Moja rada – nie słuchajcie rad
dzwieki / AUDYCJE Jacek PodsiadłoAudycja radiowa Piotra Kempy.
WięcejSzkic Jacka Podsiadły opublikowany w cyklu prezentacji najciekawszych archiwalnych tekstów z dwudziestopięciolecia festiwalu Stacja Literatura.
Teksty, które piszę, są o wiele lepsze ode mnie.
Za najbardziej przejmujący tekst Janerki mam „Konstytucje”, ale czym on jest bez muzyki? Pustosłowiem:
Są wesołe konstytucje
Które mają jeden cel
Chcą oddalać rewolucje
Ale my to mamy gdzieś
Dokładnie tam
Są przewrotne rezolucje
Które mają zgubną treść
Nigdy nikt ich nie przeczyta
Ale my to mamy gdzieś
Dokładnie tam
Słowa „piosenki” nie istnieją bez muzyki, i tym bardziej nie istnieją, im lepiej są napisane. W dobrej „piosence” tekst zrasta się z muzyką na stałe. Dlatego nie istnieje żadna „poezja rocka” – istnieje poezja i rock (mam nadzieję, że nie jest to zła wiadomość dla Tomka Budzyńskiego, Krzyśków Grabowskich i pana Maleńczuka).
Albo ten fragment z „Loli”:
Witajcie w kraju gdzie zadyma trzyma
I marsza ładnie gra orkiestra ekstra
Kto nie zna tego numeru ze słyszenia, nie doceni zupełnie innego niż na papierze złożenia końcowych, „dodanych” słów, jak echo powtarzających ostatnie dźwięki frazy. Tak samo nie doceni się erotical fiction, jakim jest „Wszyscy inteligentni mężczyźni idą do wywiadu”, jeśli nie wie się o ponuractwie towarzyszących temu tekstowi wiolonczeli i basu. A siła testów Janerki leży nie w jego walorach ściśle literackich, choć z płyty na płytę dbałość o stronę literacką widać coraz wyraźniej, ale w ich swoistej… bo ja wiem? Ideografii? Na pewno tekst Janerki dociera do głowy innymi kanałami niż kicze Olewickich Mogielniczów. Kiedy Mary Lou Rodowicz rozdaje szlagworty, Janerka rozdaje obrazki. My, naród którzy w połowie lat 80. uznaliśmy „Klausa Mitffocha” za zespół punkowy i cieszyliśmy się, że punk tutaj to coś dla inteligentnych mężczyzn, nie zapomnimy Janerce, że nie zapomniał o postulacie, który zapomnieli podnieść polscy robotnicy w Stoczni Gdańskiej: „Potrzeba więcej Lol” (tych grubych, co chcą zmieniać świat). Ani księdza, co z grzechu powstał w „Piosenkach wigilijnych”. Ani nowego niegatunku muzycznego, jakim jest niewalczyk. Ani wielbłądzika, którym jest ten, co pyta („Reformator”). Ani nas samych, którzy mając dość niewoli robimy co? „Idziemy do zoo” („Niewole”).
Jeśli przeczytać ciągiem teksty z wszystkich płyt Janerki, można dostrzec charakterystyczne ciągotki stanowiące przynajmniej po części o odrębności jego stylu. Np. ciągotki do ciut surrealnego oglądania świata: „gang stokrotek opanował płotek”, „A jak zajdziesz w ciążę książę? Skądże! Mówi martwy śledź”. Ma Janerka swoje ulubione rekwizyty, które wracają do niego nawet po latach, takie jak i przeze mnie ulubione „majciochy” albo tytułowy „Kalafior”, „warzywo złe”, z płyty „Bruhaha”, w które chciał zmienić radość już „Reformator” na „Historii podwodnej”. Czasem nasz autor i wykonawiec w jednym sprawdza swą dykcję jakąś lingwistyczną zabawką („mnij mnie mniej”, „głupek głupka gania wokół słupka”). I chyba przez cały czas aktualne jest pragnienie wyrażone na płycie „Piosenki” w tytule „Bądźmy dziećmi”, co w języku odbija się mnogością zarówno zdrobnień, jak i zgrubień. Guliweriada: świat i jego sprawy jawią się często jako skarlałe („móżdżek drętwo nam dyktuje”, „niemrawe ciałko zmęczone wersalką”, „mój sztylecik w twoim sercu”, „tu wielu ma piekielnie lepkie łapki”, „by zboczonko skrzętnie skryć”, „więc przyrządzik bierzesz w dłonie”), rzadziej jako zogromniałe („ogromna ryba lufa”, „zadudnimy jak gong z którym zetknął się drąg”, „powstaje plan zatykania trąby”). Sprawdzanie mikro- i makroświata z perspektwy dziecka sprzyja też ustawieniu świata w perspektywie eschatologicznej:
Komu bije dzwon
A komu bije dzwonek
Komu wielki zgon
A komu tylko zgonek.
