recenzje / ESEJE

Jestem furtką bez ogrodu

Janusz Drzewucki

Recenzja Janusza Drzewuckiego z książki Po krzyku Krystyny Miłobędzkiej.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Zbiór wier­szy „Po krzy­ku” nale­ży czy­tać nie tyl­ko od począt­ku do koń­ca, ale tak­że od koń­ca do począt­ku, a tak­że z góry na dół i z dołu do góry. Że jest to nie­moż­li­we? Cóż, rzecz w tym, że autor­ka tej książ­ki – Kry­sty­na Miło­będz­ka wła­śnie nie­moż­li­we chce wyra­zić. I wła­śnie dla­te­go ze swo­bo­dą łamie wszel­kie regu­ły gra­ma­tycz­ne i czy­tel­ni­cze ste­reo­ty­py.

Naj­pierw kil­ka cyta­tów: „coraz dłuż­sze patrzę, coraz krót­sze widzę/ jestem że jestem”, „zamiesz­ka­ła w przed sie­bie, w byle nie tutaj, w oby nie/ przy­sta­nąć nie przy­stać”, „prze­pra­szam za tu mnie jesz­cze już nie ma/ za wszę­dzie jestem i zawsze mnie znaj­dziesz”. Nie ule­ga wąt­pli­wo­ści, że Miło­będz­ka nie jest poet­ką łatwą w odbio­rze, wręcz prze­ciw­nie – jest trud­ną w odbio­rze jak dia­bli. Prze­świe­tla sło­wa, nicu­je, bada ich sens, wewnętrz­ną struk­tu­rę, bada tajem­ni­cze związ­ki mię­dzy sło­wa­mi. W jed­nym z sześć­dzie­się­ciu wier­szy bez tytu­łu, skła­da­ją­cych się na „Po krzy­ku”, mówi na począt­ku „naj­prę­dzej gubię cza­sow­ni­ki, zosta­ją rze­czow­ni­ki, rzeczy/ już tyl­ko zaim­ki oso­bo­we (dużo ja, coraz wię­cej ja)”, zaś na koń­cu: „ja w pierw­szej i ostat­niej oso­bie”.

Fak­tycz­nie, liry­ka tej autor­ki to liry­ka nie cza­sow­ni­ka czy przy­miot­ni­ka, ale wła­śnie rze­czow­ni­ka. Waż­ne jest to, co jest, a więc waż­ne jest to, że się jest. Poezja Miło­będz­kiej to zatem poezja bytu. Dodaj­my, któ­re­go nie da się wysło­wić. O tym wła­śnie opo­wia­da­ła nam w swo­ich ostat­nich zbio­rach „Imie­sło­wy” i „Wszyst­ko­wier­sze” z roku 2000, a tak­że w ogło­szo­nej rok temu „Prze­su­wan­ce”. Czy­ta­jąc te cie­niut­kie ksią­żecz­ki docho­dzi­my do wnio­sku, że poezję Miło­będz­kiej łatwiej niż z poezją Wisła­wy Szym­bor­skiej, Julii Har­twig czy Urszu­li Kozioł, połą­czyć z nur­tem lin­gwi­stycz­nym, czy­li z tym, co pisa­li i jak pisa­li 30–40 lat temu: Miron Bia­ło­szew­ski, Tymo­te­usz Kar­po­wicz, Witold Wirp­sza oraz Edward Bal­ce­rzan.

