatela.
Równie zagadkowa jest postać bohaterki ostatniego tekstu, małej powieści „Dom pani Klary”. Kobiety, jak o sobie mówi, wywodzącej się z zamożnego środowiska, wychowanej przez nianię rozmawiającą z nią po francusku. I nagle zrywającej ze swoim otoczeniem i przechodzącej na stronę czerwonej rewolucji. Dlaczego? Tego właściwie nie wiemy. Chyba nawet nie wie tego sama pani Klara. Motywy kierujące ludzkimi postawami są niekiedy tak głęboko ukryte, że niełatwo odnaleźć ich korzenie. Nádasa, porywającego czytelnika spektakularnymi opisami i rozważaniami na temat ludzkiej natury, chyba to właśnie interesuje najbardziej. Czy człowiek jest skłonny do czynienia zła z powodu jakichś przyrodzonych atrybutów i tylko okoliczności czynią, że temu złu łatwo ulega? Czy zło zawsze ma przyczynę w złych intencjach, chciwości, rządzy władzy, lenistwie i obojętności? Czy zło, jak chciał Akwinata, jest tylko brakiem dobra? Czy jest egzystencjalną koniecznością?
Czy jednak w ogóle jest możliwe, by istniał świat bez zła? Z punktu widzenia metafizyki Tomasza z Akwinu nie ma takiej możliwości. Świat oparty na przemianie materii, czyli na ustawicznym zanikaniu jednych bytów i powstawaniu innych, jest niemożliwy bez zła. Jedyne zło, które nie jest złem koniecznym to zło moralne. Za to zło winę ponosi człowiek. [1]
To jest właśnie obszar zainteresowań młodego Nádasa. Brutalna scena z opowiadania „Biblia”, w której dziecko w okrutny sposób zabija swojego psa, nota bene, mało typowa dla pisarstwa Nádasa, podsuwa interpretację dociekań autora jako poszukiwań źródeł wszelkiej niegodziwości także w podświadomych pokładach ludzkiej psychiki. Czy to jednak znaczy, że autor tu cokolwiek rozstrzyga? Nie. I to wydaje się być w całym jego pisarstwie podstawowym zagadnieniem. Że człowiek z racji swojej egzystencjalnej ułomności nigdy nie będzie umiał odpowiedzieć na tego rodzaju pytania. Ale już w tym momencie, kiedy je zada, posunie się we właściwym kierunku.
Przypisy:
[1] Iwona Solecka-Karczewska, Filozofia zła w ujęciu Tomasza z Akwinu, http://www.katedra.uksw.edu.pl/nagroda/nagroda_2009/solecka_karczewska.htm, dostęp 25.09.2019.