„Kaczmarski […] to rewolucjonista korespondencyjny, który jak tu był największy dym, to on gdzieś tam przez Wolną Europę nas pouczał, biadolił, że jest źle. Jak był dym, to trzeba było tu siedzieć i pyskować, a nie mędrkować przez telefon”.
Składanie słów przez wrocławskiego rockmana jest, jak w przypadku większości rockmanów, intuicyjne. To taka twórczość „ludowa”, opowiadanie „własnymi słowami”, co w duszy gra. Jasne, że nie do uniknięcia są w takiej twórczości niezręczności, i jasne, że są one do natychmiastowego wybaczenia, bo w rocku liczy się mesydż a nie to, że Muniek sepleni, a Kazik jest na bakier z gramatyką. Choć tu od razu zaznaczam, że mesydż Klausa Janerki nie jest tak klarowny, jak u dwóch przywołanych liderów. Z punktu widzenia gromadzącego płyty ucznia technikum, język tych piosenek jest pewnie nawet hermetyczny. No bo na przykład o jaki pojazd chodzi w „Szksypczach”: „Kochaj swój buldożer bo on nie wie co to dno”? O wehikuł złych nastrojów, co można wyczytać z kontekstu? Ale konteksty w tych tekstach też są rozchwiane… Może stąd problemy interpretacyjne urzędów cenzorskich i paracenzorskich? W rozmowie z Martą Mizuro i Tomaszem Majeranem Lech Janerka wyznał kilka lat temu:
Ze wszystkich moich płyt „Piosenki” zostały najbardziej pocięte przez cenzurę, co jest absolutnym fenomenem. Poszedłem cenzurować tę płytę a cenzor główny mówi do drugiego: „Patrz to jest ten agent, któremu puściliśmy „Konstytucje”. No więc siedli, wzięli ołóweczek i pokreślili. Z czternastu piosenek dwanaście kazali mi wymienić. Walczyłem, ale nic nie wywalczyłem, a szkoda, bo np. w takim Paragwaju była genialna zbitka, która została wycięta a którą bardzo lubię: „paramilitarne gołębie”. Afera straszna, typ jak to zobaczył, to mu oko zaczęło latać. Ja mu tłumaczę: „panie, ale to jest w ogóle fajne, widział pan kiedyś paramilitarnego gołębia?”. A on mówi: „Nie – i dlatego nie będzie pan o tym śpiewał „.
Tu chyba pora zlustrować Janerkę, żeby nam się cały nie ukrył za tekstami. Wśród spraw, których Janerce nie zapomnimy, jest i ta, że on także chadzał do zoo. Pokpiwa z korespondencyjnego rewolucjonizmu Kaczmarskiego, ale trudno zrozumieć, dlaczego Tonpress i Polskie Nagrania miałyby być lepszym pasem transmisyjnym rewolucji niż Wolna Europa. Dlatego, że można było „walczyć, ale nic nie wywalczyć”? Pyskować? Kto pyskuje, dostaje klapsa. Ewentualnie cukierek, to już zależy, w jakim żyjemy systemie wychowawczym. Cytat z tej samej rozmowy:
Piosenka Ogniowe strzelby z pierwszego singla „Klausa” nawoływała do wyjścia na ulicę, po prostu. Cenzura pocięła ten utwór, ale w wersji, którą wykonywaliśmy na koncertach – to była w sumie pieśń zagrzewająca do wyjścia na ulice i czynnej walki. Radiokomitet, czyli firma potwornie partyjna, dała mi za to medal. Nagrodę, wyobrażasz to sobie? Dostałem nagrodę od Radiokomitetu za podżeganie do robienia zadymy.