Z tego co zwer­ba­li­zo­wa­ła w „Imie­sło­wach” i „Wszyst­ko­wier­szach” nale­ży wnio­sko­wać, że według niej poezja zwią­za­na jest bar­dziej z mówie­niem, niż z pisa­niem: „Mówić nie pisać. A jed­nak zapi­sać. Zdą­żyć” – stwier­dzi­ła kil­ka lat temu, a tak­że: „Nie myślę sło­wa­mi. Myślę obraz­ka­mi”. W innym zaś utwo­rze tłu­ma­czy­ła się: „sło­wa nie są moją moc­ną stro­ną”. Czy rze­czy­wi­ście? Prze­cież two­rzy­wem tej poezji, jak każ­dej innej, są wła­śnie sło­wa. Dzię­ki nim poet­ka wypo­wia­da całą sie­bie: „co ja robię, patrzę w jest”. O tym zaś, że nic nie jest ani oczy­wi­ste, ani tym bar­dziej jed­no­znacz­ne świad­czy zaś linij­ka z jesz­cze inne­go utwo­ru: „jest nie ma”. A więc jest nie tyl­ko to, co jest, ale tak­że to, cze­go nie ma? Mia­rą poezji zaś jest tyl­ko i wyłącz­nie poezja, dla­te­go: „sam z sie­bie się biorę/ sam sie­bie piszę/ sam się skre­ślam” – prze­ma­wia do nas we wła­snej oso­bie „wiersz dosko­na­ły”.

Oczy­wi­ście, poezją jest to, co zosta­ło zapi­sa­ne, ale tak­że, może nawet przede wszyst­kim, to, co nie zosta­ło zapi­sa­ne, gdyż jest nie do wypo­wie­dze­nia. Pozo­sta­je tyl­ko nadzie­ja: „Gdy­by ktoś prze­czy­tał to nie­za­pi­sa­ne i to zapi­sa­ne. Gdy­by te roz­rzu­co­ne kawał­ki po swo­je­mu połą­czył. Gdy­by kto­kol­wiek jak­kol­wiek zechciał to sobie”. Wła­śnie takim roz­rzu­co­nym po kawał­ku tek­stem, któ­ry wła­śnie czy­tel­nik winien nie tyle zebrać do kupy, co zre­kon­stru­ować, jest wspo­mnia­na „Prze­su­wan­ka”. Na sze­ściu złą­czo­nych ze sobą stro­nach poet­ka roz­ło­ży­ła na czyn­ni­ki pierw­sze popu­lar­ne powie­dzon­ko „wszę­dzie dobrze, gdzie nas nie ma”. Efek­tem tego zestaw stwier­dzeń, a raczej zaklęć, będą­cych niczym akty strze­li­ste: „gdzie jest, gdzie był”, „był tam, nie tu”, „tu jesteśmy/ gdzie jesteśmy/ gdzie­śmy byli” i wresz­cie: „będzie­my, gdzie byli­śmy”. Skła­da­jąc ów tekst w całość, czy­tel­nik musi mieć świa­do­mość, że nigdy nie będzie on sta­no­wić cało­ści zamknię­tej, lecz nie­ustan­nie się prze­twa­rza­ją­cą. prze­po­czwa­rza­ją­cą. Że skła­da­jąc ów tekst, roz­sy­pa­ny przez poet­kę, czy­tel­nik wypo­wia­da go teraz w swo­im imie­niu, bowiem jak czy­ta­my w wier­szu otwie­ra­ją­cym tomik „Po krzy­ku”: „śpiesz się/ mów się!”.

W tej poezji nic nie jest pew­ne. Poet­ka nie kry­je przed nami swo­ich wąt­pli­wo­ści. Jak­by tego było mało, nama­wia czy­tel­ni­ka, żeby wąt­pił w to, co wła­śnie prze­czy­tał, w to, co sobie w trak­cie czy­ta­nia pomy­ślał: „nie jestem dalej ani bliżej/ jestem od nie­po­cząt­ku, od nie­do­koń­ca” – czy­ta­my w jed­nym wier­szu, w innym: „była zdro­wa na cho­ro­bę łącze­nia wszyst­kie­go ze wszyst­kim”, a w jesz­cze innym:

jestem do zni­ka­nia

chcę niczym świad­czyć
nicze­go wziąć nicze­go mieć
niko­go zatrzy­mać

i te żal się Boże podró­że
żeby mnie było wię­cej
żeby mi się dużo widzia­ło

jestem wszyst­kim cze­go nie mam
furt­ką bez ogro­du

Obec­ność Kry­sty­ny Miło­będz­kiej w histo­rii pol­skiej lite­ra­tu­ry współ­cze­snej nie pod­le­ga dys­ku­sji. Przy­po­mnij­my, zade­biu­to­wa­ła w roku 1960 na łamach „Nowej Kul­tu­ry” i „Współ­cze­sno­ści”. Dzie­sięć lat póź­niej wyda­ła tom poezji „Pokrew­ne”. Póź­niej ogło­si­ła m.in. „Dom, pokar­my” (1975), „Wykaz tre­ści” (1984), „Pamię­tam. Zapi­sy sta­nu wojen­ne­go” (1992), „Przed wier­szem” (1994). Mam wra­że­nie, że jej cichy, wywa­żo­ny głos nigdy nie brzmiał tak dono­śnie jak dzi­siaj. Cóż, w poezji to, co wymil­cza­ne i wyszep­ta­ne brzmi niczym dzwon.


Tekst po raz pierw­szy opu­bli­ko­wa­ła „Rzecz o książ­kach” nr 10, „Rzecz­po­spo­li­ta” nr 232 z 2/3 paź­dzier­ni­ka 2004.

O autorze

Janusz Drzewucki

Urodzony 6 grudnia 1958 roku w Kruszwicy. Poeta, dziennikarz, krytyk literacki, redaktor. Absolwent filologii polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Laureat nagród: im. Kazimiery Iłłakowiczówny (1988), im. Stanisława Wyspiańskiego (1989), Funduszu Literatury Ministerstwa Kultury i Sztuki (1989), im. Stanisława Piętaka (1991). Członek PEN Clubu, Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Redaktor czasopisma „Twórczość”. W latach 2005-2012 redaktor naczelny Spółdzielni Wydawniczej „Czytelnik”. Mieszka w Warszawie.

Powiązania

Poezja jest oczywista

recenzje / IMPRESJE Janusz Drzewucki

Esej Janu­sza Drze­wuc­kie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Myśli do słów. Szki­ce o poezji Pio­tra Maty­wiec­kie­go.

Więcej

Między mówić a milczeć

recenzje / IMPRESJE Janusz Drzewucki

Esej Janu­sza Drze­wuc­kie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Języ­ki obce Jac­ka Deh­ne­la.

Więcej

Urszula Kozioł, Fuga (1955 do 2010)

recenzje / ESEJE Janusz Drzewucki

Recen­zja Janu­sza Drze­wuc­kie­go z książ­ki Fuga Urszu­li Kozioł.

Więcej

Poezja poza wierszem

recenzje / IMPRESJE Janusz Drzewucki

Esej Janu­sza Drze­wuc­kie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Histo­ria pię­ciu wier­szy Tade­usza Róże­wi­cza.

Więcej

Czy Różewicz potrzebuje Nobla?

debaty / książki i autorzy Janusz Drzewucki

Głos Janu­sza Drze­wuc­kie­go w deba­cie „Czy Nobel zasłu­żył na Róże­wi­cza?”.

Więcej

Kartoteka w skoroszycie

recenzje / IMPRESJE Janusz Drzewucki

Esej Janu­sza Drze­wuc­kie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Kar­to­te­ka: reprint Tade­usza Róże­wi­cza.

Więcej

Zacząć od końca

recenzje / ESEJE Janusz Drzewucki

Recen­zja Janu­sza Drze­wuc­kie­go z książ­ki Kup kota w wor­ku Tade­usza Róże­wi­cza.

Więcej

Po krzyku

dzwieki / WYDARZENIA Krystyna Miłobędzka Marcin Sendecki

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Kry­sty­ny Miło­będz­kiej i Mar­ci­na Sen­dec­kie­go pod­czas Por­tu Legni­ca 2004.

Więcej

[jestem do znikania], [spotkałam siebie w Bolonii], [mieszkanie]

recenzje / KOMENTARZE Krystyna Miłobędzka

Autor­ski komen­tarz Kry­sty­ny Miło­będz­kiej do wier­szy z książ­ki Po krzy­ku.

Więcej