Nie wiem, ale podejrzewam, że nagroda mogła być za odstąpienie od podżegania, za wydanie singla w wersji niegroźnej dla ustroju.
Przy okazji takiej lustracji nie wolno oczywiście pominąć różnicy między postawą Janerki, który nie ukrywa, że chadzał do zoo, a postawą Maanamów, Perfectów i Lombardów, które po dekadzie dorabiania sobie prostytuowaniem swych wątpliwych talentów dorabiają sobie dziś, na podstawie pojedynczych faktów (fiktów) legendę wywrotowców. Szczęśliwie teksty Janerki, choć nie bezpośrednie i trącące surrealizmem, są na tyle czytelne, iż nie musi nam autor tłumaczyć, że jak śpiewał o dupie Maryny to chodziło mu o Cwietajewą. Zresztą z biegiem lat, normalną koleją rzeczy, rewolucyjny gest jest mu coraz bardziej obcy. Co nie musi znaczyć, że macie tracić nadzieję; osobiście podejrzewam, że w futerale swej basówki przechowuje na Wszelki Wypadek jakąś ogniową strzelbę zachowaną z dawnych czasów, nie nadużywaną, ale oliwioną i stale nabitą.
Urodzony 7 listopada 1964 w Szewnej koło Ostrowca Świętokrzyskiego. Poeta, prozaik, tłumacz, dziennikarz. Felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Twórca internetowego radia „Studnia”, do 2008 związany z Polskim Radiem Opole. Zdobywca Grand Prix w konkursie na brulion poetycki im. M. M. Morawskiej (1992), laureat m.in. nagrody im. Georga Trakla (1994), Nagrody im. Kościelskich (1998), nagrody Czesława Miłosza (2000) i Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius za całokształt twórczości (2015), trzykrotnie nominowany do Literackiej Nagrody Nike (1999, 2000, 2006). Mieszka w Opolu.
Audycja radiowa Piotra Kempy.
WięcejRozmowa Piotra Śliwińskiego z Jackiem Podsiadłą przeprowadzona na spotkaniu autorskim w Biurze Literackim 30 stycznia 2014 i opublikowana na stronie dwutygodnika.com.
WięcejRecenzja Tomasza Romanowicza z książki Śpij Aniele mój / Bez kolacji Lecha Janerki.
WięcejRecenzja Jacka Nizinkiewicza z książki Śpij Aniele mój / Bez kolacji Lecha Janerki.
WięcejEsej Pawła Tańskiego towarzyszący premierze książki Śpij Aniele mój / Bez kolacji Lecha Janerki.
Więcej3 odcinek cyklu „Re:cyklizacje” autorstwa Michała Domagalskiego.
WięcejRecenzja Agnieszki Grabowskiej z książki Przedszkolny sen Marianki.
WięcejRecenzja Agnieszki Grabowskiej z książki Jacka Podsiadły Być może należało mówić (1984–2012).
WięcejRecenzja Sylwii Sekret z książki Jacka Podsiadły Przedszkolny sen Marianki.
WięcejRecenzja wyboru wierszy Jacka Podsiadły Być może należało mówić (1984–2012), która ukazała się na stronie Wywrota.pl.
WięcejRecenzja Macieja Roberta z książki Być może należało mówić (1984–2012) Jacka Podsiadły.
WięcejRecenzja Sylwii Sekret z książki Być może należało mówić (1984–2012) Jacka Podsiadły.
WięcejEsej Karola Maliszewskiego towarzyszący premierze książki Być może należało mówić (1984–2012) Jacka Podsiadły.
WięcejRecenzja Joanny Podsadeckiej z książki Być może należało mówić Jacka Podsiadły.
WięcejSzkic Piotra Śliwińskiego towarzyszący premierze książki Przedszkolny sen Marianki Jacka Podsiadły, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 20 kwietnia 2015 roku.
WięcejSzkic Joanny Mueller towarzyszący premierze książki Przedszkolny sen Marianki Jacka Podsiadły, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 20 kwietnia 2015 roku.
WięcejRecenzja Michała Siedleckiego z książki Być może należało mówić (1984–2012) Jacka Podsiadły.
Więcej